Kiedy tylko Sakura zbudziła się, poczuła, że ma najgorszą migrenę w całym swoim życiu.
„A z pewnością w pierwszej trójce najgorszych.” Pomyślała z obrzydzeniem i wstała, by zrobić sobie herbaty. A raczej próbowała wstać, gdyż zorientowała się, iż ma ręce skrępowane za plecami. Ponadto była otoczona przez czterech, pięciu…sześciu mężczyzny i jedną kobietę, a wszyscy oni byli uzbrojeni. Kobieta wstała i szturchnęła Sakurę nogą, mimo, że ta próbowała udawać wciąż nieprzytomną.
- Ej, ty. Po czyjej stronie jesteś?
Sakura nic nie odpowiedziała. Kobieta kucnęła naprzeciw niej.
- My jesteśmy po twojej stronie. Chcemy tylko dorwać drania, który za to odpowiada. On zabił porządnych ludzi.
Sakura spojrzała jej w twarz. Wyglądała jak każdy normalny człowiek, z pewnością nie jak wróg. Sakura poczuła smutek, rozumiejąc, że to byli ludzie, których zawsze podziwiała, z którymi była przyzwyczajona walczyć ramię w ramię. I wiedziała, że ci którzy zginęli też byli dobrzy, ale to nie Gaara ich zabił. Stąd czuła jednocześnie też odrazę do ludzi obwiniających go za wszystko.
„Zostaw mnie samą, zostaw mnie samą, zanim znowu spróbuję cię zabić.” Prosiła w myślach kobietę.
- Lepiej żebyś była dobrą przynętą. – Odezwał się mężczyzna. – Wątpię by twarz Aurisa, kiedykolwiek odzyskała dawny wygląd. Choć wcześniej też nie był zbyt piękny.
Sakura spojrzała na mężczyznę z zakrwawioną twarzą.
„Ha.” Pomyślała z zadowoleniem.
- Przynętą? – Zapytała z pozorowaną niewinnością.
- Nie udawaj, że nie wiesz. Chyba nawet ty jesteś w stanie wyobrazić sobie po co tu jesteś.
Tak, potrafiła sobie to wyobrazić. Najwyraźniej liczyli, że Gaara przyjdzie tu po nią. Próbowała się nie roześmiać. Przecież Gaara był daleko stąd, na pustyni, gdzie mógł pozostać dopóki ona nie przyjdzie po niego. Tracili więc jedynie czas.
„Tylko co teraz? Gaara tu nie przyjdzie, więc musisz sama wyplątać się z tego bałaganu.” Doskonale wiedziała, że nie ma szans w walce z całą siódemką, nawet gdyby nie została zaatakowana przez zaskoczenie, tak jak to miało miejsce w nocy. Musiała więc wymyślić jakiś sposób, a przede wszystkim powinna dowiedzieć się czegoś więcej o tej grupie. Stąd usiadła i po prostu czekała.
Jej zapach unosił się wszędzie, z pewnością więc była ranna. Ten zapach niemal wskazywał Gaarze drogę. Najwyraźniej ci którzy ją porwali nie potrafili się kryć albo zwyczajnie nawet nie próbowali.
Rozpłynął się w tumanie piasku, kiedy jej zapach był już bardzo wyraźny. Bez trudu mógł naliczyć sześciu ludzi naokoło niej, widział też, że ona sama jest związana. Najpierw ogłuszył mężczyznę stojącego najdalej, a potem wszedł do obozu.
- Spodziewałem się po tobie czegoś więcej. – Wyszeptał do ucha Sakury nim zmaterializował się i chwycił za gardła najbliżej stojących mężczyzn.
Jeden z nich zdołał umknąć i pojawił się metr dalej, jednak Gaara był przygotowany na taki ruch i zaatakował, rzucając nim o drzewo. Jednocześnie uniknął trzech shurikenów wymierzonych w jego serce. Puścił mężczyznę, kiedy ten zemdlał z braku powietrza i wskoczył na drzewo, chowając swój piasek z powrotem do tykwy.
Pozostała trójka uśmiechnęła się, myśląc, że mają go w pułapce. Gaara chciał właśnie ich zaatakować, kiedy Sakura krzyknęła, przezwyciężając zaskoczenie.
- Co ty robisz? Natychmiast mnie rozwiąż! – Wrzasnęła zachrypniętym głosem.
Gaara przewrócił oczami i pozwolił sobie na niewielki uśmieszek. Wciąż była taka sama, nawet jako zakładniczka. Jego uśmiech zaniepokoił pozostałych, stąd uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Sakura wciąż siedziała w miejscu, kiedy jej więzy zostały rozerwane od środka, a Gaara zeskoczył z drzewa, na spotkanie swoich przeciwników.
Widząc, że wszyscy są zajęci walką z Gaarą, Sakura podpełzła do leżącego nieopodal mężczyzny, by sprawdzić jego puls. Odczuła ulgę, kiedy wiedziała już, że żyje. Trochę się zaniepokoiła, gdy zobaczyła szalony wyraz twarzy Gaary, ale póki co, na szczęście nadal jej słuchał. Szybko policzyła mężczyzn, jeden, dwa, trzy i jej towarzysz walczył również z trzema, a gdzie jest kobieta? Rozejrzała się dookoła, ale nigdzie jej nie zauważyła, więc zamknęła oczy i skoncentrowała się. Cichy szum liści na lewo od pola walki wskazał Sakurze pozycję kobiety. Nie miała jednak czasu na dumę z tego odkrycia, gdyż bez broni rzuciła się na przeciwniczkę. Ta z pewnością nie spodziewała się ataku ze strony jej przynęty. Obie uderzyły z impetem o drzewo. Dopiero wtedy Sakura zrozumiała dlaczego nie mogła wcześniej dostrzec kobiety, była niewidzialna.
Choć nie mogła jej zobaczyć, to cały czas ją czuła. Szybko wymierzyła cios w jej nos, czując, jak pękają chrząstki, a potem została odrzucona do tyłu. Wywinęła się w powietrzu i zamiast uderzyć w drzewo, wylądowała bez trudu koło niego. Zamknęła oczy.
- Równie dobrze możesz odwołać niewidzialność. Tracisz jedynie swoją czakrę. – Szydziła z kobiety, licząc, że ta chwyci przynętę i Sakura będzie mogła walczyć z otwartymi oczami.
Przeciwniczka próbowała zajść ją od tyłu, jednak Sakura puściła się do przodu i okrążywszy drzewo uderzyła ją w plecy.
- Nigdy mnie nie podejdziesz. – Zaśmiała się. – Oddychasz głośno jak świnia.
Usłyszała cichy trzask, kiedy kobieta zderzyła się z drzewem. Sakura była gotowa atakować dalej, gdy dotarł do niej tłumiony krzyk przeciwniczki. Otworzyła oczy, by zobaczyć, jak piasek otacza niewidzialne ciało. Gaara stał na ziemi, z tym chorym uśmiechem na twarzy.
Sakura zeskoczyła, by stanąć obok niego.
- Nie zabiłeś ich. – Powiedziała lekko, jakby to było bez znaczenia.
Gaara upuścił kobietę na ziemię ze znacznie głośniejszym trzaskiem i przestał się uśmiechać.
- Nie zabiłem.
- Najwyraźniej dobrze się czułeś w ich pułapce. – Powiedziała przykładając palce do ust, na których malował się lekki uśmiech.
Nie powinna zastanawiać się kim byli ci ludzie, ale mimo to nie mogła sobie podarować jednej myśli.
„Obyście obudzili się z wielkim bólem głowy.”
- Twoi przyjaciele się o ciebie martwią. – Powiedział Gaara.
Sakura skinęła głową.
„Oczywiście, moi przyjaciele, nie ty.” Zaśmiała się w duchu.
„Naprawdę myślisz, że Gaara martwił się o ciebie? Dobre!”
Jednak jakaś część niej zapytała.
„Jeśli się nie martwił, to po co tu przyszedł? Raczej nie troszczy się o Naruto.”
- I byli wściekli. – Dodał Gaara, przypominając sobie ich żałosne ataki. Ta siódemka tutaj też była żałosna, skoro sądzili, że tak łatwo się go pozbędą.
- Wątpię, czy mogłabym tak po prostu wrócić do domu. – Stwierdziła Sakura drapiąc się w głowę. – Znowu mogą mnie wziąć na przynętę.
- Możesz mieszkać u przyjaciół. – Zasugerował.
Jeśli znowu zniknie, przynajmniej to będzie ich wina i nie będą mogli zrzucić na niego odpowiedzialności.
„Oczywiście i tak by to zrobili.”
- To w sumie dobry pomysł. – Stwierdziła.
„Czyżbyś uważała, że ja nigdy nie miewam dobrych pomysłów.” Mruknął do siebie, choć był całkowicie nieporuszony jej wypowiedzią.
- Wrócę z tobą. – Dodała z uśmiechem.
- Dobrze.
W zasadzie nie byli daleko od Konohy, nie więcej niż dzień drogi, ale Sakura miała ochotę niemal biec.
- Zapomniałam o moim porannym treningu. – Stwierdziła, w skutek czego resztę popołudnia spędzili w biegu.
Gaara rozstał się z nią przy bramie, ale dalej śledził ją z ukrycia, aż dotarła do domu swoich przyjaciół. Naruto doskoczył do niej, jak tylko ją zobaczył, tymczasem Sasuke zachował dystans.
„Dziwne.” Pomyślał Gaara. „W stosunku do mnie nie odnosi się z taką rezerwą.”
Wzruszył ramionami i opuścił ich. Miał ważniejsze rzeczy na głowie.
„Znowu uciekasz?” Odezwał się głos w jego głowie, który z pewnością nie należał do niego, nie należał też do demona.
Odwrócił się by zobaczyć, że Ino siedzi na dachu i uśmiecha się do niego. Jak bardzo chciał zetrzeć ten uśmiech z jej twarz, zetrzeć ją całą w pył.
- Hej, chcę ci tylko dać przyjacielską radę. – Wyjaśniła. – Ale jeśli nie chcesz…
- Nie chcę. – Odparł całkowicie nie zainteresowany i odwrócił się by odejść.
- Ej, czekaj! – Zawołała. – Lubisz ją, prawda?
„Nie lubię ciebie.” Pomyślał.
„Jeśli tak jest, jak sobie to wyobrażasz.” Usłyszał głos Ino w swojej głowie. „Tak czy inaczej nie zasługujesz na nią. Ona potrzebuje kogoś lepszego niż ty.”
„Sakura nie potrzebuje nikogo.” Pomyślał ze złością i wyrzucił intruza ze swojego umysłu. Jeśli Sakura nie powiedziała Ino co wydarzyło się trzy lata temu, tym bardziej on nie zamierza tego robić. Dlatego czym prędzej odszedł.
- Możesz spać w moim pokoju. – Zaproponował Naruto bez przerwy podskakując.
- Naprawdę chcesz ja na to narażać? – Zapytał Sasuke. – Twój pokój jest odrażający.
„Jak wszystko w ich mieszkaniu”. Pomyślała Sakura, gdyż w tym domu wszędzie panował straszny bałagan. Wcześniej tak naprawdę nigdy tu nie była, więc nie zdawała sobie z tego sprawy. Gdyby wiedziała o tym wcześniej, zatrzymałaby się u Ino. „Choć to mogłoby być nieuprzejme względem niej i Marka.” Szybko ucięła tą myśl i uśmiechnęła się do Sasuke, który zaoferował jej swój pokój.
- Jest znacznie czyściejszy.
- Świetnie. – Odparła radośnie i poszła za nim. – Nie chcę tylko być dla was ciężarem.
„Nigdy nie chciałam, a zawsze byłam, więc jaki sens jest o tym mówić?”
- To żaden problem. – Powiedział, dość niezręcznie klepiąc ją po ramieniu.
Sakura położyła swoje torby w rogu pokoju, który rzeczywiście był czystszy. Tak po prawdzie to był zupełnie pusty. Nic ponad łóżko i szafę na ubrania, która prawdopodobnie również świeciła pustkami.
„Czy on w ogóle tutaj sypia?” Zastanawiała się. „Oczywiście, w końcu każdy musi czasami spać. Cóż, z wyjątkiem Gaary, ale on jest wyjątkiem od wszystkiego.”
- Dziękuję wam bardzo. – Powiedziała, gdy we trójkę jedli kolację w barze z ramenem.
- Jak powiedziałem… - Zaczął Sasuke, ale jego wypowiedź gwałtownie przerwał Naruto.
- Żartujesz?! To jest świetne! Cała nasza trójka, zupełnie jak za dawnych czasów. Przyznam, że będę zawiedziony, kiedy Gaara zostanie złapany i ty wrócisz do swojego domu.
„Cóż za delikatność.” Pomyślała, wzięła większy kęs, by ukryć zarówno swój uśmiech, jak i swoją złość. Jutro koniecznie musi pójść do Tsunade i porozmawiać o prawdopodobnych podejrzanych. Kimkolwiek kto mógł zabić tych ludzi i miał powód, by wrobić w to Gaarę.
Gaara przemierzał pustynię w pogoni za swoją ofiarą. Wiedział już kim jest morderca, zamierzał go złapać i odstawić do Sakury, by ta mogła go zamknąć lub zrobić z nim cokolwiek tylko zapragnie. Wtedy będą mogli zapomnieć o wszystkim, a on spokojnie wróci do swojego życia. Tak samo jak ona.
„Do swojego własnego życia.” Odezwał się demon. „Wcale nie chcesz by żyła z tymi dwoma idiotami. Ale wiesz… są prostsze sposoby, wystarczy ich zabić, a ją zabrać.”
„Wynoś się.”
„Czego ty od niej tak naprawdę chcesz? Może chcesz…” Gaara zamknął swój umysł przed demonem, nim ten zdołał dokończyć. Niczego od niej nie chciał, za wyjątkiem zakończenia kwestii tych morderstw. Pragnął tylko, by zostawiono go w spokoju.
Sakura zawęziła podejrzenia do sześciu ludzi.
„Sześć osób, tyle wiem. Tak naprawdę to może być każdy, nawet ktoś o kim nigdy nie słyszałam.” Zanim jednak całkowicie się zdołowała beznadziejnością tego zadania, skupiła uwagę na robionym właśnie naszyjniku. Obecnie pracowała nad wisiorkami, jakie pozostały z bransoletki, którą kiedyś zniszczył Gaara, a ten naszyjnik był rezultatem jej trudów. Poza tym zrobiła także parę kolczyków. Miała zamiar ofiarować je Temari w podzięce za gościnę, ostatecznie Gaara stwierdził kiedyś, że ona lubi biżuterię. Obawiała się jedynie, że on to zobaczy i rozpozna szkarłatne ptaki, a wtedy może być zły. Choć z drugiej strony, niemożliwe by pamiętał coś takiego. Z tą myślą schowała je na później do biurka.
- Cztery lata minęły. Nigdy bym nie pomyślał, że skończysz z tym. – Odezwał się Sasuke, przerywając długą ciszę, jaka zapadła między nimi.
On i Naruto nalegali, by choć jeden z nich zawsze był przy niej, tak na wszelki wypadek. Początkowo drażniło to Sakurę, ale z czasem zaczęła cieszyć się z towarzystwa, choć nie ze względu na opiekę jaką jej zapewniało.
„Zupełnie jakbym nadal była dzieckiem.” Pomyślała, śmiejąc się zarówno z siebie, jak i z komentarza Sasuke.
- Myślę, że wszystko potoczyło się inaczej niż chciałem. – Stwierdził podchodząc bliżej. – To znaczy, teraz jest dobrze, tylko zupełnie inaczej niż zawsze planowaliśmy.
- Gdyby wszystko szło zgodnie z naszymi planami… - Powiedziała Sakura. „Gdyby rzeczy szły po mojej myśli, bylibyśmy razem, a ja mogłabym być matką. Gdyby rzeczy szły po mojej myśli, dziś byłabym zupełnie inną osobą i ty także.”
- Tak, choć myślę, że czasami dobrze iż nasze plany nie wypalają. – Stwierdził zgadując jej myśli. – Nie byłoby nas tutaj.
- Twoje plany z pewnością były inne. – Powiedziała lekko, w pewien sposób bawiła ją rozmowa z Sasuke i zachęcanie go do zwierzeń.
- Tak… - Urwał. Jednak to była zła droga.
W tym momencie Sakura skończyła pracę.
- I jak?
- Piękne.
Uśmiechnęła się i schowała naszyjnik do pudełka z kolczykami. Kiedy pójdzie odwiedzić Temari, może uda jej się także znaleźć Gaarę i przekazać mu listę podejrzanych. Przy odrobinie szczęścia, może on będzie w stanie zawęzić tą listę do jednej osoby.
Zatrzymała się. Prawdopodobnie będzie musiała wziąć ze sobą Sasukę lub Naruto, albo choć Ino…
- Sasuke… - zaczęła gdy dołączyła do niego przed wyjściem. – Co powiesz na mała wycieczkę?
- Dokąd?
- Do Wioski Ukrytej w Piasku.
Zmrużył podejrzliwie oczy.
- Po co?
Sakura poczuła lekki niepokój. Nigdy nie opowiedziała im, gdzie była kiedy poszukiwała Gaary. Tłumaczyła, że poszła odwiedzić krewnych.
- W tym rzecz, wtedy nie odwiedzałam ciotki.
- Byłaś u Gaary? – Spytał ostro.
Spojrzała na niego i dostrzegała, jak nerwowo zaciska pięści.
- Cóż, w pewnym sensie. Podróżowałam, by go znaleźć i powiedzieć mu o morderstwach.
- Sakura…
- To nie był on, Sasuke! – Stwierdziła z naciskiem, zanim cokolwiek zdołał powiedzieć. –Medytował przez cały ten czas. Dokładnie przez osiem miesięcy. – Spauzowała na chwilę, zastanawiając się, dlaczego w ogóle on wchodzi w ten stan. Szybko jednak dodała. – Tak czy inaczej, zamierzamy znaleźć prawdziwego mordercę.
- Ja…
- Jednak to wszystko jest nieważne. Kiedy go szukałam, odwiedziłam Temari, a ponieważ była dla mnie bardzo gościnna, chcę jej ofiarować te kolczyki, które właśnie zrobiłam.
- Wystarczyłoby wysłać posłańca.
Sakura była nieco zaskoczona jego reakcją. Spodziewała się raczej kategorycznej odmowy.
- Dziękuję, Sasuke. – Pisnęła, obejmując go z ulgą.
Szybko jednak odstąpiła od niego, kiedy kaszlnął zakłopotany.
- W takim razie powinniśmy niedługo wyruszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz