sobota, 27 października 2012

W winie wina



Temari wyciągnęła się wygodnie na miękkim posłaniu. Ta podróż trwała już trzy dni, a miała potrwać jeszcze kilka kolejnych. Pochodząca z wioski piasku blondynka wstała i wyszła z kajuty, żeby odetchnąć świeżym, morskim powietrzem. Była na tym statku sama, obok niej była tylko załoga. Wiedziała, jakim wzrokiem wodzą za nią marynarze, ale żaden nie odważył się na więcej niż tylko spojrzenia. Byli świadomi tego, że jest ninją, a żaden nie był chyba taki głupi, żeby z nią zadzierać. Powoli zapadał wieczór. Temari wciągnęła głęboko słone, morskie powietrze i już chciała wrócić do swojej kajuty, kiedy usłyszała za sobą czyjś głoś.
- Przepraszam, ale czy nie miałaby pani ochoty zjeść kolacji w moim towarzystwie?
Odwróciła się. Za nią stał kapitan żaglowca. Nazywał się Hiroki, zapamiętała to. Był wysokim, silnym mężczyzną, którego skórę znaczyły liczne szramy i blizny. Musiał być doświadczonym marynarzem. Temari nie miała nawet okazji z nim jeszcze porozmawiać. Nudziła się na pokładzie, więc doszła do wniosku, że to nie taki zły pomysł. 
- Z przyjemnością, kapitanie – odpowiedziała. Zeszli na dół, do jego kabiny. Była urządzona dość skromnie, koja, po środku stół, na półkach mapy poumieszczane w specjalnych uchwytach. Widziała też kilka książek. Na stole stał posiłek – smażona ryba, kilka kromek chleba, butelka wina i dwie szklanki. Temari uśmiechnęła się w myślach. Próbował ją poderwać na wino? To śmieszne, faceci są tacy przewidywalni. Ale nie miała ochoty rezygnować z lepszego posiłku. Więc zajęła miejsce przy stole i pozwoliła sobie nalać wina. Ciemny, czerwony trunek przyjemnie przepłukał jej gardło. Kapitan podzielił też rybę.
- Czy będę zbyt wścibski, jeżeli spytam o pani cel? – spytał.
- Owszem, kapitanie – odpowiedziała, krojąc rybę – Mogę tylko powiedzieć tyle, że muszę dotrzeć do Bakushi. 
- I w taką długą podróż wybrała się pani samotnie?
- Nie tyle wybrałam, ile zostałam wysłana. Nie, nie boję się, jeśli o to chce pan spytać. 
- Dzielna z pani kobieta.
- To moja praca – od niechcenia wskazała opaskę z symbolem swojej wioski. Pociągnęła kolejny łyk wina. Było słodkie, ale bardzo smaczne.
- No tak… każdy z nas ma swoje zajęcie. Moja praca na pewno nie jest tak szalona, ale też nie jest bezpieczna. Życie na morzach bywa trudne. 
- Piraci?
- Też, ale jeśli się wie, gdzie pływać, to można ich uniknąć. Zresztą, moja krypa nie wygląda na bogatą, pewnie by ją ominęli.
- Więc burze?
- O tak, burze potrafią być groźne. Ale gdy ma się doświadczenie, wie się, kiedy wypływać a kiedy nie. Ten statek wytrzymał już kilka burz. 
- Więc? – Temari ugryzła kawałek ryby, popijając winem. Ciepło przyjemnie rozlewało się po jej ciele.
- Samotność, proszę pani. Gdy jest się na statku cały czas z tymi samymi ludźmi, to człowiek zaczyna czuć się samotny. A ja jestem ich kapitanem, muszę być dla nich jak ojciec ale i jak dowódca. Trudno, żebym mógł z nim tak po prostu rozmawiać.
- No tak, rozumiem. Ale czy kapitan nie powinien mieć zastępcy?
- Pewnie, że powinien, ale to kosztuje. A ja nie mam tylu pieniędzy, żeby brać na utrzymanie kolejnego członka załogi. Zresztą, zastępca też jest podwładnym.
- Aha… - Temari kończyła rybę. Nalała sobie jeszcze wina. Czuła się lekko. Ale…
- Ouhgm… - wymknęło się z jej ust, gdy się poruszyła. Nie wiedziała czemu, jej sutki sterczały twardo, a gdy ocierały się o materiał stroju, czuła dziwną rozkosz. 
- Czy coś się stało? – spytał kapitan.
- Nie, nic… ja… - Temari zacisnęła zęby – Pójdę już. To chyba zmęczenie. 
Wstała, ale gdy się poruszyła, fala przyjemności zalała jej ciało. Była podniecona. Każde dotknięcie jej wrażliwych części wywoływało u niej fale rozkoszy. Opadła na krzesło, bojąc się poruszać zbyt gwałtownie. Co się z nią działo.
- Co… co to jest? – spytała cicho samą siebie.
- Pani? – spytał kapitan, wstając i podchodząc do niej.
- To… ouuuhmmmm… - ruch sprawił, że jej twarde sutki znowu otarły się o materiał stroju. Czuła wilgoć między nogami. Jej ciało było rozgrzane, na policzkach miała rumieńce. Czuła, że musi stąd szybko wyjść, bo inaczej…
- Kapitanie, co ty… - spytała, kiedy położył jej rękę na ramieniu. Sam dotyk sprawił, że po jej plecach przeszedł dreszcz.
- Może lepiej zaniosę panią do pani kabiny – powiedział – Widzę, że chyba ma pani jakieś problemy.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, podniósł ją w ramiona i uniósł do góry. Czuła jego bliskość, jego oddech. Nie panując nawet do końca nad sobą, otoczyła go ramiona i wpiła się w jego usta, całując go długo i namiętnie. Nie wydawał się zaskoczony. Odpowiedział na jej pocałunek. Jego szorstka skóra i zarost drapały trochę jej twarz, ale nie przeszkadzało jej to. Temari nawet nie zauważyła, kiedy położył ją na swoim łóżku
- Co się… - spytała, oszołomiona. Pocałunek sprawił, że jej ciało było jeszcze bardziej rozpalone. Oddychała szybko. 
- Wino… - spojrzała na butelkę. Hiroki nawet go nie tknął, tylko ona je piła. Kapitan rozpiął spodnie. Jedno spojrzenie na jego dużą, sterczącą męskość sprawiło, że ślina zaczęła zbierać się w jej ustach. Wyobrażała go sobie w jej ustach. Może mogłaby…
Usiłowała walczyć z rozpalającą jej ciało rządzą. Zsunęła się z łóżka, ale wtedy złapał ją za ramię i ponownie na nie pchnął. Objął ją od tyłu, wsuwając ręce po jej strój. Gdy jego palce zacisnęły się na jej sutkach, Temari poczuła jakby elektryczność przeszła przez jej ciało. Bez kłopotu i żadnego oporu z jej strony zsunął z niej górną część stroju, zostawiając tylko siatkę. Przez jej oczka pieścił jej duże piersi. Czuła jak jego penis dotyka jej tyłka. Drżącą dłonią sięgnęła ku niemu i zaczęła powoli poruszać nią do przodu i do tyłu. Był ciepły, a jego czubek robił się wilgotny. W miarę jak go masowała, cały robi się bardziej śliski. Hiroki całował jej szyję, jej ramiona, jednocześnie zsuwając dłonie niżej. Cała drżała i płonęła. Gdy jego palce rozwiązały jej czerwony pas, pozwalając opaść jej białej szacie i wsunęły się pod jej majtki, Temari wyprostowała się jak struna. Szybko zdjął je jej, palcami sprawiając, że jej cipka obciekała od soków. Obrócił blondynkę delikatnie. Siadł na łóżku, podniósł ją, opuszczając na swoje ramiona. Czuła, jak główka jego penisa dotyka jej mokrej piczki. 
I wtedy w nią wszedł. Zrobił to szybko, jego członek od razu niemal zagłębił się w jej szparce. Była już cała mokra, a i on także. Jęknęła głośno, kiedy wsuwał się w nią. Przytulił ją do siebie. Miała już na sobie tylko siatkę, cała reszta ciuchów leżała na podłodze. Opaska wisiała na jej szyi. Podnosił ją i opuszczał, biorąc młodą ninję głębokimi ruchami. Penetrował jej ciasną cipkę mocno, nie dając jej czasu na odpoczynek. Temari nie była już dziewicą, ale nadal nie miała wielu doświadczeń seksualnych. Jej nagie piersi ocierały się o jego owłosiony tors. Pocałował ją ponownie, odpowiedziała mu z taką pasją, o jaką sama by siebie nie podejrzewała. To nic, że nie chciała tego, że w jakiś dziwny sposób została zmuszona. Pragnienie rozkoszy rozpalało ją. Nawet gdyby teraz przestał, pewnie sama błagałaby go, żeby dokończył. Dosiadła go i sama ujeżdżała jego dużego, sztywnego wacka, wciągając go jak najgłębiej do środka.
- Napalona sucz z ciebie – mruknął, całując jej piersi.
- Ohhh… ohhhh…  Ohhh… - jęczała głośno, kiedy wraz z każdym pchnięciem jej ciało zbliżało się na skraj orgazmu.
- Błagaj mnie o to – powiedział Hiroki – Bo inaczej nie dam ci dojść.
- Co? Nieee! Prooooszę! Proooszę! – krzyczała, podczas gdy on uniósł ją lekko, wysuwając na chwilę swój penis z jej nagrzanej, mokrej cipki – Błaaagam! Chcę dojść! Chcę! Chcę!
- Czy zgadzasz się być moją dziwką?
- Wszystko jedno! Tak! zgadzam się! Taaak! Nie wyjmuj! Niee!
Wszedł w nią ponownie, tym razem penetrował ją szybkimi ruchami, bardzo szybko doprowadzając młodą kunoichi na szczyt rozkoszy. Objęła go nogami, przyciskając ciasno do siebie. Wystrzelił głęboko w niej, podczas gdy jej soki strumieniem płynęły z jej szparki, zmieszane z jego nasieniem. Leżała półprzytomna w jego ramionach, tak było jej dobrze. Rozkosz wypełniała całe jej ciało. Kolejne spazmy rozlewały się po niej. Długie, namiętne jęki Temari wypełniały kajutę.
Wyszedł z niej z mokrym odgłosem i zaraz potem podniósł ją w ramiona. Wyszli na zewnątrz, na pokład. Było tam kilku marynarzy. Szybo zebrała się reszta.
- Pani Temari powiedziała mi przed chwilą, że chce zostać z nami na zawsze i służyć na naszym okręcie. Służyć oczywiście swoim ciałem – powiedział Hiroki – Na znak tego teraz zrobi mi loda. No, do roboty.
Temari była przerażona jego słowami, ale podniecenie seksualne nie opuszczało jej ciała. Klęczała przed Hirokim a jego wielkim penis, mokry od jej soków, wisiał naprzeciwko jej twarzy. Nie czekała długo. Ujęła go w dłoń i powoli zaczęła lizać, od czubka aż po korzeń, zlizując z jego własne soki. Otworzyła szeroko usta i wsunęła go do środka. Był cały mokry, przez co łatwo poruszał się w środku. Czuła na nim swój smak. Wzięła delikatnie w dłonie jego jądra, masując je, podczas gdy robiła mu loda. Marynarze patrzyli na to wszystko z niedowierzaniem. Wiedzieli, że ta blondynka jest ninją. Hiroki skinął na jednego a marynarzy, szepnął mu coś do ucha, a ten pobiegł na dół. Temari nie zwracała na to uwagi. Ssała łapczywie fiuta jakby całe jej życie zależało od tego. Była spocona, siatka kleiła się do jej nagiego ciała. Jej głowa poruszała się coraz szybciej. Hiroki położył dłonie na jej uszach, nadając jej rytm. 
Gdy doszedł, nasienie wytrysnęło silnym strumieniem. Temari nie mogła połknąć wszystkiego, otworzyła szeroko usta, a biała, kleista mleczna ciecz kapała z nich na ziemię. Hiroki podniósł jej głowę wyżej. Temari czuła, że coś wlewa do jej ust. To było tamto wino. Próbowała się wycofać, ale było za późno. Jeden z marynarzy był już za nią, jego dłonie zacisnęły się na jej piersiach. Wydała donośny jęk, w którym rozkosz mieszała się z przerażeniem. Wkrótce potem podniecenie ogarnęło ją ponownie.  Marynarze otoczyli ją wąskim łukiem. Wkrótce tylko jej nogi wystawały spod masy ciał. Co jakiś czas tylko sięgano po zaprawione narkotycznym afrodyzjakiem wino i wlewano w nią jego trochę. 
Następnego dnia Temari spacerowała po pokładzie statku ubrana tylko w siatkę. Chodziła na czworakach, nie wolno jej było bez pozwolenia wstawać na dwie nogi. Kiedy podchodził do niej ktoś z załogi, otwierała szeroko usta i pytała, czy może mu posłużyć. Reszta jej stroju, jej wachlarz, opaska, dawno spoczywały na dnie morza. Temari zapomniała o swojej misji, pozostała na pokładzie statku, za dnia służąc załodze a noce spędzając w kabinie kapitana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz