sobota, 27 października 2012

Płatki Sakury


Przyjechaliśmy do tej wioski dwa dni temu i od tego czasu z każdą godziną miałem coraz większą ochotę opuszczenia tej nory. Wioska ninja, też mi coś. Śmierdząca prowincja, w której nie ma mowy o żadnych rozrywkach. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Rzygałem już tym. A cholerne obowiązki miały nas tu trzymać jeszcze dwa kolejne, kurewsko długie dni, jak powiadomił nas szef. Jeśli o mnie chodziło, najchętniej wyjechałbym stąd najszybciej. Nawet ta ich szefowa z wielkim cycem, raz ją tylko zresztą widziałem. Do rzeczy babka, ale ponoć raczej nieprzystępna. A jebać tych wsioków. Kiedy wrócimy w cywilizowane strony, nadrobię to sobie. 
Zapadał wieczór i szedłem przekimać, ziewając, bardziej z nudów niż z senności. Obaliłem trochę sake, ale nawet jego nie mają tu przyzwoitej jakości, rozwodnione toto cholernie. Masakra, mówię wam. I kiedy tak szedłem przez wioskę, między tymi ich domkami zbudowanymi z dech, wtedy zaczepiła mnie ta panienka. Przechodziłem koło jakiejś chałupki, kiedy usłyszałem.
- Hej, wojaku, nudzi ci się?
Zatrzymałem się i obróciłem. Stała oparta o ścianę. Miała krótkie, jasne, chyba wpadające nieco w róż włosy i całkiem ładną twarz, choć może czoło zbyt wysokie. Ale na takie drobiazgi nie zwracam uwagi. Miała na sobie bordową, obcisłą bluzę, pod którą widać było jasno zarysowane cycki. Ile miała lat? A kto wie, na oko coś ok. 18. Oprócz tej bluzy miała białe szorty. Pod nimi były całkiem niezłe nogi i buty na obcasie, ale bez palców. Dziwna moda na tej prowincji. Ale widać było, że dziewczyna całkiem ładna. I chyba chętna. Nie było na co narzekać. W takiej dziurze pewnie nudziła się. 
- Owszem, złotko – odpowiedziałem – Masz jakiś pomysł, żeby to zmienić?
- Jakbyś zgadł – powiedziała, podchodząc do mnie. Spostrzegłem w jej włosach coś połyskującego. Opaska? Czyli była jedną z kunoichi? No no, robiło się jeszcze ciekawiej. Słyszałem, że podobno to straszne cnotki, takie co to zabijają każdego, kto próbowałby się do nich dobrać. Poza tym, szkolone morderczynie pierwszej klasy. Ciekawe, ilu ta tutaj już zabiła. Wolałem nie pytać, żeby nie powiększyć tej liczby. Zresztą, nie ma co z kobietami rozmawiać o trupach, gdy w grę wchodzą jak najbardziej żywe przyjemności.
- Chodź – powiedziała, łapiąc mnie za rękę. Zaprowadziła mnie do swojej chatki, znajdującej się za rogiem. Zamknęła drzwi i zapaliła lampkę. Wnętrze nie zapowiadało luksusów. Prosta, wieśniacka chałupa, jak inne w tej śmierdzącej Konosze. Ale za to mieszkanka… 
- 1000 Ryo – rzuciła krótko. No tak, nic na tym parszywym świecie nie jest za darmo. Wyjąłem forsę i położyłem na stolik. Nie liczyła. Cóż, gdybym ją oszukał, nie miałaby pewnie problemu ani wątpliwości, żeby mi wbić potem kunaja w potylicę. Zdjąłem z pleców miecz i oparłem go o ścianę. Posadziła mnie na łóżku i klęknęła przede mną. Teraz dobrze widziałem opaskę, którą nosiła we włosach. Widać było na niej znak Konohy. Rozpięła mi spodnie i wyjęła mojego wacka.
- Całkiem spory – powiedziała, szybko doprowadzając do pełnej wielkości. Miała delikatne, czułe i  zręczne palce. Pewnie równie zręcznie potrafiła nimi udusić. Ale gówno mnie to obchodziło. Lizała od czubka aż po korzeń. Otworzyła usta i wzięła go do środka. Jej wargi były miękkie i ciepłe. Powoli brała go coraz głębiej. Widać było, że zna się na rzeczy, nie robiła tego pierwszy raz. O nie, na pewno nie, tego byłem pewien, gdy lizała moje jaja, jedno i drugie równie starannie. Aż chciałem spytać, czy robi to codziennie, ale widziałem rękojeść ostrza wystającego z jej kieszeni. Lepiej nie prowokować nieszczęścia. Zwłaszcza, że skończyła i znowu wzięła go do ust, tym razem całego. Czułem, jak dotyka końcówki jej gardła, gdy poruszała rytmicznie głowę. Już za takiego loda warto było zapłacić tego patola. Robiła laskę jak zawodowiec. Może ich tego uczą?
Oparłem ręce na łóżku, prostując się, gdy poczułem, że dochodzę. Widziałem, jak jej policzki wydymają się, a z kącików ust wypływają dwie cienkie, białe strużki. Połknęła wszystko, choć chwilę jej to zajęło.  Powoli wyjęła go z ust, starannie wylizując do czysta. Otarła wargi i rozpięła bluzkę, w międzyczasie pociągnęła łyk wina. Miała naprawdę ładne cycki. Nie, nie z tych wielkich. Raczej z tych, które, chociaż nie wprawiłyby w kompleksy waszych sióstr, dziewczyn i żon, od razu by wam się spodobały. Kształtne, proporcjonalne, z dużymi, ciemnymi sutkami po środku. Aż się chciało ich dotykać. Trudno było od nich oderwać wzrok. Światło lampki tańczyło na jej jasnej cerze. Jeśli wyobrażacie sobie, że kobiece kunoichi to babochłopy i mięśniaki, mówię wam, pierdolenie o Chopinie. Ta tutaj miała delikatną, jasną cerę i wysportowane, ale w każdym calu kobiece, pociągające ciało. Gdyby ją ubrać w eleganckie kimono albo suknię, pewnie robiłaby szał na salonach. Połknąłem ślinę na widok tej dziewczyny obnażonej przede mną od pasa w górę.
- Podobają ci się? – spytała, pochwytując mój wzrok.
- Tak, bardzo – odpowiedziałem, przyciągając ją do siebie i sadzając sobie na kolanach. Położyłem dłonie na tych miękkich, ciepłych cyckach, masując i pieszcząc je powoli. Bawiłem się chwilę jej sutkami, po czym położyłem ją na łóżku. Lizałem jej sterczące sutki, lekko nawet gryząc je, ale tak, żeby nie sprawić jej bólu. Zsuwałem się niżej, liżąc jej płaski brzuszek. Słyszałem jej ciche jęki. Pewnie liczyła, że zaliczy szybki numerek, ale nie ze mną te numery. Te wieśniaki z Konohy pewnie niewiele wiedziały o finezji, ale ja zawsze uważałem, że kobieta jest narzędziem, które wymaga starannej obsługi. Zsunąłem jej szorty, a potem majtki, zostawiając tylko te dziwne, wysokie buty. Spojrzałem na nią z góry. Wyglądała pociągająco, jej piersi unosiły się i opadały rytmicznie. Rozsunąłem jej nogi. Piczkę miała starannie wygoloną. Zaskoczyło mnie to trochę, ale pozytywnie. Dotknąłem jej, by następnie lekko rozchylić językiem różowe płatki jej kobiecości. Była już wilgotna, a mój język szybko sprawił, że usłyszałem jej jęki, coraz głośniejsze. Dotknąłem delikatnie palcem jej guziczka rozkoszy. No kochanie, zobacz, jak to robią prawdziwi mężczyźni, pomyślałem, kiedy jej jęki stawały się coraz bardzo donośne i szybkie. 
Posadziłem ją na kolanach, wchodząc w jej rozpaloną, mokrą szparkę. Przywarła do mnie natychmiast, szybko rozpinając mój mundur. Jej piersi ocierały się o moją klatkę, a usta wpiły w mój kark, całując. Szybko wszedłem w nią do końca, a wilgotne, ciepłe ściany jej piczki zacisnęły się na moim członku, wsysając go do środka. Gładziłem jej różowe włosy, by ostatecznie zdjąć delikatnie jej opaskę i zrzucić na bok łóżka. Bez niej nie była już kunoichi ale napaloną, rozgrzaną i namiętną kobietą. Jęczała głośno i rytmicznie, poruszając się na moim łonie. Ryłem w niej tunel najszybciej jak mogłem. Pewnie jeszcze nigdy wcześniej nikt jej tak nie brał. Jej palce wczepiły się we mnie, czułem, jak paznokcie drapią moją skórę na plecach. Krople potu lśniły na naszych ciałach w bladym świetle lampki. Spleceni ciasno, przyciśnięci do siebie tak, jak to tylko możliwe. Jej wewnętrzne mięśnie zaciskały się na moim członku tak mocno, jak nigdy wcześniej tego nie czułem. Było w tym coś pierwotnego, dzikiego i szalonego. Tak, panienki z miasta nie kochają tak dziko, tak zachłannie. Może i robiła to za pieniądze, ale była w tym prawdziwa pasja. Tak nie uprawia miłości kobieta, która robi to tylko dla paru miedziaków. Robiłem to już z takimi i potrafiłem wyczuć różnicę. A może to dlatego, że po raz pierwszy robiła to z mężczyzną a nie z wiejskim pajacem? Może i ci ninja potrafili zabijać, ale pewnie w łóżku byli tragiczni. 
Starałem się powstrzymywać jak najdłużej. Chociaż to ja tutaj płaciłem, chciałem jej pokazać co potrafię. Słyszałem jej głośne jęki, wiedziałem, że jest już blisko. Kiedy orgazm przeszywał moje ciało, ona przycisnęła się do mnie ciasno, wpijając palce w moją skórę. Krzyczała głośno, wyprostowana jak naciągnięta struna. Przy tych cienkich ścianach pewnie nawet inni słyszeli jej wilcze wręcz wycie z rozkoszy. Ale mało to ją obchodziło. Ani mnie. Niech posłuchają, jak kocha facet z miasta. Wystrzeliłem w niej, wypełniając ją do końca moim nasieniem, które mieszało się z jej soczkami. Jej zaciśnięta piczka wyciskała ze mnie ostatnie soki. Gdy skończyliśmy, opadła na łóżko, wycieńczona. Ja ległem koło niej. Widziałem gęstniejącą plamę między jej nogami. Położyłem dłoń na jej piersi. 
- Niezła byłaś – powiedziałem – Jak się nazywasz?
- Sakura – odrzekła, oddychając głęboko. 
Sakura, pospolite imię, pomyślałem. Ale właścicielka już na pewno nie pospolita. Zwłaszcza, że po chwili przysunęła się do mnie, tuląc swoje spocone ale piękne ciało do mojego. Pogłaskałem jej rozrzucone bez utrzymującej je w ładzie opaski, różowe włosy. Z błogim uśmiechem na ustach, oparta o mnie, nie miała w sobie nic groźnego, nic co by przypominało, że jest wyszkoloną zabójczynią.
- Powiedz – odezwała się – nie masz ochoty na więcej?
- Kiedy tylko poprosisz, kochanie - objąłem ją ramieniem. Zręcznie wyswobodziła się z mojego uchwytu, przypominając od razu, że nie tylko w łóżku jest tak zręczna. Naga podeszła do stolika, a ja patrzyłem, jak ubrana tylko w buty i światło lampki nalewa sake do dwóch czarek. Siadła na rogu łóżka i podała mi jedną z nich. Stuknęliśmy lekko krawędziami i wypiliśmy na raz. Kolejny raz tego wieczora zaskoczyła mnie pozytywnie. Alkohol był dobry, nie te rozwodnione siki, które tu podawali. Coraz bardziej mi imponowała. Ale zaraz przyszło mi coś do głowy. Moja sakiewka nie była bez dna.
- Słuchaj – powiedziała, odstawiając czarkę na stolik, by zaraz potem znowu przytulić się do mnie – Nie myślałeś kiedyś…
- Sakuro, chciałam… – drzwi otworzyły się. Stała w nich wysoka, wyższa od Sakury blondynka. Jej dwuczęściowy, niebieski strój, niewiele zakrywał. Jej ramiona okryte były drobnymi siatkami, podobne miała na kolanach. Grzywka opadała na jej twarz, zakrywając lewą połowę. Reszta włosów, związana w koński ogon, opadała na plecy. Na czole miała opaskę. Była chyba w wieku Sakury, może trochę starsza? W każdym razie na pewno dorosła, co było widać po kształtach. Piersi miała na pewno większe niż Sakura.
- Część Ino – Sakura uśmiechnęła się – Może dołączysz do nas?
Wydawała się trochę zaskoczona i onieśmielona. Ciągle naga Sakura podeszła do niej i zamknąwszy drzwi, przyprowadziła do nas. Podniosłem się i objąłem ją ramieniem, wsuwając dłoń pod górną część jej stroju. Sakura usiadła obok, całując jej kark. Blondynka poddała się pieszczotom, pozwalając nam się rozbierać i pieścić. Chwilę potem nie miała już góry stroju, a i dół niezbyt długo się uchował, bo gdy położyła się na łóżku, Sakura szybko ściągnęła z niej spódniczkę i majtki. Niebawem obie klęczały przede mną, liżąc jednocześnie mojego nabrzmiałego członka. Przesuwały językami po obu jego stronach, jedna lizała czubek, podczas gdy druga brała do ust jaja.  Gdy wystrzelił, obie otworzyły usta, łapiąc nasienie do środka. Zaraz potem Ino dosiadła mnie, podczas gdy Sakura leżała obok, a ja robiłem jej dobrze palcami. Później klęczały, jedna koło drugiej, a ja brałem Sakurę, tym razem Ino zadowalając przy pomocy palców. To była długa, wyczerpująca i szalona noc. Żadna z dziewczyn nie miała jednak prawa narzekać. 
Gdy obudziłem się rano, leżałem na łóżku a obok mnie, przytulone do mnie, spały w najlepsze obie kunoichi.  Powoli i delikatnie, tak aby ich nie obudzić, wstałem, ubrałem się, zapiąłem na plecach pas z mieczem i wymknąłem się z domku. Pomyślałem, że długo będę miał o czym opowiadać kumplom z oddziału. Popołudniu dowiedziałem się, że muszę czym prędzej wracać, żeby zanieść jakąś wiadomość. Byłem wściekły, jeszcze wczoraj marzyłem o okazji, żeby opuścić to miejsce, a teraz było na odwrót, bo już robiłem sobie plany na wieczór. Ale rozkaz to rozkaz. Gdy dotarłem do granic wioski, ujrzałem Sakurę oraz Ino, siedzące na skraju drogi. Na mój widok wstały.
- Hokage wyznaczyła nas na twoją eskortę – powiedziała Sakura, mrugając okiem – Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko.
- A czemu miałbym mieć – odpowiedziałem, uśmiechając się. Gdy minęliśmy zakręt drogi wiodącej do wioski, złapałem obie kunoichi, idące koło mnie, za tyłki – Coś mi mówi, moje panie, że nie prędko wrócimy do wioski, prawda? 
Zachichotały, co było najlepszym z możliwych potwierdzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz