sobota, 13 października 2012

Spotkanie dziewiąte.




- Wiem, że nie chciałaś mnie już nigdy więcej widzieć, ale nie mam pojęcia co powinienem zrobić. – Odezwał się Gaara. – W sumie nie wiem nawet po co go adoptowałem. 
- Ciężko mi uwierzyć, że pozwolili ci z nim odejść. – Stwierdziła Sakura. 
Benji zasnął w jej sypialni, ale oni wciąż nie spali, pijąc herbatę w kuchni. Sakura dopiła swoją i odstawiła kubek z brzękiem na stół. 
- Nie przejmuj się. – Powiedziała, klepiąc go w ramię. – Możecie tu zostać. Tak naprawdę nigdy nie chciałam cię już więcej nie widzieć. 
- Więc dlaczego to powiedziałaś? – Zapytał, doskonale pamiętając dzień kiedy ich drogi się rozeszły. 
- Bo byłam wściekła. – Odparła nalewając sobie drugi kubek. – Ponieważ zachowałeś się jak palant. Ponieważ czułam się jak kupa gówna. 
- Zabawne, nigdy tak nie wyglądałaś. 
- Ha, ha. – Zaśmiała się sarkastycznie. 
Gaara obserwował, jak jej wyraz twarzy zmienia się od irytacji, poprzez żal, do wyczerpania. Położyła głowę na stole, nakrywając ją rękoma. 
- Przepraszam. – Powiedział. 
Machnęła ręką przeganiając przeprosiny. 
- Powiedziałam, że już dobrze. Ja tylko… super. To jest… w samą porę i … i … 
Nigdy nie skończyła tej myśli. Gaara przez chwilę ją obserwował, aż zrozumiał, że zasnęła. Przewrócił oczami i zaniósł ją do łóżka, gdzie położył koło Benji’ego. Kiedy odwrócił się by wyjść, ona wyciągnęła rękę i chwyciła jego rękaw. 
- Przepraszam. – Wymamrotała. – To nie miało tak być. 

Czasami kiedy ją całował, to było jak błyskawica. Niczym prąd, który przechodził przez całe ciało, pobudzając każdy nerw. Czasami kiedy ją całował, miała niemal wrażenie, że jej tam nie ma. Czuła się jak widz, oglądający spoza jej ciała, dwójkę całujących się ludzi, ponieważ nie było możliwe, żeby to była ona. Nie możliwe, żeby mogła z kimkolwiek dzielić chwilę takie jak ta. A czasami to był po prostu pocałunek. 
W rzeczywistości to nigdy nie było nic więcej niż pocałunek. Wiedziała, że on pragnie czegoś więcej, czuła to kiedy ją dotykał, kiedy szeptał jej do ucha. Czasami ona także chciała czegoś więcej. Jej ciało pragnęło czegoś więcej niż to. Ale kiedy tylko o tym myślała, wielka kula zaczynała formować się w jej żołądku. Czuła lęk, doprowadzający do mdłości. 
Sakura zbudziła się z drżeniem. Wokół jej talii oplecione były czyjeś ręce i nie należały do Ino. Odwróciła się i spojrzała na chłopca obejmującego ją w pasie. Westchnęła. To nie było dobre, to było wybitnie złe. Dostała gwałtownej migreny. 
Jeśli tylko mogłaby ponownie zasnąć, wrócić do tego snu, którego już teraz nie pamiętała. Jeśli byłaby taka jak Gaara, wtedy potrafiłaby medytować przez miesiące nie czując niczego. Gdyby potrafiła być tak jak on nieczuła przez ten cały czas. 
W rzeczywistości potrafiła częściowo pogrążyć się w takiej nieczułości. Mały chłopiec, który w tym momencie sapnął z zadowoleniem, leżąc w łóżku obok niej i ściskając jej talię, był jednocześnie tym samym chłopcem, który prześladował ją w nocnych koszmarach przez ostatnie miesiące. Dokładnie od dnia, kiedy wmieszała się w śmierć jego ojca. A Gaara był powodem dla którego ten chłopiec znalazł się tutaj. 
A mówiąc o Gaarze… pewnie teraz siedział w salonie i naśmiewał się z tego, jaką była frajerką. Albo zwyczajnie odszedł. Myśląc o tym Sakura rozzłościła się i wyskoczyła z łóżka, ostrożnie oczywiście, by nie zbudzić chłopca – Benji czy tak? – i przeszła do salonu, gotowa pokazać Gaarze całe pokłady cierpienia, za wmieszanie się w jej życie. 
Jednak go tam nie było. 
Stała przez dłuższą chwilę na środku pokoju. W rzeczywistości, nie przypuszczała, że zostawi ją całkiem samą z chłopcem. To było podłe z jego strony. Gorzej niż podłe. To było… to było… 
Jej dolna warga zaczęła drżeć, ale natychmiast zakryła usta ręką. Nie płakała od ponad czterech lat i teraz też nie zamierzała, nie z takiego powodu. Gaara nie pokona jej tym razem. 
„Dlaczego leżysz na podłodze?” 
- Tu jest wygodnie. – Odparła, starając się racjonalnie wyjaśnić swoje działanie przed samą sobą. – Leżę tu, bo boli mnie głowa i czuję jakieś zawroty, które są mniejsze na podłodze. 
Jakby chcąc to udowodnić, przekręciła się i przyłożyła czoło do zimnej podłogi. 
„Ale z ciebie kłamca. Nawet przed samą sobą.” 
- Zamknij się. – Sakura przełknęła głośno powietrze, starając się powstrzymać płacz. 
Jeśli teraz zacznie, może to ciągnąć i ciągnąć, by odrobić stracone lata. Nie mogła teraz zacząć. Nie mogłaby… 
Podniosła głowę z podłogi i zobaczyła stopy zbliżające się do niej. 
„To nie są stopy Ino.” 
Spojrzała wyżej na kolana, pas, aż w końcu zatrzymała wzrok na wysokości klatki piersiowej. Jeszcze nie chciała zobaczyć twarzy. 
- Co ty robisz? – Zapytał. 
To było dziwne. Te trzy słowa spowodowały, że miała ochotę rozpłakać się jeszcze bardziej niż na skutek wszystkich wcześniejszych myśli. 
- Myślałam, że odszedłeś na zawsze. – Powiedziała, brzydząc się jednocześnie tym, jak żałośnie te słowa brzmiały. 
Wytarła nieistniejącą wilgoć z górnej wargi i spojrzała na Gaarę. 
- Gdzie byłeś? 
Gaara postawił torbę na ziemi. 
- Poszedłem zabrać pewne rzeczy z mojego „biura”. 
- Aha. – Sakura poczuła się jak ostatni nieudacznik. 
W tej chwili chciałaby… po prostu rozpuścić się i wsiąknąć w szczeliny między płytkami podłogowymi. Marzyła też, by Gaara przestał na nią patrzeć w ten sposób. W końcu wstała i wytarła kolana, co miała nadzieję, wyglądało naturalnie. 
- Dobrze więc. Myślę, że teraz zabiorę się za śniadanie. 
Gaara spojrzał przez ramię w kierunku okna. 
- Nawet ty zwykle czekasz z jedzeniem śniadania do wschodu słońca. 
Sakura powiodła za jego spojrzeniem i zrozumiała, że jest środek nocy. Najwyraźniej spała nie więcej niż kilka godzin. Nic dziwnego, że miała taki podły nastrój. 
Spojrzała na Gaarę. 
- W takim razie chyba położę się spać. Nie popsuj niczego. 
Ostrożnie wróciła do łóżka, ale w sumie nie musiała się martwić, że zbudzi Benji’ego. Spał jak kamień. 

Benji szedł tuż obok. Praktycznie chodził za nim wszędzie, przez co Gaara zaczynał mieć go stanowczo dość. Dlatego też skierował się w stronę sklepu Sakury. Benji najwyraźniej lubił ją drażnić, chyba nawet bardziej niż jego. Choć szybko okazało się, że najbardziej zafascynowany był samym sklepem. Biegał dookoła oglądając biżuterię na wystawie, kiedy Gaara minął Sakurę i zamknął się na zapleczu. To jednak niezbyt stłumiło jej śmiech. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się nieznacznie na myśl o ciszy i spokoju jaki tu panował. Zaplecze było schludne – jak wszystko Sakury – i małe. Jednak nie przypominało miejsca jego pracy. Było miłe. 
Zmarszczył brwi, kiedy uświadomił sobie, że wciąż słyszy Benji’ego rozmawiającego za drzwiami. Gdyby wiedział ile on będzie gadał, nigdy by go nie adoptował. Adoptowanie chłopca było naprawdę złym pomysłem, prawdopodobnie najgorszym w całym jego życiu. Ponownie rozbrzmiał śmiech Sakury, a on odprężył się. Nie musiał o tym myśleć, nie było powodu do zmartwień. Ona zatroszczy się o wszystko. 
Sakura weszła do środka by wziąć kilka narzędzi, klepnęła go w ramię i ponownie wyszła. To był zwykły gest, ale on czuł jeszcze długo cień tego dotyku na swoim ramieniu. Dlaczego ona przynosiła mu ulgę? Nikt wcześniej nie miał na niego takiego wpływu. 
„Oj, czyżby jakiś głupek zakochał się?” 
Gaara parsknął. Głupi demon. 
„Szczerze wątpię.” 
„Jak dla mnie, to miękniesz. To znaczy, daj spokój, choć zabijemy kogoś!” 
„Teraz ci się przypomniało…” 
Minęło wiele czasu odkąd ostatnio kogoś zabił. Wstał i wyszedł przez okno. Niech Sakura zajmie się chłopcem. 

- Och, Sakura, jesteś mamusią! – Pisnęła Ino i rzuciła się przez ladę na Benji’ego. 
Ten krzyknął i próbował uciec, ale nie był w stanie wyrwać się z jej miłosnego uścisku. 
- Jesteś taki uroczy! – Powiedziała stawiając go na ziemi. – Ale poważnie Sakura, czyj jest ten dzieciak? 
Sakura nie oderwała wzroku od księgi rachunkowej, kiedy odpowiedziała. 
- Gaary. 
Benji wybuchł śmiechem, kiedy usta Ino otworzyły się znacznie szerzej, niż można by przypuszczać. 
- Co do diabła? – Zapytała. 
- Ej, uważaj na słownictwo. – Upomniała ją Sakura. 
Ino spojrzała nieco zmieszana na Benji’ego. 
- Przepraszam, nigdy nie używaj tego zwrotu. Jest zły. Przynajmniej dopóki nie będziesz starszy. – Mówiąc to mrugnęła do niego. 
Wtedy też Benji zdecydował, że lubi tą kobietę. 
Ino odwróciła się do Sakury, biorą jednocześnie chłopca na kolana. 
- Dobra, czas na opowieść. 
Sakura spojrzała na nią i przez chwilę wyglądała jakby w odpowiedzi miała się roześmiać, zamiast tego jedynie wzruszyła ramionami. 
- Spytaj Benji’ego, był tam. 
Ino usadziła chłopca naprzeciw siebie i złożyła ręce w pięści. 
- Dobrze, opowiedz mi swoją historię. 
- Hej, nie moglibyście pójść na zaplecze. Ja wciąż mam otwarte. – Powiedziała, uprzejmie prosząc by wykonali jej polecenie. 
Sakura odetchnęła głęboko kiedy znikli na zapleczu. Gaara wyszedł jakąś godzinę temu, więc nie będą musieli się nim martwić, a ona nie będzie musiała martwić się nimi. Naprawdę nie chciała słuchać zakończenia historii Benji’ego, kiedy oboje nieuchronnie wyjdą i będą chcieli z nią o tym rozmawiać, zwłaszcza Ino. Co ona jej powie? Jak wytłumaczy sytuację z Gaarą?
- A prawda… - Powiedziała do pustego sklepu, przypominając sobie wizytę Kazekage. 
Powinna chyba powiedzieć o tym Gaarze. Choć w sumie może zrobić to później. 
„Przecież zostaje.” Pomyślała uśmiechając się lekko, ale zaraz potem uświadomiła sobie coś innego. 
- O Boże, będziemy wyglądać jak… rodzina. – Zadrżała na myśl o tym. 
Jakaś pani w tej samej chwili weszła do sklepu, więc Sakura uśmiechnęła się jak na prawdziwą kobietę interesu przystało. Klientka nie zastanawiała się długo, po czym kupiła bransoletkę na kostkę i wyszła. Tymczasem Ino i Benji wciąż byli na zapleczu. Sakura stała ze skrzyżowanymi rękoma i ze strachem wpatrywała się w drzwi. W każdym momencie… 
Nagle Ino wyleciała z pokoju i złapała Sakurę w żelazny uścisk. 
- Tak się cieszę! Teraz będziecie prawdziwą rodziną! – Piszczała wprost do ucha przyjaciółki, chwilowo ją ogłuszając. 
Sakura spojrzała na Benji’ego znad ramienia Ino. 
- Co jej powiedziałeś? 
Chłopiec wzruszył ramionami. 
- Tylko to, że pan Gaara mnie adoptował i że teraz będziemy mieszkać z tobą. 
- Że co? – Zdziwiła się. – To jeszcze nie jest postanowione…I czy ty go właśnie nazwałeś „panem Gaarą”? 
Sakura parsknęła starając się stłumić śmiech. 
- Co w tym takiego śmiesznego? – Spytała Ino marszcząc brwi. 
- Cóż, wszystko. – Sakura odetchnęła ciężko, po czym zwróciła się do Benji’ego który wyglądał na nadąsanego. – Nie chcę być nieuprzejma. Ale jestem pewna, że możesz do niego mówić Gaara, po prostu Gaara. 
- A wiesz co on dla mnie zrobił? – Zapytał chłopiec, nieco zaniepokojony myślą, że jego bohater mógłby być, „po prostu Gaarą”. 
- Słyszałam tą historię. – Stwierdziła Sakura przewracając oczami. 
„I wiedząc jak on podchodzi do bycia bohaterem, prawdopodobnie zrobił dla chłopca znacznie więcej, niż chciał, bym wiedziała.” 
- Nie obchodzi mnie co ty powiesz. – Zadeklarował Benji. – Dla mnie on zawsze będzie panem Gaarą. 

„Pan” Gaara siedział na dachu i wpatrywał się w księżyc. Wreszcie wszyscy poszli spać i teraz miał trochę ciszy i spokoju, ale o dziwo zorientował się, że wcale tego nie pragnie. Zmarszczył brwi, kiedy do jego uszu dotarło wzmagające się chrapanie Ino. Dziewczyna nie wyszła z domu po kolacji, a zamiast tego położyła się spać do łóżka razem z Sakurą. Leżała po jednej stronie, w czasie kiedy Benji spał po drugiej. Jeśli Sakura zamierza mieć tylu gości przez dłuższy czas, powinna poważnie pomyśleć nad kupieniem drugiego łóżka. 
Gaara spojrzał na Benji’ego, kiedy ten dołączył do niego na dachu. 
- Nie możesz spać? – Zapytał chłopiec z zaniepokojeniem na twarzy. 
Gaara parsknął i z powrotem spojrzał na księżyc. 
- Tak. 
Benji skrzyżował ręce za głową i położył się na plecach. 
- Ja też. – Westchnął głęboko, kręcąc jednocześnie palcami u stóp na tle nocnego nieba. 
Gaara spojrzał w dal na oświetlony pokój, gdzie siedziała kobieta z mężczyzną. Już od kilku godzin oboje z przejęciem prowadzili nocną rozmowę. Gaara przelotnie zastanawiał się o czym rozmawiają, co może być aż tak fascynujące, że po tylu godzinach, nadal nie mają dość. 
- Podoba mi się tu. – Stwierdził Benji. – Mam nadzieję, że pani Sakura pozwoli nam zostać. 
- Panna Sakura, jeśli już. – Poprawił go Gaara, jednocześnie leniwie strzepując muchę, która próbowała wylądować na jego ramieniu. – Też mam taką nadzieję. – Wyszeptał do siebie. 

- Hej, Sakura! 
- Hm? 
- Co robisz? 
- Liczę moje pieniądze, muszę zapłacić gospodyni za ten miesiąc. 
Ino spojrzała na nią poważnie. 
- Wiesz, że nie to mam na myśli. A mówiąc o twojej gospodyni, czy przypadkiem nie przybrała na wadze? 
Sakura przerwała na chwilę liczenie, rozmyślając o właścicielce domu. Panna Misumo* była pedantką jeśli chodzi o dobre wychowanie. Co ona może pomyśleć, gdy zobaczy Gaarę i Benji’ego mieszkających z Sakurą, samotną kobietą? 
- Ech. – Wzruszyła ramionami. 
Tak naprawdę niewiele ją obchodziło, co ta stara jędza pomyśli. 
- O mój Boże, Sakura, właśnie powiedziałaś słowo „jędza” w swoich myślach. – Ino westchnęła ciężko i zachichotała nieznacznie. – I doskonale wiesz o czym mówię. 
Sakura pokręciła nosem. 
- Tak, wiem o co masz na myśli. I wiem co robię. 
- Sakura… kochasz go? 
W tym momencie straciła rachubę w liczeniu. Spojrzała na rękę w której trzymała pieniądze, ale miała wrażenie, że ta ręka znajduje się gdzieś indziej. Gdzieś wysoko w powietrzu, a może nawet w kosmosie… 
- Cholera, Ino! Pomyliłam się. Czy możesz na jedną minutę przestać gadać?! 
Ino trzasnęła dłońmi o stół. 
- Nie mogę! – Krzyknęła z oburzeniem. – Jeśli tak zrobię, to oni mogą wrócić, zanim wyciągnę od ciebie to co chcę. 
Sakura przewróciła oczami. 
- Więc czego chcesz? 
- Chcę byś odpowiedziała na moje pytanie. 
- Cóż, nie mogę, rozumiesz? – Sakura splotła dłonie na stole i wpatrywała się w nie intensywnie. – Nie wiem. 
Ino usiadła bliżej niej i objęła ramieniem. 
- To już coś. 
- Ta, jasne. 
Ino ścisnęła jej ramię mocniej. 
- Myślę, że powinnaś ich zatrzymać. Ten Benji jest taki uroczy! 

- Czego chcesz, Benji? 
Chłopiec spojrzał z ukosa na Gaarę i zastanawiał się dlaczego ten stoi na wprost słońca, czy nie wiedział, że wtedy od patrzenia na niego bolą oczy? 
- Chcę zostać z panią Sakurą. 
- Panną Sakurą. 
Benji zmarszczył brwi. 
- A czy gdyby ona wyszła za mąż, nie nazywałbyś jej panią? 
Gaara skinął głową. 
- Ale ona nie wyszła za mąż. 
Oczy Benji’ego rozszerzyły się, mimo patrzenia w słońce. 
- To znaczy, że wy nie…? 
Gaara spojrzał na niego złowrogo. 
- Nie… co? – Dopiero wtedy dotarło do niego o czym Benji myśli i roześmiał się. – Oczywiście, że nie jesteśmy małżeństwem! 
- To dlaczego mieszkasz z nią? – Spytał Benji tryumfalnie, jakby to miało dowodzić, że oni jednak są małżeństwem. 
- Nie mieszkam z nią. Zatrzymaliśmy się u niej do czasu, gdy podejmiemy decyzję co robić dalej. Więc czego chcesz, Benji? 
- Chcę zostać z panną Sakurą? 
Gaara zmarszczył brwi niespodziewanie wpadając w złość na myśl o tym, jaki ten chłopiec jest uparty i głupi. 
- A może panna Sakura nie chce byśmy z nią zostali? Co wtedy zrobimy? – Nie zdając sobie do końca z tego sprawy, podniósł chłopca na wysokość swoich oczu. – Ona niekoniecznie musi chcieć zatrzymać takiego jęczącego dzieciaka jak ty i takiego wariata jak ja! Większość ludzi nie pozwoliłaby nam nawet zatrzymać się na tak długo! Więc co zamierzasz zrobić? 
Benji wybuchł płaczem. 
- Kłamiesz! Panna Sakura zatrzyma nas! Ona pozwoli mi zostać u siebie! 
Gaara zamrugał. Co on robi? Straszy małego chłopca? Szybko postawił go na ziemi i ukucnął obok niego. Próbował się nieco uśmiechnąć, mając nadzieję, że nie będzie to wyglądać tak nienormalnie, jak zwykle wyglądał jego uśmiech. 
- Wiesz co, masz rację. Na pewno pozwoli ci zostać ze sobą. Tego chcesz? 
Benji skinął głową, wycierając policzki wierzchem dłoni. 
- Nawet jeśli ja nie będę mógł zostać z tobą? 
- O czym ty mówisz? – Zapytał chłopiec. – Tobie też pozwoli zostać. 
- Nie jestem co do tego pewny… 
- A ja jestem! – Stwierdził Benji nadymając pierś z pewnością. Rękoma otoczył Gaarę i obrócił go w stronę mieszkania Sakury. – Tylko poczekaj, a zobaczysz. Weźmie nas obu. 

- Pobierzmy się. 
Sakura aż podskoczyła. 
- Co? 
Z trudem złapała równowagę, ratując się przed upadkiem z dachu. Gaara nie patrzył na nią. 
- Słyszałaś. 
- Tak, ale… dlaczego? 
„Właśnie! Co jest, do diabła?!” 
- Czy nie tak ludzie robią? – Powiedział uśmiechając się minimalnie. – Jesteś pierwszą osobą z którą rzeczywiście jestem w stanie wytrzymać. 
- Cóż, tak… ale Gaara, zwykle ludzie biorą ślub, ponieważ się kochają. Albo dla pieniędzy. Więc jak widzisz czegoś brakuje w tym równaniu. 
Jasne, mieli wspólne dziecko, w pewnym sensie, ale tak poważnie, co on wypalił, że przychodzi tutaj z taką propozycją? Nawet jeśli Ino doszukuje się czegoś między nimi, to małżeństwo było pomysłem całkowicie poronionym. 
Gaara wzruszył ramionami. 
- W porządku. 
Sakura spojrzała na niego głupawo. 
„To wszystko?” 
Nerwowo zwróciła wzrok ponownie w niebo. 
- Musisz przestać mi to robić. I bez tego moje nerwy są w kiepskim stanie. 
Gaara parsknął. 
- A właśnie, Gaara. – Powiedziała obojętnie. – Jakiś czas temu odwiedził mnie Kazekage. Chciał cię wynająć do jakiejś misji. 
- Skończyłem z tym. – Odparł odwracając się. – Przynajmniej na razie. 
Sakura położyła się na swoim dachu, krzyżując ręce za głową. Tej nocy czuła się bliżej nieba niż kiedykolwiek wcześniej. Czuła jakby mogła sięgnąć gwiazd, zebrać je i przytulić do piersi. Może nawet mogłaby je zatrzymać wewnątrz siebie. Spojrzała na Gaarę. Wciąż siedział w tym samym miejscu, że skrzyżowanymi nogami i patrzył w niebo. Zastanawiała się o czym myśli. 
„Wybieram ciebie.” Wyobraziła sobie jak to mówi. Mógłby wtedy zapytać co ma na myśli, a ona opowiedziałaby mu o pewnej starej kobiecie i jej pomyłce. O tym jak sama zadecydowała, że nie potrzebuje mężczyzny, który by ją kochał, a przynajmniej nie w ten sposób o którym mówiła tamta kobieta. Nie w sposób w jaki Ino i Mark się kochali. Mogłaby mu powiedzieć, że zarówno on jak i Benji mogą u niej zostać jak długo tylko zechcą. Ona się nimi zaopiekuje. To nie było przeznaczenie kobiety, ale teraz Sakura mogłaby wyśmiać staruszkę, ponieważ co ją obchodzą krętactwa jakiejkolwiek starej jędzy? A Gaara nic by nie odpowiedział, po prostu by tam był i to zaakceptował, w ten sam sposób, w jaki akceptuje wszystko. Ten spokojny sposób, który go cechował mimo pewnego szaleństwa. Chciała, aby z nią został, można powiedzieć, że chciała być z nim, ponieważ przy nim czuła ten spokój. Przy nim czuła się bezpiecznie. 
Sakura była nieco zdziwiona ostatnią myślą, zwłaszcza kiedy uświadomiła sobie, że to prawda. Nie wierzyła, że będzie w stanie czuć się bezpieczna z kimkolwiek, kiedykolwiek, a teraz on, morderca i socjopata, powodował, że znowu to czuła. 
Podniosła się i przysunęła, a kiedy była już obok Gaary, położyła głowę na jego ramieniu. On nic nie powiedział, po prostu zaakceptował jej obecność i właśnie to kochała w nim najbardziej. 
- Wybieram ciebie. 


KONIEC 

3 komentarze:

  1. Hej jest szansa ,że znajdziesz jakąś kontynuacje tego , czy to był już ostateczny koniec ? Bo naprawdę podobała mi się ta historia . Nie tak jak na innych blogach ,że wymyślają jakieś cechy , że nagle Gaara od razu ją pokochał i odważnie wyznał miłość. Tylko tak jak tutaj, że są prawdziwe cechy , że jest psychopatą , małomównym , a Sakura go zmieniła. Była bym bardzo wdzięczna gdybyś znalazł jakąś kontynuacje tego :). Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowieść, masz talent i miło się czytało. Mam nadzieję, że bedzie więcej podobnych opowieści :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowieść, masz talent i super się czytało. Mam nadzieję, że bedzie więcej takich *-*

    OdpowiedzUsuń