poniedziałek, 22 października 2012

Jesteś dla mnie ważny


Jesteś dla mnie ważny

Sasuke Uchiha obserwował blondwłosego chłopaka, zakładającego na swój tors bluzę po niedawnym opatrzeniu zranień. Walczył ze swoimi myślami, jednak na zewnątrz dalej utrzymywał maskę zimnego drania. W końcu przerwał niezręczną ciszę.
- Czemu to zrobiłeś?
Zaskoczony tym Uzumaki podniósł głowę, spoglądając na kolegę z drużyny błękitnymi oczami.
- Niby co zrobiłem? – spytał, opuszczając głowę.
Właśnie po tym geście czarnowłosy wiedział, że Naruto dokładnie zdaje sobie sprawę, o czym on mówi.
- Wiesz, o czym mówię! Nie udawaj większego durnia niż jesteś!
Był wściekły. Uzumaki mógł przez niego zginąć. Po wyruszeniu dziś rano na misję Kakashi powiedział im, że nie będzie to trudne zadanie. Jakby na zaprzeczenie tych słów, po kilku kilometrach zaatakowała ich świetnie wyszkolona grupa z Kraju Ognia.
Przewaga liczebna była po stronie wroga, ale sądzili, że dadzą sobie radę. Jak zwykle Kakashi radził sobie bez żadnego wysiłku, a Naruto ochraniał Sakurę. W tym czasie Sasuke z gracją walczył z kilkoma przeciwnikami naraz. Nie wiedział, jakim sposobem nie zauważył kunai lecącego w jego stronę. Poczuł tylko odepchnięcie. Gdy podniósł wzrok z poziomu ziemi zauważył, że leży na nim młotek.
Wciąż pamiętał, jak na niego wrzasnął.
- Debilu, co ty wyprawiasz!? Mogłeś nas zabić!
Jedyną odpowiedzią był zraniony wzrok blondyna. Zanim Sasuke cokolwiek zdążył jeszcze powiedzieć, mniejszy chłopak odbiegł, by dalej ochraniać zielonooką.
Kiedy rozprawili się z wrogiem, zebrali się w grupie by zobaczyć, czy nikomu nic się nie stało.
- Nie jesteście ranni? – zapytał srebrnowłosy.
Przytaknęli. Nikogo nie zainteresowało, że Naruto jest jakiś milczący. Kiedy mieli już wyruszać, różowowłosa krzyknęła i złapała czarnookiego za ramię.
- Sasuke, ty krwawisz – powiedziała z przerażeniem w głosie.
Uchiha podążył za jej wzrokiem i zobaczył plamę krwi na koszulce. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany, aż w końcu przerwał dziewczynie, która lamentowała nad jego stanem.
- Ale to nie jest moja krew.
- Jeśli nie twoja, to czyja?
Właśnie tego nie wiedział. Przecież by zapamiętał, gdyby krew przeciwnika go ochlapała. W tym momencie przypomniał sobie o Naruto. Spojrzał w jego stronę. Chłopak stał niepewnie. Jego twarz była nienaturalnie blada, a on sam wydawał się być półprzytomny.
Czarnowłosy do niego podszedł i złapał go w ostatniej chwili. Blondyn osunął mu się na ręce.
Poczuł krew. Dużą ilość krwi.
Po raz pierwszy sensei i dziewczyna zauważyli na twarzy Sasuke strach. Po tym momencie wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zabrali Naruto do szpitala, w którym okazało się, że jest poważnie ranny w bok. O mały włos a kunai przebiłby narządy wewnętrzne. Lis nie miał wcześniej czasu na leczenie rany, ponieważ Naruto od razu rzucił się wir walki, a po niej miał za mało czakry.
Dlatego teraz, kiedy Naruto odzyskał wystarczającą ilość czakry by dziewięcioogoniasty go wyleczył, mógł wyjść ze szpitala.
Przez cały czas, gdy blondyn był nieprzytomny, czuwał nad nim Sasuke. Różowowłosa była zaniepokojona, nie tyle stanem blondyna, tylko zachowaniem ukochanego. Siedział przy łóżku rannego przez trzy dni, nigdzie nie odchodząc i nie śpiąc. Nawet nie jadł tego, co przyniosła dziewczyna. Gdy Uzumaki zaczął się budzić, Sasuke wyszedł bez słowa.
Jednak w dniu, w którym Naruto miał wyjść, Sasuke znów przyszedł do szpitala, żądając odpowiedzi na swoje pytanie.
- Więc czemu to zrobiłeś? – spytał ponownie.
- Nie wiem – odpowiedział blondyn, nie podnosząc głowy.
Wściekły Sasuke popchnął go na ścianę koło łóżka, przytrzymując jego nadgarstki nad głową.
- Czemu? – warknął. Strach, który czuł wtedy, gdy blondyn osunął się wprost w jego ręce i gdy zaniepokojony czuwał przy jego łóżku, teraz uwolnił się pod postacią złości.
Także wściekły Naruto podniósł wzrok i patrząc na niego wykrzyczał.
- Nie mam pojęcia! Gdy zobaczyłem kunai lecące w twoją stronę, po prostu zareagowałem! A co cię to obchodzi?! Przecież gdybym zginął, byłaby to niewielka strata! Kogo obchodzi chłopak z zapieczętowanym demonem?! Byłoby lepiej, gdybym zginął!
Sasuke obserwował łzy cieknące po policzkach blondyna. Nie wiedział, że Uzumaki tak się czuje.
- Dla mnie jesteś ważny – mruknął cicho.
Blondyn spojrzał na niego zapłakanymi oczami.
- Kłamiesz.
- Nie, i udowodnię ci to.
Sasuke schwycił delikatnie brodę błękitnookiego i pocałował go, zamykając oczy. Chciał już od dawna zakosztować smaku tych ust, ale zawsze bał się otrącenia. Teraz, gdy zrozumiał, że o mały włos nie stracił młotka, postanowił nie czekać i dać oraz wziąć tyle rozkoszy, ile się da.
Naruto, na początku zaskoczony, nie był wstanie nic zrobić. Kiedy uświadomił sobie, że pocałunek chłopaka sprawia mu przyjemność, uchylił usta zapraszając język czarnowłosego, który chętnie skorzystał z propozycji.
Ich języki walczyły o dominację, trącając się lub po prostu nawzajem liżąc. Kiedy oderwali się od siebie by zaczerpnąć oddechu, Sasuke wsunął nogę pomiędzy uda blondyna i zaczął pocierać kolanem krocze Uzumakiego. Ten, pod wpływem tego dotyku, zaczął ciężej oddychać. W tym czasie czarnooki zajął się badaniem smaku delikatnej skóry blondyna na ramionach. Lizał ją, gdzieniegdzie zastawiając na niej delikatne malinki, jakby chciał w ten sposób zaznaczyć, że Uzumaki należy tylko do niego.
Naruto nie mógł tego wytrzymać. Podniecenie, w którym znajdował się przez chłopaka odbierało mu zmysły.
Złapał pośladki przyjaciela i przyciągnął go tak, że teraz ocierał się o jego krocze. Sasuke także powoli tracił kontrolę. Odsunął od siebie blondyna, który jęknął zawiedzony, jednak zauważając, że czarnooki pozbywa się odzienia, także szybko zdjął swoje.
Gdy oboje byli całkowicie nadzy, z powrotem przysunęli się do siebie. Uchiha złapał niższego chłopaka za pośladki, podnosząc go do góry. Ten od razu zrozumiał i oplótł jego biodra nogami.
Znów zaczęli się gwałtownie całować. Po chwili czarnooki wsunął pierwszy palec w dziurkę Naruto. Ten zamarł na chwilę, ale powoli zaczął sam nabijać się na palec.
Na początek nie było to dla niego zbyt przyjemne, ale później przez sprawne ruchy palca Sasuke, ogarnęła go rozkosz.
Do pierwszego palca dołączył drugi, a za nim trzeci. Sasuke rozciągał go dokładnie, nie chciał sprawić bólu chłopakowi.
Kiedy uznał, że jest wystarczająco przygotowany, opadł z nim na łóżko szpitalne.
Gdy upadli na materac usłyszał syk bólu blondyna. W jego głowie zapaliła się czerwona lampka.
Jego bok.
Przeturlał się tak, że teraz to Uzumaki znajdował się na górze. Chyba dopiero teraz Naruto zdał sobie sprawę, do czego to doprowadzi. Widząc jego wahanie czarnooki zapytał go.
- Jesteś pewny?
- Tak, ale ja nigdy tego nie robiłem.
Sasuke zdał sobie sprawy, że blondyn nie boi się samego aktu, tylko tego, że go nie zadowoli. Uśmiechnął się do niego, jednocześnie zadowolony, że będzie jego pierwszym.
- Nie przejmuj się. Może na początku trochę zaboleć, ale to minie. Rozluźnij się.
Wydał mu polecenia, trzymając jego biodra i kierując go delikatnie tak, że jego dziurka znajdowało się wprost przed jego męskością.
Opuścił delikatnie chłopaka tak, że jednym ruchem znajdował się w nim całkowicie.
Naruto pisnął z bólu. Uchihę wiele kosztowało, by nie zacząć się gwałtownie poruszać. Blondyn był taki ciasny. Czuł się jak w niebie. Gdy myślał, że już nie wytrzyma, chłopak na nim zaczął się delikatnie poruszać.
Czarnowłosy jęknął. W życiu nie wyobrażał sobie, że sny, które miał co noc od dwóch lat. się sprawdzą… a tu nagle blondyn go ujeżdża.
Jemu także musiało być przyjemnie. Miał zmrużone oczy i odchyloną do tyłu głowę.
Gdy Uchiha uznał, że ma dość takich lekkich ruchów złapał chłopaka za pośladki i zwiększył tempo.
Oddychali coraz ciężej, aż doszli oboje w tym samym czasie.
Naruto opadł na przyjaciela, a teraz kochanka, pozytywnie zmęczony. Sasuke przytulił go uważając na ranę, a gdy ich oddechy się wyrównały, Naruto zszedł z czarnowłosego i położył się koło niego.
Sasuke widział niepewność w niebieskich oczach.
- Dalej jesteś dla mnie ważny i kocham cię.
Uspokojony już chłopak odpowiedział.
- Ja także.
Zasnęli obok siebie w łóżku szpitalnym, a gdy następnego dnia Kakashi i Sakura przyszli odwiedzić Naruto, mieli śliczny widok na dwóch wtulonych w siebie chłopaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz