środa, 24 października 2012

Dom publiczny część 5


W tym czasie, kiedy Tsunade namawiała swoje pracownice do urządzenia imprezki i opowiadała każdemu zainteresowanemu, że ich mały, słodki Naruto znalazł sobie klienta, a konkretnie Uchihę, Sasuke trzymając w swych ramionach zawstydzonego Naruto kierował się w stronę kuchni.
- Tutaj mam skręcić, czy jeszcze dalej? – zapytał pochylając się nad skulonym ciałkiem tak, że mówił wprost do ucha dziesięciolatka, który wtulił się w jego tors. Uzumaki odsunął się na chwilę orientując, gdzie się znajdują, a później wracając do swej poprzedniej pozycji powiedział.
- Drzwi po prawej.
Nic na to nie odpowiedziawszy brunet wszedł do kuchni. Rozglądając się po niej i upewniając, że nie ma w niej nikogo po za nimi, posadził chłopaka na blacie wielkiego stołu. Odsuwając się od niego obserwował jak Naruto macha swoimi małymi nóżkami w powietrzu, a blond kosmyki zasłaniają jego twarzyczkę, gdy tak siedział z pochyloną główką. Ten dzieciak był uroczy. Miał dziesięć lat, a zachowywał się jak pięciolatek i do w dodatku zawstydzony.
- Powiesz mi, gdzie są opatrunki? Przecież to twoja kuchnia – powiedział rozglądając się po szafkach, których było tutaj od groma. Nic dziwnego, przecież musiały być w nich najpotrzebniejsze rzeczy dla wszystkich mieszkańców domu, a każdy z nich miał inne.
- Druga szafka od końca po lewej stronie. Na górnej półce.
Sasuke kierowany takimi wskazówkami znalazł w końcu skrzyneczkę z opatrunkami pierwszej pomocy. Czego tam nie było? Płyny odkażające, plastry, bandaże, pigułki na bóle miesiączkowe, głowy, kości, na naciągnięcia, jakieś nawilżacze, olejki zapachowe, prezerwatywy. Chłopak zaczynał zastanawiać się czy to apteczka, czy zaopatrzenie każdej prostytutki. Wolał nie zagłębiać w szczegóły, co tam jeszcze może być. Podszedł do dziesięciolatka i położył koło niego skrzyneczkę, wyjmując uprzednio z niej waciki i spirytus. Wylawszy trochę płynu na gazę zaczął opatrywać rany na kolanach chłopaka. Gdy Naruto poczuł, że jego zadrapania nieprzyjemnie szczypią syknął i próbował się wyrwać. Sasuke czując, że blondyn ucieka spod jego ręki próbował go złapać, ale wszystko potoczyło się tak, że Uzumaki położył się całkowicie na blacie stołu, a czternastolatek zawisnął nad nim. Na ich twarzach pojawił się delikatny rumieniec gdy dostrzegli, że ich usta dzieli tylko mała odległość. Młodszy chłopiec zaczynał się zastanawiać, czy dostałby burę, gdyby znowu spróbował smaku tych ust. Miał wielką ochotę poczuć znowu smak czereśni na swych wargach. Jednak nim zdążył zdecydować się to zrobić Sasuke uniósł się i trzymając go teraz w pasie żeby nie uciekł zaczął od nowa oczyszczać jego rany na nogach. Uzumaki już nic na to nie mógł poradzić i musiał wytrzymać ten nieprzyjemny zabieg, ale kiedy czternastolatek zaczął oczyszczać większe ranki, które nieprzerwanie krwawiły złapał w swoje małe dłonie materiał koszulki bruneta i schował swoją twarzyczkę w jego ramieniu łkając cicho. Bolało. Nigdy nie był odporny na ból, a powinien się już do niego przyzwyczaić, gdyż był jednym z nielicznych dzieci w „Sake”, które co rusz robiło sobie krzywdę.
Uchiha czując jak ten jego zdaniem bezbronny chłopiec łka w jego koszulkę uniósł głowę znad jego kolana i pogłaskał go po rozczochranej główce i ogarniając dłonią blond kosmyki z jego karku złożył na nim mokry pocałunek. Naruto zadrżał, a później zaśmiał się, kiedy chłopak chuchnął na to miejsce. Dziesięciolatek uniósł głowę i spojrzał w te dwa czarne tunele. Powoli się do nich przyzwyczajał i już go tak nie przerażały jak na początku. Teraz go nawet bardziej fascynowały niż wcześniej.
- Nie płacz już więcej – powiedział łagodnie czternastolatek. Brat, gdyby go teraz usłyszał, zdziwiłby się bardzo. Jeszcze nigdy nie słyszał, żeby Sasuke mówił z taką wielką czułością – Już skończyłem z twoimi kolanami. Teraz zostały tylko twoje dłonie, ale one nie są w takim złym stanie.
Uniósł delikatnie jedną z jego rąk i zbliżywszy ją do siebie liznął jego nadgarstek. Sam nie wiedział, czemu to zrobił. Po prostu czuł, że chce to zrobić, a kiedy chciał coś zrobić to po prostu to robił. Taki już miał nawyk, cały jego klan już tak miał. Jego brat identycznie się zachowywał. Jeśli chodzi o Itachiego, to już nie będzie mógł się z niego wyśmiewać, że lata jak jakiś zakochany młodzik za Narą. Za tym leniem, który ciągle tylko gapi się w chmury. Przecież sam się teraz zachowywał jak aniki. Nie mógł się oderwać od tego delikatnego stworzonka. Nie wierzył, że to miłość, bo uważał, że nigdy się nie zakocha, a na pewno nie w wieku czternastu lat i to w dodatku w dziesięcioletnim chłopcu, którego ujrzał po raz pierwszy w życiu, chociaż to nie była do końca prawda. Mógł jednak z pewnością stwierdzić, że jest nim zainteresowany, a to było już coś, bo nigdy nie poświęcał czemuś zbytniej uwagi. Do świata podchodził z pewną obojętnością, ale w momencie, kiedy ujrzał te błękitne ślepka to się zmieniło.
Naruto spoglądał zaskoczony na chłopaka, który muskał swoim lekko wilgotnym językiem jego nadgarstki. Dla niego to było dziwne, co nie znaczy, że nieprzyjemne. Nie wiedział jak na to zareagować. Jeszcze nikt tak nie zachowywał się w stosunku do niego. Czasami jak klienci chcieli, żeby gdzieś z nimi poszedł to zawsze koło niego pojawiał się Iruka czy Kakashi, Tsunade lub inne wychowanki domu i zawsze wyganiały takiego klienta lub zabierały ze sobą Naruto, a teraz Tsunade sama pozwoliła, żeby Sasuke gdzieś go zabrał. Przez to wszystko był zdezorientowany.
Kiedy czternastolatek uniósł głowę, kierowany swoim instynktem pochylił się i musnął jego wargi swoimi. Zatracając się przez chwilę w smaku czereśni, które przy bliższym poznaniu okazały się lekko kwaśnawe, ale nie utraciły swego uroku. Odsuwając się od bruneta nie śmiał otworzyć oczu, które zamknął kiedy tylko poczuł dotyk ust chłopaka. Za to Uchiha nie spuszczał z niego wzroku, co rusz z lubością oblizując usta. Dla niego dziesięciolatek smakował malinami, jeżynami, wszystkimi leśnymi owocami, które dojrzały w porannym słońcu nawilżane przez poranną rosę. Był do delikatny smak, ale słodki, z lekką nutką drapieżności. Jakby ta słodycz mogła zmienić się w każdej chwili w coś innego.
Sunął swoim językiem po wargach próbując zapamiętać ten smak. Nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek go posmakuje, ale chyba już się od niego uzależnił. Wtedy, gdy blondyn omal nie upadł tuż przy jego nogach zadziałał instynktownie i go schwytał nim ten zdążył się przewrócić i wtedy ich usta spotkały się po raz pierwszy. Był to jego pierwszy pocałunek, co zapewne Itachi nie zapomni mu wspomnieć. Także po raz pierwszy poczuł ten smak dziesięciolatka i nawet wtedy nie mógł się powstrzymać, by ukradkowo się nie oblizać i nie musnąć te drobne plecy swoimi dłońmi. Chociaż uważał, że to drugie było bardziej podświadome. W końcu gdy na jego ustach został tylko delikatny posmak chłopaka, dotknął delikatnie jego policzek wręcz tylko muskając go, na co chłopak zarumieniony i zawstydzony swoim zachowaniem uchylił swe powieki uwalniając błękit, który tak zaintrygował bruneta.
- Masz na imię Naruto Uzumaki? – zapytał Sasuke chcąc się upewnić.
- Tak – powiedział cicho Naruto, czując jak dłoń klienta sunie po jego bliznach, jakby badając je i oceniając.
Nie lubił ich. Zawsze kojarzyły mu się z jakimś zwierzęciem, ale nie mógł określić z jakim. Także często dziewczyny na ulicy i inni chłopcy, którzy mieszkali w wiosce krzyczeli za nim „potwór”. To była prawda, żadne dziecko nie powinno się urodzić z takimi bliznami. Przynajmniej on tak myślał. Nawet przez chwilę nie pomyślał, że ludzie tak na niego wołają z czystej, normalnej zazdrości. Próbowali mu dokuczyć, zranić go tylko z tego powodu, że mu zazdrościli jego urody i za to, że inni spoglądają na tego chłopca, który pracuje w burdelu, a nie na nich. Nawet dzieci z wysoko postawionych rodzin zazdrościły mu uroku i go przezywały.
Opuścił wzrok nie patrząc się w twarz czternastolatka. Uważał, że teraz jak zauważył na jego ciele tą skazę zrezygnuje z niego. Nie sądził, że chłopak nie uważa te blizny za odrażające, a wręcz przeciwnie, za urocze i po prostu chciał je dotknąć poczuć pod swoimi palcami. Widząc jak Naruto z powrotem ucieka wzrokiem zapytał.
- Co się stało? – jednak nie uzyskał odpowiedzi, dlatego dodał już ostrzej – Co się stało? Mów – niechętnie, ale dziesięciolatek, w końcu wydobył z siebie głos.
- Zapewne teraz chcesz zmienić swoją decyzję i wziąć innego – jego głos zabrzmiał trochę rozpaczliwie.
- Czemu sądzisz, że chce kogoś innego? – powiedział Sasuke spokojniej zły na siebie, że skrzywdził tą małą istotkę.
- Bo mam… - dotknął swoich policzków.
- To na pewno nie zmieniłoby mojej decyzji. Wyglądasz z nimi uroczo – świat się kończy! Z ust członka rodzinny Uchiha wyszło takie słowo jak „uroczo” – Przypominasz dzięki nim jakieś zwierzątko, tylko nie mogę jeszcze powiedzieć jakie. Ale na pewno cię nie brzydzą – pocałował go w nosek. Nie mógł się po prostu powstrzymać, by nie całować tego chłopca, który rozjaśnił się pod wpływem jego słów – A teraz schodź już stamtąd – ściągnął dziesięciolatka z blatu – Muszę już iść. Nie zapłaciłem za tą wizytę, a nie chciałbym żeby brat za mnie zapłacił. Nie lubię mieć u niego długów, ale jutro przyjdę na dłużej – dodał widząc jak blondynek znów robi się smutny – Teraz zaprowadź mnie do wyjścia. Nie wiem, czy sam odnajdę wyjście. Aniki zostanie tutaj na dłużej. Teraz pewnie zabawia się z tym leniem.
- Hai!
Zawołał szczęśliwy Naruto i podskakując krok przed brunetem zaczął go prowadzić do wyjścia. Nie był świadom tego, że Uchiha obserwuje jego opalone uda, które odsłaniał materiał, gdy tak podskakiwał. Wkrótce dodarli pod drzwi rezydencji, a Naruto przystanął tuż przed nimi z uśmiechem, który miał w sobie odrobinę smutku.
- Nie smuć się. Przecież powiedziałem, że jutro tu wrócę. Powiedź też Tsunade, żeby cię zarezerwowała dla mnie na dłuższy czas – pochylając się nad nim szepnął mu do ucha – I nie podskakują tak przed nikim innym niż ja, bo skusisz jakiegoś niebezpiecznego typka – zanim się wyprostował obciągnął kimono dziesięciolatka w dół muskając dłońmi niby przez przypadek jego nagie uda– Do zobaczenia jutro, Naruto.
- Do widzenia Uchiha – chłopak zapamiętał jak Sasuke kazał na siebie mówić Sakurze, ale brunet słysząc to z jego ust natychmiast się odwrócił z powrotem do niego.
- Mów mi Sasuke.
- Dobrze, Sa… Sasuke-kun – uśmiechnął się gdy to powiedział. Także na ustach bruneta pojawił się delikatny uśmieszek, kiedy wychodził z domu uciech pod rządami Tsunade.
Kiedy on szedł z powrotem do domu nie mogąc się doczekać następnego spotkania z tą blond włosą istotką jego brat szedł z Narą do pewnego zacisznego miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz