sobota, 27 października 2012

W rytmie pożądania


Ciężkie, basowe dźwięki odbijały się od ścian, wypełniając pomieszczenie, w którym ludzie falowali w ich rytmie. Tłum poruszał się jak zahipnotyzowany przez dźwięki wydawane przez olbrzymie kolumny. Sakura starała się trzymać rytm, gnąc ciało tak jak inni otaczający ją ludzie. Nie lubiła dyskotek i nie chciała tu przychodzić, ale jej mąż musiał. Miał takie obowiązki zawodowe, a ona musiała mu towarzyszyć. Sasuke jeszcze chwilę temu tańczył koło niej, ocierając się o nią. Wtedy przynajmniej było jej dobrze, ale potem gdzieś poszedł z tymi innymi, z którymi się tu miał spotkać i została sama. Wypiła drinka i dalej tańczyła sama, patrząc tylko co jakiś czas na ekran telefonu. Sasuke powiedział, że przez pewien czas go nie będzie.

Nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciła się, ale pięść miała na wszelki wypadek zaciśniętą. Niedawno, kiedy jeszcze była panną, byłoby inaczej, ale teraz była mężatką. Nie mała ochoty na szczeniackie zaloty jakichś młodych napaleńców. Wiedziała, że jest ładna, a czarny, obcisły komplet podkreślał to. Nawet jeśli nie miała takich piersi jak Hinata czy nóg jak Ino, to wiedziała, że faceci na nią leca. No i teraz jakiś…

Ale kiedy odwróciła się, jej wzrok zatrzymał się na stojącym naprzeciwko niej mężczyźnie. Światła stroboskopów przemykały po jego twarzy. Sakura nawet przez chwilę chciała powiedzieć, „O, Sasuke, już wróciłeś?”, ale szybko zrozumiała, że to nie był Sasuke. Mężczyzna był trochę do niego podobny, ale wyższy i dojrzalszy. Miał w twarzy coś dziwnego, czego nie mogła przeniknąć, a oczy wydawały się tak głębokie, jakby coś bardzo głęboko w sobie kryły. Ciemne włosy były starannie ułożone. Jedno spojrzenie na strój wystarczyło, żeby Sakura zrozumiała, że to za to co ona ma na sobie starczyłoby pewnie na pasek dla tego faceta. Było w nim coś magnetycznego, co przyciągało jej uwagę. 

Różowowłosa czuła, że jest jakieś niebezpieczeństwo. Po prostu taka aura otaczała tego faceta. Ale nie przestraszyła się. Patrzyła mu prosto w twarz, a on bez słowa złapał ją za rękę. Mogła się szarpać, wyrwać i uciec w tłum, gdzie zgubiłaby go łatwo, ale tego nie zrobiła. Dała mu się prowadzić. Pędziła jak ćma do światła i było jej z tym dobrze. Nawet nie myślała, co by się stało, kiedy by zobaczył ją Sasuke. Pewnie chciałby od razu zabić tego faceta.

Nie zorientowała się nawet dobrze, kiedy obydwoje byli w ciasnej kabinie w ubikacji. Sakura nie zwróciła uwagi, czy to była ubikacja damska czy męska. Mężczyzna wepchnął ją do środka, objął i pocałował prosto w usta, mocno i zdecydowanie, jak władca, który bierze to, co do niego należy. Sakura nie opierała się, odpowiedziała za to na jego pocałunek z całą siłą. Jakaś dziwna siła opanowała ją. Nieznajomy zsuwał jej bluzkę a Sakura zawstydziła się, gdy nagle poczuła, że jej ręce rozpinają jego pasek. Ale nie zatrzymała się. Mężczyzna rozpiął jej czarną bluzkę i pozwolił jej opaść na podłogę o ramionach dziewczyny. Jej zielony stanik opadł zaraz potem. Język faceta dotknął jej piersi, całując i pieszcząc je, zataczając kręgi wokół jej twardych sutków. Sakura jęknęła cicho z rozkoszy, potem zaraz głośniej.

Gdy rozpięła jego pasek, opadła na kolana, zsuwając mu spodnie do kolan, razem z majtkami. Jego twarda, stercząca męskość była wycelowana prosto w nią, jak wyrok, który mogła odrzucić albo przyjąć. Nie miała jednak wątpliwości. Otworzyła szeroko usta i wzięła jego członek między swoje wargi, wciągając go do środka i liżąc oraz ssając łapczywie i zachłannie, najgłębiej jak mogła. Mężczyzna położył dłonie na jej głowie, nadając jej rytm, podczas gdy różowo włosa robiła mu laskę. Przesuwała język wzdłuż całej długości jego penisa, liżąc go starannie, a potem zrobiła to samo z jego jądrami. Nie robiła tego nigdy z Sasuke, wstydziła się. A teraz cały wstyd z niej wyparował. Podniecenie za to rosło z każdą chwilą. Czuła to między swoimi nogami. Ssała jeszcze intensywniej, czując, że pewnie niedługo dojdzie. Marzyła, żeby zrobił to w niej, żeby wypełnił jej usta...

Mężczyzna jednak przerwał jej nagle, nie dając dokończyć i wyjął swojego nabrzmiałego członka z jej ust. Obrócił Sakurę tyłem do siebie i oparł o muszlę. Zsunął jej czarną spódniczkę i zielone majtki na ziemię. Czuła, jak jego palce dotykają jej tyłka, przesuwają się po nim. Jęknęła, gdy dotknął ją między nogami. Zaraz potem nieznajomy wtargnął w nią, wsuwając swojego wielkiego, wilgotnego od jej śliny penisa prosto w ciasną szparę Sakury. Poprzednie pieszczoty sprawiły, że była już tam cała wilgotna.

Sakura nie mogła już powstrzymać jęków rozkoszy, kiedy mężczyzna brał ją od tyłu. Jej obcasy stukały o podłogę toalety, kiedy raz za razem wchodził w nią, pieprząc ją mocno i bezwzględnie. Zaciskała spocone dłonie na bokach muszli. Jego dłonie przesuwały się po jej ciele i różowych włosach, czuła jego oddech nie daleko swojego ucha. Wiedziała, że to co robi, jest zdradą, że nie powinna się na to zgodzić, ale nie mogła. Coś dzikiego rozrywało jej wolną wolę, zmuszając ją do oddawania się temu mężczyźnie. On nie pytał, tylko brał to co chciał. Ona, która zawsze ceniła własną niezależność, oddawała mu się bez oporu. Było jej zbyt dobrze, żeby mogła się sprzeciwiać. W ścianach odbijał się rytm muzyki. Obcy posuwał ją razem z nim.

- Mocniej… - jęknęła, czując jego ciepły oddech niedaleko ucha – Mocniej…
- Jak chcesz… - odpowiedział. Nawet głos przypominał jej trochę męża, ale był głębszy, bardziej zdecydowany. Jego język lizał okolice jej ucha, podczas gdy członek do końca wszedł do środka, penetrując jej ciasną, rozgrzaną i wilgotną cipkę.  Sakura nie mogła już dłużej wytrzymać. Jej spocone ciało drżało od rozkoszy, włosy lepiły się do ramion. Wyprężyła się jak struna, kiedy orgazm wypełnił ją. W tej samej chwili poczuła ciepło, kiedy mężczyzna wystrzelił w jej wnętrzu. Kolejne porcje ciepłego nasienia wypełniały ją. Sperma kapała spomiędzy jej rozstawionych szeroko nóg.

Obcy przyciągnął ją do siebie, całując jej usta. Nieprzytomna z rozkoszy Sakura odwzajemniła ten pocałunek. Była już cała jego i wiedziała o tym. Drżała, kiedy jej dotykał. Nigdy wcześniej nie było jej tak dobrze, Sasuke nie dał jej ani razu tyle przyjemności co ten człowiek. Kim on był?

Drzwi to kabiny otworzyły się. Sakura podskoczyła ze strachu, ale mężczyzna trzymał ją, żeby się nie przewróciła. Jej duże oczy prawie wystrzeliły na wierzch. Przy wejściu stał Sasuke, trzymany za ręce przed dwóch silnie wyglądających mężczyzn w czarnych garniturach.

- Sa… Sakura? – spytał z przerażeniem.
- Saskue, nie, co się…?
- Zgodnie z umową, braciszku, wziąłem sobie ostatnią część twojego długu w naturze – powiedział nieznajomy mężczyzna, odsuwając od siebie Sakurę i ubierając się. Podszedł do szarpiącego się Sasuke i złapał go za podbródek, uśmiechając się. 
- Za dobra dla ciebie – szepnął mu do ucha.
- Itachi, gnoju, zabiję cię! Przysięgam! Zabiję! Zabijęęęęęę! – krzyczał Sasuke. Wtedy jeden z mężczyzn, blondyn o włosach opadających na oczy, uderzył go z całej siły w brzuch. Sasuke upadł na kolana a zaraz potem spadło kilka kolejnych ciosów. Sasuke skulił się na ziemie.

- Nie, zostawcie go! – krzyknęła Sakura i ciągle półnaga podbiegła do męża, osłaniając go przed uderzeniami. Na znak Itachiego dwaj mężczyźni przestali bić.
- Mój kochany braciszek nigdy ci nie mówił, że żeby kupić wam mieszkanie, pożyczył ode mnie sporo kasy? – spytał Itachi, stojąc nad leżącym na ziemi Sasuke i ściskającą go Sakurą – Niestety, do płacenia takich szybki już nie był. 
- Ty jesteś…?
- Itachi Uchiha, zapomniałem się przedstawić, ale nie dałaś mi czasu. Nie lubię, kiedy się mnie oszukuje, a szczególnie, jak robi to rodzina, nawet jak to jest ostatnia rodzina, jaką posiadam. 
- Draniu… - szepnął Sasuke, spomiędzy którego warg płynęła krew.
- Sasuczek nawet nie zaprosił mnie na swój ślub, więc pewnie nawet o mnie nie wiedziałaś – Itachi mówił do Sakury, ignorując brata – Dobrze się z tobą bawiłem, dlatego jakbyście potrzebowali jeszcze kiedyś pieniędzy, to wpadnij do mnie do biura - rzucił jej wizytówkę prezesa korporacji Akatsuki i wyszedł. 
- Sasuke, Sasuke? – Sakura starała się pomóc pobitemu mężowi, który ledwie się podnosił z ziemi. Nie wiedziała, co jest silniejsze: czy bardziej jest jej żal męża czy wstyd tego co zrobiła czy tęsknota za tym, żeby zrobić to jeszcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz