piątek, 26 października 2012
Podobieństwa i różnice SakuraxHinata
Uwagi: Yuri, punkt widzenia Sakury
Hinata szła przez Konohę a w jej oczach widać było łzy. Tak,znowu. Patrzyłam na nią i czasami miałam już dość. Jak tak można? Wzdychać do tak beznadziejnego dupka i jeszcze z tego powodu ryczeć? Był już wieczór i mało kto ją widział. Dobrze, jeszcze by tego brakowało. Pewnie wszyscy by się z niej potem wyśmiewali. Zwyczajnie, po babsku było mi jej żal. Pociągnęłam raz jeszcze z butelki, którą rzuciłam w kąt. Nie,alkohol nigdy mi nie pomagał. Jej pewnie też by nie pomógł. Żeby chociaż miała jakieś przyjaciółki, z którymi by mogła o tym pogadać. Ale nie. Cholerna męczennica.
- Hej, Hinata – zawołałam, opierając się o drzewo – Nie masz ochoty pogadać?
- O, Sakura? – podniosła wzrok i otarła twarz, uśmiechając się potwornie sztucznie i udając, że wszystko jest w porządku. Koszmarna z ciebie aktorka, Hinatko, koszmarna – Nie, dziękuję, wszystko w porządku.
Pewnie nauczyła się tego ostatniego zdania na pamięć i zbywała nim wszystkie grzecznościowe i nieszczere propozycje. Nie kochana, ze mną ci tak łatwo nie pójdzie. Podeszłam bliżej. Poczułam, że lekko się zachwiałam. Cholerne sake. Co mnie kopnęło, żeby pić? Udowodnić, jaka ja jestem dorosła? Że Sasuke będzie na mnie inaczej patrzył? Pewnie skonałby ze śmiechu,widząc, jak mi się nogi plączą.
- Słuchaj, słonko, co jak co, ale ja widzę, że nie jest dobrze – powiedziałam, obejmując ją ramieniem – chodźmy pogadać.
- Ale ja…
- Chodźmy – powiedziałam stanowczym głosem, zabierając ją na położoną niedaleko polankę. Było lata, powietrze ciepłe, więc siedzenie w tych zatęchłych chałupach było zbrodnią. Tutaj zaś było wystarczająco blisko do wioski, żebym była w stanie wrócić a na tyle daleko, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Posadziłam ją na ziemi i siadłam naprzeciwko.
- Dobra… - zaczęłam, żeby złapać się na tym, że brakuje mi słów. Chwilę się zastanawiałam – Możesz już ryczeć – powiedziałam, i przytuliłam ją, przyciskając do piersi.
Jak na komendę zaczęła. No nie, autentycznie płakała jak bóbr. Chyba długo to w sobie trzymała. Bluzka mi przesiąkała od jej łez. Głaskałam ją delikatnie po jej ciemnych włosach, powtarzając, że już wszystko dobrze, że faceci to świnie i że nie ma się co wstydzić płaczu. Trochę to trwało, zanim wypłakała to wszystko z siebie. Podniosłam jej twarz i ujęłam w dłonie.Cholera, wyglądała tak niewinnie, że niemal zakochałam się w niej. Poważnie,mówię. Ta rozmazana jeszcze łzami twarz promieniowała smutkiem ale i wdzięcznością. Tak wygląda nieszczęśliwie zakochana dziewica.
- Słuchaj, Hinatko – powiedziałam – Ten gnojek nie jest ciebie wart. To mały, zakochany w sobie cymbał, który ciągle tylko pieprzy o tym, że zostanie hokage. Szkoda czasu na takich.
Cholera, myślałam, że to podziała. Naprawdę, przysięgam. A w oczach Hinaty ponownie pojawiły się łzy.
- Ale ja go kocham! – powiedziała, w każdej chwili gotowa zacząć nową powódź łez. Co zrobić? Co zrobić? Nie, nie chciałam, że by mi sięt u znowu rozkleiła.
- Słuchaj, nie chciałam ci tego mówić, ale ten pętak podwalał się do mnie – powiedziałam w końcu – Raz mnie nawet pocałował, gnojek, przypadkiem, ale… mmm….
Tutaj Hinata zrobiła coś, czego się zupełnie nie spodziewałam. Przybliżyła się do mnie i pocałowała mnie. Nie, nie w policzek,ale w jak najbardziej zwyczajny sposób. Jej wargi przycisnęły się do moich,język wszedł pomiędzy nie. Nie wiem, czy byłam za bardzo już napruta, bo pewnie normalnie bym ją odepchnęła. A może jej zbyt współczułam? Była taka rozczulająco prostoduszna. Nie wiem, po prostu pozwoliłam jej na to. Znalazła moją dłoń i złapała ją. Klęczałyśmy na przeciwko siebie, spijając ze swoich ust pocałunki. Czułam jak czubki jej piersi dotykają moich. Niech ją, miała większe.
- To ty wprawiasz? – spytałam, gdy przestała, ocierając usta, w którym czułam jej smak. Nie, nigdy nie leciałam na laski, nie, kiedy miałam Sasuke. Ale było w tym pocałunku coś… zmysłowego. Pewnie on nigdy by mnie tak nie pocałował. Nie tak delikatnie, subtelnie.
- Przepraszam – głos Hinaty znowu wrócił do dawnego – Ja po prostu… chciałam… posmakować tych ust, które on…
- Jesteś beznadziejna, wiesz? – powiedziałam, siadając na ziemi. Kopnęłam sandały na bok i zrzuciłam bluzkę, bo po tym wszystkim zrobiło mi się jakoś ciepło. Mimowolnie spojrzałam na jej biust. Duży, ładny… Gdybym ja taki miała, może Sasek by mnie zauważył… A ten debil Naruto ma tu taką suczkę,która pewnie zrobiłaby dla niego wszystko i jej nawet nie zauważa. Żałosny typ.
- Nie chciałam… tak nagle… mnie…
- Słuchaj, nie udawaj cholernego niewiniątka – podeszłam do niej na czworakach i rozpięłam jej bluzkę. Nawet się nie broniła. Patrzyłam na te piersi z ledwie skrywaną zazdrością. Życie jest kurewsko niesprawiedliwe.Jej dało ciałko i beznadziejny charakter, mi dało charakter i… nieważne. W tej samej chwili Hinata sięgnęła do mnie i zdjęła mi przez głowę top. Cholera,zarumieniłam się, czułam to. Mimowolnie zasłoniłam moje nagie piersi ramionami.Czułam się głupio.
- I co się gapisz? Wiem, mam małe. Deska ze mnie. A ty masz cycki jak się patrzy. Dlatego ci mówię, Naruto to pedał, skoro na ciebie nie leci.
Nie powiedziała nic, tylko wyciągnęła dłoń i delikatnie zsunęła moje ręce z moich piersi. Dotknęła lewej, powoli i delikatnie masując ją.
- Są piękne, Sakuro – powiedziała cicho.
- Co? Co? – wybełkotałam. Pierwszy raz mi ktoś powiedział, że coś mu się we mnie podoba.
- Rozmiar nie jest najważniejszy – powiedziała szeptem,przysunęła się bliżej i położyła obie dłonie na moich piersiach, pieszcząc je. Moje ręce opadły. Kilka łyków wińska i robię się aż tak łatwa, żeby dać się obmacywać innej dziewczynie? Hinata przysunęła się jeszcze bliżej. Nasze nagie piersi stykały się. Pocałowała mnie raz jeszcze. Tym razem było to pewny i zdecydowany pocałunek, ale nadal bardzo delikatny. Objęła mnie ramionami. Było mi niewygodnie, bolały mnie trochę kolana i w głowie jakoś tam mi się kręciło,ale pozwoliłam jej językowi poznawać moje usta. Już nawet nie miałam siły i ochoty przeklinać własnej głupoty, pozwoliłam po prostu nieść się emocjom. Powoli opadłam na miękką trawę, a Hinata leżała na mnie, pieszcząc i całując. Dotykała mnie tam, gdzie nikt mnie jeszcze nie dotykał, to znaczy, gdzie miał jako pierwszy dotknąć mnie Sasuke. Zsunęła drżącymi dłońmi moje szorty razem z majtkami. Sama zdjęła swoje, ja zachowywałam się biernie, dając jej inicjatywę.Głupie? Wiecie, to chyba przez to cholerne sake.
Hinatka okazała się natomiast zaskakująco aktywna. Całowała moje piersi, ssała i lekko nawet ugryzła moje sutki. Jęknęłam lekko, ale nie protestowałam. Co nas napadło? Zsuwała się języczkiem coraz niżej i niżej,gdzie już pracowały jej palce. Po chwili byłam mokra, a ona dopiero kreśliła językiem kółka wokół mojego pępka. Chciałam spytać, czy robiła to już kiedyś z inną dziewczyną, bo ja nie, a wydawało mi się podejrzane, że tak sprawnie jej idzie. Za sprawnie jak na totalnie zieloną w tych sprawach cnotkę.
Ale kiedy miałam już spytać, z moich ust dobiegł jęk. Język Hinaty dotykał mojej kobiecości, delikatnie wszedł do środka, spijając i liżąc moje soczki, które płynęły już jak rzeka. Moja cipka domagała się uwagi, a Hinatka wiedziała, jak zrobić, aby czuła się dobrze. Czyżby ta niewinna cnotka była już bardziej doświadczona w tych sprawach? Ciekawe, kto ją tego nauczył?Ale nie miałam siły pytać, bo jęczałam, coraz głośniej. Nie byłyśmy aż tak daleko od Konohy, żeby ktoś przypadkiem nie usłyszał. Miałby pewnie niezłe widowisko, gdyby się tu zakradł. Ale miałam to gdzieś… Hinata tymczasem zmieniła pozycję. Po chwili miałam nad sobą jej piczkę. Wiedziałam, czego oczekuje. Dobra, pewnie robiłam to niezdarnie, ale zawsze jest ten pierwszy raz. To było… dziwne. Samej było mi coraz bardziej przyjemnie, ale robiłam co mogłam, żeby się jej odwdzięczyć. Byłam niedaleko spełnienia, kiedy przerwała. Taa, dałam plamy, to pewne.
- Sorry, ale ja naprawdę pierwszy raz – zaczęłam, ale zamknęła mi usta pocałunkiem, kładąc się na mnie. Nasze rozgrzane ciała przylgnęły do siebie, tworząc jedną całość, Brodawki i sutki ocierały się o siebie, tak jak i nasze mokre już cipki. Nasze dłonie błądziły po ciałach,kiedy języki uprawiały prawdziwe zapasy. Hinata była bliżej szczytu, ale widać było, że lepiej kontrolowała swoje ciało niż ja. Pieściła mnie z wyczuciem, wiedziała gdzie to robić, podczas gdy ja robiłam to trochę na oślep.
Doszłyśmy prawie razem, ona była trochę szybsza, ale tylko trochę. Krzyczałyśmy z rozkoszy nie przejmując się tym, że ktoś może usłyszeć. Nie to nam było w głowach. Przez dłuższą chwilę leżałyśmy, jedna na drugiej,patrząc sobie głęboko w oczy. Niewinna cnotka? Kurna, nie pomyślałabym, że do tego dojdzie. Ale jakoś tam byłyśmy podobne, jedna i druga zakochana w chłopaku, który i tak nie zwraca na nią uwagi. Powoli, leniwie wstałyśmy, w milczeniu ubierając się. Chyba każda po trochu jakoś tam się wstydziła tego, co zrobiłyśmy. Ale to milczenie było denerwujące. Resztka sake już wywietrzała z mojej głowy. Założyłam na nogi sandały.
- Słuchaj, chodźmy do mnie, mam zakamuflowane jeszcze trochę sake.
- Ale nie wolno… - cholera, znowu była taka jak wcześniej.Ale wiedziałam, co zrobić. Złapałam ją za ramię i pociągnęłam.
- Chodź, mówię – i poszłyśmy razem. Ta noc miała się szybko nie skończyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz