niedziela, 14 października 2012

Ciemność, to nie koniec - ItaSasu


Ziemia usiana jest bajecznie kolorowymi kwiatami, a z oddali dolatuje do mnie delikatny szum wody. Długie promienie słońca oświetlają ziemię, prześwietlając na wylot zielone liście drzew. Przedzierały się przez kruche płatki kwiatów, tworząc neony o najróżniejszych barwach.
Tylko jakoś... nie czuję zapachu... Po mimo że dotykam trawy, nie mogę poczuć tej delikatności. Po mimo, że zachłannie wciągam powietrze, nic nie czuję...

Już wiem... to sen, który prysł w momencie gdy tylko zdałem sobie z tego sprawę. Otworzyłem powoli oczy, chociaż to i tak nie miało żadnego znaczenia. Zamknięte czy nie - i tak dookoła mnie ciemność. Tak... jestem ślepy. Ślepy Uchiha Itachi. Fenomen dzisiejszych czasów. Podniosłem się na łokciach, wdychając powolutku powietrze.
- Ranek. - stwierdziłem, czując chłodny powiew porannego brzasku. Tak, to było prawdziwe życie... Co za wredne rozdarcia duszy, gdy widzi się tylko we śnie. Wszystko wokoło jest takie piękne i żywe. Takie, jak to zapamiętałem. Pojawiają się tam najpiękniejsze wspomnienia. Widoki minionych chwil, miejsca, w których byłem wiele razy, nawet swoje własne wytwory wyobraźni. I coś jeszcze, a szczególnie jedna osoba. Mój braciszek. Sasuke... mały, i bezbronny, biegający jak wariat wokół mnie. Takiego chciałbym widzieć przez cały czas - szczęśliwego, beztroskiego, nieprzejmującego się życiem. Niestety, widzieć to mogę tylko w moich snach, a tak beztrosko już nigdy nie będzie. Teraz było źle, z dnia na dzień coraz mniejszą miałem ochotę do życia. Sasuke zajmował się mną od kiedy całkowicie straciłem wzrok. Robił to doskonale, a ja za każdym razem wyraźnie czułem w jego głosie radość, gdy udało mu się mi w czymś pomóc. Niestety, ja czułem się jak niepotrzebny ciężar który go ogranicza. Przeze mnie ma mnóstwo obowiązków, wciąż się o mnie martwi a tak być nie powinno. To ja powinienem o niego dbać, a nie on o mnie.
Nagle ktoś zapukał do drzwi - a tylko Sasu w tym domu pukał zanim wszedł do mojego pokoju.
- Wejdź. - powiedziałem ciepło. Usłyszałem zaraz po tym dźwięk naciśnięcia klamki i urywany zgrzyt drzwi.
- Dzień dobry, Nii-san! - panele cicho zaskrzypiały, a po krokach wywnioskowałem, że podchodzi do mnie. - Jak się czujesz? - zadziwiało mnie, że codziennie jest w stanie z takim samym entuzjazmem mnie o to zapytać.
- Dobrze. - odparłem spokojnie, i wyciągnąłem w jego stronę rękę. Od razu ją złapał, obejmując delikatnie w swoje dłonie. Usłyszałem jak uderzył kolanami o podłogę. Znów przy mnie kucnął...
- Powinieneś dziś wyjść się przewietrzyć. Nie możesz ciągle siedzieć w domu... - szepnął cicho. Te słowa były skierowane tylko i wyłącznie do mnie, więc nie było potrzeby wymawiać ich głośniej. Tylko do mnie mówił tak troskliwym, namiętnym tonem. Zacisnąłem dłoń, łapiąc go mocno.
- Sasuke... prosz-
- Nie Itachi. Wiem że nie chcesz ale musisz wychodzić, nie możesz całego życia przeleżeć w tym miejscu... - Mówił niby to z troską, ale jego ton nie zniósł by sprzeciwu. Westchnąłem zrezygnowany. Bo co innego mogłem zrobić... Wiedziałem, że mi nie odpuści. Mały, głupiutki, zatroskany braciszek.
Sięgnąłem ręką w górę, szukając jego twarzy na oślep. Natychmiast złapał moją dłoń i nakierował ją, wiedząc czego chcę. Dotknąłem delikatnie jego policzek. Opuszkami palców zacząłem wodzić po jego twarzy, dotykając ją subtelnie i delikatnie. Robiłem to dokładnie, z zamiłowaniem badając każdy kawałek delikatnej skóry. To wszystko było po to, aby w głowie odtworzyć jego rysy twarzy, by pomóc sobie naświetlić jego obraz. Teraz miał wykrzywione lekko usta w grymasie, a jego brwi były zmarszczone. Zamknąłem mu oczko, przejeżdżając przez nosek do drugiego. Nie sprzeciwiał mi się, pozwalał się tak dotykać. Wiedział, że tylko w ten sposób 'widzę', więc gdy tylko mógł, umożliwiał mi dotykać różnych rzeczy. Nawet jego ciało.
- Otouto, nie grymaś się tak, bo będziesz miał zmarszczki. - to mówiąc puknąłem go w czoło środkowym i wskazującym palcem. To zdecydowanie należało do moich ulubionych czynności - denerwowanie go. Jednak ten twardo się trzymał by tego nie skomentować, tylko skrzywił się jeszcze bardziej.
- Ita-chan, przebież się. - położył obok mnie ubrania a ja zaraz po tym dotknąłem ich. Materiał był sztywny, co świadczyło o tym że niedawno zostały wyjęte z prania. Sasu wszedł na łóżko i usiadł na mnie okrakiem. Szybko odkrył ze mnie kołdrę, zsuwając ją w dół, do moich bioder, przy okazji fundując mi nieprzyjemne ciarki poprzez chłodne powietrze ogarniające moje ciało. Powoli, ale sprawnie zaczął rozpinać guziki mojej koszuli nocnej. Złapałem jego ręce w nadgarstkach i już otworzyłem buzię by coś powiedzieć, gdy mi natychmiast przerwał:
- Chcę pomóc. - odpowiedział szybko z wyraźną troską, nie zaprzestając czynności. Czułem się przy nim jak dziecko. To było niesprawiedliwe, chociaż i dobre. Sasuke przynajmniej uczył się odpowiedzialności. Pozwoliłem się rozebrać i nie wstydziłem się tego, że robi to mój brat. Widział mnie już wiele razy wpółnagiego. Wiedziałem, że patrzy się na mnie z podziwem, dokładnie na każdy kawałek skóry i mięśni. Za każdym razem tak było, gdy jeszcze moje oczy były w pełnej sprawności. Wtedy trochę się wstydził, i gdy spostrzegł że ja dostrzegam jego wzrok na sobie, spuszczał głowę. Zdawało się, że jego policzki oblewał wtedy delikatny róż rumieńców. To był zdecydowanie zabawny widok. Teraz mógł na mnie patrzeć bezkarnie, już nie wstydził się swoich reakcji, bo po prostu nie mogłem ich dostrzec.
Przy mojej małej pomocy ściągnął ze mnie ubranie, a zaraz po tym położył dłoń na mojej klatce piersiowej. Pierwsze co rzuciło mi się na zmysły to ciepło jego ręki. Przejechał nią w górę po moim ciele, gładząc obojczyk, następnie ramię, zupełnie jak by robił to codziennie, a szczerze mówiąc, pierwszy raz dotykał mnie w ten sposób. Wtedy przeszły mnie dreszcze przyjemności, przyprawiając o gęsią skórkę. Uśmiechnąłem się delikatnie, pokazując że mi się to podoba, że nie chcę by przestawał mnie dotykać. Zapragnąłem go przytulić, co chyba wyraźnie poczuł, bo zaraz objął mnie za szyję. Naparł na mnie i pchnął w tył, tak bym znów leżał na łóżku. A ja pociągnąłem go za sobą. W tej chwili przytuleni do siebie, musnąłem nosem jego szyję, chłonąc delikatny, słodkawy zapach, delektując się jego bliskością i ciepłem ciała. Osuną się lekko w dół i ułożył wygodniej na moim torsie, a ja głaskałem go po głowie chcąc, by się zrelaksował.
- Sasu, dobrze się czujesz? - wyszeptałem, by przypadkiem nie zepsuć tej pięknej porannej chwili.
- Tak, a czemu? - odpowiedział równie cicho.
- Bo jesteś rozpalony... Nie jesteś przypadkiem chory? Powinieneś się cieplej ubierać, jesień jest zdradliwa...
- To nie przez to, to przez Ciebie, Aniki. - podniósł się lekko w górę, i musnął moje usta delikatnym, krótkim pocałunkiem. Nie tym braterskim, i przyznam, że z jednej strony przez chwilę byłem zszokowany. A z drugiej.... zachciałem więcej... Moje pożądanie wzrosło gwałtownie w górę. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami chwyciłem go za kark i przysunąłem do siebie, by pocałować go jeszcze raz. Natychmiast poczułem jak się od tego uzależniam. Jak tylko dotknąłem jego ust, przestałem myśleć o tym co my robimy. Dlaczego to robimy. Przecież jesteśmy powiązani krwią braterską. Ale ja zacząłem myśleć tylko o sobie, i zabraniu dla siebie jak największej przyjemności. Sasuke tym razem niechętnie oddał pocałunek.
- Nii-san? - zapytał gdy skończyliśmy, był lekko zdziwiony. Najwidoczniej spodziewał się zupełnie odwrotnej reakcji. Uśmiechnąłem się do niego czule, a bynajmniej bardzo się starałem. Tak bardzo chciałbym zobaczyć teraz jego wyraz twarzy... W tym celu sięgnąłem ręką do jego buzi. Musnąłem zaledwie jego policzek, gdy ten znów niespodziewanie mnie pocałował. Tym razem inaczej. Głębiej, dłużej i bardziej zachłanniej. A ja ochoczo oddałem namiętny pocałunek. Przez chwilę ogarnęło mnie uczucie niepewności, lecz Sasuke od razu zniwelował niechciane we mnie emocje, wsuwając sprawnie język do mojej buzi. Nie opierałem się, pozwoliłem mu na to. Trącił swoim o mój język, zapraszając w ten sposób do siebie, a ja bez chwili zwłoki zacząłem zabawiać się z nim pocałunkami, splątani w tańcu przyjemnych doznań. Odrywaliśmy się tylko wtedy, gdy zaczynało brakować nam powietrza, po czym niecierpliwie znów łączyliśmy się w żarliwych pocałunkach. Mój braciszek wydawał się tak strasznie spragniony pieszczot i miłości, że nie potrafiłem przerwać nawet na chwilę. Pieściłem jego słodkie usta, poruszając wargami. Robiłem to raz subtelniej, nieraz bardziej agresywniej. Przysłuchiwałem się cichym westchnieniom wydobywających się z jego ust i wpadających wprost w moje. Chciałem słyszeć ich coraz więcej. Przejechałem dłonią od jego karku w dół, wzdłuż jego pleców, uwalniając kolejne słodkie dźwięki rozkoszy. Sasuke też nie pozostawał bierny. Ocierał się o mnie zupełnie jak domowy kociak, proszący o pieszczoty. Błądził dłonią po moim ciele, teraz tak samo rozgrzanym i podnieconym. To mnie zachęcało do coraz odważniejszych ruchów. Nie mogłem go zobaczyć, i tak bardzo tego żałowałem. Zacząłem go dotykać po całym ciele chcąc to sobie wyperswadować. Wodziłem dłońmi po jego szyi, dalej po ramionach, plecach... wśliznąłem ręce pod koszulkę i głaskałem go po bokach ciała, pieszcząc zaraz po tym jego brzuszek. Czułem jego lekko zarysowane mięśnie. Był jeszcze taki niedojrzały, taki dziecinny... Reagował na każdy najmniejszy dotyk na ciele, mrucząc mi słodko prosto w usta. A mi wciąż było mało. Zjechałem niżej, na podbrzusze, wsuwając dłoń pod jego spodnie i bieliznę. Przejechałem palcami po jego włoskach łonowych, na co ten wzdrygnął się i westchnął cichutko.
- Ita... - jęknął, ściskając mocniej dłoń na moim ramieniu.
- Mam przestać? - Byłem niepewny co do swoich zamierzeń. Moje serce rozrywało zwątpienie i pożądanie. Ciężko było to sobie tak szybko poukładać i kierować się tym, co z pozoru było piękne. Po prostu nie chciałem zepsuć naszych relacji, które jak dotąd gwałtownie szły do przodu.
- Nie, nie... Ja po prostu tak bardzo chcę, tak długo czekałem... - jego głos drżał, a ja na dodatek byłem bardzo wyczulony na zmiany jego tonu. Właściwie, to po tym mogłem wywnioskować wszystko to, co starał się ukryć pozornym wyglądem. Zabrałem rękę z tego strategicznego miejsca, nie przestając szeptać:
- Jak długo to trwa? - Ciekawość wykręcała wszystkie moje wnętrzności, i choć z zewnątrz starałem się tego po sobie nie pokazywać, mój głos i tak drżał z podniecenia. Sam widziałem w nim kogoś więcej, niż tylko brata, ale jako dojrzalszy z rodzeństwa nie próbowałem nic na siłę w niego wpajać.
- Od roku. - mruknął niepewnie, zsuwając się ze mnie obok na łóżko. Odruchowo obróciłem się przodem do niego i objąłem ramieniem.
- W porządku? - Upewniłem się jeszcze, bo gdybym usłyszał choć odrobinkę niechęci czy obrzydzenia wypływającego z jego ust, puścił bym go od razu wolnego w siną dal.
- W porządku... - odparł i wtulił się we mnie, prawie znikając swoim jeszcze dziecięcym ciałem w moim objęciu. - Dokończymy? - mruknął niewyraźnie, a ja tylko się beztrosko uśmiechnąłem.
- Później, braciszku, później.

4 komentarze:

  1. Jakie ,,później''!! Ja chcę teraz!

    Będzie ciąg dalszy, prawda??

    Kocham Itasasu, więc nie rób mi tego!

    Przepraszam, ale kocham ten tekst i chcę jeszcze jakieś yaoi z tą parą!


    *robię słodkie oczka* Będzie, co nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa...

    Ja chcę dalszy ciąg!!

    Kocham tą parę, bęzie jeszcze jakaś para ItaSasu, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest coś czego szukalam, para idealna uczucia tez bardzo dobrze pokazane a nie tylko sam seks. W opowiadaniach takowych par sa one bardzo wazne wiec gratulacje :) Charaktery postaci tez odwzorowane a ten szacunek Sasuke do brata wprost oniesmiela oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń