piątek, 26 października 2012

Pojedynek [tsunadexOrochimaru]


Tsunade biegła przez las, oddychając ciężko. Wiedziała, że ją goni, ale nie wiedziała, jak daleko jest. Chciała się zatrzymać, złapać oddech, odpocząć, ale nie potrafiła powiedzieć, czy jej prześladowca jest tuż za nią, kilka kroków, czy może sto metrów. A może już ją przegonił i gdzieś czeka. Przeklinała własną słabość. Kim była, żeby uważać, że może go pokonać?Jej strój był w strzępach, a stopy – bose. Kamyki, ostre kawałki gałęzi raniły jej skórę.

Musiała się zatrzymać. Oparła się o drzewo, ciężko dysząc. I wtedy pojawił się on. Właściwie nie pojawił, nie widziała nawet dobrze, kiedy kopnięcie powaliło ją na ziemię. Podniosła głowę. Orochimaru stał nad nią,uśmiechnięty szeroko. Jego wężowe oblicze wykrzywiał uśmiech triumfu. Oto leżała przed nim, pokonana, słaba i ledwie żywa. Złapał ją za podbródek i uniósł jej głowę.

- Przegrałaś, suko, przyznaj to.
- Nigdy – odpowiedziała i splunęła mu w twarz.

Orochimaru podniósł ją i przycisnął do drzewa. Chropowata kora drapała jej plecy. Wolną ręką rozerwał jej strój. Duże piersi, te same, na widok których ślinili się wszyscy, którzy znali Tsunade, wyskoczyły na zewnątrz.
- Ty świnio… - wyszeptała Tsunade, widząc jego twarz.
- Świnio? No cóż, skoro ja jestem świnią to z takimi wymionami ty naddajesz się tylko na krowę.

Nacisnął jej lewą pierś. Zrobił to mocno i brutalnie, choć Tsunade była już bardzo słaba, to jej głośny krzyk zabrzmiał wśród drzew Jego palce zaciskały się na jej skórze, gniotąc ją. W końcu sięgnął po duży, ciemny sutek, obracając ją, szczypiąc i gniotąc. Tsunade jęczała coraz ciszej, ale bólnie mijał.
- Z przyjemnością urwałbym ci te dwie mleczarnie i zrobił z nich trofea. Co ty na to?
- Proszę… - Tsunade wiedziała, że nie żartuje – Nie rób tego…
- Zastanowię się… a w międzyczasie zrób mi laskę.
- Co?
- Hmmm… może powieszę je w salonie…
- Ja… dobrze… zrobię to – wyszeptała zbolałym głosem jasnowłosa córka hokage.

Puścił ją. Opadła na kolana. Powoli podniosła się z ziemi.Stał nad nią, patrząc z góry na pokonaną przeciwniczkę. Jej duże piersi unosiłysię szybko a sutki sterczały. Była podniecona, choć sytuacja nie pasowała do tego. Jego sterczący, twardy członek trafił ją w twarz. Odsunęła się, po czym ujęłago w dłonie. Pocałowała czubek a następnie powoli zaczeła brać całą jego męskość do ust. W końcu był już cały w środku. Ujęła jego jądra w dłonie, masując jedelikatnie, podczas gdy ssała jego penisa. Orochimaru położył dłonie na jejuszach, nadając jej rytm. Czuł, że czubek jego członka dotyka już jej gardła.Tsunade krztusiła się, ale nie pozwalał jej przestać. Poruszał się szybko i mechanicznie, gwałcąc jej usta bez cienia litości. Jego wielki penis sprawiał,że bolała ją szczęka. Chciała go ugryźć, ale wiedziała, że pewnie by ją zabił.Po minucie Orochimaru poczuł, że zbliża się do finału.
- Wypij wszystko, szmato! – rzucił, odkrywając na chwilę jejuszy.
- Ughmmm! Gulppp! Glorrrrb! – dało się słyszeć, kiedyTsunade połykała kolejne porcje jego nasienia. Było tego tak wiele, żewypływało kącikami jej ust a nawet nosem. Ale Orochimaru nie dał jej przerwać,póki do końca nie wypiła wszystkiego. Dopiero wtedy wyjął swoją włócznię z jejobolałych ust, zostawiając resztki spermy na jej wargach.
- Prawdziwa z ciebie szmata – rzucił, a następnie kopnął ją,przewracając na ziemię.
- Nie! Nieeeee! – krzyczała Tsunade, kiedy zerwał z niej retszkę ciuchów i wdarł się do jej wnętrza. Jego członek wszedł w nią jednym,silnym pchnięciem. Tsunade nie była dziewicą, ale nigdy nie miała w sobie czegoś tak wielkiego. No i nigdy nie była gwałcona.
- Wciąż jesteś ciasna… ciekawe, ilu cię miało wcześniej –spytał, penetrując ją brutalnie. Tsunade jęczała głośno, z każdym kolejnym pchnięciem czując, że rośnie w niej podniecenie. Nie chciała tego, ale jednak czuła, że sprawia jej to przyjemność. Starała się to ukryć, ale Orochimaru niedał jej szans.
- Ohhhhh! Ohhhhhhhh! – w jej jękach nie było już słychać protestu.Ręce Orochimaru zamknęły się na jej wielkich piersiach, masując je. Jego wężowyjęzyk lizał jej kark, plecy piersi, wydłużając się i kreśląc mokre ślady na jej ciele. Dawało jej to niechcianą rozkosz. W końcu dotarł do jej twarzy, liżąc ją. Potem zsunął sie niżej, po jej brzuchu, aż do podbrzusza. Im niżej był, tym mocniej Tsunade jęczała. Czuła, jak bardzo jest bliska spełnienia. Powstrzymywała się jak bardzo tylko mogła, ale nie była w stanie walczyć z własnym ciałem i jego potrzebami.
- Aaaaaaaahhhhhhhhh! – jej głosny okrzyk zabrzmiał w lesie,kiedy potężny orgazmi wstrząsnął jej ciałem. W tym samym czasie Orochimaru wystrzeliłw nią cały swój ładunek, wypełniając jej wnętrze swoją ciepłą spermą. Było tego tak dużo, że gdy w końcu wyszedł z niej, to nasienie, zmieszane z jej sokami,kapało z jej szeroko otwartej cipki.
Orochimaru nie dał jej czasu na odpoczynek. Przewrócił ją na plecy, siadł na niej okrakiem i położył swojego ciepłego członka pomiędzyjej piersiami. Chwycił je, zacisnął wokół swojego nabrzmiałego penisa i zaczął poruszać. Jego palce wbijały się w jej skórę, zadając jej ból. Ale Tsunade nie miała już siły walczyć. Nawet nie kopała, kiedy boleśnie cierpiały jej piersi.Orochimaru śmiał się, gdy trzeci raz doszedł, tym razem spryskując swoim nasieniem jej piękną choć wykrzywioną bólem twarz. Białe strugi zmieszały się zjej potem i śliną.
Wstał, ubrał się i złapał ją za włosy, zmuszając do klęknięcia przed nim.
- Dam ci wybór. W nagrodę za to jebanko ocalisz życie. Terazmożesz wybrać. Albo pójdziesz ze mną, zostaniesz moją niewolnicą seksualną do końca życia…
- Nie chcę…. – wyszeptała Tsunade – Pozwól mi…
- Albo, tak jak obiecałem, wyrwę ci te piersi. Nie bój się,znam technikę, dzięki której przeżyjesz to, ale będziesz płaska jak deska.Potem puszczę cię wolno. Wybieraj!
Tsunade zastanawiała się tylko chwilę. Schyliła się,pocałowała stopy Orochimaru i skłoniła mu się z oddaniem.
- Mój panie… - powiedziała, kiedy zapinał na jej szyi smycz.

1 komentarz: