piątek, 26 października 2012

Nieudana technika część 3


Nieudana technika część 3

Naruto, skończywszy przygotowywać kolację, spojrzał z zaniepokojeniem na zegarek. Minęło już ponad pół godziny, a Sasuke dalej się nie pojawił. Co najgorsze, chłopak nie słyszał żadnej wody, a przecież powinien usłyszeć chociaż przez chwile jej szum. Ustawiwszy talerze na stole, ruszył w stronę łazienki. Stając pod drzwiami zapukał.
- Sasuke, nic ci nie jest? – zapytał, ale odpowiadała mu cisza – Sasuke! Odpowiedz!
Martwił się, że mogło mu się cos stać. Przecież nie wiadomo, czy ta technika nie ma jeszcze innych skutków ubocznych, więc sięgnął po klamkę. Ustąpiła ona pod naciskiem jego dłoni. Zapewne Sasuke zapomniał zamknąć za sobą drzwi. Uchylając drzwi zajrzał do środka. Widząc, że chłopak stoi do niego plecami i spogląda nieufnie w stronę pustej wanny, wszedł do pomieszczenia.
- Sasuke? – zapytał się niepewny. Nie wiedział do końca jak postępować z takim Sasuke.
- Co tu robisz?
Brunet odwrócił się w jego stronę, a jego mina przypominała Naruto pyszczek zostawionego na deszczu kociaka. Podszedł do niego i stając na palcach, żeby dosięgnąć, pogłaskał go za uszami. Sasuke przechylił delikatnie głowę, mrużąc oczy. Z jego gardła zaczęło się wydobywać lekkie mruczenie, które z każdą chwilą nabierało intensywności. Naruto na początku przyjął to z małym zaskoczeniem, a później mu się to spodobało. Zawsze chwiał mieć jakieś zwierzątko, a do kotów miał pewien szacunek, ale nigdy sobie go nie sprawił. Nie chciał, żeby zwierzak zostawał sam, kiedy on będzie wyruszać na misję. Dlatego tą przemianę chłopaka przyjął nawet z zadowoleniem. Jego kotek, Kocurek. Zdając sobie sprawę o czym myśli, zaśmiał się cicho, nie przerywając pieszczoty. Słysząc to, Sasuke otworzył swoje oczy, spoglądając na niego.
- Z czego się śmiejesz? – powiedział. Było to wypowiedziane bardzo wyraźne, biorąc pod uwagę fakt, że wciąż mruczał.
- Pomyślałem, że jesteś moim Kocurkiem.
Powiedział swobodnie Naruto, nieświadom tego, jak to zabrzmiało. Nie widział także błysku w oczach chłopaka, gdy to usłyszał. Sasuke uważał, że zawsze mógłby być dla niego kotem. Pochylił się nad nim z zamiarem pocałowania go, ale tą uroczą chwilkę przerwał blondyn.
- Powiesz mi, czemu się jeszcze nie umyłeś, ani nawet nie napuściłeś wody?
- Właśnie odkryłem jeszcze jeden efekt uboczny – skrzywił się brunet. Nie tylko z powodu tego, że znowu coś się znalazło, ale przede wszystkim dlatego, że chłopak powstrzymał go przed złożeniem na jego malinowych usteczkach pocałunku.
- Jaki?
- Nie lubię wody – zerknął z pewną doza podejrzliwości na wannę. Tak jakby z niej mogło coś wyskoczyć czy miała zacząć samoistnie napełniać się wodą.
- Ale przecież nie możesz przez cały ten okres być brudny! Już teraz wyglądasz tragicznie.
- To niby co proponujesz? Bo ja na pewno z własnej woli się nie umyje – prychnął już rozdrażniony.
- A gdybym tak ci pomógł? – Sasuke spojrzał na niego, ale chłopak cały zarumieniony patrzył się na jakiś punkt nad jego ramieniem.
- Co masz na myśli?
Mruknął pochylając się nad nim, by spojrzeć mu wprost w oczy. Ogon bez udziału jego świadomości owinął się wokół chłopaka, przyciągając go bliżej bruneta. Teraz Naruto mógł wręcz poczuć na swoich policzkach długie rzęsy chłopaka. Zawstydzony jeszcze bardziej odepchnął go, ale nie miał jakoś serca, żeby odepchnąć także jego ogon, który dalej spoczywał na jego biodrach. Nawet mu się to podobało.
- Mogę ci pomóc. Będzie ci chyba lepiej kiedy to ja cię… no… umyję – zakończył opuszczając głowę, ale natychmiast ją poderwał – A zapomnij o tym, co powiedziałem! Znajdziemy inny sposób!
Krzyknął zakłopotany tym, co powiedział i miał zamiar ewakuować się z łazienki. Powstrzymała go dłoń chłopaka, który schwycił go za łokieć.
- Nie, nie odchodź. Możemy spróbować. Tylko powiedz, co mam zrobić.
Nie mógł przecież pozwolić, żeby chłopak teraz odszedł. Sam by się nie odważył choćby zamoczyć, a z nim może to być łatwiejsze. Także to mogła być świetna okazja żeby mu powiedzieć, co czuje.
- To może być trochę zawstydzające.
- Dla kogo? Dla mnie czy dla ciebie? – zapytał się Sasuke z wrednym uśmieszkiem.
- Dla nas obojga, ale niech ci będzie. Przecież sam ci to zaproponowałem – szepnął Naruto cicho sam do siebie, a później dodał już stanowczo – Zdejmuj ubranie! I tak nadaje się tylko do prania.
Obrócił się, nie chcąc widząc jak chłopak się rozbiera i podszedł do wanny. Wlał do niej płyn o zapachu bzu. Później wpuścił przyjemnie ciepłą wodę. Powoli wanna się napełniała, a na powierzchni unosiła się puszysta piana. Zakręcając kran Naruto odwrócił się, zapominając o tym, że kazał brunetowi się rozebrać.
- Możesz ter… Aj! – krzyknął i zasłonił oczy dłonią. – Mógłbyś się tak nie afiszować?! – powiedział lekko drżącym głosem, ale na pewno nie zapomni, jak Sasuke jest zbudowany. Jednym zdaniem doskonały pod każdym względem.
- Przecież sam kazałeś mi się rozebrać…
Sasuke podszedł do niego i otarł się bok chłopaka, który zadrżał pod tym dotykiem, ale nie odsłonił dalej oczu.
- Tak, ale nie sądziłem, że będziesz nagi stał na środku łazienki. Idź teraz do wanny! – zapiszczał, gdy poczuł jak chłopak zaczyna muskać palcami jego szyję.
- Chcesz żebym wszedł do wody? – powiedział z obrzydzeniem Sasuke, odsuwając się od niego.
- Tak, a jeśli tego nie zrobisz, to ja wychodzę. Decyzja należy do ciebie.
Sasuke spojrzał z nienawiścią na wannę pełną tego paskudztwa, a później na chłopaka, który mimo zakrytych oczu wyglądał na zdecydowanego. Westchnąwszy spojrzał jeszcze raz na wodę. Jego uszy opadły w geście zrezygnowania.
- Dobrze, wejdę… do tego.
- Widzisz. Mała sugestia, a ty już masz ochotę na kąpiel – rozjaśnił się Uzumaki.
- Bardziej szantaż – mruknął Sasuke.
Podszedł do wanny, mocząc w niej koniuszek ogona. Zadrżał cały, gdy tylko jego futerko się zamoczyło. Nie chcąc przedłużać tego koszmaru wszedł do wanny. Zanurzył się w wodzie całkowicie. Wynurzył się po chwili, pryskając na wszystko dookoła. Zaraz obok niego pojawił się chłopak z uśmiechem na ustach.
- Widzisz, nie jest tak źle.
- Tak sądzisz? To się zaraz przekonamy!
Chwycił go za ramiona i wciągnął do wanny. Zaskoczony chłopak nie miał szans obrony i wpadł do wody. Natychmiast się wynurzył i spojrzał wilkiem na Sasuke, który niewinnie uśmiechał się do niego. I jak on biedny ma się na niego gniewać? Przecież to nie możliwe. Pokręciwszy głową tak, że wszędzie dookoła latały krople wody z jego włosów, uniósł się odrobinę. Sasuke oparty o wannę obserwował go ciekawy, co teraz zrobi. Aktualnie mu nawet nie przeszkadzało, że dookoła jest woda, przynajmniej dopóki jest z nim Uzumaki.
- Wariat… Wariat…
Mruczał pod nosem Naruto, gdy zdejmował z siebie ubranie. Było już i tak całkowicie przemoczone, więc nie widział sensu w nim siedzieć. W końcu na podłogę łazienki wylądowały bokserki blondyna. Usadowił się wygodnie miedzy udami chłopaka, który pieścił jego ciało wzrokiem. Żałował tylko, że gęsta piana zasłania mu większą część Naruto, za to Uzumaki był szczęśliwy z tego powodu.
- I co? Zadowolony jesteś, że rzuciłeś mnie do wody?
- Tak, nawet nie wiesz jak bardzo…
Chwycił go w pasie i przyciągnął do siebie. Kiedy twarz Uzumakiego znalazła się blisko jego uniósł się trochę i polizał chłopaka po jego wargach. Naruto instynktownie uchylił usteczka, ale Sasuke z tego nie skorzystał. Nie chciał przekraczać pewnych granic. Muskał swoim językiem wargi chłopaka i jego policzki poświęcając większą część uwagi jego wąso podobnym blizną. Chłopak przyjmował to z spokojem, a nawet westchnięciami zadowolenia. Nie wiedział, czemu Sasuke się tak zachowuje, ale na razie nie miał do tego głowy. Było mu tak dobrze. Jeszcze z nikim nie było mu tak przyjemnie, a chodził już z wieloma osobami. Przysunął się do niego jeszcze bardziej, wręcz na niego wchodząc i zarzucił mu ręce na kark.
- Sasuke – westchnął jego imię. To było wręcz nieświadome.
Sasuke zamarł. To było jak sen. Zawsze marzył, żeby Uzumaki powiedział z przyjemnością jego imię, a teraz to się spełniło. Naruto czując, że chłopak zaprzestał tych odrobinę mokrych pieszczot, otworzył oczy, które zamknął, gdy chłopak go do siebie przyciągnął. Brunet patrzył się na niego z …. Nie wiedział czym, ale pod tym spojrzeniem zarumienił się.
- Sasuke? – zapytał się niepewnie – Czy coś się stało?
- Nie. Nic się nie stało, ale chyba miałeś mi się pomóc umyć.
Pogłaskał go po mokrych włosach. Oboje zrozumieli, że lepiej nie mówić o tym, co się przed chwilą stało. Uznali, że było to coś normalnego. Żaden z nich nie przyznał się do tego, że chcieli to kontynuować.
- Zaraz ci pomogę.
Naruto chwycił butelkę żelu i wlał jej zawartość na swoje dłonie. Pocierając je o siebie poczekał, aż płyn zacznie się pienić i, przytulając się do chłopaka tak, że się o niego opierał, położył swoje dłonie na jego ramionach. Powolnymi, kolistymi ruchami zaczął go myć. Rozluźniony Uchiha zamknął oczy i położył swoje dłonie na biodrach chłopaka, masując je kciukami. Naruto czując tą pieszczotę pokręcił się nerwowo. Zdał sobie sprawę, że obecność chłopaka zaczyna na niego działać, ale przecież to niemożliwe. Sasuke był jego przyjacielem, nie może czuć do niego coś więcej. To zawsze do niego przychodził ze swym złamanym sercem. To u niego czuł się bezpiecznie i jak w domu. Nie może się w nim zakochać. Co z tego, że jest bardzo przystojny z tymi swoimi czarnymi, bezdennymi oczami i kruczymi włosami, które tak kontrastowały z jego cerą. Był tak pociągający z wąskimi ustami, długimi rzęsami i zgrabnymi palcami, które teraz zaczynały robić kółeczka na jego udach. Jęknął. Na ten dźwięk uszy chłopaka drgnęły, a on sam otworzył oczy spoglądając na Uzumakiego, który przygryzał swoją wargę.
- Co się stało?
- Nic. Nie musisz się mną przejmować. To coś ze mną nie tak.
To ostatnie dodał cicho, mając nadzieję, że chłopak tego nie usłyszał, ale Sasuke dzięki małej przemianie doskonale to zrozumiał. Jednak nic nie mówił. Uzumaki odsunął się od niego szybko i w niedługim czasie wyszorował całego chłopaka i usunął z jego włosów kurz i pajęczyny. Najwięcej zabawy było z jego ogonem i uszami. Były one bardzo wrażliwe, a kiedy tylko Naruto ich dotykał, Sasuke zaczynał mruczeć z rozkoszy, starając się ocierać o jego dłoń i ciało. Co chwila w pomieszczeniu rozbrzmiewał dźwięczny śmiech blondyna, który zapomniał już o swoim kłopocie. Uchiha na początku czuł się zażenowany swoim zachowaniem, ale po jakimś czasie wyzbył się tego i zaczął specjalnie ocierać się o Uzumakiego, który odwdzięczając mu się, głaskał go za uszami i po kręgosłupie. Jednak i ta zabawa musiała się skończyć. Teraz siedzieli oboje w kuchni, opatuleni w białe, puchate szlafroki, które dla nich wygrzebał brunet i jedli spaghetti, które przygotował im Naruto.
- To który jest mój pokój? – zapytał się Uzumaki, gdy przełknął makaron.
- Jeszcze się nie zdecydowałem. Żaden nie wydaje się pasować do twojego charakteru – odpowiedział mu brunet.
- Mógłbym spać razem z tobą, jak zawsze, kiedy tutaj przychodzę – widząc, że widelec zamarł w pół drogi do ust bruneta, Naruto szybko dodał – Ale zapewne na dłuższą metę to jest bardzo niewygodne.
- Nie… To może nie być taki zły pomysł – widelec znów ponowił swa wędrówkę – Mi by nie przeszkadzało, gdybyś się zdecydował ze mną spać. Działasz całkiem dobrze jako przenośny ogrzewacz. Jest to bardzo przyjemne i przede wszystkim, jestem przecież twoim Kocurkiem.
- Mógłbyś przestać?! Powiedziałem to pod wpływem chwili.
- A mi nawet pasuje, to że jestem twoim Kocurkiem.
- Jak tam sobie chcesz, a co z moimi rzeczami?
- Można dostawić do pokoju jeszcze jedną szafę i po kłopocie. Chodźmy już spać. Jest wpół do jedenastej. Szafą zajmiemy się jutro rano – powiedział Sasuke, odstawiając talerz do zlewu i nalewając do niego wodę.
- Zostaw. Umyje je później – powiedział blondyn, dokładając jeszcze swój talerz – I masz rację. Sam jestem odrobinę śpiący – ziewnął.
- No to już. Marsz do naszej sypialni – pogonił go po schodach. Wchodząc po nich Uzumaki powiedział cicho.
- Nasz sypialnia. Ładnie brzmi.
- Tak – zgodził się z nim Sasuke.
Oboje zniknęli w pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz