czwartek, 25 października 2012

Dom publiczny część 13


Dom publiczny część 13

Po odnalezieniu Naruto Sasuke przekazał policji mężczyznę, który zaatakował szesnastolatka. Nikt nie pytał, dlaczego pojmany nie ma kilku zębów, opuchniętą całą twarz i połamane kości. Wyglądał bardziej jak zmielone mięso niż człowiek. Mimo że dwudziestolatek służył tylko rok w anbu i do tego omal nie zawalił ostatniej misji, znany był z tego, że jest brutalnym i doskonałym strategiem. Nie jak Nara, który czasami z nimi współpracował, ale prawie mu równy. Także często brał na siebie najtrudniejsze zadania, dlatego policja wolała nie pytać, czemu pojmany jest w takim, a nie innym stanie. Sam mężczyzna zerkał na bruneta z pierwotnym strachem.
Po tym Sasuke skierował swoje kroki do „Sake”. Tam przekazał najbliższym szesnastolatka, że go odnalazł, ale na razie nie może wrócić do wioski i niech się o niego nie martwią, bo jest pod dobrą opieką. A on sam postara się go jak najczęściej odwiedzać. W ten sam sposób spełniał obietnicę, jaką złożył chłopakowi.
Odwiedzał go przynajmniej raz dziennie. Wciąż miał urlop na który wysłał go przełożony, więc nie miał nic do roboty, chociaż w ostatnim czasie zaczął nadzorować budowę domu, który znajdował się na pograniczu lasu. Był daleko od wioski, ale nie tak daleko, żeby uznać to za odludzie. Las za to był bliziutko. Można było uznać, że las jest ich ogrodem. Budował go z myślą o tym, że Naruto zmieni zdanie i jednak z nim zamieszka.
Pewnego razu przybiegł do jaskini z zamiarem powiedzenia chłopakowi, że mogą już zamieszkać razem, jeśli Naruto tylko zechcę. Dom był już gotowy i Sasuke uważał, że on mu się spodoba.  Nie zastał jednak ani blondyna ani demona, przynajmniej nie w takiej formie, jakiej się spodziewał.
Na podłodze pieczary siedział młody, delikatnej budowy mężczyzna. Jego włosy były roztargane a kolor słońca mieszał się z czerwonymi pasemkami. Ubrany był w czarne spodnie i tego samego koloru bezrękawnik. Sasuke wiedząc, że Naruto nikomu nie zdradził tej kryjówki, wyjął broń i zbliżył się do nieznajomego z zamiarem zaatakowania go, ale powstrzymały go słowa, które powiedział mężczyzna.
- Co się tak skradasz, Sasuke? Zawsze wiem gdy przychodzisz. Naruto też powoli uczy się korzystać ze swoich wyczulonych zmysłów – Uchiha znał ten głos.
- Kyuubi? – mężczyzna uniósł głowę i spojrzał na niego swoimi czerwonymi tęczówkami.
- Dopiero teraz mnie poznałeś? Rodzaj ludzki naprawdę jest opóźniony – westchnął. Chłopak na to nie zareagował. Już dawno się przyzwyczaił, że demon uważa ludzi za gorsze istoty. Musiał się z nim po części zgodzić, jeśli brało się pod uwagę siłę demonów a ludzi – Usiądź, chce z tobą porozmawiać – wskazał mu miejsce obok siebie – Widzę jednak, że też masz do mnie jakieś pytania.
Sasuke zajął miejsce przy demonie, choć niezbyt blisko. Nawet jeśli jest ojcem Uzumakiego nie znaczy to, że musi mu ufać. Nie był jeszcze na tyle naiwny.
- Gdzie jest, Naruto? – zadał pierwsze pytanie, jakie mu się nasunęło.
- W lesie. Dałem mu pewne zadanie i nie wróci jeszcze przez pewien czas. Nie musisz się o niego martwić.
- Co to za forma? – gdy zadał to pytanie, lis zaśmiał się rozbawiony.
- Zwykła. Jak myślisz, czy jako lis mogłem spłodzić syna?
Zdając sobie z tego sprawę, Sasuke odwrócił wzrok. Zauważył, że mężczyzna jest bardzo podobny do Naruto. To właśnie po nim chłopak odziedziczył delikatną budowlę ciała i blondwłosą czuprynę, chociaż bez rudych pasemek.
- To czemu zawsze widziałem cię w postaci lisa?
- Bo ona jest moją prawdziwą. Ta forma jest taka ciasna – wyciągnął się – Przybieram ją tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Tak jak wtedy, gdy zakochałem się w matce Naruto. On sam widział mnie w niej tylko parę razy.
- To czemu zdecydowałeś się przybrać ową formę przy mnie? – zapytał podejrzliwie Sasuke.
- Już mówiłem. Chciałem z tobą porozmawiać, a wydawało mi się, że ta forma jest odpowiedniejsza. Sam przyznasz, że wolisz rozmawiać z człowiekiem niż z lisem – na to Sasuke nic nie odpowiedział, tylko zadał ostatnie pytanie.
- To o czym chciałeś rozmawiać?
- O Naruto. Musze już opuścić ten świat. I tak już za długo w nim przebywałem. Moi podwładni już zaczęli się burzyć – Sasuke już dawno przypuszczał, że Kyuubi musi być ważną osobistością w świecie demonów – Na początku zastanawiałem się, czy nie zabrać go ze sobą. Jest już tak duży, że potrafiłby się obronić przed innymi demonami, a nawet samemu dać im nieźle w skórę. Ale zmieniłem zdanie. Naruto jest zbyt przywiązany do tego świata. Może nie co do tego świata, co do ciebie – skierował na niego swój wzrok – Chciałbyś wiedzieć, o kim to tak często mówił mi Naruto? O tobie. Prawie wszystkie jego szczęśliwe i smutne chwile łączyły się z tobą. Nawet jak miał osiem lat i miałem ochotę cię zamordować za zranienie mojego potomka, on mnie powstrzymał. Chyba już wtedy coś do ciebie czuł. Na pewno jeszcze nie miłość, bo był za mały, ale na pewno szacunek za twoje umiejętności. Później się rozstaliście… aż los znów sprawił, że się spotkaliście, a ty zostałeś jego klientem. Ciężko było mi wyciągnąć z niego to, że bał się twojego dotyku. Nie dziwię się. Demony są zawsze ostrożne w dobieraniu partnerów. Musimy strzec się stosunków, bo często okazuje się, że podczas niego możemy zostać zabici przez swoich partnerów. Nie mogę wciąż się nadziwić, że udało ci się tak szybko nakłonić go do takiej bliskości. Choć jeszcze nie stracić cnoty – uśmiechnął się, a Sasuke pod wpływem tego uśmieszku zadrżał ze strachu – Później ten napad, który go wzburzył. Przybiegł wtedy do lasu, a ja go odnalazłem. Po wyjaśnieniu kilku spraw zamieszkał tu ze mną. Ja zapewniłem mu wszystko, czego potrzebował, ale on wciąż tęsknił i to najbardziej za tobą. Wtedy nagle się pojawiłeś i nie zląkłeś jego postaci. I dobrze, bo inaczej bym cię zabił – powiedział ostro. Chłopak nie miał wątpliwości, że zrobiłby to – Odwiedzałeś go i okazałeś mi należyty szacunek. Dlatego, gdy muszę opuścić mojego jedynego potomka postanowiłem, że zostawię go pod twoją opieką – wstał i skierował się w stronę wyjścia z jaskini – Ufam, że się nim zaopiekujesz. Jest rozdarty między dwoma światami. Pamiętaj, że wiem gdy mojemu synowi dzieję się krzywda.
To powiedziawszy otoczyła go pomarańczowa mgiełka, taka sama jaka otaczała Naruto, kiedy pojawiały mu się uszy i ogony. Po chwili, gdy ona opadła, mężczyzna zniknął zostawiając Sasuke samego w jaskini.
- Możesz być pewny Kyuubi, że zajmę się Naruto i postaram się, żeby nic mu się nie stało – powiedział cicho brunet, kierując te słowa do lisa. Był pewny, że go słyszy, mimo że już go tu nie ma.
Skierował swoje kroki pod ścianę jaskini i usiadł pod nią, opierając plecy o skałę. Miał zamiar zaczekać na Naruto i mu wszystko wyjaśnić. A także spróbować go przekonać, żeby z nim zamieszkał.
- Sasuke? - obudziło go szarpanie za ramię. Najzwyczajniej na świecie zasnął, oczekując na chłopaka. Uchylił powieki i spojrzał w przestraszone oczy Naruto, który klęczał tuż przy nim. – Gdzie jest Kyuubi? – spytał. Wydawało, że z każdą chwilą staje się coraz bardziej przestraszony.
- Naruto – powiedział brunet, chwytając jego ramiona, całkowicie pozbywając się senności – On odszedł. To nie był jego świat. Nie mógł w nim przebywać za długo.
- Zostawił mnie – jego wargi drżały.
- Chciał cię zabrać ze sobą ale uznał, że jego świat nie jest dla ciebie – próbował mu wytłumaczyć na spokojnie.
- Jeśli jego świat jest nie dla mnie i świat ludzi mnie nie chce, to gdzie jest mój świat?
Nie mógł już teraz powstrzymać łez, które zaczęły spływać mu po policzkach. Sasuke nie mógł powiedzieć, że go rozumie, bo nikt nie mógł tego zrozumieć. Ale przynajmniej wiedział, że te łzy są słuszne. Te wszystkie informacje spadły na chłopaka tak niespodziewanie. W dodatku on nie był z nim w tamtym czasie i nie może sobie tego wybaczyć. Jednak tak to wszystko się potoczyło, a teraz może tylko sprawić, żeby chłopak poczuł, że mu na nim zależy.
- Pozwól, żebym to ja był twoim światem.
Wyszeptał i schwytał w swoje dłonie jego policzki. Zlizując z nich łzy, całował delikatnie jego lico i szeptał, że go kocha i nigdy nie opuści. Powoli chłopak się uspokajał. Pozwolił, żeby Sasuke ułożył go na ziemi. Potrzebował teraz bliskości, czułości ze strony bruneta. Założył swoje dłonie na jego karku i przyciągnął go do gwałtownego pocałunku. Oboje czuli smaki swoich ust przemieszane ze słonym smakiem łez. Kiedy pocałunek się skończył, Sasuke zaczął sunąć swoimi ustami po szyi kochanka, robiąc po drodze malinki. Był delikatny. Te pieszczoty nie były nastawione tylko na spełnienie. Przez nie chciał mu pokazać, że akceptuje go takim, jakim jest i nie zrobi mu krzywdy. Wciąż pamiętał słowa demona, że dla nich stosunek może być sprawą życia i śmierci i bardzo rzadko pozwalają komuś aż tak się zbliżyć.
Powoli obserwując reakcję chłopaka, ściągnął z niego koszulkę. Widać było, że Naruto jest zmieszany, ale po chwili nie był zdolny myśleć o swoim wstydzie, tylko o dłoniach i ustach chłopaka, które pieściły jego tors i brzuch. Z jego ust wciąż wymykały się westchnienia przyjemności. Pozwolił, żeby chłopak zdjął z niego ostatnią sztukę odzieży i leżąc tak obnażony, obserwował jak Sasuke zdejmuję z siebie ubranie. Kiedy był już nagi powrócił do niego, głaszcząc dłońmi jego uda, co rusz wędrując do jego najskrytszego miejsca. Jęknął, gdy jego ciało samo zareagowało. Uniósł biodra i spojrzał na niego z niemą prośbą. Chciał go poczuł w sobie. Zapomnieć o wszystkim i skupić się tylko na ich wzajemnej bliskości. Sasuke posłusznie ułożył się między jego nogami, unosząc je wyżej. Nakierowując swoją męskość na jego wejście powiedział cicho, nie chcąc niszczyć atmosfery, która zapanowała między nimi.
- Może zaboleć.
Naruto kiwnął głową, że rozumie i nie przeszkadza mu to. Sasuke spojrzał na niego jeszcze raz i wszedł w niego, najdelikatniej jak tylko potrafił. Widział, że przez jeden ulotny moment twarz blondyna wykrzywiła się w lekkim grymasie, ale wydawało się, że niezbyt go to zabolało. Jednak Sasuke chciał być pewny. Nie poruszał się, chociaż był na granicy wytrzymałości. To było takie cudowne uczucie, będąc otoczonym przez te wszystkie mięśnie. Jego wszystkie wyobrażenia nie umywały się do tego.
Naruto, widząc co się z nim dzieje, przytulił się do jego ciała unosząc biodra. Sasuke jęknął, czując ten ruch. Nie mógł się powstrzymać. Całując ramiona, szyję i twarzyczkę ukochanego poruszał się długimi drażniącymi ruchami. Na początku się bał, że robi mu krzywdę, ale rozluźnił się gdy usłyszał prośbę chłopaka.
- Mocniej.
Spełnił ją z przyjemnością. Podparł się na łokciach i zaczął wykonywać gwałtowniejsze ruchy. W pewnym momencie jęknął a Naruto krzyknął. Natrafił na jego wrażliwy punkt, przez co chłopak zareagował spięciem mięśni i krzykiem, co miało wpływ także na bruneta. Dostrzegając, że im obu sprawia to przyjemność, zaczął nakierowywać się na ten punkt. Nie wiele było trzeba czekać, żeby oboje doszli. Udało im się w tym samym momencie. Mogli nazywać się szczęściarzami. Nawet doświadczonym parom rzadko się to udaje.
Leżeli na ziemi wtuleni w siebie. Sasuke bawił się jego włosami na karku. Czuł się szczęśliwy. Nigdy nie był tak radosny, ale co z Naruto?.
- Żałujesz? – spytał, a odpowiedziało mu nagłe pokręcenie głową chłopaka. Naruto uniósł powieki i spojrzał w jego oczy.
- Mówiłeś poważnie? To, że możesz być moim światem? – zapytał się niepewnie.
- Tak. Jeśli tylko byś chciał. Mam nawet wybudowany już dom. Daleko od wioski. Mieszkańcy o nim nie wiedzą, a jednocześnie nie tak daleko od „Sake”, żebyś mógł się widywać z Tsunade, Iruką, Kakashim i innymi.
- Nasz… dom?
- Tak. Tylko powiedź, że ze mną zamieszkasz – powiedział, całując go w drżące usteczka.
- Tak! – zawołał i wtulił się w niego gwałtownie.
Jednak jeszcze kilka dni po tym zdarzeniu Naruto przebywał w lesie. Sasuke przeniósł wszystkie jego rzeczy z „Sake” do domu, uprzedzając wcześniej mieszkańców „Sake”, że Naruto zdecydował się z nim zamieszkać. Tsunade przyjęła to z zadowolonym uśmieszkiem, a Iruka z lekkim niepokojem, który od razu ugasił Kakashi. Wszyscy się cieszyli, że Naruto do nich wraca. Obiecali mu, że nie powiedzą mieszkańcom wioski o tym, że będą teraz razem mieszkali. Sasuke wyjaśnił im sytuację i powiedział, kim jest ojciec Naruto. Przyjęli to nawet spokojnie. Jak stwierdzili: „To, że jego ojcem jest demon, nie zmienia faktu, kim jest. Naszym chłopcem, którego znaleźliśmy szesnaście lat temu na progu i przyjęliśmy z otwartymi ramionami.” Uchiha czuł zadowolenie z takiej odpowiedzi. Przygotowawszy wszystko, przyprowadził Naruto do ich wspólnego domu. Było widać, że dom jak i okolica spodobały się nastolatkowi. Rok później Sasuke zaciągnął go do anbu, bo blondyn miał niewyczerpane zasoby energii i chciał coś robić. Nikt go nie poznał, bo zawsze miał na swojej twarzy lisią maskę. Odrobinę ironiczne, ale on twierdził, że ona mu pasuje. W pewnym sensie Sasuke się z nim zgadzał. Kiedy zobaczono umiejętności Uzumakiego, bez żadnych sprzeciwów przyłączono go do anbu. Sasuke się postarał, żeby trafił do jego oddziału. Po tym jak odnalazł Naruto, znów nikt nie mógł mu dorównać na misjach i w niedługim czasie został kapitanem jednej z jednostek. Dzięki temu mógł mieć oko na ukochanego, ale jak szybko się okazało, nie musiał się nim martwić. Naruto świetnie sobie radził i jak reszta oddziału mówiła, ma w sobie dzikość lisa i jego spryt. Nawet nie wiedzieli, jak są blisko prawdy. Po kilku miesiącach okazało się, że Naruto i Sasuke tworzą ze sobą świetny zespół i puszczono ich na misje tylko we dwójkę. Im obu to bardzo pasowało. Mogłabym napisać, że żyli długo i szczęśliwie, ale mijałabym się z prawdą. Nikt nie może żyć tylko szczęśliwie. Zdarzały im się zgrzyty i kłótnie. ale trzeba uznać, że było im ze sobą dobrze.

2 komentarze:

  1. Wiesz co ci powiem uwielbiam Twoje opowiadania bo jak na razie wszystkie które czytałam są świetne .Moim postanowieniem jest przeczytanie WSZYSTKIEGO co znajduje się na Twoim blogu .Kocham ♥ :* ~Umeko

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham! to było cudowne ♥

    OdpowiedzUsuń