Zdecydowany, by więcej nie zbliżać się do Sakury, Gaara postanowił poszukać innego sposobu na zabicie nudy. Doszedł też do wniosku, że za to uczucie znudzenia odpowiada drzemiący w nim demon, który z coraz większą siłą domaga się czyjejś śmierci. Właśnie dlatego towarzystwo Sakury tak mu pasowało, bo przypominało o ludziach, których wtedy zabił. A ponieważ nikogo od tamtego czasu nie zgładził, więc taka musiała być tego przyczyna.
W rzeczywistości to nie miało związku z Sakurą, ona nic dla niego nie znaczyła, a życie które wiodła, było nudne i bezsensowne. Stąd też postanowił znaleźć sobie inny obiekt obserwacji. Przez niemal tydzień była to Ino wraz z jej chłopakiem. Nie potrafił jednak zrozumieć dlaczego oni odczuwają taką przyjemność w przebywaniu ze sobą, a także w nocy, kiedy…
Nigdy z nikim nie rozmawiał o seksie. Zresztą po co? Dla niego było to bezużyteczne. Co prawda słyszał czasem jakieś głupie żarty, rozumiał pewne rzeczy, takie które wiedzą wszyscy. To prowadzi do dzieci, ale jakoś szczerze wątpił, by Ino chciała mieć dzieci.
Mimo to i nimi szybko się znudził, stąd przeniósł swoje zainteresowanie na innych. Prędko jednak doszedł do wniosku, że wszyscy w tym mieście, prowadzą bezsensowną rutynę, wypełnioną takimi samymi doświadczeniami każdego dnia. A on coraz bardziej nienawidził myśli, że wszyscy żyją w taki sposób. Stąd w końcu postanowił wrócić na pustynię, bo Konoha nie miała mu już nic do zaoferowania.
Sakura położyła swoje torby na ziemi i zadrżała z zimna, gdyż noce tutaj były znacznie chłodniejsze niż dnie. Pamiętała o tym aż za dobrze. Tutaj, w Krainie Wiatru. Szczerze mówiąc czuła się strasznie głupio wracając tu.
„Tylko podróżuję.” Powtórzyła sobie, któryś raz z kolej tego dnia. „Skoro mam odczuwać samotność, to równie dobrze mogę być sama.”
Tydzień po tym, jak Gaara odszedł, Sakura poczuła się bardzo zmęczona prowadzony życiem i postanowiła zrobić sobie przerwę. Potrzebowała trochę czasu by wszystko uporządkować, a potem będzie mogła wrócić. Dlatego zamknęła sklep, pożegnała przyjaciół i wyruszyła w drogę, by zażyć nieco samotności. Dwa tygodnie później znalazła się na pustyni i postanowiła pójść do miasta, z którego już kiedyś uciekała. Była ciekawa co tam się stało.
Gaara został zatrzymany przez Sasuke w lesie.
- Co ty tutaj robisz? – Zapytał ciemnowłosy.
Gaara nie zamierzał odpowiadać, jedynie stał w milczeniu z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Jednak Sasuke nie dał się sprowokować.
- Śledzisz Sakurę, prawda? – Oczy Gaary zwęziły się nieznacznie. – To dlatego ona tak się bała, dlatego odeszła.
„Odeszła? Ciekawe dokąd?”
- Zostaw ją w spokoju, albo ja zmuszę cię do tego? – Sasuke mówił coraz bardziej podniesionym głosem.
- Jesteś głupcem. – Stwierdził, zmieniając nieco pozycje.
- Dobra. – W tej samej chwili Sasuke zaatakował, nim jednak zdołał cokolwiek zrobić, został otoczony przez piasek. Gaara zaatakował zwłaszcza jego oczy, tak że teraz nie był w stanie niczego zobaczyć.
- Jeśli będę chciał za nią iść, to pójdę. – Wyszeptał Gaara. – A jeśli będę chciał ją zabić, ty nie zdołasz mnie powstrzymać.
Mówiąc to zacisnął mocniej piasek na ciele Sasuke, dusząc do coraz bardziej.
Jakaś część niego bawiła się tą sytuacją, inna podpowiadała, by wykończyć go szybciej, jednak jego prawdziwa osobowość kazała mu się zatrzymać, przejąć kontrolę nad własnymi czynami.
„Jeśli go zabijesz, Sakura znienawidzi cię jeszcze bardziej niż teraz.” Odezwał się cichy głos gdzieś z zakamarków podświadomości. Szybko co prawda został uciszony i odepchnięty jeszcze głębiej, ale Gaara zdążył cisnąć Sasuke w krzaki i odejść.
- Ty to zrobiłeś? – Sakura wymamrotała do pustynnego wiatru, stojąc na środku tego co pozostało z miasta. Może wiatr zaniesie jej słowa, do człowieka odpowiedzialnego za to zniszczenie.
Budynki zawaliły się i przykryte zostały warstwą piasku naniesionego przez pustynię i przez niego.
„Wiesz, że nie zrobił tego dla ciebie.” Podpowiadał okrutny głos, ale ona nie zwracała na to uwagi i po prostu cieszyła się, że tego miasta już nie ma. Ci dranie zasłużyli sobie w pełni na ból, jaki im zafundował.
Po krótkich poszukiwaniach odnalazła studnię i napełniła swoją menażkę. A chwilę później znalazła również suszoną żywność, wciąż zapakowaną i zdatną do jedzenia. W jednym ze zrujnowanych budynków, który mógł służyć za schronienie udało jej się także rozpalić ogień.
Kątem oka niespodziewanie dostrzegła jakiś ruch i bez wahania cisnęła w tamto miejsce kunaiem. Jednak gdy podeszła bliżej, zobaczyła jedynie przyszpiloną do ściany jaszczurkę.
- Ładnie. – Skwitowała.
Po kolacji składającej się z upieczonej jaszczurki i zasuszonych owoców, położyła się pod kocem i z zadowoleniem myślała o losie, jaki spotkał to miasto.
„Teraz mogę umrzeć i będę usatysfakcjonowana.”
Nie spodziewał się, że ona kiedykolwiek wróci do Kraju Wiatru, a jednak jest tutaj, skulona w cieniu jednego z budynków, które kiedyś zniszczył. Wyglądała jakby spała. Czy nie zauważyła nadchodzącej burzy piaskowej? Czyżby była aż tak głupia, a może pragnie śmierci? Gaara doszedł szybko do wniosku, że chyba rzeczywiście dziewczyna chce zginąć, szczególnie, iż rzeczy wokół niej wyglądały na nie ruszane o kilku dni. Czy spała aż tak długo?
Wcześniej powiedział, że nigdy więcej jej nie dotknie, gdyż wie już jakie to uczucie, a teraz nie wiedzieć czemu, znowu miał ochotę to zrobić. Szybko postanowił odłożyć to do chwili, aż sama się obudzi. Ponieważ jednak nie poruszała się, zaczął rozważać czy może nie powinien jej zbudzić. Burza piaskowa zbliżała się szybko, a ona wciąż nie dawała znaków życia.
Gaara poczuł coś, czego nie czuł nigdy wcześniej: zaniepokojenie. Na wszelki wypadek sprawdził oznaki życia, chociaż wiedział, że nie umarła. Jej oddech był bardzo powolny, to był ten rodzaj snu, z którego nie można samodzielnie się wybudzić, sen poprzedzający śmierć.
Gaara zawołał ją po imieniu, ale nie zareagowała, potem lekko nią potrząsnął, ale i to nie przyniosło spodziewanego rezultatu, w końcu nalał jej nieco wody do ust i to wreszcie poskutkowało. Usiadła szybko, krztusząc się wodą. Gaara westchnął z pewną ulgą i dopiero wtedy go spostrzegła.
- Gaara! – Odsunęła się gwałtownie, aż pod samą ścianę.
Przewrócił oczami i przykucnął na ziemi. Mógłby pozwolić jej mówić, jednak…
- Burza się zbliża.
Rozejrzała się wokoło, a kiedy dostrzegła zbliżające się niebezpieczeństwo, jeszcze silniej przywarła do ściany.
- Cholera. – Mruknęła.
- Mogę ochronić ciebie także. – Zaoferował.
Sakura spojrzała na niego podejrzliwie, jednak skinęła głową.
- Przysuń się bliżej.
Wstała, by usiąść koło niego i wtedy burza uderzyła z całą siłą. Jednak Gaara zdążył postawić własną barierę. Siedząc obok Sakury zamknął oczy, koncentrując wolę na otaczającym ich piasku, a w duchu śmiał się z Sasuke. Ten obawiał się, co Gaara może zrobić Sakurze, chociaż on nie mógł nawet jej dotknąć.
- Ty zniszczyłeś to miasto, prawda? – Zapytała niespodziewanie.
- Tak. – Nie miał zamiaru kłamać, jeśli ma go nienawidzić, to przynajmniej za coś, co rzeczywiście zrobił.
- Cieszę się. – Mówiąc to podciągnęła kolana pod brodę. – Zasłużyli na wszystko co im zrobiłeś, jeśli nie na więcej. Czy wiesz, co oni zrobili?
Gaara szczerze wątpił, by chciał to wiedzieć, jednak Sakura mówiła dalej.
- Zgwałcili mnie. – Jej głos był nienormalnie zimny, przypominał wręcz jego. Czy to on zaszczepił w niej taki chłód? – Zabrali mnie z mojego domu, pobili, wykorzystali, a potem śmiali się ze mnie. – Schowała twarz między kolanami, mimo to nie przestała opowiadać. – Chciałam ich wszystkich zabić osobiście, do czasu, kiedy zaczęli mówić, kiedy stwierdzili, że jestem słaba, brudna i bezużyteczna, a najgorsze, że to wszystko była prawda.
W tym momencie Gaara naprawdę nie chciał być w tamtym miejscu. Zupełnie nie wiedział jak się zachować, co powiedzieć. Tak szczerze mówiąc, co miał ochotę znowu uciec, ale nie mógł jej zostawić w środku burzy.
- Jeśli naprawdę chcesz odejść, to idź. Nie będę zła, zrozumiem to. – Powiedziała kiedy dostrzegła, jak Gaara drgnął nerwowo.
Sakura miała wrażenie, że teraz mogłaby się rozpłakać, ale chyba najwyraźniej wyszła z wprawy. Zamiast tego czuła się po prostu żałośnie. Naprawdę nie miała powodów by żyć, gdyż wszystko czego pragnęła już się stało. Śmierć tych obrzydliwych ludzi, praca w której była dobra, nawet miłość do której dojrzała: nic. O co więcej mogłaby jeszcze prosić?
Gaara nie odzywał się ani nie poruszył. Sakura podniosła głowę by spojrzeć na niego, ale on patrzył na piasek otaczający ich ze wszystkich stron.
- Takie to uczucie. – Odezwał się w końcu.
- Co?
Gaara skierował wzrok w jej stronę.
- Kiedyś zapytałaś mnie, jakie to uczucie być w środku burzy piaskowej.
- Pamiętasz to? – Spytała patrząc na niego ponuro.
Mogła przysiąc, ze zauważyła jak się rumieni, nim odwrócił twarz i wzruszył ramionami.
Sakura również odwróciła się i sięgnęła po menażkę. W pewnym sensie poczuła się lepiej wiedząc, że Gaara pamięta coś, co powiedziała lata temu. Kiedy zaspokoiła pragnienie, podała mu wodę.
- Jesteś ranna? – Spytał niespodziewanie.
- Nie, nie jestem…
„Och” dopiero w tej chwili Sakura zrozumiała o co chodzi i ścisnęła kolana razem. Zbliżał się właśnie ten czas w miesiącu.
- Więc czyja to krew? Był tu ktoś jeszcze?
- Nie, Gaara, to tylko …no…
- Krwawisz. – Stwierdził przyglądając się jej.
Sakura poczuła, że straszliwie się rumieni, czego nie cierpiała. Jak on może być tak naiwny?
- Tak krwawię, na miłość Boską, mam okres!
- To znaczy? – Zapytał patrząc na nią obojętnie.
„Czy on tak na poważnie?”
Sakura starała się z całych sił wytłumaczyć mu zawiłości kobiecej anatomii, ale nie wychodziło jej to najlepiej.
- Więc, będziesz mieć dziecko?
Sakura zastanawiała się, czy on naprawdę jest taki ciemny, ale potem doszła do wniosku, że przecież nie miał nikogo kto mógłby mu wytłumaczyć tego typu rzeczy.
„Rzeczy takie jak cud życia, społeczne zachowania czy rozmowa z ludźmi.”
- Nie, ja nie będę mieć dziecka. Gdybym była w ciąży nie miałabym okresu. A poza tym ja nie mogę mieć dzieci.
Świetnie, dlaczego ona mówi o tym Gaarze. Jednak on nic nie odpowiedział, tylko odwrócił się i z powrotem wpatrywał w szalejącą burzę. Mimo to, z jakiegoś szalonego powodu kontynuowała, może po prostu chciała to wyjawić komukolwiek, gdyż zbyt długo trzymała to w tajemnicy.
- Ponieważ oni zniszczyli mnie wewnętrznie. – Skrzywiła się na dźwięk tych słów.
- Zewnętrznie również. – Dodał.
Sakura dotknęła swojego gardła, on wiedział, że jest całe w bliznach, dotykał go. Nie mógł co prawda wiedzieć skąd je ma, ale mógł się domyślać, zresztą większość jej blizn pochodziła z tego miasta.
- Dlaczego to zrobiłeś? – Spytała. – Dlaczego próbowałeś mnie zabić?
Gaara wolałby zignorować to pytanie. W tej chwili naprawdę, naprawdę bardzo chciał odejść, ale póki co nie mógł.
- Chciałem wiedzieć, jakie to uczucie.
- Wystarczyło zapytać. – Wymamrotała.
- I jaka byłaby twoja odpowiedź? – Zapytał ze złością, doskonale znając odpowiedź.
Sakura zamilkła.
Przez resztę czasu siedzieli w milczeniu, a gdy burza minęła Gaara opuścił barierę i wstał, by odejść. Przebywanie blisko Sakury jedynie go frustrowało, gdyż teraz nie było już żadnej nadziei, że przestanie go nienawidzić.
- Gaara, czekaj! – Zawołała zatrzymując go.
Podbiegła bliżej, by stanąć naprzeciw niego, a wokół unosił się zapach krwi.
- Dlaczego tutaj przyszedłeś?
- Tylko przechodziłem.
- Więc to nie miało żadnego związku ze mną?
Nie odpowiedział. Mogłaby nie ścierpieć odpowiedzi, jeśli zdradziłby prawdę. A z drugiej strony dlaczego miałby ją okłamywać? Najwyraźniej jednak nie zamierzała pytać go powtórnie, bo zmieniła temat.
- Wiesz dlaczego poszłam za tobą, kiedy znalazłeś mnie na pustyni. – Spojrzała na swoje stopy, a potem z powrotem na niego. On także spojrzał w dół. Jej nogi były obrzmiałe i czerwone od słońca, a skóra schodziła z palców. – Ponieważ wiedziałam, że nawet jeśli byś mnie zabił, nie mógłbyś zranić mnie tak jak tamci. Ponieważ wiedziałam, że nie upokorzyłbyś mnie w taki sposób.
Gaara pokręcił głową ze złością.
- Nie możesz tego wiedzieć. – Mówiąc to próbował ją wyminąć, ale zatrzymała go.
- Proszę cię nie odchodź. Chcę tylko byś został ze mną, choćby na krótką chwilę. Chodźmy do domu.
- Do domu?
Sakura zmusiła Gaarę aby się odwrócił, gdyż musiała zmienić ubranie.
„Cóż za piękny początek podróży do domu.” Myślała ponuro. „Ciekawe jak ja to wszystkim wytłumaczę.”
Szybko zadecydowała, że musi się z tego jakoś wykręcić, ostatecznie może powiedzieć, że Gaara jest jej przyjacielem i że zatrzymał się u niej.
„Ale czy rzeczywiście jest moim przyjacielem? Co powstrzymuje go od zabicia mnie we śnie z czystej tylko ciekawości?”
„Cóż, jeśli zamierza cię zabić, to co za różnica, że zrobi to mieszkając u ciebie, w tym czasie.”
„Rany, mieszkając ze mną. To będzie strasznie niezręczne, jeśli on rzeczywiście u mnie zostanie. Ludzie zaraz zaczną wymyślać jakieś niestworzone rzeczy o nas.”
- Jesteś gotowa? – Gaara przerwał jej wewnętrzne rozważania.
- Jeszcze nie, więc nie patrz. – Pisnęła.
- Nie patrzę. – Odparł, a ona co dziwne wierzyła mu.
Gaara westchnął w duchu. Jasne, może być ciekawie kiedy wrócą do osady, ale póki co, panowała między nimi nieprzerwana cisza. Sakura nawet nie nuciła. „I dobrze.” Zaczął się już zastanawiać czy nie przyjdzie im przebyć całej drogi do Konohy w ciszy, kiedy Sakura odezwała się.
- Więc czym zajmowałeś się do tej pory?
Gaara wzruszył ramionami.
- Robiłem za najemnika.
- Z twoimi zdolnościami, musisz być teraz dość bogaty. Czy masz jakiś ładny, własny kąt?
- O tak, bardzo ładny kawałek ziemi.
Sakura wydała z siebie dziwny dźwięk, który prawdopodobnie był tłumionym śmiechem. Po chwili jednak opanowała się i zapytała ponownie.
- Dobrze, a tak poważnie?
- Nie mam „własnego kąta” jak to nazwałaś. W moim przypadku to niepotrzebne.
Sakura wzruszyła ramionami.
- Miło jednak mieć jakieś miejsce, do którego wraca się z końcem dnia.
- Jak chcesz.
Ciężko mu było to przyznać, ale on nigdy nie miał miejsca, które mógłby nazwać domem. Nie było powodu by gdziekolwiek szedł z końcem dnia, gdyż jego dni nigdy się nie kończyły.
- W takim razie, musiałeś cały czas podróżować?
Gaara zaczął się zastanawiać dlaczego ona zadaje tyle pytań, stawała się przez to bardzo irytująca. Postanowił też zignorować pytanie, zwłaszcza, że przecież sama na nie odpowiedziała. Przypomniał sobie za to co robił nim przyszedł tutaj i ją znalazł.
- Sasuke będzie chciał mnie zabić.
Sakura parsknęła śmiechem.
- Z pewnością.
Gaara nie mógł powstrzymać nieznacznego uśmiechu, który również pojawił się na jego twarzy. Najwyraźniej to także zmieniło się przez te dwa lata.
- Myślisz, że moglibyśmy pójść do tamtej oazy, moje zapasy wody są na wyczerpaniu.
- Ona jest w złym kierunku.
Sakura wywróciła oczami.
- To znajdźmy oazę, która jest w dobrym kierunku, przecież mówię, że potrzebuję wody.
Sakura błyskawicznie stwierdziła, że woda jest wspaniała. Marzyła, żeby ją podgrzać i wziąć kąpiel, ale to byłoby zbytnie marnotrawstwo. Tutaj woda była zbyt cenna. Ta oaza była znacznie mniejsza niż tamta, jednak to w niczym jej nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, Sakura lubiła ją chyba jeszcze bardziej.
- Czy zostaniemy tu na noc? – Spytała Gaary, który siedział kilka kroków od niej.
Wciąż zastanawiała się, dlaczego jest taki rozdrażniony, kiedy z nią podróżuje.
Gaara w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami.
Znowu to samo, może jednak nie chciał przychodzić tutaj? Niestety na to pytanie również nie raczył odpowiedzieć. Sakura westchnęła i zdjęła swoje sandały, dochodząc do wniosku, że nie ma sensu pytać go ponownie. Zanurzyła stopy w czystej wodzie i uśmiechnęła się czując przyjemne zimno. Gdyby Gaara był kimś innym, zaproponowałaby mu, aby zrobił to samo, jednak zamiast tego położyła się na piasku i obserwowała surowe, bezchmurne niebo.
- Jesteś niezwykle cicha. – Zauważył.
Sakura aż podskoczyła, bo była przekonana, że Gaara medytuje. Nie spodziewała się usłyszeć od niego choćby słowa, więc mówienie czegokolwiek było bezsensowne. To do niego zupełnie niepodobne. Przekręciła się na brzuch i obserwowała go, choć on nie ruszył się ze swojego miejsca z dala od sadzawki.
- Nie lubisz wody? – Spytała lekceważąc to co powiedział.
- Czy zawsze ignorujesz, co ludzie mówią do ciebie? – Odpowiedział pytaniem.
Sakura pokręciła głową ze złością.
- Jesteś jedynym, który zawsze ignoruje ludzi! Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego ich nie rozumiesz? – Miała ochotę kontynuować, ale chyba właśnie trafiła w sedno. Ostrożnie podeszła do Gaary, który wciąż miał zamknięte oczy. – Zastanawiałeś się, prawda?
- Nie.
Przykucnęła i przyglądał mu się bacznie. Czasami był zupełnie jak dziecko.
- Jesteś kiepskim kłamcą.
Otworzył oczy i spojrzał na nią złowrogo.
- Zamknij się.
Jednak nie obawiała się go już tak bardzo, by teraz uciec, dlatego zamiast zamknąć się i wycofać, jak chciał, podeszła jeszcze bliżej i usiadła koło niego, celowo patrząc na sadzawkę, by uniknąć jego spojrzenia.
- Czego ty chcesz? – Zapytał.
Wzruszyła ramionami.
- Już ci mówiłam. Chcę tylko byś poszedł ze mną do domu. Niczego więcej od ciebie nie oczekuję.
- Niczego nie oczekujesz?
Sakura zarumieniła się, całe szczęście, że Gaara był sobą w tym momencie. Gdyby był kimkolwiek innym mógłby pomyśleć, że ona nie oczekuje niczego…romantycznego, dokończyła słabo, nie mogąc sobie nawet wyobrazić czego mogłaby rzeczywiście chcieć. Zabawne, bez problemu mogła mówić o tym głośno, ale w myślach nie potrafiła nawet tego wypowiedzieć.
Gaara zauważył, że Sakura przestała zwracać na niego uwagę, dlatego postanowił zostawić ją w spokoju i wrócić do medytacji. Będąc w stanie medytacji, przynajmniej nie powinna go drażnić. Jednak z jakiegoś powodu nie szło mu to najlepiej. Jego umysł był doprowadzony do szału, przez kobietę siedzącą obok niego. Nie dotykała go, ale czuł jej obecność, czuł słabe ciepło jej ciała, mógł wręcz poczuć jej włosy w swoich palcach, jej szyję w swoich dłoniach… Po prawdzie żałował tego. Teraz nie mógł nawet marzyć o zabiciu jej, ale ona już zawsze będzie nieufna w stosunku do niego.
„I co z tego? Co z tego, że się ciebie obawia? Co masz zamiar z tym zrobić, uważasz, że lepiej by było, gdyby ci ufała?” W jednej chwili przypomniał sobie, jak Sakura wyjawiła mu powody, dla których podążała za nim. Przynajmniej na tyle miała do niego zaufania.
„Posłuchaj samego siebie, obawiasz się o zaufanie jakiejś małej, żałosnej dziewuchy. Co się z tobą dzieje? Powinniśmy ją zabić!”
Gaara rozpoznał swojego demona i natychmiast uciszył go.
Otworzył gwałtownie oczy, kiedy poczuł, że coś dotyka jego włosów, a kiedy odwrócił się w jej stronę, odskoczyła przyjmując obronną postawę. W końcu po minucie pełnej dziwnego napięcia, uśmiechnęła się do niego.
- Chciałam tylko wiedzieć, jakie są w dotyku.
Sakura nerwowo obserwowała idącego przed nią Gaarę. Szczerze mówiąc nie miała pojęcia, co mogłaby jeszcze powiedzieć, nie była nawet pewna co zaszło ostatniej nocy. On zachowywał się, jakby nic się nie wydarzyło, ale ona nie mogła sobie darować dotknięcia jego włosów.
Najgorsze, że nic nie powiedział i w rzeczywistości również nic nie zrobił. Po prostu wrócił do medytacji, a kiedy rano się zbudziła, opuścili oazę.
Naprawdę miała ochotę krzyczeć. W pierwszej chwili odrzuciła ten pomysł, ale potem pomyślała „dlaczego nie?” Byli na środku pustkowia, w promieniu wielu kilometrów nie było żywiej duszy, więc czemu miałaby się powstrzymywać. Dlatego odrzuciła do tyłu głowę i wrzasnęła tak długo i tak głośno jak tylko mogła.
Natychmiast została otoczona przez piasek i na moment wpadła w panikę. Teraz na pewno ją zabije, szybko jednak dostrzegła, że to nie był śmiertelny uścisk, to w ogóle nie był ucisk.
Po chwili dostrzegła twarz Gaary, który wpatrywał się w nią złowrogo.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Ponieważ jesteśmy na pustkowiu i takiej możliwości nie miałam już od bardzo dawna. – Odparła uśmiechając się.
W jednej chwili piasek opadł na ziemię, a Gaara wrócił na niewidzialną ścieżkę, którą podążał dotychczas. Sakura ruszyła za nim nieco wolniej.
„Po co było to wszystko?” Zastanawiała się. „Czyżby martwił się o mnie? Jak miło.” Zaśmiała się na głos z własnych myśli.
„Teraz się z ciebie śmieje.” Zakpił demon.
„Zamknij się.”
„Dlaczego jej tego nie powiesz. Działa mi na nerwy. Albo jeszcze lepiej, dlaczego nie zamkniesz jej ust osobiście?”
Gaara wypchnął demona z własnych myśli. W przeszłości zbyt wiele razy zgadzał się z nim, a teraz on myśli, że może nim dyrygować. Na szczęście nie może.
Gaara zaczekał chwilę, aż Sakura go dogoni, a wtedy ruszył dalej, podświadomie dopasowując tempo marszu do jej własnego.
- Prawie jesteśmy. – Zakomunikowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz