sobota, 1 grudnia 2012
Oneshot – Zbrodnia i Kara (TobiPain)
Mrożący krew w żyłach ryk przetoczył się nad górami. Ptaki pospadały z drzew, a zwierzątka pochowały się do norek, drżąc ze strachu. Wszystkie urządzenia do pomiaru głośności w promieniu 15 km zakończyły swój żywot z powodu przedawkowania decybeli, a ludzie mieszkający w okolicy mówili, że nadeszły Dni Gniewu.
Dla członków Akatsuki, z racji wybuchowego charakteru ich szefa, takie Dni Gniewu to niemal chleb powrzechni. Pewnie domyślacie się, czym był ten słodki dźwięk. Tak, macie rację. Pochodził on z krtani nie mniej słodkiego i milutkiego, rudowłosego, zakolczykowanego osobnika o wdzięcznym imieniu Pain. Bardzo trafnym, nawiasem mówiąc. Jego głos naprawde potrafił zadać ból.
Lider otworzył swoje rinneganowe oczęta, zbudzony wrzaskami swej chmurzastej, rozwydrzonej trzódki. Spodziewając się najgorszego wstał, zjadł ostatnią paczkę Persenu, ubrał się i zszedł do salonu. Po chwili, gdy jego jeszcze nieco śpiący umysł przetrawił fakty, ryknął:
- TOBI !!
- Tobi nie chciał ! Tobi to dobry chłopiec! – krzyknął sprawca całego zajscia, usiłując umknąć do swojego pokoju.
Jak się okazało „Good boy” rano zapałał chęcią bezinteresownej pomocy i ni z gruchy, ni z pietruchy zaczął robić dla wszystkich jajecznicę i zmywać naczynia po wczorajszej kolacji. Zakończyło się to zapaćkaniem całej kuchni jajkami, przypaleniem patelni, rozbiciem absolutnie wszystkich talerzy i kubków w organizacji oraz zdemolowaniem miksera. Na widok destrukcyjnej działalności czołowego debila Akatsuki Pain aż zaczął dyszeć i dreptać w miejscu ze zdenerwowania.
- Tobi! Wracaj tu natychmiast ! Co za banda idiotów…- westchnął/ Do kuchni wszedł, a raczej wpadł Deidara, zamiatając w powietrzu jasną kitą i rozpływając się nad pięknem wybuchu jajecznicy (i miksera – dop.aut.). Kontrolka na wskaźniku wkurwienia Paina, obecnie już ciemnoczerwona, na widok trzepniętego artysty podskoczyła o kilka szczebelków do góry. Po chwili dostojnym krokiem wszedł Kakuzu i nie mniej dostojnie zaliczył glebę, poślizgnąwszy się na rozbitym jajku. Wstał, otrzepał się, odmówił obowiązkową, przygotowaną specjalnie na takie okazje litanię „Gdy znajdę Tobiego, nogi mu z dupy wyrwę” i zaczął szacować straty materialne. Pain zaczął się drzeć i wydawać rozkazy, a ci, którzy zachowali resztki instynktu samozachowawczego, uciekli. Rudy kazał Hidanowi i Deidarze posprzątać, a Kakuzu miał natychmiast wyruszyć do Carreufoura po nową zastawę. Po namyśle Lider przydzielił mu Sasoriego, aby pilnował sknery, w przeciwnym wypadku Akatsuki zmuszone byłoby jeść z papierowych talerzy i pić z plastikowych kubków, bo tak wyszłoby taniej. Następnie, wypiwszy wiadro herbatki na uspokojenie, poszedł szukać narwanego dzieciaka.
Znalazł go skulonego w schowku na miotły, środki czystości i inne rupiecie, przyciskającego do piersi misia.
- Marsz do mojego gabinetu ! – warknał, obrócił się na pięcie i odszedł, nie oglądając się na Tobiego. „Dobry chłopiec” mamrocząc i powłócząc nogami, poszedł za Liderem.
Pain szedł, myślac jak ukarać Tobiego. Sadystyczna wyobraźnia podsuwała mu obrazy krwawej kaźni, ale masakra przed śniadaniem zbytnio mu się nie uśmiechała.
Rudy wyszczerzył się złośliwie. Pewien pomysł już kiełkował w jego głowie. Zamierzał tego wariata nauczyć bojaźni Bożej…no w każdym wypadku na pewno bojaźni Paina.
~~~
Tobi dreptał potulnie za Liderem, ściskając misia (i żując jego ucho – dop.aut.). Pain otworzył drzwi i gestem nakazał mu usiąść. Chłopak klapnął na krzesło, czując na sobie wzrok Rinneganowca.
-Tobi naprawde przeprasza, Pain-sama. Tobi nie chciał źle. Tobi to dobry chłopiec…- zaczął płaczliwie.
- Zamknij się! – ryknął Pain. Żyrandol zagrzechotał, papiery pospadały z półek, a Tobi się skulił. Z czarnego oka widocznego przez dziurę w masce popłynęły kryształowe łzy. Miś był nerwowo gnieciony w drobnych rękach chłopca..
- Wstań. – warknął Lider. Czarnowłosy posłusznie wstał. Pain powoli okrązył biurko i uśmiechając się wrednie, podszedł do chłopaka. Chwycił jego podbródek i szarpnął w górę unosząc jego twarz do poziomu własnej. Zerwał maskę, rzucając ją w kąt i wpił się zachłannie ustami w jego wargi. Oderwał się po chwili i przyjżał, lekko zszokowany. Tobi był śliczny. Miał lśniace, kruczoczarne włosy, równie czarne migdałowe oczy otoczone firanką rzęs i delikatne rysy bladej twarzy o szpiczastym podbródku. Zaskoczony i przestraszony zamrugał, pozwalając diamencikom łez oderwać się od rzęs i spłynąć po aksamitnych policzkach.
- A teraz przejdźmy do karania.- zaśmiał się złowrogo Lider.
- Pain-sama, puść Tobiego, Tobi będzie grzeczny…- chlipnął chłopak.
Lider chwycił go za nadgarstki i boleśnie wykręcając w tył, popchnął go na biurko. Po chwili Tobi został przygnieciony przez ciało rudego, który liżąc i gryząc jego wrażliwą skórę, pozbawiał systematycznie jego i siebie ubrania. Czarnowłosy próbował się bezskutecznie wyrwać. Zaczął krzyczeć, ale Pain sięgnął do szuflady i wyjął dziwny kagańcopodobny przedmiot, który miał służyć za knebel i włożył chłopakowi do ust, skutecznie tłumiąc wszystkie dźwięki jakie z siebie wydobywał. Następnie wyciągnął różowe, puszyste kajdanki, którymi skrępował czarnowłosemu ręce na plecach, odwracając go poprzednio na brzuch. Wsadził jeden palec do jego dziurki, ale przypomniał sobie, że przecież to ma być kara,, więc wyciągnął go i zastąpił czymś dużo większym. Zaczął się szybko poruszać, nie czekając aż Tobi się przyzwyczai. Wymierzył mu solidnego klapsa w zgrabny tyłek, drugą ręką boleśnie szczypiąc w sutek. Po chwili chłopak zaczął odczuwać przyjemność i sam się wypiął. Kilka minut potem doszli. Lider zdjął biednemu wariatowi kajdanki z opuchniętych nadgarstków i ściagnął kaganiec.
- Ubieraj się. – powiedział, dysząc Pain i samemu stosując się do tego polecenia. – I nigdy więcej nie zabieraj się do gotowania. Możesz już iść.
- Hai. – odpowiedział Tobi, uśmiechając się, całując osłupiałego lidera w policzek, wkładając maskę i kierując się w stronę drzwi.
Pain stał, patrzac się w drzwi, za którymi znikął chłopak, jak sroka w gnat, usiłując wyciagnąć jakieś logiczne wnioski. Następnie sformułował poniższe zdania.
1.Tobi jest słodki.
2. Nie znasz się na wymiarze karania, Pain.
3. Nigdy nie czytałeś i nie przeczytasz Dostojewskiego.
4. Wszyscy w Akatsuki to pedały.
Westchnął i poszedł powiedzieć Hidanowi, ze kiedy skończy z kuchnią, ma przyjść pozmywać mu podłogę w gabinecie (wiadomo z czego ;p dop. aut.). Przecież Lider nie może sprzątać
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz