sobota, 27 października 2012

Lustrzane odbicie


Sakura siedziała nad strumieniem, ze stopami zanurzonymi w chłodnej wodzie. Był już późny wieczór i zastanawiała się, czy nie powinna już wrócić do Konohy. Jutro miała wyruszyć na kolejną misję. Kolejną, w której nie będzie Sasuke, tylko ten idiota Naruto. Nie chciała się do tego publicznie przyznawać, ale ciągle tęskniła za Uchihą i miała nadzieję, że się znowu spotkają. Może wtedy będzie na nią patrzył inaczej. Przecież stała się już bardziej dorosła, dojrzała i odpowiedzialna. Trening z Tsunade coś przecież dały. Mogłaby wreszcie przestać znosić podwalanie się do niej Naruto.

Schowany w krzakach, niedaleko, Naruto patrzył na zamyśloną Sakurę. Szedł za nią cały czas, oczywiście ona nie zauważyła go nawet. Był ciekaw, o czym myślała, może o nim? Nie, pewnie dalej wzdychała do Sasuke. Denerwowało go to coraz bardziej. Sądził, że jak wróci do wioski po treningach u Jirayi, to dziewczyna będzie na niego inaczej patrzeć, że dostrzeże w nim mężczyznę. Ale ona dalej tylko Sasuke to, Sasuke tamto… Miał ochotę się zemścić za te wszystkie czasy niespełnionej miłości. I właśnie pojawiała się bardzo dobra okazja. Tym bardziej, że Jiraya nauczył go bardzo ciekawego jutsu, które można było tutaj przetestował.

Sakura odwróciła się, kiedy usłyszała za plecami kroki. Odwróciła się i skamieniała z zaskoczenia. Naprzeciwko niej stała jej dokładna kopia. To nie był jakiś marny klon, które kiedyś tworzył Naruto, czuła się jakby patrzyła w lustro. Ale nie widziała nigdzie ram ani odbicia jeziora. Ta osoba była jej dokładną wersją.
- Kim… co…
Tamta, bez odpowiedzi, podeszła bliżej. Sakura szybko wstała, szykując się do walki, bo spodziewała się, że może to być coś niebezpiecznego. Ale zanim zdążyła zaatakować, tamta była już za jej plecami. Poruszała się tak szybko, że różowowłosa nie nadążała. Łokieć zacisnął się na jej gardle, a zaraz potem dziewczyna została przewrócona na ziemię. Jej klon wylądował na niej, przyciskając ją do ziemi. Zanim Sakura zdążyła krzyknąć, mocny, brutalny pocałunek zamknął jej usta.

- Mmmm… ghmmm!!!! – Sakura szarpała się, podczas gdy całowała ją jej kopia. To było coś niespodziewanego, coś dziwnego, nigdy nie spodziewała się, że może przeżyć coś podobnego.  Nie wiedziała nawet jak to nazwać, bo właściwie to jej własne usta ją całowały, jej własny język wciskał się do jej ust. Pocałunek był mocny, intensywny. Gdy został przerwany, napastniczka przybliżyła usta do ucha Sakury i szepnęła:
- Myślisz, że Sasuke całowałby cię właśnie tak?
- Co ty sobie…
- Jestem tobą, Sakuro…
- Nieprawda…
- Jestem twoją wyobraźnią, twoimi pragnieniami… twoimi marzeniami – atakująca ruchem ręki rozerwała bluzę Sakury. Zaczęła całować jej kark, podczas kiedy jej ręce masowały piersi dziewczyny. Sakura jęczała coraz głośniej, chciała wzywać pomocy, ale była za daleko od wioski, żeby ktoś ją mógł usłyszeć. Poza tym było jej dobrze. Pocałunki na jej karku i łopatkach rozgrzewały i podniecały ją coraz bardziej. Jej stanik poleciał na ziemię obok niej, a palce tamtej zacisnęły się na jej sutkach, przyciskając je, gniotąc i szczypiąc lekko. Dale przyjemności przepływały przez jej ciało, kiedy czuła dłoń taką samą jak jej własna, głaszczącą jej płaski brzuch i zsuwającą się coraz niżej.

Dziwna kobieta nie dała Sakurze się podnieść, kiedy przysunęła usta do jej piersi i zaczęła je lizać. Dziewczyna cicho jęczała z przyjemności, zastanawiając się, czy to nie jest jakiś sen. To przecież było niemożliwe, to na pewno nie był zwykły klon, ta kobieta zbyt dobrze wiedziała, co jej sprawia przyjemność. Dotykała ją tam, gdzie Sakurę podniecało to najbardziej. Jej język, jej palce pieściły ją, nie dając jej nawet szans na obronę. Sakura czuła, jak rośnie w niej rozkosz. Dłoń wsunęła się pod jej szorty i majtki i Sakura poczuła, jak się pręży. 
- Zobacz, cała jesteś tam wilgotna – znowu usłyszała swój własny głos z ust tamtej. Dziewczyna trzymała palce błyszczące od soków Sakury nad jej twarzą.
- Masz, posmakuj sama siebie – powiedziała, wciskając je do jej ust.
- Mgmm… mmmm…
- Tak, dobrze… a może wolisz tak? – po tych słowach napastniczka zrzuciła własne szorty i majtki, a te należące do Sakury zsunęła do jej kolan. Zanużyła twarz między jej nogami, a swoje własne łono opuściła na twarz leżącej pod nią dziewczyny.
- Wyliż mnie – powiedziała i sama wzięła się do pracy. 

Sakura nie mogła w to uwierzyć, ale nie mogła się temu oprzeć. Patrzyła na gładkie, wygolone łono nad jej twarzą. Czy ono było jej własne?
- No liż, na co czekasz?
Sakura jęknęła, kiedy poczuła, że tamta rozsuwa językiem jej płatki. Ciepły, szorstki język pieścił ją znowu, dając rozkosz. Sakura czuła się, jakby uprawiała seks z samą sobą. Zaczęła lizać rozgrzaną, mokrą cipkę tamtej, zapominając o wszystkim, koncentrując się tylko na tej, jednej rzeczy. Było jej coraz lepiej. Lizała intensywniej, spijając soczki i zastanawiała się, czy tak smakują jej własne. Kiedy orgazm przeszedł przez jej rozgrzane ciało, wyprostowała się na ziemi, sztywniejąc od palców stóp. Napastniczka nie przerwała jednak i szybko drugi orgazm wstrząsnął jej ciałem. Fale przyjemności zalewały Sakurę. Jej kopia wstała i podniosła ją, całując jej usta. Sakura czuła na jej wargach swoje własne soki, które smakowały tak samo jak te, które przed chwilą spijała. To było niesamowite. Odwzajemniła pocałunek. Ich piersi przyciskały się do siebie, sutki ocierały się. 

Kobieta położyła ją na ziemie i wsunęła się między jej nogi. Ich wilgotne, ciepłe łona dotykały teraz siebie nawzajem, ocierając się o siebie i sprawiając tym obu coraz większą przyjemność. Zaczęła się poruszać coraz szybciej, a Sakura drżała z rozkoszy. To było jak… masturbacja, jak uprawianie seksu z sobą samą. Sakura nigdy nie myślała o sobie jak o lesbijce, nie fantazjowała nawet o seksie z innymi kobietami. Ale teraz jęczała głośno, kiedy cipka drugiej kobiety ocierała się o jej łono. 
- Dobrze ci jest, prawda? – spytała ta druga – Przyznaj to!
- Taaa… taak…
- Nigdy nie poczujesz tego z mężczyzną… nigdy…
- Nie… ja….
- Szybciej, szybciej… 
- Ooooohhhhhhh!!!!!
- Ohhhhh!!!!
Obie doszły w tym samym momencie. Sakura opadła na miękką, wilgotną trawę, wzdychając głośno i głęboko. Słyszała drugi głos, taki sam jak jej własny. Tamta włastała pierwsza i podeszła do leżącej Sakury. Ta patrzyła na piersi, takie same jak jej własne. Były piękne. Nie wiedziała nawet, że ma takie piękne piersi. 

- Mam nadzieję, że cię czegoś nauczyłam – powiedziała – A teraz żegnaj.
Sakura patrzyła zaskoczona, jak tamta znika. Ukryty w krzakach Naruto uśmiechnął się. Jutsu działało tak jak Jiraya mówił. Zastanowił się, jak powinien z niego skorzystać następnym razem. Czy może powinien odwiedzić teraz Ino czy może Hinatę? Patrzył na podnoszącą się z ziemi, nagą i rozpaloną Sakurę. Skoro nie mogła być jego, to Sasuke też z niej nic nie będzie miał. Postanowił, że postara się o to, żeby Sakura została lesbijką. Jutsu, dzięki któremu mógł tworzyć dokładne klony innych, kontrolować je a nawet znać ich myśli, bardzo mu w tym pomoże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz