Sakura miała nadzieję, że udaj jej się popracować jeszcze kilka godzin przed pójściem spać. Weszła do swojego pokoju, przebrała się, a potem chciała powiedzieć Gaarze gdzie jest jedzenie. Kiedy weszła do salonu, on właśnie zdjął swoją tykwę i ustawiwszy ją przy drzwiach, lustrował jej ściany. Zatrzymała się w drzwiach, kiedy spostrzegła, o ile mniejszy jest bez tego balastu.
„Założę się, że jest niewiele wyższy ode mnie.”
Przeszła przez pokój stając naprzeciw niego. W rzeczywistości była nawet nieco wyższa, choć zaledwie o ułamek centymetra.
„Szkoda, że wzrost o niczym nie świadczy”. Pomyślała ze smutkiem. Gdyby to miało jakiekolwiek znaczenie, byłaby silniejsza od niego lub choćby silniejsza od innych. Niestety wszyscy ją przerastali i to na wiele sposobów.
Gaara odwrócił się, spoglądając na nią kątem oka.
- Idę z tobą.
Sakura zamrugała ze zdziwienia, a spostrzegając, jak blisko niego stoi, szybko odsunęła się, mrucząc jakieś przeprosiny. Dopiero wtedy dotarło do niej co powiedział.
- Co?
- Nie martw się, nie będę ci przeszkadzał.
„Jasne, już to widzę.” Doskonale pamiętała, kiedy Gaara trenował ją na pustyni. To były dobre ćwiczenia, ale nie miała ochoty teraz przechodzić ponownie tamtego upokorzenia, szczególnie przed człowiekiem, z którym przyjdzie jej spędzić najbliższy miesiąc.
- Dobrze. – Zgodziła się i wyszli.
- Ej, Sakura!
Gaara przewrócił oczami słysząc głos Naruto. On i Sasuke znikli na ostatni tydzień i Gaara zaczął żywić nadzieję, iż może zginęli na jakiejś misji.
- Hej, Naruto! – Krzyknęła Sakura. – Mam nadzieję, że przychodzisz tu z jakiegoś powodu.
Cokolwiek zamierzał powiedzieć Naruto, nigdy nie zdołał tego zrobić, gdyż zamilkł, wpatrując się w Gaarę z otwartymi ustami.
- Sakura uważaj! – Krzyknął moment później i ruszył na niego.
Sakura westchnęła, przeskoczyła przez ladę i złapała go za ramiona.
- Tak, przypadkiem zauważyłam, że Gaara jest tutaj, idioto. – Powiedziała. – Jest moim gościem, więc lepiej zachowuj się właściwie. – Mówiąc to spojrzała na Gaarę. – Tak długo jak tu zostanie.
Naruto wzruszył ramionami kiedy go puściła i odwrócił się w jej kierunku.
- Mam sprawę do ciebie, potrzebna mi bransoletka.
Sakura skinęła głową, a Gaara właśnie wtedy zaczął podziwiać jej cierpliwość.
- Dla kogo? – Spytała.
Naruto zaczął się wiercić.
- No…cóż… - Wyszeptał imię „Hinata” tak cicho, by Gaara nie mógł tego usłyszeć. Jakby to go rzeczywiście interesowało.
- Dobrze, więc. – Sakura klasnęła w dłonie. – Tylko czy twoje intencje są czyste?
- Oczywiście! – Wykrzyknął.
Gaara skrzywił się na wyobrażenie Naruto z jakąkolwiek dziewczyną.
- Czy Sasuke też wrócił? – Spytała, kiedy dała przyjacielowi perłową bransoletkę, po bardzo okazyjnej cenie.
Gaara zmarszczył brwi na wspomnienie Sasuke, ale Naruto nie zauważył tego.
„Co za tępak.”
- Tak, ale teraz poszedł do Hokage, więc wróci do domu później.
Sakura odprowadziła Naruto do drzwi, tak iż Gaara nie widział wyrazu jej twarzy, gdy powiedziała.
- Jeśli go spotkasz, powiedz mu by tu nie przychodził. Zaraz będę zamykać.
Sakura biegła przez las szybciej niż zwykle. Czuła dziwną przyjemność, gdy gałęzie obijały jej nogi, jakby przypominając, że nadal żyje. Zatrzymała się dopiero, kiedy usłyszała trzask.
- To ty, Gaara? – Zapytała wbrew sobie.
Gaara trenował niedaleko niej już od ponad tygodnia, ale nigdy go nie słyszała. Teraz też nie wydal żadnego odgłosu, więc pobiegła dalej.
Skoczyła gwałtownie, gdy zaatakował ją gigantyczny wąż. Lądując bez wysiłku na spodniej stronie gałęzi, wycelowała w jego oczy dwa shurikeny i odskoczyła, gdyż wielki ogon roztrzaskał gałąź, która była jej podporą ułamek sekundy wcześniej.
Rozprawiła się jednak z nim szybko, a kiedy już leżał martwy, zaczęła oglądać ciało. Węże zwykle nie pojawiały się w tej części lasu. Wzruszyła ramionami, ostatecznie mógł tutaj przyleźć, jak każde inne zwierze. Musiała tylko pamiętać, by powiedzieć o tym Tsunade, gdy już wróci do wioski.
Kiedy skończyła swoje codzienne ćwiczenia, jak zwykle Gaara pojawił się obok niej. Zawsze zastanawiała się, czy on rzeczywiście nic nie robi, czy po prostu kręci się w okolicy.
Wracali do osady w ciszy. Sakura wiedziała, że powinna włożyć więcej wysiłku w nawiązanie jakiejś rozmowy, by dowiedzieć się co robił przez ostatnie dwa lata, ale teraz wolała nie naciskać. Z jakiegoś powodu nie przeszkadzała jej ta cisza między nimi.
Kiedy wrócili do mieszkania, zrobiła kolację. Odkąd Gaara dawał jej pieniądze mogła sobie pozwolić na znacznie lepsze jedzenie. W połowie posiłku, ktoś zapukał do drzwi. To był Sasuke.
- Możemy porozmawiać, Sakura? – Spytał, patrząc wymownie na Gaarę.
Dziewczyna skinęła głową i wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Chodźmy na spacer, dobrze?
Gdy to zaproponował, powoli zaczęli oddalać się od jej mieszkania.
Sasuke chrząknął zanim zaczął.
- Sakura, czy ty i Gaara…no wiesz…
- Nie.
„Absolutnie NIE.”
- To dobrze. – Stwierdził. – Mówiąc szczerze, nie ufam mu, ale to nie ma związku z tym co chcę powiedzieć, rozumiesz?
Sakura nerwowo pokiwała głową.
- Od pewnego czasu…nie wiem dokładnie od kiedy… czuję, mam wrażenie, że my…to znaczy ty i ja powinniśmy być razem. – Zająknął się. Ten który zawsze bez wahania wyrażał swoje opinie.
Wyciągnął rękę by dotknąć jej policzka, jednak cofnęła się. Nie przed Sasuke, po prostu nie wytrzymałaby tego dotyku. Wciąż jednak czuła się okropnie odgrywając przed Sasuke tchórza, ostatecznie on nie wiedział co się jej przydarzyło. Nikt nie wiedział.
Pokręciła stanowczo głową.
- Jesteś odrobinę za późno, Sasuke. Dwa lata za późno. – Mówiąc to, wewnątrz krzyczała.
„To jest szansa, na którą zawsze czekałaś! To jest to na co liczyłaś odkąd byliście dziećmi! Więc dlaczego teraz mówisz „nie”?!”
Ponieważ gdzieś w głębi czuła, że gdyby się zgodziła to prędzej czy później musieliby się znienawidzić, a tego naprawdę nie chciała.
- Rozumiem. – Stwierdził Sasuke. – Wyszedłem na głupka.
Uśmiechnęła się próbując rozluźnić atmosferę.
- Nie martw się, tylko ja to widziałam i nikomu nie powiem.
Sasuke również się uśmiechnął.
- Uważaj na Gaarę, dobrze?
- W porządku.
Odwrócił się i spostrzegł, że nie odeszli daleko.
- Chyba przerwałem ci kolację, lepiej wracaj zanim on wszystko zje.
Przez chwilę obserwowała jak odchodzi, a potem sama skierowała się do domu.
„Rany, ale z ciebie głupia dziewucha.”
- Och, zamknij się. – Mruknęła do siebie.
Gaara przysłuchiwał się, jak Sakura rzuca różnymi rzeczami w sąsiednim pokoju, uderza w coś i wypowiada wściekle jakieś słowa. Dało się też słyszeć głośny trzask, którego przyczyną było prawdopodobnie kopnięcie w ścianę. Kiedy tylko wróciła do domu, zamknęła się w swoim pokoju i jak dotąd stamtąd nie wyszła. To było pół godziny temu, a ona wyglądała na równie wkurzoną, jak zaraz po przyjściu. W końcu jednak wyszła z pokoju i dołączyła do niego na kanapie. Siedzieli tam i w milczeniu gapili się na ścianę.
- Powinnaś wyleczyć swoje rany. – Powiedział.
Sakura westchnęła, jakby jego słowa miały dla niej jakieś głębsze znaczenie, choć on sam tego nie widział.
- Czasami to nic nie pomaga.
- Nieprawda. – Dodał myśląc bardziej o własnym życiu. – Zawsze w jakiś sposób pomaga. Czasami wystarczy zdać sobie sprawę, że w sumie to wszystko nie ma znaczenia i już można poczuć się lepiej.
Sakura odwróciła głowę i spojrzała na niego kątem oka, a potem z powrotem przeniosła wzrok na ścianę.
- Cóż, niektórych rzeczy nie można wyleczyć.
Gaara zastanawiał się o czym ona tak naprawdę mówi i czy w ogóle sama rozumie te słowa. On oczywiście nie rozumiał, ale najwyraźniej dzięki temu poczuła się lepiej, dlatego zmienił temat.
- Zostawiłem twoją kolację na ladzie.
Sakura patrzyła na talerz, bez najmniejszej ochoty na jedzenie. Jedyne o czym teraz marzyła, to wdrapać się do łóżka i zostać tam na kilka miesięcy. Tak, to byłoby miłe. Chciała też jakoś podziękować Gaarze. Zadziwiające, ale okazał się bardzo dobrym sublokatorem. Lepszym niż Ino mogłaby być. Zachowywał porządek, zmywał naczynia po jedzeniu i przede wszystkim nie zajmował dużo miejsca. W sumie to potrzebował jedynie niewielkiego pomieszczenia na swoją tykwę. Mimo to nie przestał momentami wywoływać u niej gęsiej skórki.
Sakura schowała jedzenie na jutro i wróciła do salonu, by pożegnać się przed snem. Kiedy jednak weszła, jego oczy były zamknięte. Wtedy też zamiast powiedzieć „dobranoc” i pójść spać, usiadła koło niego. Ponieważ nic nie odpowiedział, mogła mu się przyjrzeć.
Wyglądał prawie nieszkodliwie, tutaj na kanapie, z zamkniętymi oczami i bez swojej tykwy. Wydawał się być niemal normalny, oczywiście jeśli pominąć czarne obwoluty wokół oczu i tatuaż na czole. Powstrzymała się w ostatniej chwili, nim sięgnęła, aby sprawdzić czy te czarne linie da się zetrzeć.
„Oszalałaś.” Syknęła na siebie mentalnie. – „On NIE JEST pluszowym misiem!”
Ponieważ spojrzał na nią, zapytała nim zdążyła powstrzymać słowa.
- Jak to jest mieć w sobie demona?
- Nie chcę ci tego mówić.
- Rozumiem.
Próbowała się uśmiechnąć, ale nagle poczuła, jakby coś ciężkiego spadło na nią i próbowało udusić.
„Tylko dlatego, że powiedział „nie”? Nie sądzisz, że robisz się nieco melodramatyczna?”
- Cóż, idę spać, dobranoc.
Starała się iść bez wysiłku, kiedy ruszyła do swojego pokoju. Gdy już tam była, szybko przebrała się i wślizgnęła pod kołdrę. Patrząc na dziury, które zrobiła w ścianie, miała jednocześnie dziwne uczucie w brzuchu, zupełnie jakby coś ściskało ją za wnętrzności.
- Rany. – Parsknęła, zdenerwowana bez powodu i nakryła głowę kołdrą.
Uwielbiała leżeć pod swoją kołdrą, w ciemności, w poczuciu bezpieczeństwa. Jednak już nie czuła się tu tak bezpiecznie jak dawniej. Wszystko zmieniło się w jedną noc.
- Jednak wszystko obraca się na lepsze w jakiś sposób. – Wyszeptała do siebie.
Kiedy Naruto i Sasuke znów wyruszyli z misją, jakiś tydzień później, Gaara zauważył pewną zmianę w zachowaniu Sakury. Co prawda nie rozumiał z czego to wynikało, ale w tym nie było już niczego niezwykłego. Siedział w sklepie i zastanawiał się nad tym. Kiedy jednak dotarło do niego, o czym rozmyślał, zaśmiał się w duchu i zaczął przestawiać jakieś rzeczy w sklepie, niestety wszystko tu było tak ustawione, że trudno było cokolwiek ruszyć. W efekcie znów zaczął odczuwać powracające uczycie znudzenia, a wraz nim demona.
Dni mijały każdy tak samo, ale o dziwo dopiero po dwóch tygodniach stało się to dla niego nieznośne. Normalnie trwałoby to co najwyżej kilka dni.
Tego samego dnia wieczorem, siedzieli razem w salonie.
- Powinniśmy coś zrobić. – Stwierdziła Sakura znad książki.
Gaara spojrzał na nią uważnie, zastanawiając się czy naprawdę chce „coś” robić.
- Jeśli cokolwiek ma się wydarzyć… to powinniśmy odwiedzić Ino. – Zaproponowała.
Skrzywił się.
- A co jeśli ona…
- Co?
Gaara zrozumiał, że to o czym myśli, jest niewłaściwe, więc zdecydował szybko to zakończyć.
- Nic. – To był jego sposób na ominięcie rozmowy.
Sakura wstała i wzięła płaszcz, na szczęście ignorując jego wypowiedź. Pogoda zrobiła się znacznie gorsza w ostatnim tygodniu, dlatego nawet Gaara przez chwilę rozważał założenie kurtki. (Ale wyobrażacie sobie Gaarę w kurtce?)
Wyszli na zewnątrz. Sakura westchnęła z radością i zaczęła rozprawiać o tym jak bardzo lubi nocne powietrze, szczególnie tutaj. Najwyraźniej widziała jakąś różnicę między nim, a powietrzem za dnia. A przecież było jedynie chłodniejsze.
Zgodnie z przypuszczeniem, Ino nie była sama w domu. Mark siedział na kanapie, kiedy otworzyła drzwi. Na szczęście oboje byli całkowicie ubrani.
- Część, dzieciaki. – Przywitała ich, a szczególnie Sakurę.
Gaara bez problemu mógł stwierdzić, że nadal się go boi, zresztą tak jak powinna. Jeśli kiedyś nazwie go „dzieciakiem” wtedy bez wahania ją udusi. Próbował też nie roześmiać się, kiedy zaproponowała im coś do jedzenia.
- Dzięki, właśnie jedliśmy. – Odparła Sakura.
Był zadowolony, że odpowiada za niego, przynajmniej nie musiał strzępić sobie języka na jej głupich przyjaciół. Siedzieli tam przez chwilę, kiedy przyjaciółki rozmawiały. W końcu Ino poprosiła Sakurę do swojej sypialni.
- Chcę ci coś pokazać.
Sakura rzuciła mu przelotne spojrzenie, ale udał, że nic go to nie obchodzi, po czym obie dziewczyny wyszły. Mark obserwował ich odejście ( a raczej jak Gaara zauważył, patrzył się na ich tyłki), a potem odwrócił się do Gaary i parsknął.
- Kobiety, co?
Starał się na niego nie patrzeć. Wiedział, że jeśli spojrzy na tego idiotę, to może ostatecznie go uśmiercić. To był prawdziwy powód, dla którego unikał rozmowy.
„Nie pozwólcie by do mnie coś mówił.” Prosił jakiekolwiek siły, które przebywały tam w górze i były skłonne wysłuchać jego prośby. „I nie pozwólcie Sakurze siedzieć tam długo.”
- Co ty wyprawiasz? – Spytała Ino odwracając się do Sakury, jak tylko zamknęła drzwi.
- Hm…myślę, że… - Zaczęła, ale blondynka zasłoniła jej usta i wciągnęła ją do kąta.
- Ciszej, bo on cię usłyszy! – Popchnęła Sakurę na kanapę i wyszeptała konspiracyjnie. – I mówiąc „on” nie mam na myśli Marka.
- Mówisz o Gaarze, tak?
- Tak, w obu przypadkach. – Zamilkła na dłuższą chwilę wpatrując się w zmieszaną twarz Sakury z uniesionymi brwiami. – Lubisz go?
- Cóż, tak. – Złapała rękę przyjaciółki nim ta zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej. – Ale nie w sposób o którym myślisz.
Przez chwilę biła się z myślami, próbując znaleźć odpowiednie słowa, do opisania własnych uczuć. Jednak nic nie wskórała.
- To długa historia. – Odpowiedziała nieprzekonywująco.
Ino złapała się za podbródek i uśmiechnęła.
- Mam czas, żeby cię wysłuchać, skoro uważasz, że Mark jest wystarczająco bezpieczny w jego towarzystwie.
Obie spojrzały na drzwi do sąsiedniego pokoju. Potem Ino zwróciła wzrok z powrotem na przyjaciółkę i wzruszyła ramionami.
- Tak czy inaczej, mam czas. To jest na swój sposób zabawne, nie sądzisz? Takie szeptanie po kątach.
Sakura przewróciła oczami.
- Jasne, przywraca wspomnienia.
Ino szturchnęła ją.
- Daj spokój, przecież wiem, że chcesz mi powiedzieć.
- Oczywiście, twoje siły perswazji zawsze pokonają mój opór. – Odparła z sarkazmem.
Ino uśmiechnęła się i splotła swoje palce z jej.
- Dobrze. – Zaczęła Sakura. – Pamiętasz, jak dwa lata temu zostałam porwana? Wtedy… on tam był i mnie uratował, przynajmniej na tyle by nie można go było nazwać bohaterem. – Próbowała się uśmiechnąć, choć miała raczej wrażenie, że jest żałosna. Ino jednak milczała, a po chwili skrzywiła się.
- I to wszystko? Powiedziałaś, że to długa historia. Opuściłaś wszystkie soczyste detale.
- Oczywiście, że opuściłam pewne detale, ale nie tak „soczyste” jakbyś oczekiwała. – Sakura szturchnęła blondynkę w czoło i dodała. – Przemierzaliśmy pustynie przez jakiś tydzień, czego miała stanowczo dość, a potem wróciłam do domu. O, a potem on kupił ode mnie bransoletkę, ale to było z miesiąc temu.
Ino westchnęła i objęła Sakurę.
- W porządku. A ty skończyłaś z Sasuke?
- Tak. – Pokiwała z trudem głową, przyciśnięta do Ino.
Blondynka westchnęła jeszcze głębiej. Sakura czuła ruch jej klatki piersiowej pod policzkiem i dziwnie ją to uspokajało.
- Tęsknię za czasami, kiedy zwierzałaś mi się ze wszystkich swoich trosk. – Stwierdziła Ino.
- O ile pamiętam, ostatnim razem, gdy to zrobiłam, przestałyśmy być przyjaciółkami.
Ino parsknęła.
- Wiesz co mam na myśli.
Sakura uśmiechnęła się.
- Kiedy będę mieć jakąś nową troskę, będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie.
Gaara spojrzał z ulgą, gdy Ino wraz Sakurą wróciły. Wcześniej próbował powrócić do stanu medytacji, ale Mark postanowił rozpocząć rozmowę.
- Mark!
Jednak Mark mówił stanowczo za dużo, więc Gaara dał sobie spokój z medytacją, po prostu związał go i zakneblował. Ino podbiegła, by go rozwiązać, a Sakura odwróciła twarz w stronę ściany. Tymczasem Gaara wstał i wyszedł nie mogąc zrozumieć, dlaczego ona lubi tych ludzi.
Sakura szybko pożegnała się i również wyszła. Nie patrzyła na niego, gdy wracali do domu, jednak zauważył, że się trzęsła. Czy to przez niego? Jeśli nawet, to nie zamierzał przepraszać za związanie głupiego chłopaka Ino.
Nagle Sakura wybuchła śmiechem. Gaara zatrzymał się w ciężkim szoku. Śmiała się? Śmiała się z niego? Zupełnie jej nie rozumiał.
- Wiem, że powinnam być zła – próbowała tłumaczyć – ale to było tak…
Zgięła się w pół, zwijając ze śmiechu. Gaara nie pamiętał, żeby słyszał kiedykolwiek, by ktoś śmiał się aż tak bardzo.
W końcu Sakura wyprostowała się i poprawiła ubranie.
- Dobrze, nieważne. – Stwierdziła i wskazała palcem kierunek – Do domu.
Gaara pokręcił głową. Co za niedorzeczność. Jednak bez wątpienia to było przyczyną, że nie nudził się w jej towarzystwie. Odwrócił się i ruszył za Sakurą, która teraz nie wiedzieć czemu podskakiwała.
„Jeszcze tylko tydzień.” Myślał Sakura, myjąc naczynia i odstawiając je na suszarkę. Kiedy skończyła dołączyła do Gaary na kanapie.
- Co robisz cały czas? – Spytała.
- Oddycham. – Odparł spoglądając w górę.
- Chodzi mi o to, jak utrzymujesz cały czas świadomość? Musisz się strasznie nudzić, kiedy cały czas jesteś obudzony. – Zamyśliła się na chwilę. – Ale za to wszystko widzisz.
- ?
- Widzisz całe swoje życie, w przeciwieństwie do innych. My tracimy zbyt dużo czasu…
- Przestań. – Mruknął chłodno.
Sakura zamilkła, czując się głupio. Oczywiście, nie mógł czuć radości z powodu ciągłej bezsenności, przecież nie spał, by trzymać na wodzy demona. A ona mówiła o tym, jak o rodzaju błogosławieństwa. Dlatego obróciła się na kanapie i zmieniła temat.
- Co będziesz robić, gdy już odejdziesz?
Gaara obserwował Sakurę kątem oka. Czyżby sugerowała, że ma odejść? Najwyraźniej był tu wystarczająco długo i miała go już dość. Ona, jak i reszta świata.
Wzruszył ramionami, starając się stworzyć wrażenie, że nic go to nie obchodzi. I nie obchodziło, ani trochę.
- Wrócę na pustynię, czasami tęsknię za nią.
Dostrzegł jak Sakura drgnęła na wzmiankę o pustyni. „To jasne, musi ją nienawidzić.”
- Może kiedyś cię odwiedzę. – Powiedziała cicho.
- Jeśli mnie znajdziesz. – Odparł wzruszając ramionami.
Sakura ziewnęła i podrapała się po brzuchu, wchodząc do kuchni.
- Dzień dobry, Gaara.
Jak zwykle nie odpowiedział. Obrała owoce, by wycisnąć z nich sok. Spojrzała w kąt pokoju, by spytać Gaary czy jest głodny.
- Czy masz zamiar jeść…śniadanie… - Pokój był pusty.
- Dobrze, bez paniki, pewnie wyszedł na spacer.
„Chyba żartujesz! On nigdy nie chodzi na spacer. Zacznij panikować! Krzycz! Rozbijaj meble!”
Sakura westchnęła i kazała się zamknąć wewnętrznemu głosowi. Czasami miała wrażenie, że sama również posiada jakiegoś demona.
Oddychając głęboko przeszukała pokój, by przekonać się, że wszystkie jego rzeczy znikły. Weszła na dach szukając czegokolwiek, ale niczego nie znalazła. W czasie poszukiwania czerwonowłosej głowy, dostrzegła za to blond i ciemnowłosą głowę zbliżającą się do niej. Szybko zeszła na dół i opadła na kanapę.
- Poszedł sobie. – Wstała gwałtownie i kopnęła w krzesło. – Cholera!
Po czym usiadła z powrotem na kanapę. Kakashi przekonał ją do tej misji, bo potrzebowała pieniędzy, wtedy miał rację, a teraz ona zawiodła.
„I nici z forsy. Nie byłam w stanie zatrzymać go nawet na miesiąc. Dlaczego zawsze kończę samotnie?”
- To jest to! Muszę kupić kota! – Wstała zdeterminowana i ruszyła do drzwi, które szarpnęła ze złością.
Za nimi stali Naruto i Sasuke. Naruto właśnie zamierzał zapukać.
- Cześć, Sakura. – Powiedział, niemal nerwowo. – Przyszliśmy się tylko przywitać.
- Część. – Mruknął Sasuke.
Sakura zamrugała, gdyż do jej umysłu jakoś powoli docierało, że oni tam stoją. W końcu jednak ich wpuściła.
- Chcecie śniadanie? Właśnie zamierzałam zjeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz