piątek, 21 grudnia 2012

Oneshot – Tradycja klanu kUrwicha (FugaSasuIta)




     Kubek pełen gorącej, malinowej herbaty pomknął w dół i skończył swój marny, kubkowy żywot jako ofiara upadku na podłogę z wysokości 1,5 metra. Niby nie dużo, ale dla niego taka wysokość oznaczała jedynie śmierć. Roztrzaskał się smętnie na drobne kawałeczki, a białe kafelki pokryły się różowawą, słodko pachnącą cieczą.

- Och, ale ze mnie niezdara. – westchnął Itachi.

- Nie prawda, nie mów tak, synu. – uspokoił go Fugaku, który właśnie wszedł do kuchni i położył dłoń na ramieniu starszej latorośli. – Każdemu mogło się zdażyć.

- Wybacz, otoo-san, zaraz posprzątam. – powiedział szybko Łasic i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu jakiejś ścierki, ale ojciec powstrzymał go.

- Zostaw, Sasuke się tym zajmie. – oświadczył. – Ty usiądź i zjedz śniadanie.

- A propos, co naśśśiadaieee? – ziewnął zaspany kruczowłosy, wchodząc do pomieszczenia i przecierając oczy. Nie był przyzwyczajony do wstawania o tak wczesnej porze, jak szósta rano, ale ojciec znowu wymyślił mu jakiś idiotyczny trening.

       Jak wiadomo, młode kocięta (takie jak Sasuke) rano są jeszcze kompletnie ślepe, więc nikogo nie powinien dziwić fakt, iż chłopak nie zauważył szczątków kubka, który nawet po śmierci nie zrezygnował ze swojej misji, polegającej na irytowaniu ludzi. Ot, złośliwość przedmiotów martwych. Czarnooki wszedł bosą stopą prosto w stłuczony fajans, a rozlana herbata szybko zmieszała się ze szkarłatnymi smugami krwi. Brunet zacisnął z całej siły zęby, aby nie krzyknąć z bólu, ale po jego policzkach i tak wartko i radośnie popłynęły łzy.

- Sasuke, patrz, jak chodzisz! – warknął Fugaku, nie odrywając oczu od gazety.

- Wybacz, ojcze. – syknął chłopak, usiłując stanąć na jednej nodze.

        Itachi natychmiast zerwał się, aby mu pomóc, ale głowa rodu ruchem dłoni pokazała mu, że ma siedzieć na tyłku.

- On sam sobie z tym poradzi. – prychnął chłodno mężczyzna, patrząc na młodszego syna ze wzgardą, jakby był wielkim, obrzydliwym szczurem, rozdeptanym na środku jego lśniącej podłogi w salonie.

         Krótkowłosy ukłonił się z trudem ojcu, po czym dumnie pokuśtykał korytarzem w stronę schodów, jakoś się po nich wdrapał, aż w końcu dopadł do drzwi łazienki i z ulgą zamknął sie w środku. Dopiero tam pozwolił sobie na łzy bólu i upokorzenia.

„Pieprzony Itachi! Dlaczego on nadal jest ode mnie lepszy? Co ON takiego w sobie ma, czego mi brakuje? – myślał ze złością, wyciągając z szafki nad umywalką wodę utlenioną i bandaż. Delikatnie wyjął pensetą resztki kubka i założył opatrunek, sycząc z bólu. Usłyszał pukanie do drzwi.

- Sasu, otwórz! – poprosił Itachi autentycznie zmartwionym głosem.

- Spierdalaj! – warknął z wściekłością młodszy z braci, ostrożnie stając na jednej nodze.

        Nienawidził słabości. Nienawidził przegrywać z bratem, a nade wszystko…nienawidził, gdy ojciec uważał go za śmiecia, coś znacznie gorszego od swojego starszego syna.

- Wszystko w porządku? – zapytał długowłosy, nadal szarpiąc za klamkę. Sasuke prychnął.

- Nic nie jest w porządku.

         Odetchnął z ulgą dopiero wtedy, gdy usłyszał kroki brata cichnące w korytarzu. Oparł się o chłodną ścianę i przymknął oczy, czując pulsujący ból w zranionej stopie. Piekło jak diabli.

- Sasu-chan, otwórz mi. – poprosił ponownie Ita, który zjawił się pod drzwiami nie wiadomo kiedy.

„Kuso, znowu go nie usłyszałem!” – warknął na siebie w myślach młodszy, zaciskając pięści.

- Przyniosłem ci tabletki. – powiedział ciszej długowłosy, stukając w drzwi. Sasuke niechętnie otworzył i niemal rzucił się na pudełko środków przeciwbólowych, połykając od razu cztery kapsułki. Nie zaszczycając brata choćby spojrzeniem, ruszył do siebie.

- Tata zadecydował, że zostaniesz dzisiaj w domu. – mruknął starszy Uchiha. – Pomóc ci?

- Sam sobie poradzę. – warknął krótkowłosy, wyrywając rękę z jego uścisku i z dumą pokuśtykał przed siebie, w stronę swojego pokoju.

        Rzucił się na łóżko, tłumiąc łzy upokorzenia i zwinął się w kłębek, obejmując kolana ramionami. Po kilkunastu minutach lekarstwa zaczęły działać, a on zasnął.

~~~

        Gdy na dworze było już ciemno, obudziły go jakieś hałasy. Przez chwilę myślał, że to mama jak zwykle tłucze się w kuchni, przygotowując kolację, ale przypomniał sobie, że matka wyjechała na kilka dni do kuzynki. W domu był tylko on, Sasuke i Fugaku.

        Zmarszczył brwi i zaczął nasłuchiwać. Do jego uszu dobiegał odgłos szurania, ciche śmiechy, jakieś stukanie i…jęki?

        Zerwał się z łożka, powstrzymując zawroty głowy. W ustach miał Saharę, ale zignorował ten fakt. Ktoś może potrzebować pomocy! Przez głowę przemknęła mu wizja, w której samotnie ratuje rodzinę przed mordercami i zostaje za to uwielbiany przez ojca, ale zaraz potem wrócił do rzeczywistości. Nie zwracając uwagi na zranioną stopę pobiegł jak najciszej w stronę hałasów.

         Dobiegały z gabinetu ojca. W środku paliło się światło i najwidoczniej KTOŚ TAM BYŁ! Bez wahania uchylił lekko drzwi i zajrzał do środka, po czym zamarł. Jego oczy osiągnęły rozmiary medali olimpijskich, gdy ujrzał scenę odgrywającą się w pomieszczeniu.

        Fugaku siedział na fotelu, twarzą do niego i miał na sobie pogniecioną, rozpiętą koszulę. Kurczowo dociskał do swojego podbrzusza coś czarnego, co okazało się być głową kompletnie nagiego Itachi’ego. Starszy z synów państwa Uchiha lizał i ssał jego członek z prawdziwą pasją, gwałtownie poruszając głową. Sasuke widział wszystkie emocje, odbijające się na zwykle kamiennej twarzy ojca i zebrało mu się na mdłości.

„To niemożliwe!” – pomyślał z przerażeniem i obrzydzeniem, gdy starszy brat usiadł na kolanach ojca, obejmując go w pasie nogami i stanowczym ruchem nabił się na stojącego, pokaźnego penisa mężczyzny. Zaczął się poruszać do góry i w dół, jęcząc jak tania dziwka. Ewidentnie sprawiało mu to nieopisaną przyjemność.

- Ot…otoo-san! – jęknął, przyspieszając. Jego włosy spływały mu na nagie ramiona jak czarna, lśniąca Niagara. Wygiął się do tyłu i jęknął głośno, a wtedy Sasuke zrobił krok do tyłu, nieuważnie stając na zranionej stopie i syknął z bólu.

        Czarnowłosy odwrócił się w stronę, słysząc ten dźwięk, ale nadal nie przestawał ujeżdżać swojego ojca. Na policzkach miał dwa, czerwone rumieńce i wyglądał w tym momencie niesamowicie…podniecająco.

        Sasu zebrało się na mdłości, więc jak najciszej popędził do toalety, zamknął drzwi i pochylił się nad muszlą, plując.

„Jak…jak to możliwe? Jak oni mogli? To…to jest nielegalne i obrzydliwe1″ – myślał wstrząśnięty, ocierając usta ręcznikiem.

        Bez wahania wyciągnął z szafki tabletki nasenne, które zawsze trzymała tam mama i połknął dwie, po czym powlókł się do swojego pokoju. Przed oczami nadal miał obraz brata, bez skrępowania pieprzącego się z własnym ojcem.

~~~

        Krople deszczu smętnie bębniły o szyby, wystukując jakiś ponury, tylko sobie znany rytm. Czarnowłosy wpatrywał się w ołowiane niebo, mrużąc brwi.

- Martwię się o małego. – odezwał się w końcu, nie odrywając wzroku od chmur.

- Hm? – mruknął Fugaku, cały czas przeglądając papiery.

- Mówię o Sasuke, ojcze.

- A ta, tak, Sasuke…co z nim? – zapytał z roztargnieniem mężczyzna, pisząc coś zawzięcie.

- Wydaje mi się, że już nadszedł czas, aby wprowadzić go w tradycje naszego klanu. – odparł wolno Itachi, odwracając się przodem. Ojciec przestał skrobać piórem po zwoju i spojrzał uważnie na swojego starszego syna.

- Tak myślisz?

         Chłopak powoli kiwnął głową.

- Zatem przyprowadź mi go.- Fugaku machnął ręką, usiłując zamaskować swoje zadowolenie. Już od dawna czekał na dzień, w którym jego śliczny Sasuke w końcu dowie się, dlaczego ich ród jest w tajemnicy zwany „klanem Kurwicha”.

         Itachi cicho zapukał do sypialni młodszego brata.

- Kto tam? – zapytał zimno chłopak.

- To ja, Ita.

- Idź sobie. – burknął.

         Długowłosy pchnął drzwi, ignorując kategoryczny zakaz lokatora i wszedł do środka, dokładnie je zamykając za sobą.

- Mówiłem, żebyś spierdalał! – warknął Sasu, wbijając spojrzenie w czytaną właśnie książkę.

- Ojciec cię wzywa do siebie. – odparł starszy, siadając obok niego na łóżku. Krótkowłosy drgnął lekko, ale nie ruszył sie z miejsca.

- Po co?

- Chce ci przekazać coś bardzo ważnego. – mruknął Ita, wstając. – Chodź, wiesz, że on nie lubi czekać.

         Kruczowłosy zaczął dostojnie kuśtykać przez pokój, a potem przez korytarz, aż w końcu dotarł do gabinetu głowy rodziny. Zapukał i odetchnął głęboko, czekając na pozwolenie wejścia.

- Proszę. – zawołal Fugaku.

         Sasuke zmarszczył brwi. Jeszcze nie słyszał, aby z ust ojca kiedykolwiek padło słowo „proszę” pod jego adresem. Zaintrygowany nacisnął klamkę i wszedł do środka, rozglądając się. Mężczyzna siedział za ogromnym, dębowym biurkiem, wbijając groźne spojrzenie w swojego młodszego syna. Chłopak ukłonił się, a on machnął ręką na znak, że już może wstać.

- Witaj, Sasuke. Dzisiaj poznasz ważną tradycję naszego klanu. Itachi, wytłumacz mu wszystko.

         Długowłosy kiwnął głową i uśmiechnął się lekko.

- Widzisz, Sasu, w naszej rodzinie od wieków panuje zwyczaj polegający na tym, że dziecko dopiero po osiagnięciu stosownego wieku musi przejść swego rodzaju chrzest, nim otrzyma szacunek i poważanie od rodziców.

- Ekhem…a jak by ten chrzest miał wyglądać? – mruknął czarnooki.

Obaj krewni wymienili spojrzenia i uśmiechnęli się.

- Musisz sprawić ojcu przyjemność, mały. – wyjaśnił Łasic. – Nie bój się, pomogę ci.

- A…ale…ale jak to…- jęknął Sasuke, odsuwając się pod ścianę. Starszy z chłopców zamknął drzwi i odwrócił się w stronę brata. – To molestowanie!

- Nie. To tradycja. – uciął Fugaku, zaciskając wargi.

        Odsunął fotel od biurka i szeroko rozłożył uda, a Itachi chwycił braciszka w pół i popchnął w jego stronę.

- Bądź grzeczny. – upomniał go. – A teraz rozepnij i liż.

         Nadal oszołomiony chłopak drżącymi palcami rozpiął spodnie ojca i zsunął je razem z bokserkami, biorąc głęboki oddech. Niepewnie zaczął lizać jego męskość, krzywiąc się. Na języku czuł słony, lekko mdły smak nasienia głowy rodu.

- Dobrze, Sasu…- wyknął Fugaku, wczepiając palce w jego włosy. – Dokładnie tak.

          Starszy z braci szybko pozbawił chłopaka ubrań i zaczął delikatnie lizać czubkiem języka jego wnętrze. Czarnooki pisnął z zaskoczenia i zadrżał. Jeszcze nigdy wcześniej nie czuł czegoś podobnego.

- Rozciagnij go. – polecił mężczyzna, patrząc z aprobatą na starszego syna.

- Dobrze, ojcze. – odparł Itachi i wsunął od razu dwa palce w naślinioną dziurkę brata. Ten jęknął z bólu, ale nadal posłusznie ssał penisa ojca. Ita zaczął szybko poruszać dłonią, a rozrywający ból ustąpił miejsca przyjemności.

          Chłopak jęknął z niezadowoleniem, gdy palce starszego nagle wysunęły się z niego. Nagle zrozumiał, co w tej chwili powinien zrobić.

          Podniósł się z kolan i usiadł okrakiem na udach rodziciela, dokładnie tak samo, jak Łasic. Wziął głęboki oddech i szybkim ruchem opuścił się na jego stojącego penisa.

Bolało. Jak cholera.

- Spokojnie, Sasu…spokojnie…- mruczał uspokajająco długowłosy, delikatnie całując młodszego po szyi i nagich ramionach. Jednocześnie zaciskał dłoń na męskości chłopaka, zmuszając go do wydawania z siebie nieskontrolowanych jęków. – Zacznij się ruszać. Powoli…

        Czarnowłosy spełniał polecenia brata, a Fugaku dyszał coraz bardziej, w rytm krzyków swego młodszego syna. W pewnym momencie nie wytrzymał i doszedł, zalewając gorącym nasieniem jego ciasne wnętrze.

- Teraz wy dwaj. – polecił.

         Ita kiwnął głową, a Sasuke nawet nie zdążył zauważyć, gdy starszy ściągnął go na podłogę i wsunął się w niego, od razu mocno dopychając biodra. Znowu mógł tylko jęczeć i wić się, aż w końcu ponownie trysnął gęstą smugą spermy na wypolerowane panele.

- Doskonale, synu. Właśnie stałeś się pełnoprawnym członkiem klanu. – pochwalił go Fugaku, kładąc nacisk na słowo „członkiem”. – Itachi, zaprowadź brata do pokoju, musi odpocząc.

        Chłopak wziął młodszego na ręcę i zaniósł do jego sypialni, po czym położył na łóżku i pogłaskał po policzku.

- Podobało ci się? – zapytał. Sasu powoli kiwnął glową. – Dobranoc.

- Dobranoc. – ziewnął sennie chłopak, zamykając oczy.

1 komentarz:

  1. ita jest w porzątku.no tak przecież jaki mały kociak jak sasu rano jest zupełnie ślęby znupłenie jak ja rano.



    sasuke uchiha

    OdpowiedzUsuń