środa, 24 października 2012

Rzeka i świetliki część 3


Rzeka i świetliki część 3

Naruto wracał zdenerwowany do posiadłości Uchihy. Dostał niezły ochrzan od Sakury za to, że przyszedł spóźniony i to w dodatku nie w swoich ciuchach, tylko ubraniach Sasuke, które były dla niego za luźne i przeszkadzały w treningu. Oberwał za to porządnie. Teraz, tak jak obiecał, szedł na spotkanie z chłopakiem ze świeżo upranymi rzeczami. Nie miał przecież zamiaru oddawać mu ich spoconych i ubrudzonych. Dotarłszy do rezydencji znów musiał się wysilać, by dosięgnąć klucza, a kiedy w końcu wszedł do domu i spróbował zapalić światło, nic się nie stało. Na korytarzu wciąż panował mrok.
- Sasuke! – zawołał, ale nikt mu nie odpowiedział – To nie jest zabawne!
Nie lubił ciemności. Nikt go nie zapewniał w dzieciństwie, że w mroku nie kryją się żadne potwory. Ciemność sprawiała, że czuł pierwotny strach. Zaczął z tym walczyć, gdy został ninja, ale pozostałości w nim zostały. Gdy już miał zacząć panikować i wyjść z tego domostwa, po ścianach rozeszły się języki ognia. Naruto przymknął oczy, które zostały podrażnione nagłym światłem. Kiedy zniknęły mu mroczki, uchylił powieki.
Korytarz był oświetlony dziesiątkami zapachowych świec, które wydzielały delikatny zapach pomarańczy. Chłopak, nie mając nic innego do wyboru, podążył za migotliwym światłem świec. Szedł korytarzem, gdy nagle pod swoimi bosymi stopami poczuł zmianę podłoża.
Schylił się i uniósł płatek róży. Zaczynał się zastanawiać, co się dzieje. Świece, kwiaty, to wszystko wyglądało jak jakaś randka. Uzumaki zarumienił się delikatnie na samo porównanie. Chciałby, żeby chłopak przestał się w końcu z nim droczyć i wyszedł, gdziekolwiek się ukrywał. Na razie jednak mógł tylko iść ścieżką usłaną płatkami róż i oświetlaną blaskiem świec.
Wędrówka nie zajęła mu dużo, bo dotarł do jednego z pokojów. Na łóżku leżała średniej wielkości paczka, a na niej koperta. Uzumaki siadając na łóżku, sięgnął po nią i wyjął z niej list.
Naruto, przebierz się. Ubranie znajdziesz w paczce.
Sasuke
- Co ty kombinujesz?
Spojrzał podejrzliwie na pakunek, by później westchnąć. Zacząć rozrywać z niego papier, a widząc ,co się za nim ukrywa, jęknął zrezygnowany. Teraz już naprawdę miał ochotę uciec z tego domu. Siedemnastolatek się z niego nabijał. Nie było innej możliwości. Jeśli jednak Sasuke chce się tak bawić, to on mu pokaże. Zaczął ściągać z siebie ubranie.
Ubrany w przyszykowane przez chłopaka ubranie wyszedł z pokoju i skierował się nowym korytarzem, który został oświetlony, kiedy on się przebierał. Czuł się zakłopotany tym, co miał na sobie. W myślach przeklinał chłopaka najgorzej, jak tylko umiał. Ale jak postanowił, będzie kontynuował tę dziwną zabawę. Za to, jak spotka Sasuke to go zabije, a przynajmniej nieźle potłucze.
W pewnym momencie blask świec i płatki róż skończyły się, zostawiając chłopaka przed drzwiami na taras. Odsunął je i wyszedł na zewnątrz. Na podeście siedział Sasuke, ubrany w czarne kimono. Kiedy jednak usłyszał za sobą hałas, odwrócił się i zamarł. Przed nim stał Naruto, ubrany w białe kimono, które było obwiązane krwiście czerwoną szarfą. Na dole materiał miał wyszyty wzór płomieni, które wyglądały jak żywe, gdy chłopak się poruszał. Falowały i mieniły się, bo w czerwonych wzorze były ukryte delikatne złote nicie. Wydawało się, że płomienie liżą nogi blondyna, który nie mógł ukryć rumieńców zawstydzenia. Kimono było wykonane z delikatnego materiału, które pieściło jego ciało. Sasuke musiał wydać na nie majątek.
- Jestem – mruknął pod nosem, spoglądając na nieprzenikniony wyraz twarzy siedemnastolatka – Powiesz mi teraz ,po co tu przyszedłem i co znaczą te wszystkie świece i róże?
- Jeszcze nie teraz – odpowiedział brunet, wstając i podchodząc do niego. Naruto cofnął się o krok, kiedy zbliżył się do niego zbyt bardzo – Boisz się? – powiedział swoim mrukliwym głosem, przez co po ciele blondyna przeszły ciarki. Nie wiedział jednak czy strachu, czy jednak czegoś innego.
- Żartujesz?! Uzumaki Naruto niczego się nie boi! – wrzasnął, odsuwając się od niego jeszcze o krok. Teraz przylegał plecami do drzwi i nie miał żadnej możliwości ucieczki.
- Może to udowodnisz? – Sasuke położył swoją dłoń na ścianie, tuż przy głowie chłopaka, który zacisnął na chwile powieki, jakby się go obawiając – Pójdź ze mną nad rzekę – powiedział to tak blisko niego, że czuł jego ciepły oddech na swojej twarzy. Wszystkie włoski na karku stanęły mu dęba.
- Ja się niczego nie boje – powiedział zły i spojrzał wprost w jego czarne, nieprzeniknione oczy.
- To czemu trzymasz się mnie tak kurczowo? –dopiero teraz Naruto zauważył, że ściska w swoich dłoniach poły kimona chłopaka, jakby poszukując u niego ochrony.
- Wcale nie – próbował rozluźnić swój uścisk.
- Nie, zostaw – złapał jego dłonie w swoje – One mi nie przeszkadzają – uniósł je i pocałował. Rumieńca na twarzy chłopaka powiększały się z sekundy na sekundę.
- Przestań wygadywać bzdury – odepchnął go i odwrócił się plecami. Nie chciał żeby widział jego zawstydzenie, ani żeby usłyszał, jak szybko bije mu serce. Nie chciał ujawniać swoich uczuć.
- Nie wygaduje bzdur, ale porozmawiamy o tym nad rzeką – odwrócił go w swoją stronę. Widząc jego migoczące oczy i zaróżowione policzki, nie mógł się powstrzymać i pogłaskał go delikatnie, jakby się bojąc, że to może być tylko sen, a kiedy dotknie jego policzka on zniknie, jakby nigdy go tu nie było.
- Tam mi wszystko wyjaśnisz? – Naruto spojrzał na chłopaka, nawet nie wiedząc jakie wrażenie na nim wywarł.
- Tak – musnął swoimi wargami jego blond włosą główkę, niby to przypadkiem. Po prostu nie mógł się powstrzymać. Wiedział, że nie powinien go płoszyć, zanim nie zabierze go na miejsce, ale przecież może uznać, że to tylko mała zaliczka przed tym, zanim dostanie wszystko.
- Niech ci będzie, ale się ode mnie odsuń.
Naruto wyminął go zwinnie i stanął na trawie, zakładając na nogi buty, które mu przyszykował chłopak. Sasuke spojrzał na niego z uśmiechem i podszedł do niego. Nie zniechęciło go jego zachowanie. Widział przecież te cudne rumieńce. Już za długo czekał. Chwycił jego dłoń i pewnie poprowadził go w mrok, którego nie burzyło żadne światło. Naruto przysunął się do niego jeszcze bliżej, tak, że szli w ramię w ramię. Uchiha spojrzał na niego zaskoczony, ale kiedy zauważył jak Uzumaki przestraszony rozgląda się dookoła, objął jego talię i przyciągnął go do siebie jeszcze bliżej. Chłopak już nic na to nie rzekł. Wolał chyba być blisko chłopaka, niż samemu przemierzać tą ciemność. Przyjął nawet z wdzięcznością taką bliskość chłopaka. Nie zorientował się nawet, kiedy znaleźli się na miejscu.
- Przecież ta rzeka…
- Jest tą, do której wpadliśmy – wszedł mu w słowo Sasuke.
- Co my tu robimy?
- Ciii – przyłożył swój palec do jego czerwonych, a zarazem tak kuszących warg – Nic nie mów. Usiądź i czekaj. Zaraz zacznie się spektakl.
Pociągnął go za sobą na trawę. Naruto opadł na nią ciężko i spojrzał urażony na chłopaka, obejmując się ramionami. Robiło się trochę chłodno. Sasuke widząc, że Uzumaki trzęsie się delikatnie, objął jego kruche ciałko, ogrzewając je własnym ciepłem.
Czekali.
Po chwili przed nimi z źdźbła trawy uniósł się świetlisty punkcik. Źrenice blondyna rozszerzyły się zaintrygowane. Po niedługim czasie do święcącego punkcika dołączyły inne. Zaczął się niesamowity taniec. Mrok nocy został zakłócony przez maleńkie światełka, które unosiły się i opadały. Raz znikały, by pojawić się gdzieś indziej. Sasuke wyciągnął swoją dłoń. Trzymał ją tak, aż usiadł na niej jeden z świetlistych punkcików. Naruto przyjrzawszy się mu bliżej zauważył, że to..
- Świetlik?
- Tak, dzisiaj zaczęły się ich gody, a to jest ich ulubione miejsce – poderwał swą dłoń, a robaczek świętojański odleciał do swoich towarzyszy, żeby razem z nimi kontynuować taniec.
- Piękne – wyszeptał Naruto spoglądając na to przedstawienie. Sasuke zgodził się z nim, ale nie patrzył się na to samo, co on. Uchiha obserwował blondyna, zachwycając się nim.
- Jesteś piękniejszy – dotknął jego szyi, przejeżdżając po niej delikatnie palcami. Chłopak zadrżał pod tym dotykiem i spojrzał na niego swoimi niewinnymi oczami.
- Mówiłem ci przecież, żebyś skończył z tymi bzdurami!
Nie brzmiał już tak pewnie jak wcześniej. Nie chodziło o to, że mu to przeszkadzało, raczej go to peszyło. Wolał, żeby Sasuke czegoś takiego nie mówił. Czuł się niepewnie dlatego, że darzył chłopaka miłością. Próbował trzymać się od niego z daleka, ponieważ nie chciał ujawnić przed nim swoich uczuć. Wstydził się tego, że jak próbował go przekonać do powrotu, to go pocałował. To był impuls, którego później się bardzo wstydził, a kiedy zobaczył chłopaka w szpitalu nie wytrzymał i kazał mu się wynosić. Jednak on się nie poddawał i próbował odzyskać jego przyjaźń z powrotem. Nie wiedział, że Naruto chce czegoś więcej niż przyjaźń, ale był tak niepewny siebie w tych sprawach, że nigdy nawet nie marzył, że Sasuke może go darzyć tym samym uczuciem. Dlatego nie chciał, by ten coś takiego mówił, bo tymi słowami go ranił.
- Dawno już skończyłem z tymi bzdurami. Jestem teraz bardzo poważny – powiedział Sasuke, kładąc swoją dłoń na jego karku – Kocham cię.
Nim Naruto zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, jego usta napotkały inne. Uchiha muskał delikatnie ich zarys, jakby badał je. Zapoznawał się z ich smakiem, by pogrążyć się w nich całkowicie. Blondyn rozluźnił się i zarzucił swoje ręce na szyję bruneta uchylając wargi. Chciał więcej, więcej uczuć. Chłopak już dawno zawładnął jego duszą i sercem, może mu teraz oddać i ciało.
Sasuke ułożył chłopaka na trawie, całując jego twarz. Policzki, powieki, czoło, nosek. Każda część blondyna była dla Uchihy tak samo kusząca. Zsunął połę kimona z ramienia Naruto, głaszcząc je w delikatnej pieszczocie. Uzumaki westchnął rozkosznie, na co Uchiha uśmiechnął się i zaczął zdejmować z niego ubranie. Czerwony szal znalazł się na trawie, a ciało blondynka okrywało teraz tylko luźno założone kimono.
- Jesteś mój. Taki piękny, taki cudowny.
Powiedział, sunąc swoją dłonią od jego torsu na jego podbrzusze, które zaczął miarowo uściskać. Naruto jęknął cicho, a na jego policzkach pojawiły się krwiste rumieńce. Sasuke zniżył się jeszcze niżej, obejmując swoją dłonią członka siedemnastolatka, którego biodra podskoczyły naprzeciw brunetowi.
- Sasuke – zaskomlał. Był już podniecony do granic możliwości.
- Spokojnie, mój aniele. Zaraz doznasz wspaniałej rozkoszy.
Ścisnął męskość chłopaka, zadając mu ból, który wkrótce został zastąpiony przez rozkosz. Uchiha zaczął przesuwać swoją dłonią sprawiając, że blondyn czuł się jak w niebie. Z ust chłopaka zaczęły wydobywać się ciche westchnienia, które zakończyły się jękiem, kiedy doszedł. Opadł na trawę, oddychając ciężko. Spojrzał spod przymrożonych powiek na bruneta, który wydawał się zadowolony z tego, że doprowadził go do takiego stanu.
- Nie zasypiaj mi tu. Czeka cię jeszcze większa rozkosz – powiedział.
- Nie zasnę, ohhhhhh – wygiął się delikatnie w łuk, gdy poczuł, jak jeden palec chłopaka wsuwa się w jego wnętrze.
- No ja myślę, że nie zaśniesz. Nie pozwolę na to.
Pocałował go zaborczo, by z ust blondyna nie wydobył się żaden jęk, gdy wsuwał w niego kolejne palce. Poruszał nimi jak prawdziwym członkiem, rozluźniając i przyzwyczajając swojego anioła do tego nowego uczucia. Kiedy uznał, że jest gotowy, wysunął palce z niego złapał go za biodra.
- Odwróć się – polecił, ale Naruto nie wykonał tego. Sasuke zobaczył za to upór w błękitnych tęczówkach chłopaka, który się nie poruszył ani o milimetr.
- Nie – powiedział, przytulając się do jego ciała. Teraz brunet widział tylko kawałek jego policzka i jego ramię – Nie odwrócę się – słysząc te słowa Sasuke zamarł, ale po chwili pogłaskał uspokajająco jego boki.
- Rozumiem, nie musimy tego robić, jeśli nie jesteś na to gotowy – chciał się od niego odsunąć, by nie być narażony na żadne pokusy, ale uścisk Naruto nie zelżał nawet o odrobinę.
- Ja chce… Chcę się z tobą kochać – mruknął, wręcz niedosłyszalnie – ale się nie odwrócę.
- Będzie bardziej bolało.
- Wiem, ale chcę cię widzieć – odsunął się od niego, żeby spojrzeć mu spokojnie w oczy, ale żeby dalej czuć jego bliskość.
- Jesteś pewien? – chciał się upewnić.
- Tak, kocham cię.
Kiedy jeszcze to mówił, Sasuke wszedł w niego jednym, szybkim pchnięciem. Nocną ciszę rozciął rozpaczliwy krzyk blondyna. Brunet patrząc się na niego współczująco, otarł swoim kciukiem słone łzy, które spływały po policzkach ukochanego. Nie śmiał się poruszyć, nie chciał zadać temu drobnemu ciałku jeszcze więcej bólu. I tak już za wiele mu go zadał, przez te wszystkie lata. Jednak Uzumaki zniecierpliwił się bezczynnością chłopaka. Sam poruszył biodrami, skomląc odrobinę z bólu jak i z przyjemności. Sasuke zamknął powieki, czując jak mięśnie siedemnastolatka zaciskają się na jego członku. Kochanek go prowokował, i tak już miał duże problemy z tym, żeby go nie wziąć przemocą. Teraz, kiedy on z tymi swoimi cichymi skomleniami poruszał się, cala silna wola poszła w las.
Chwycił nogi blondyna powyżej kolan i założył je na swoje ramiona poruszając się w nim gwałtownie. Wchodził i wychodził prawie do końca. Z oczu blondyna nieprzerwanie ciekły łzy. Nie miał jednak tego za złe chłopakowi. Sam przecież chciał. Był świadom, że jego pierwszy raz będzie bolesny, ale słodka była świadomość tego, że robi to z osobą, którą kocha, a co najważniejsze z osobą, która kocha także i jego.
Sasuke poruszał się coraz szybciej, coraz mniej miarowo. Zatracił się całkowicie w tej rozkoszy. Oddychał coraz ciężej. Jego oddech stawał się urywany. W końcu z jękiem doszedł w blondynie, opadając na jego ciało. Naruto obejmował go ramionami i nogami głaszcząc go uspokajająco po plecach. Kiedy Sasuke wrócił już do rzeczywistości zszedł z blondyna i ułożył się koło niego, przyciągając go do siebie. Uzumaki przyjął to z ulgą. Chłopak był dość ciężki.
- Przepraszam. Nie doszedłeś, a w dodatku sprawiłem ci ból – powiedział brunet, głaszcząc go po policzku, który nosił jeszcze ślad łez.
- Nie szkodzi. To ja powinienem cię raczej przepraszać – wyszeptał Naruto.
- Za co?
- Że byłem taki szorstki dla ciebie. Nie sądziłem, że darzysz mnie pewnym uczuciem – powiedział niepewnie. Nie wiedział, czy w amoku całej tej sytuacji się nie przesłyszał.
- Kocham cię. Kochałem cię, jeszcze zanim mnie pocałowałeś, ale ty tego nie pamiętasz – powiedział Sasuke, bawiąc się jego blondwłosymi kosmykami.
- Pamiętam.
- Co?! – poderwał się do siadu.
- Pamiętam, że cię pocałowałem – odpowiedział zawstydzony.
- To czemu się tak zachowywałeś? – Sasuke wrócił do poprzedniej pozycji.
- Ponieważ się bałem. Nie wiedziałem, co ty do mnie czujesz. Czy chcesz się ze mną tylko zabawić… a najbardziej bałem się tego, że mnie wyśmiejesz. Przecież to było niemożliwe, żeby ostatni przedstawiciel potężnego klanu Uchiha, mógł być gejem i zakochać się w demonie – zaśmiał się  gorzko.
- Ja nie postrzegam cię jak demona, a wręcz przeciwnie. Jesteś dla mnie aniołem i kocham cię – ucałował go w spocone czółko – Teraz jednak powinniśmy pójść do domu – unosił się z zamiarem wstania, ale potrzymała go dłoń ukochanego.
- Poleżmy tak jeszcze przez chwilę – mruknął blondyn z zamkniętymi oczami. Czuł się zmęczony. Sasuke na ten widok uśmiechnął się delikatnie i ułożył się tuż koła niego. Przygarniając go do swojego torsu, muskał swoimi ustami jego włosy.
- Możemy jeszcze chwilę tu zostać – mruknął.
Czuł się jak w niebie, a tuż przy sobie miał własnego anioła, który go kochał. Nad nimi unosiły się świetliki, które nadawały tej sytuacji jeszcze więcej magii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz