czwartek, 25 października 2012

Dom publiczny część 7


Jak zapewne zauważyliście, ta długa historia nie skupia się tylko na dwóch osobach. Będą tu inne niezbyt spodziewane pary i, jak można się spodziewać, będę też opisywać ich „stosunki”. Więc proszę nie być zbyt zaskoczonym. Niektóre części będą dłuższe niektóre krótsze. Tak sobie policzyłam, że oprócz Itachiego i Nary będą jeszcze cztery pary oprócz Sasuke/Naruto. Mam szczerą nadzieję, że to przeżyjecie i będziecie czytać z przyjemnością i może lekkimi wypiekami na twarzy. Teraz, już nie przedłużając, zapraszam was do czytania kolejnej części „Domu publicznego”.

Po imprezie, którą zaserwowała im Tsunade, cały dom wziął sobie wolne. Nikt nie był w stanie obsługiwać klientów będąc na wpół świadomy tego, co się dookoła niego dzieje. Klienci wybaczali takie zachowanie, ponieważ „Sake” był najlepszym domem publicznym i nikt nie śmiał się przeciwstawić szefowej. Tsunade była znana z miłości do trunków jak i mocnej pięści, którą potrafiła z łatwością połamać kilka żeber. Mimo różnych imprez, przez które odsyłano klientów z kwitkiem, „Sake” nieźle zarabiało. Jednak była pewna osoba, która się nie upiła… ani nie spała gdzieś na podłodze lub stole, bo miejsc w salonie już zabrakło, a tam głównie urzędowali imprezowicze.
Iruka Umino, bo o nim mowa, właśnie skończył papierkową robotę, która na niego spadła po tym, jak kobieta dorwała się do butelki. Musiał przeprowadzić jeszcze kilka spotkań, ale nie były one tak stresujące jak to pierwsze. W tych papierach musiał zamieścić, jacy klienci przyszli i jakiego wybrali sobie wychowanka. Po Sasuke był jeszcze tylko piętnastoletni Neji, którego przyprowadził Itachi wraz z Narą. Wybrał on sobie Gaarę. Iruka nie mógł się nadziwić nad tym wyborem. Oboje różnili się jak noc i dzień.
Brunet z białymi oczami i nienagannymi manierami i trzynastolatek z krwisto czerwonymi włosami i zielonymi oczami pokreślonymi czarną kredką, który wyzwał nastolatka, gdy ten się do niego zbliżył. Jednak mimo tego chłopak zdecydował się na trzynastolatka, który nie odmówił sobie wyrażenia opinii o młodych paniczach zabawiających się w burdelach. Właśnie z tego powodu Gaara nigdy nie znalazł sobie klienta, bo nim ten zdążył go do końca zaakceptować, już zwiewał przed wyzwiskami. Później pojawił się Inuzuka, który także miał piętnaście lat. Jego klan słynął z panowaniem nad zwierzętami, najbardziej nad psami. Sam chłopak miał wielkiego czworonoga, którego zostawił przed drzwiami. Może i nie pochodził ze śmietanki, ale i tak zaliczał się do elity. Gdy mężczyzna spytał go o jego upodobania stwierdził, że mu wszystko obojętnie, tylko zapach musi się mu podobać. Takiej odpowiedzi Iruka się nie spodziewał. Wyjaśniło się wszystko, gdy chłopak zaczął przechodzić obok chłopców i dziewczyn stojących w rzędzie i jakby węsząc. Wtedy dopiero szatyn przypomniał sobie, że słyszał iż członkowie tego klanu mają wręcz zwierzęce instynkty. Dlatego pozwolił chłopakowi na dalsze poszukiwania. I tym razem znów czekała go niespodzianka. Kiba stanął przed Shino.
Był to czternastoletni chłopak, którym nie zainteresował się jeszcze żaden z klientów bo, prawdę powiedziawszy, nie można było zobaczyć twarzy chłopaka. Zawsze ukrywał ją za kołnierzem płaszcza, a oczy były niewidoczne za ciemnymi szkłami okularów. Także jego zainteresowanie odstraszało innych. Chłopak interesował się… Nie, to złe określenie. On kochał robaki. Zawsze miał jakiś okaz ze sobą. Jednak w tamtym momencie Inuzuka stanął przed nim i zaczął go obwąchiwać intensywniej niż innych. Czternastolatek stał nieruchomo i wydawało się, że niezbyt interesuje się poczynaniami chłopaka. Przyjmował to z obojętną postawą. Kiedy jednak Kiba poderwał nagle głowę. wszyscy omal się nie roześmiali.
Na nosie chłopaka siedział sporej wielkości świerszcz, który nie przejmował się szatynem, próbującego spojrzeć na niego zezem i wydającego z siebie jakby warczenie. W tym momencie Shino wyciągnął dłoń, spokojnie zdjął owada z twarzy piętnastolatka i schował go do swego płaszcza. Inuzuka w tamtym momencie stwierdził, że chcę Shino. Wszyscy wychowankowie Tsunady spojrzeli na niego jak na kretyna. Jak można wybrać chłopaka, którego się prawie nie widzi spod tego płaszcza i który w dodatku trzyma w nim jakieś paskudztwa? Kiba był jednak nieustępliwy i wkrótce każdy pogodził się z tym, że chłopak chce czternastolatka i nikogo więcej.
W tym dniu Tsunade oddała swoich trzech wychowanków. Czternastoletniego Shino, trzynastoletniego Gaarę i dziesięcioletniego Naruto. Nad ostatnim Iruka się zastanawiał. Chłopak był dla niego jak rodzony syn i często słyszał, że go zbyt kontroluje… ale jak może go nie kontrolować, jak ten chłopak poszedłby za każdym i zrobiłby wszystko, co inni mu powiedzą. Wciąż pamiętał jak chłopak, poproszony z czystej złośliwości przez dziewczynę przejeżdżającą przed miasto, wszedł na czubek najwyższego drzewa wieszając na nim wstążkę dziewczyny. Zrobił to, ale później nie potrafił zejść. Dobrze, że w domu był Kakashi, bo nigdy by go stamtąd nie ściągnęli. Szkoda tylko, że później Kakashi zażądał za to nagrody… Co z tego, że wtedy miał siedemnaście lat i mogli już to zrobić? Przywalił mu i uciekł, ale później jako podziękowanie upiekł mu ciasto i zrobił pyszną kolację.
Właśnie, chyba powinien już wrócić do domu. Papiery uzupełnił a zbliża się… Zerknął na wiszący zegar. Jego wskazówki wskazywały za pięć pierwszą w nocy. Chyba jednak nie pójdzie do domu, tylko się prześpi na kanapie w biurze. Nie chciał obudzić Kakashiego, który miał dzisiaj wrócić z miesięcznej misji. Zapewne był zmęczony i od razu poszedł do łóżka. Przygotuje później mu za to śniadanie do łóżka.
Iruka wstał, zostawiając ułożone w porządne stosiki papiery na biurku i, rozbierając do samej bielizny, ułożył się na dużej kanapie. To było jego biuro, więc nie musiał się martwić, że wtargnie tu nagle ktoś nieproszony. Wszyscy wiedzieli, że gdy ktoś mu przeszkodzi w pracy, może być nieobliczalny. Ale i tak był spokojniejszy od Tsunade i w przeciwieństwie do niej, on zawsze wykonywał swoją pracę do końca. Dlatego kobieta załatwiła mu ten pokój i kazała mu w ten sposób pracować. Był z tego zadowolony. Lubił tą pracę i dzięki temu nie miał żadnych innych klientów niż Kakashi. Chociaż on nie uważał go za klienta, bo po jego zalotach zdał sobie sprawę, że kocha tego mężczyznę. Przypuszczał, że wiele wychowanków Tsunade odnajduje wśród swoich klientów miłość i to nawet odwzajemnioną. Każdego roku odchodziły kobiety jak i mężczyźni. Niektórzy zostawali, by pomóc kobiecie w jakiś sposób, na przykład tak jak on z papierami.
Dobrym przykładem takiej miłości był Nara i Itachi. Niby jeszcze młodzi, ale i tak było widać, że między nimi jest coś poważniejszego. Miał nadzieję, że Naruto odnajdzie swoją miłość, ale nie sądził, że będzie nim Sasuke Uchiha. Chodziły plotki, że jest bardziej zawistny niż jego brat i uwielbia niszczyć pola treningowe. Kakashi często mu opowiadał, jakie zostawiał po sobie zniszczenia. Twierdził, że chłopak ma potencjał, żeby stać się bardzo silnym, ale brakuje mu kogoś, by tą całą agresję, którą on ma w sobie, jakoś złagodzić. Twierdził, że gdyby znalazł sobie kogoś, to by się na pewno uspokoił. Tylko czy tym kimś musi być Naruto, to niewinne dziecko? Z takimi właśnie myślami zasnął…
Czuł dotyk na swej twarzy. Był on delikatny, ale nie na tyle, by go nie obudzić. Uchylił powieki i spojrzał na białą maskę przedstawiającą pysk wilka. Nie przeraził się, bo już często ją widział. Usiadł na kanapie, spoglądając na mężczyznę, który klęczał u jego nóg.
- Czemu nie śpisz? – pogłaskał go po szarych włosach, które nie były zasłonięte. Czując jak na jego dłoniach zostaje jakaś kleista maź, uniósł rękę i w świetle księżyca wpadającego z okna ujrzał na niej krew – Jesteś ranny? – zapytał z troską, chcąc zapalić światło i przyjrzeć się czy to poważne, jednak powstrzymał go mocny uchwyt na nadgarstku.
- Nie zapalaj światła – po raz pierwszy mężczyzna się odezwał.
- Ale czemu? Jesteś ranny, Kakashi! – powiedział, gdy mężczyzna go nie puścił.
- To nie moja krew – powiedział obojętnie szarowłosy – Nie chcę, żebyś mnie zobaczył nią ubrudzonego… ale nie mogłem się już doczekać, aż cię zobaczę.
Słysząc to Iruka przestał się wyrywać i usiadł wygodniej na kanapie, spoglądając na Kakashiego, który wciąż klęczał przy jego nogach, jakby czekając na słowa pełne obrzydzenia. Jednak się ich nie doczekał. Umino był w pełni świadom tego, czym zajmuje się jego ukochany. Że zabija, chroniąc pana feudalnego. Nie czekając na nic, Iruka ściągnął z jego twarzy maskę wilka i pocałował go, wsuwając swój język w jego usta. Kiedy się wyprostował, spojrzał w złote i zazwyczaj zasłonięte czerwone oko. Była to podobno jakaś pamiątka z poprzednich bitew, która sprawiła, że jego tęczówka zmieniła barwę na ten kolor. Kakashi jej nie cierpiał, ale Iruka jakoś go w końcu przekonał, że jej się nie brzydzi… ani blizny, która przebiegała przez to oko. Teraz musiał go jeszcze przekonać, że nie brzydzi się nim z tego powodu, że jest pochlapany krwią przeciwników. Przecież to wciąż był Kakashi, który za nim latał i wołał „Delfinku”.
- Iruka? – powiedział Kakashi, zaskoczony tym, że się od niego nie odsunął, a zamiast tego pocałował.
- Chodźmy pod prysznic.
Iruka wstał i w półmroku skierował się do łazienki, która sąsiadowała z biurem. Gdy pytał Tsunade, czemu ona ją tak wyposaża odpowiedziała mu, że kiedyś się przyda. Chyba jest jakimś jasnowidzem. Kakashi podążył niepewnie za nim. Umino wszedł do pomieszczenia nie zapalając światła. Wiedział, że Kakashi nie przyjąłby to dobrze. Ściągając z siebie bieliznę wszedł pod prysznic, odkręcając zimną wodę. Ta najlepiej zmyje krew, jeśli mężczyzna zdecyduje się wejść razem z nim pod prysznic. Po chwili poczuł na swym ciele dłonie mężczyzny, badające go, tak jakby ten chciał się upewnić, czy naprawdę chcę to z nim zrobić, gdy on jest pokryty krwią. Iruka odwrócił się do niego i przywarł ustami do jego warg, całując go gwałtownie. Kiedy zabrakło mu już tlenu odsunął się od niego i nalał na swe dłonie odrobinę żelu, który mógł służyć jako mydło jak i szampon. Zaczął obmywać ciało kochanka, pięknie wyrzeźbione treningami. Kakashi przyjmował to z westchnięciami zadowolenia. Iruka przez tyle lat przebywania z nim powoli nauczył się, które miejsca u mężczyzny są wrażliwe. Był to jego tors i dolna część pleców. Właśnie po tej drugiej przejechał swoimi paznokciami, zostawiając na skórze czerwone pręgi. Kakashi syknął z odrobiny bólu i przyjemności. Nie mógł już czekać. Ta miesięczna misja i obecne zachowanie Iruki bardzo go pobudziły. Popchnął Irukę, także ten oparł się plecami o kafelki i unosząc jego jedną nogę wszedł w niego bez przygotowania. Umino syknął z bólu, napinając wszystkie mięsnie, co omal nie doprowadziło Kakashiego do orgazmu, ale na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Oddychając głęboko położył swoje czoło na czole Umino. Dawał czas im obojgu, żeby Iruka od nowa przyzwyczaił się do niego i żeby sam w nim nie eksplodował po jednym ruchu. Musi też pamiętać o swoim kochaniu.
Powoli zaczął się poruszać. Były to drażniące ruchy, które powodowały, że zniecierpliwiony Iruka sam zaczął się poruszać. Jego członek ocierał się o brzuch mężczyzny, co dawało mu jeszcze więcej satysfakcji. Kakashi widząc, że jego kochanek coraz bardziej zatraca się w przyjemności, zaczął poruszać się gwałtowniej, aż natrafił na czuły punkt Iruki, który krótko krzyknąwszy doszedł. Kakashi tuż po nim, nie mogąc już więcej wytrzymać. Stali jeszcze przez chwilę w takiej pozycji, wysłuchując się w szum wody, przyśpieszone bicie serc i nierówne oddechy. W końcu Kakashi postanowił, że trzeba wyjść z tej zimnej wody nim się przeziębią. Spłukał prysznicem z nich pozostałości spermy i owinąwszy siebie i Irukę białymi ręcznikami skierował się na kanapę. Umino od razu wpakował mu się na kolana, wtulając w jego ciało. Czasami zachowywał się jak wielki miś, ale Kakashiemu to nie przeszkadzało. To Iruka zazwyczaj musiał się z nim użerać. Zawsze potrafił sprawić, żeby na jego ustach pojawił się uśmiech, tak jak tym razem.
Podniósł z podłogi koc, którym był przykryty Iruka, nim on tu przybył i okrył ich obu, odgarniając nosem mokre kosmyki włosów z szyi mężczyzny. Iruka ściągnął gumkę nim wszedł pod prysznic. Kakashi wolał, żeby zawsze miał rozpuszczone włosy, ale Iruka się z nim nie zgadzał i ściągał gumkę tyko przed nim. Kakashi czuł się przez to w pewien sposób wyróżniony.
- Naruto znalazł klienta – wymruczał już pół sennie szatyn.
- Tak? A kim jest ten szczęśliwiec? – zapytał szarowłosy, okrywając szczelniej kocem gołe ramiona kochanka.
- Uchiha… Uchiha Sasuke.
- Hmmmm… Będzie ciekawie.
Nie zdziwiło go to, co powiedział Iruka. Domyślał się, że taki będzie wybór chłopaka. Często trenowali ze sobą, mimo dużej różnicy wieku. Czasami Naruto przychodził do mężczyzny z jedzeniem przygotowanym przez Irukę, ale miał zakaz wchodzenia na pole, więc zostawiał koszyk na granicy lasu i umykał szybko. Nawet Kakashi musiał stwierdzić, że jak na tak małe dziecko, bardzo ciężko było go wykryć. On, który miał wyszkolenie w takiej dziedzinie czasami nie spostrzegał, że chłopak tu był i zostawił mu jedzenie. Naruto mógłby być dobrym szpiegiem, ale nie chciał o tym wspominać Iruce, bo na pewno by się na niego zezłościł za takie słowa. Nie chciał, żeby dzieciakowi się coś stało.
Sasuke, który miał mniej doświadczenia, rzadko zauważał chłopaka… a jeśli już to tylko blond czuprynkę, która umykała między drzewami. Wydawał być tak zafascynowanym tym zjawiskiem, że poważnie się dekoncentrował. Raz omal nie spadł z drzewa, bo usłyszał w lesie wesoły śmiech. Kakashi od razu poznał, że to Naruto. Spojrzał wtedy na Uchihę, który siedział na gałęzi w kucki po tym, jak się pozbierał i spoglądał uważnie na zarośla, ale później z niezadowoloną miną zszedł z drzewa. Mężczyzna domyślał się, że nie zobaczył chłopca… co nawet trochę mu schlebiało, bo to on uczył Uzumakiego podstaw ukrywania się. Od tamtego czasu Sasuke codziennie próbował wypatrzyć chłopaka. Kakashi nie mówił mu, że to wychowanek Tsunade a Iruka i on się nim zajmują. Jednak pewnego dnia doszło do niebezpiecznej sytuacji. Sasuke był podenerwowany przez cały dzień i gdy usłyszał jakiś szelest w krzakach, rzucił w tamtą stronę ostrzem. Kakashi nie zdążył zablokować ciosu. Usłyszeli tylko cichy i pełny bólu krzyk. Mężczyzna od razu pobiegł na to miejsce, ale zauważył tylko ślady krwi, nic więcej. Wróciwszy do bruneta nawrzeszczał na niego, że bezmyślnie rzucił ostrze mimo że wiedział, iż przychodzi tutaj jedynie chłopak z jedzeniem dla niego i nigdy nie przeszkadzał im w treningu. Po tym wybuchu Sasuke wydawał się przerażony tym, co zrobił. Kakashi wrócił do domu z pytaniem, czy Uzumaki już wrócił, ale Iruka nic o tym nie wiedział. Naruto nie wracał przez trzy dni. Każdy martwił się, czy nic złego nie stało się chłopakowi. A Iruka obwiniał się za to, że wysyłał go na polane. Kakashi twierdził, że to jego wina a Sasuke wściekły krążył po całej polanie, robiąc więcej zniszczeń niż normalnie. On też czuł się winny. Po tym czasie Naruto nagle wrócił do domu z obandażowanym udem i uśmiechem na ustach. Powiedział, że nic mu nie jest i dalej będzie zanosił jedzenie szarowłosemu. Później odciągnął Kakashiego i poprosił go o więcej lekcji ukrywania się, a także obrony i ataku. Kakashi zgodził się na to. Uważał, że chłopak uniknąłby tego ciosu, gdyby miał wyuczone instynkty obronne. Uzumaki okazał się pojętnym uczniem, ale jego zdolności ukrywali przed Umino.
Pewnego razu, trenując na polanie z Sasuke, przy ich nogach wylądowało ostrze. Natychmiast zwrócili oczy w stronę, z której nadleciało i zauważyli koszyk na ziemi. Kakashi domyślił się, że to chłopak chciał przekazać mu w ten sposób, że przyniósł jedzenie. W koszyku odnalazł sztylet Uchihy z dodatkowym śniadaniem. Oddał to wszystko brunetowi, który przyjął to z zaskoczoną miną. Od tamtego czasu, zawsze kiedy Naruto się pojawiał, komunikował o tym za pomocą rzutu ostrzem, a w koszyku odnajdywali jedzenie także dla Sasuke. Jednak już nigdy nie zauważyli blond czupryny, ani nie usłyszeli szelestu gałęzi, kiedy przychodził lub odchodził. Kakashi później spytał go, dlaczego tak się zachowuje a on z dziecinną otwartością odpowiedział wprost: „Wcześniej specjalnie się ujawniałem, byś mnie zauważył i zabrał koszyk, ale kiedy chłopak mnie zranił zacząłem się lepiej ukrywać… a przecież musze dać ci jakiś znak, że jedzenie dostarczone.” A na pytanie, dlaczego szykuje jeszcze jedzenie dla chłopaka odpowiedział, że widział jak ten czuje się winny i nie chce, żeby myślał, że ma do niego żal. Były to mocne słowa z ust ośmioletniego dziecka. Naruto nigdy się nie dowiedział, jak nazywał się chłopak, który go zranił. Ani Sasuke nie poznał jego imienia, ani go nigdy nie zobaczył, mimo że ciągle pytał o niego Kakashiego. Było to u niego niesamowite zainteresowanie. Jednak mężczyzna nic mu nie mówił, dlatego Sasuke tylko pamiętał blond włosą fryzurkę chłopaka i jego pisk zaskoczenia i bólu.
Prawdę powiedziawszy, na spotkaniu właśnie ten okrzyk podpowiedział mu, że to ten chłopak którego kiedyś zranił. Jednak nic nie powiedział, bo wydawało się, że dziesięciolatek tego nie pamięta. Od roku nie przychodził na polanę. Zamiast niego pojawiał się Iruka, jak mu przedstawił Kakashi. Nie wiedział, że Naruto ma coraz więcej obowiązków w „Sake”, a także różni ludzie zaczęli się o niego wypytywać. W innych burdelach było normalne, że klientów obsługiwały także dzieci, ale Tsunade na to nie pozwalała. Nie chciała, żeby Naruto porwali jacyś mężczyźni, dlatego zabroniła mu się oddalać. Naruto zapomniał o brunecie, który ćwiczył razem z Kakashim i nie było wiadomo, czy się kiedyś zorientuje, że tym dzieckiem był Sasuke Uchiha, jego pierwszy i zapewne ostatni klient.
- Ale czy będzie dla niego dobry? – Kakashiego wyrwał z wspomnień głos ukochanego – Przecież sam mówiłeś, że jest bardzo gwałtowny.
- Tak, ale ród Uchiha bardzo dobrze traktuje swoich wybraków. Świetnym dowodem jest przecież Itachi. Nara nie wydaje się jakoś niezadowolony, wręcz przeciwnie… mimo że mówi iż to upierdliwe.
- Tak, ale bracia mogą się bardzo różnić.
- Nie przejmuj się. Pamiętaj, że ja ciągle trenuje z tym chłopakiem. Mogę go dyskretnie wypytać o Naruto, przecież ty sam przychodzisz na te treningi.
- Tak i widzę w jakim jesteś stanie po każdym z nich.
- Tak, już coraz ciężej jest omijać jego ataki, ale dla Naruto będzie dobry.
- I pomyśleć, że on kiedyś go zranił a blondynek szykował mu niemal przez rok drugie śniadanie i to sam – westchnął Iruka, kładąc się na kanapie i pociągając za sobą mężczyznę, który ułożył się wygodnie koło niego. Mebel był na tyle szeroki, że mogli spokojnie leżeć na nim obydwoje.
- Tak, ciężko uwierzyć, że teraz Uchiha będzie jego klientem. Pamiętasz, jak po raz pierwszy wszedłeś na pole z koszykiem?
- Sasuke miał komiczną minę, ale szybko się pozbierał.
- A kiedy spróbował swego śniadania stwierdził, że to nie to i nie będzie tego jadł… żadne namowy nie podziałały – westchnął Kakashi.
- Tak. Nie wiem, jak on poznał, że to śniadanie zrobiłem ja a nie Naruto.
- Sam nie wiem. Ale już teraz nie rozmawiajmy, tylko śpijmy. Obydwoje jesteśmy zmęczeni – powiedział Kakashi przygarniając do siebie Irukę.
- Masz rację. Dobranoc – ziewnął i schował swoją twarz w jego torsie.
- Dobranoc, delfinku.
W niedługim czasie obydwoje zasnęli w swoich objęciach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz