Sakura bębniła bezczynnie palcami w ladę. Boże, ależ się nudziła. Cała nadzieja w tym, że Gaara przyśle jej następną misję. Nie wiedziała do końca, jak to się dzieje, ale często gdy wracała do domu, znajdywała list z informacjami o kolejnym zadaniu, a także zapłatę za poprzednie. Zwykle nie było tego wiele, ale zawsze coś, szczególnie, że w sklepie interes szedł bardzo powoli, tak ja dzisiaj.
Odezwał się dzwonek, gdy ktoś otworzył drzwi.
- Dzień dobry. – Zawołała pogodnie, zadowolona z jakiegoś towarzystwa. Z jeszcze większą radością rozpoznała ciemnowłosą kobietę. – Hinata! Minęły wieki, odkąd ostatni raz odwiedziłaś mnie w pracy. – Podrapała się w głowę w zamyśleniu. – W sumie nigdy mnie nie odwiedzasz.
- Przepraszam. – Wyszeptała Hinata, rumieniąc się.
- Może gdybyś spojrzała mi w twarz, zauważyłabyś, że żartuję. – Hinata nie zmieniła się zbytnio przez ostatnie lata.
Sakura obeszła ladę i stanęła naprzeciwko niej.
- Więc jak ci się wiedzie?
- Dobrze. – Odparła nerwowo bawiąc się perłową bransoletką. Sakura natychmiast poznała, że była to ta sama, którą jakiś czas temu sprzedała Naruto.
- Jednak ci ją dał, a już myślałam, że wymiękł.
Hinata spojrzała na Sakurę.
- Ty to zrobiłaś? Czy wiesz kto mi to dał? Nie zostawił żadnej kartki ani niczego innego.
Sakura omal nie wybuchła śmiechem, ale powstrzymała się, by nie zakłopotać jeszcze bardziej Hinaty. O ile Naruto był głośny we wszystkim innym, to okazał się być zbyt wielkim tchórzem, by prosto w oczy wyznać swoje uczucia Hinacie.
- Nie jestem pewna czy mogę ci powiedzieć. Jeśli twój tajemniczy wielbiciel chce pozostać tajemniczy, nie powinnam się wtrącać.
- Masz rację. – Hinata wyglądała na zamyśloną. – Czy mogłabyś mu dać coś ode mnie w zamian?
- Oczywiście.
Hinata poprosiła o kartkę i długopis, po czym na zapleczu napisała list do anonimowego wielbiciela. W czasie gdy pisała, do sklepu weszła jakaś para. Sakura próbowała im pomóc, ale powiedzieli, że na razie tylko się rozglądają, więc z powrotem usiadła za ladą. W końcu Hinata wyszła z zaplecza i wręczyła jej złożony liścik.
- Dziękuję, Sakura.
- Nie ma sprawy. Miejmy tylko nadzieję, że nadal pamięta, iż dał ci tą bransoletkę. – Stwierdziła z przebiegłym błyskiem w oku. – A skoro już tu jesteś, to może coś ci się spodoba?
- Zwykle nie noszę biżuterii…- Mówiąc to kilkakrotnie obróciła bransoletkę wokół nadgarstka. – Ale mogę się rozejrzeć.
Para wyszła nie biorąc niczego, „ofiary losu”, ale za to Hinata przed wyjściem kupiła pierścionek. Sakura odczekała jeszcze pół godziny, po czym zamknęła sklep na noc.
„Proszę, niech tam będzie wiadomość.” Myślała, wracając do domu.
Bardzo cieszyła się, że zdołała przekonać do tego Gaarę. Nie lubiła jednakowych misji, ale te które dostawała były bardzo różne. Musiała przyznać, że tęskniła za tym podekscytowaniem. Do tego Gaara najwyraźniej bardziej wierzył w jej zdolności, niż ona sama. Nieraz przysyłał jej misje, jakich nie wykonywała nigdy wcześniej, takie które normalne bała się wręcz przyjąć. A innym razem były one niesamowicie łatwe i przyziemne. Sakura zastanawiała się, dlaczego ludzie tracą pieniądze na takie rzeczy, kiedy spokojnie mogliby to wykonać samodzielnie.
Wsunęła kartkę od Hinaty pod drzwi Naruto, po czym otworzyła własne. Okazało się, że rzeczywiście był tam żółty zwój z symbolem Gaary na wierzchu. Podniosła go i szybko przeczytała. Gaara chciał, by spotkała się z nim w lesie następnego ranka w sprawie misji przebiegającej w wyjątkowych okolicznościach. Mruknęła niezadowolona, widząc te niejasne instrukcje, ale mimo to czuła podniecenie. Co to za misja, skoro wymaga obecności ich obojga?
Mimo iż byli „partnerami” Sakura nie widziała Gaary od czasu kiedy zgodził się na współpracę. A to miało miejsce kilka miesięcy temu.
Odłożyła zwój i skierowała się w stronę łazienki, zdejmując z siebie kolejne warstwy ubrań.
„Nie ma jak kąpiel.”
Gdyby Gaara, był bardziej ekspresyjnym typem człowieka, pewnie teraz wykonywałby, jakieś bezużyteczne gesty, wyrażające zniecierpliwienie. Jeśli zaraz się nie zjawi, będą spóźnieni.
W końcu jednak przyszła. Przez moment się jej przyglądał, ale szybko stwierdził, że wygląda dokładnie tak samo jak zawsze. Spojrzała do góry na drzewo, gdzie się ukrywał i pomachała mu.
- Dzień dobry, Gaara. – Wciąż także była równie bystra.
Zeskoczył, lądując obok niej.
- Wytłumaczę wszystko po drodze. Rezydencja jest kawałek drogi stąd.
Sakura skinęła głową i ruszyli. Misja wyglądała następująco: kilka dni temu do Gaary przyszła kobieta, prosząc, by odzyskał jej dziecko. Chłopiec został porwany przez jego ojca, bogatego lorda, który nie może mieć dzieci z obecną żoną.
- Więc co chcesz bym zrobiła? – Zapytała.
- Chcę byś weszła do środka, jako pokojówka lub w dowolny wymyślony przez ciebie sposób, tak by nie wzbudzić podejrzeń. Ja nie mogę tego zrobić, bo prawdopodobnie by mnie rozpoznali. Rezydencja jest dobrze strzeżona, więc będę twoim wsparciem.
- Dobrze. – Sakura zamilkła na chwilę zastanawiając się. – Czy to dziecko ma jakąś niańkę? Moglibyśmy ją porwać.
- Możliwe. – Zgodził się.
Dotarli do posiadłości niedługo potem i obserwowali ją, ukryci między drzewami.
- Powinieneś napisać o tym w liście. Nie jestem odpowiednio ubrana do tej roboty. – Wyszeptała.
Gaara spojrzał na nią i parsknął. Po chwili dał znak ręką i oboje wycofali się w głąb lasu.
- Mam plan. – Powiedziała, zanim zdążył cokolwiek zaproponować. – Udam, że zostałam zaatakowana przez kogoś i zabłądziłam. Poproszę o jakąś pracę, bądź miejsce do zatrzymania się. Wejdę tam z nianią, bądź z samym lordem, jeśli będzie trzeba. I kiedy zostanę sama tylko z dzieckiem i nianią, ty pozbędziesz się jej. Odgrywając odpowiednie przedstawienie, uratuję chłopca.
- To wszystko brzmi raczej skomplikowanie.
Sakura spojrzała na niego.
- A czego chcesz?
- Dobrze by było, gdyby wszystko odbyło się szybko.
- Nie wiem po co mnie tu sprowadziłeś, skoro nawet mnie nie słuchasz… - Sakura wyglądała na rozbawioną w skutek myśli, jakie przyszły jej do głowy. – Czyżby ta kobieta prosiła, by oszczędzić dziecku traumatycznych przeżyć?
- Prosiła, by unikać zabijania, na ile to tylko możliwe.
- Chyba cię nie zna. – Sakura parsknęła.
- To jest głupota. – Stwierdził. – Po prostu wejdź tam i jak tylko znajdziesz dzieciaka, łap go i uciekaj. Ja pomogę ci się stamtąd wydostać.
- A skąd będziesz wiedzieć, kiedy to nastąpi?
Gaara westchnął pocierając skroń.
- Pamiętasz, kiedy powiedziałaś, że nie będę tego żałować…? – Sakura uniosła brwi spoglądając na niego. – Po prostu zrób to, dobrze? Nie zadawaj pytań.
- Dobrze. – Sakura wstała i ruszyła w kierunku drogi. – Do zobaczenia za chwilę.
Gaara obserwował, jak idzie drogą w stronę bramy, gdzie zatrzymali ją strażnicy. Zobaczył, jak się śmieje, mija strażników i w końcu znika za bramą. Teraz wystarczyło poczekać.
- Więc, skąd jesteś? – Zapytał lord.
Od razu Sakura zadecydowała, że stanowczo go nie lubi. W pierwszej chwili, gdy się pojawił, przywitał ją miłymi gestami. Ale biorąc pod uwagę co stało się kobiecie, która wynajęła Gaarę, Sakura podejrzewała, że ma on zupełnie inne zainteresowania. Dlatego nie miała zamiaru poddać się jego urokowi, bez wzglądu na to, jak przystojny by nie był.
- W sumie to z nikąd. – Odparła. – Podróżuję wszędzie, szukając miejsca, gdzie przydadzą się moje usługi.
- Usługi?
- Medyczne. Leczę ludzi. – Sakura była niemal zdziwiona, jak łatwo przychodzą jej te kłamstwa. Stała się dobrym kłamcą i to ją trochę przerażało.
Lord podrapał się w podbródek.
- Hm. Naprawdę? Czy w takim razie mógłbym cię prosić o pomoc? Mój syn jest chory.
Sakura skinęła głową, z całych sił starając się zachować spokój. Idealnie! Nie była tam nawet pół dnia, a już niedługo będzie mogła zniknąć. Oby Gaara był gotowy.
Podążyła za lordem przez pomieszczenia wypełnione bronią i uzbrojonymi strażnikami, aż do małego pokoju na końcu korytarza. Wewnątrz, na łóżku leżał siedmioletni chłopiec.
Sakura uklękła obok niego.
- Czy mogę go zbadać w spokoju?
Lord zawahał się, zanim przytaknął.
- Będę zaraz za drzwiami, gdybyś czegoś potrzebowała.
Sakura wzięła dłoń dziecka, kiedy tylko lord wyszedł. Biedny chłopiec, wmieszany w problemy rodziców.
- Przepraszam za to. – Wyszeptała podając mu napój, po którym od razu zasnął.
Podniosła go delikatnie i ułożyła na własnych ramionach.
- Dobrze, Gaara… - Mruknęła, a wtedy on pojawił się znikąd. – Och, nie spodziewałam się, że przyjdziesz tak od razu. – Stwierdziła z lekkim uśmiechem.
- Idź pierwsza, będę za tobą. – Zarządził.
- Ale…
- Wierzę, że znajdziesz wyjście i nie dasz się złapać. – Powiedział kpiąco.
Sakura skinęła głową i wyskoczyła przez okno. Wolała nie wiedzieć, co on zamierzał zrobić. Zresztą nie miała czasu na rozważania. Szybko została dostrzeżona przez strażników, którzy ruszyli za nią w pogoń. Na szczęście pośród nich nie widziała nikogo, kto stanowiłby dla niej wyzwanie. Była już niemal przed bramą, kiedy przekonała się, że to założenie było jednak błędne. Wśród strażników znaleźli się dwaj, którzy dorównywali jej umiejętnościami i wybrali najlepszy moment na atak. Z trudem obroniła się i wskoczyła na mur okalający posiadłość. Odwróciła się, ale nigdzie nie widziała Gaary, wtedy też znowu została zaatakowana. Szybko udała, że traci równowagę i spada ze ściany, jednocześnie słysząc ich śmiech.
„Idioci.”
Spadając na ziemię obróciła się, gładko wylądowała i zaczęła biec. Gdyby na rękach nie miała chłopca, mogłaby zrobić coś więcej, niż tylko uciekać. Gdzie do diabła był Gaara?
Czuła, że strażnicy ją doganiają, dlatego wskoczyła na gałąź drzewa i zawróciła w stronę posiadłości. Tam panował totalny chaos, ludzie leżeli wszędzie, niektórzy uciekali, a w sercu tego wszystkiego był oczywiście Gaara. Ruszyła w stronę budynku, mając nadzieję, że zdoła przemknąć się na tyle cicho, by nikt jej nie spostrzegł. Jednak przeliczyła się. W ostatniej chwili odskoczyła, przeskakując z drzewa na drzewo, unikając lecących pocisków.
„Idioci, mogli trafić chłopca! I skąd w ogóle strzelają?”
Zatrzymała się, nim weszła w pole widzenia ludzi będących w rezydencji, aby sprawdzić czy chłopiec nadal śpi i czy żyje. Zawołała Gaarę, kiedy tylko znalazła się ponownie po wewnętrznej stronie murów.
- Przestań tracić czas, chodźmy!
Sakura z trudem uniknęła kolejnego ciosu, po czym odwróciła się, stając twarzą w twarz ze swoim przeciwnikiem. Był to jeden z wcześniej ścigających ją ninja. Zaczął wykonywać dłońmi pieczęć, ale błyskawicznie kopnęła go, łamiąc mu przy tym kilka palców. Wyglądało na to, że będzie musiała z nim walczyć, dopóki Gaara nie raczy się pojawić. Albo dopóki nie wykończy go samodzielnie. Jej przeciwnik nie był zresztą zbyt silny, ani bardzo doświadczony. Trzymała go na odległość, kiedy wreszcie zjawił się Gaara, dbając o odpowiednie wejście, pojawił się dokładnie za strażnikiem i natychmiast otoczył go piaskiem. Sakura poszła dalej, nim miała okazję zobaczyć co nastąpiło potem.
- Co ty do diabła robiłeś? – Zapytała oskarżająco, tonem którego Gaara bardzo nie lubił. – Prawie zginęłam.
Parsknął.
- Wcale na to nie wyglądało.
- Cóż…
- Nic ci nie jest, więc zakończmy tą sprawę.
Niemal zapomniał, jaka potrafi być przekorna, choć w pewnym sensie oczekiwał na ponowne spotkanie z nią.
„Nigdy więcej.” Poprzysiągł sobie.
Ruszył w drogę, a ona za nim, niosąc na rękach dziecko. Wcześniej umówił się z pracodawczynią, by wróciła po dwóch tygodniach, albo sam ją odnajdzie. To było dziesięć dni temu.
Zatrzymali się na granicy Konohy.
- Wkrótce wyślę ci pieniądze. – Stwierdził, czekając, aż przekaże mu chłopca.
- Nie ma mowy. Nie zostawię cię samego z niewinnym dzieckiem. – Stwierdziła przyciskając chłopca mocniej do siebie.
Westchnął z irytacją.
- Jeśli go zabiję, to nie dostaniemy pieniędzy. Więc czy możemy to skończyć? – Powiedział wyciągając ręce po dziecko.
Sakura pokręciła głową.
- Nie, idę z tobą.
- Dobrze. W takim razie chodźmy.
Żeby miała pojęcie, jak bliski był uduszenia jej w tamtej chwili.
- Teraz? Nie masz ochoty na obiad, albo coś w tym stylu?
- To z pewnością nie jest odpowiedni moment.
Sakura spojrzała na chłopca i wzruszyła ramionami.
- Chyba tak.
Co za niedorzeczna kobieta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz