poniedziałek, 31 grudnia 2012

Chemia 19


    Kakashi miał wszelkie prawo się denerwować, gdy wychodząc z jego łazienki, usłyszał ciche, ale stanowcze pukanie do…okna. Rzucił się w jego kierunku i odciągnął na bok ciężkie zasłony w kwiecisty wzór, otworzył okno na oścież i wpuścił do środka Paina. Chłopak był lekko uśmiechnięty, w trampkach, założonych na bose nogi, piżamie i swoim czarno-czerwonym szlafroku, który mu kiedyś kupił. Nie pamiętał nawet, z jakiej okazji, ale rudemu strasznie się podobał. Jego paczce, nawiasem mówiąc, też, bo zaraz potem kupili sobie identyczne i paradowali w nich, w najlepsze, po szkole. 
- A drzwiami nie łaska? – prychnął z rozbawieniem, chwytając go w pasie i pomagając mu przejść przez parapet. Trzecioklasista syknął tylko z oburzeniem i sam miękko zeskoczył na podłogę, od razu całując go delikatnie w szczękę.
- Nie. – mruknął.
- A to dlaczego?
     Uśmiech Nagato stał się nieco bardziej kpiący. Taki, jaki Kakashi uwielbiał. Pocałował go w kącik ust, podczas gdy chłopak po omacku zamykał szczelnie okno. O tak…szczelność akurat im się przyda. Zwłaszcza dźwiękoszczelność. 
- Natknąłem się na korytarzu na przeszkodę w postaci Żylety. – odparł rudy, mrużąc okrutnie piękne oczy. 
- Żylety?
- Sasuke-sensei’a. – poprawił się niechętnie chłopak. Hatake bardzo nie lubił, gdy wypowiadał się w ten sposób o nauczycielach i innych osobach dorosłych, nawet, jeśli sobie na to zasłużyły postępowaniem, wyglądem, czy też całokształtem.       
     Mężczyzna westchnął z rozbawieniem, opierając dłonie na jego biodrach.
- I właśnie dlatego musiałeś przyjść tutaj oknem? – zachichotał, schylając się lekko, tak, że wręcz stykali się nosami i patrzyli sobie w oczy z bardzo bliskiej odległości. Kakashi’ego zawsze intrygowały jego cudne, ciemnoniebieskie ślepia. Mógłby patrzyć się w nie godzinami, bez znudzenia, podziwiać ironiczne błyski pełnej żywego, choć nieco sarkastycznego humoru inteligencji. 
- Owszem. – odparł rudy. – I jest to nawet więcej niż logiczne, ale żeby to zrozumieć, niezbędny jest podstawowy poziom intelektualny i…
      Szarowłosy przerwał mu ze śmiechem, szybko całując w rozchylone w uśmiechu usta.
- Bezczelny cwaniak. – mruknął, ciągnąc go za poły szlafroka w stronę łóżka.
      Ten, kto powiedziałby, że Pain jest rozchwiany emocjonalnie, miałby całkowitą rację. Z resztą, chyba wszystkie dzieciaki z sierocińca takie są. On jednak potrafił wyćwiczyć do perfekcji maski, które nakładał, zależnie od sytuacji. Zimny, cyniczny dupek, uprzejmy i przykładny uczeń, albo wesoły i bezczelny chłopak.
      Tą ostatnią odsłonę ukazywał jedynie Kakashi’emu. Inni nauczyciele uważali go za zarozumiałego, skrzywionego dzieciaka, ewentualnie bezczelnego, choć niezaprzeczalnie genialnego gnojka, który uważa, że świat to proch na jego glanach. Rudowłosemu wcale nie przeszkadzał ten pogląd, ba, sam go żywo podtrzymywał. Nikt z nich tak naprawdę nie interesował się tym, jaki Nagato może być w środku. Nikt, poza Hatake, nie wpadł na myśl, że to może być wewnątrz zagubiony, wrażliwy chłopak po przejściach, który chce tylko kogoś, kto przytuli go i powie, że wszystko w porządku.
       To wcale nie było tak wiele. Kakashi rozumiał to doskonale. 
- I tak mnie kochasz. – mruknął Pain, posłusznie kładąc się na łóżku. Wpatrywał się roziskrzonym wzrokiem w przystojną twarz nauczyciela biologii, po raz kolejny zastanawiając się nad tym, jak bardzo niemoralne jest to, co robią.
       Jak zwykle, zajęło mu to jakieś trzy sekundy. Doszedł do wniosku, że bardzo.
       A potem, jak zwykle, doszedł do wniosku, że nic go to nie obchodzi. Opinia ludzi, opinia prawa, opinia kuratora sądowego, to wszystko jest nieważne. Kocha go. Na początku bał się, że to, co czuje, to tylko ogromna wdzięczność, za to, że w końcu ktoś okazał mu odrobinę zaufania. Nie miał z czym porównać tego uczucia, więc wydawało mu się, że jego uczucia do Kakashi’ego to wcale nie jest ta miłość, o której namiętnie rozpisują się pisarze.
       Do czasu. W pewnym momencie doszedł do zaskakującego wniosku, że nie może wytrzymać, kiedy nie widzi mężczyzny zbyt długo. Wariuje, jeśli nie dostanie wieczorem SMS-a o treści „dobranoc:*”, a biologia stała się zdecydowanie jego ulubionym przedmiotem.
      A gdy Kakashi go dotykał, choćby to było najlżejsze muśnięcie, jego ciało reaguje przyjemnymi, odprężającymi dreszczami i nagłym pragnieniem.
      Chciał go. Bliżej i więcej. A szanowna pani kurator może sobie dziurę w dupie zatkać paragrafami i kodeksami karnymi. Bał się, że przez całe liceum ktoś w końcu okaże się na tyle inteligentny, spostrzegawczy i zauważy, że łączą ich zdecydowanie nienormalne relacje, ale nic takiego się nie stało, ku jego ogromnej uldze. Już było po wszystkim. Po wakacjach idzie na studia i zamieszka z Hatake, zacznie nowe życie. 
      Nie miał wątpliwości, że lepsze. 
- Oczywiście. – potwierdził szeptem szarowłosy, a jego usta ułożyły się w subtelny uśmieszek. Nagato natychmiast zmył go pocałunkiem, wplatając palce w jasne włosy mężczyzny. Na początku myślał, że biolog się po prostu farbuje. Jakież więc było jego zdziwienie, gdy nigdzie nie dostrzegł nawet śladu odrostu, a Kakashi, pękając ze śmiechu, uświadomił go pewnego wieczora, że z przyczyn niewiadomych jest to jego naturalny odcień.
      Odziedziczony po mamie.
      Chłopak nie miał pojęcia, po kim odziedziczył marchewkowe, płomienne wręcz włosy, piękne, ciemne oczy i cały wygląd. Nie mniej jednak, był tej osobie wdzięczny chociaż za fakt, że go spłodziła. Lubił swoje ciało.
      I lubił widzieć, że Kakashi także je uwielbia. 
- I…nie znudzisz się mną? – wyrwało mu się, zanim zdążył pomyśleć o tym, co mówi. 
      Nauczyciel zaprzestał pieszczoty, jaką było intensywne lizanie jego szyi i spojrzał na niego uważnie. Czarne oczy zmrużyły się podejrzliwie, a jasne, regularne brwi uniosły do góry, w geście niebotycznego zdziwienia.
- A masz jeszcze jakieś wątpliwości?
- Nie, ale… – odchrząknął Pain. Wcale nie miał zamiaru zepchnąć rozmowy na te tory. 
      Nie w tym momencie. 
- Ale? – ponaglił go Kaszalot, jak to zaczęli zwać jasnowłosego uczniowie z poprzednich klas.
- Nadal jestem w ciężkim szoku, że chcesz związać się na stałe z gówniarzem. – wyznał, lekko się rumieniąc z zażenowania.
      Mówienie o własnych uczuciach nadal przychodziło mu z trudem, choć biolog bardzo starał się go otworzyć. Zanim sierociniec sprawi, że rudy odizoluje się zupełnie i zamknie w sobie. Co, nawiasem mówiąc, w pewnym sensie mu się udało, z czego był niesamowicie dumny. 
- Gówniarzem? – parsknął. W czarnych oczach zalśnił rozbawiony błysk. – Czasami mam wrażenie, że jesteś starszy ode mnie.
- Chyba nie wtedy, gdy patrzysz w lustro. – odparował rudowłosy, czym wywołał tylko gardłowy śmiech kochanka. 
      Nagle czarne, hipnotyzujące wręcz ślepia spojrzały na niego z bardzo, bardzo bliskiej odległości. Wstrzymał oddech, czując nagłe uderzenie gorąca na twarzy.
- Jasne, że nie wtedy. – wyszeptał Hatake, przy każdym słowie muskając jego usta własnymi. – Przy tobie pod tym względem czuję się jak siwy dziad.
- Daj spokój…
- Podobam ci się? – wypalił nagle. 
      Rumieniec na twarzy trzecioklasisty przybrał jeszcze bardziej na sile. Czerwień wręcz idealnie gryzła się z intensywnie rudym kolorem jego twarzy, ale, o dziwo, wcale go to nie oszpecało. Przeciwnie, wyglądał wyjątkowo słodko.
      Każdy inny, który by ośmielił się choćby w ten sposób pomyśleć, otrzymałby nokautujący cios z pięści. Mężczyzna jednak uważał, że wysoki, zniewalająco smukły i zgrabny osiemnastolatek, z wiecznie nastroszoną, pomarańczową czupryną, czarnymi paznokciami i kolczykami w różnych miejscach twarzy, wygląda przesłodko. Każdy inny punkopodobny osobnik powinien kojarzyć się jedynie z agresją, tanim winem, używkami i ogólną anarchią, a tymczasem Nagato był po prostu uroczy.
      Jasnowłosy nie omieszkał wyrazić tej myśli na głos.
- Jesteś śliczny. – szepnął prosto w zarumienione ucho i został nagrodzony niskim, seksownym pomrukiem. Po plecach przeszedł mu dreszcz, gdy dlonie chłopaka prześlizgnęły się po jego plecach, w dół, aż dotarły na pośladki, które lekko ścisnęły.
      Tym razem to Kakashi mruknął pod nosem. Ciemnoniebieskie oczy zmrużyły się prowokująco.
- Naprawdę?
- Mhm. Ale nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie.
     W pięknych tęczówkach Nagato zatańczył psotny błysk. Chłopak szybkim ruchem przewrócił go na plecy i zawisł nad nim, uśmiechając się drapieżnie. 
- A muszę na nie odpowiadać?
     Hatake skradł mu szybki pocałunek, zsuwając z jego ramion miękki, gładki szlafrok. Zleciał gdzieś obok łóżka i grzecznie przycupnął na podłodze, podczas gdy niecierpliwe ręce biologa z powołania zaczęły wędrować po bokach jego młodego kochanka, zanurzając się pod górną część czarnej piżamy.
- Nie. Możesz mi to dać do zrozumienia niewerbalnie. – szepnął. 
     Nagato od razu zajął się pieszczotami jego szyi, wygodnie siadając na udach nauczyciela. Jego dłonie zwinnie pozbywały go koszuli, podczas gdy ciepłe, smukłe ręce Kakashi’ego powoli, leniwie odpinały guziki jego piżamy. Niespiesznie, delektując się dotykiem gładkiej, bladej skóry, która ukazywała się coraz większymi fragmentami zza materiału. 
     Rudy westchnął cicho, czując dotyk chłodnych, delikatnych palców. Uwielbiał to. Od razu chwycił lewy nadgarstek mężczyzny i uniósł jego dłoń do ust, ssąc kolejno każdy palec z osobna. Miał w pewnym sensie fioła na tym punkcie.
     Uwielbiał ręce Kakashi’ego. Od początku uważał, że ten facet ma przepiękne dłonie. Smukłe, zgrabne, blade, o długich palcach, które powinny należeć do wybitnego pianisty, zakończonych wypielęgnowanymi paznokciami. Były zdecydowanie silne i męskie, ale nie tak, jak wielkie, obrzydliwie twarde łapy innych facetów, o grubych, bezkształtnych paluchach. Hatake miał bardzo miękką, delikatną, nieco chłodną skórę, subtelnie pachnącą rumiankiem, a jej dotyk był bardzo elektryzujący. 
      Mężczyzna zmrużył oczy, ale w żaden sposób nie skomentował jego zachowania. Już dawno zauważył to dość osobliwe upodobanie jego kochanka i musiał przyznać, że mu schlebiało. Pain zawsze patrzył mu się na ręce podczas lekcji, zwłaszcza wtedy, gdy zakładał swoje ulubione, granatowe rękawiczki bez palców. Twierdził, że wtedy wyglądają jeszcze bardziej apetycznie. 
      Rudy lubił też, gdy Hatake robił mu coś innego tymi właśnie palcami… biolog uśmiechnął się lubieżnie.
- Wiesz, co potem z nimi zrobię? – zapytał zaczepnie, pokazując język. 
      Niebieskooki posłał mu rozpalone spojrzenie i zamruczał coś w odpowiedzi. Kakashi przerzucił go na łóżko, tak, że znowu odzyskał swoją dominującą pozycję i zaczął namiętnie obsypywać mokrymi pocałunkami jego szyję. Nagato jęknął głośno. Te okolice były u niego bardzo wrażliwe na dotyk.
- Ciii… – szepnął nauczyciel. – Musimy być tutaj cicho.
      Nagato kiwnął głową, na znak, że rozumie i zagryzł wargi. To będzie dosyć trudne. Zwykle, gdy robili to w mieszkaniu szarowłosego, trzecioklasista darł się bez skrępowania. Wiedział, że Hatake bardzo lubi tego słuchać.
      Natomiast Żyleta-sensei prawdopodobnie wcale nie będzie zadowolony po usłyszeniu jego koncertu. Lepiej ugryźć poduszkę.            
      Kakashi zsunął górną część piżamy z jego ramion, ukazując całkiem przyjemnie umięśnioną, bladą klatkę piersiową, po której niemal natychmiast zaczął błądzić językiem. Badał każdą krzywiznę, każdy zakamarek, a rudy oddychał coraz szybciej i drżał przy najlżejszym dotyku na brzuchu i udach. Dłonie mężczyzny zaczęły pieścić jego boki, stopniowo schodząc w dół, w okolice lekko wystających kości biodrowych. Język w tym czasie znaczył wilgotną ścieżkę od obojczyków, do lewego sutka, który następnie zaczął lekko trącać, a rudowłosy wstrzymał oddech. 
      Fakt, że robią coś tak niemoralnego na wycieczce szkolnej, pod nosem innych nauczycieli, tylko go podniecał.
- Dobrze? – upewnił się ochrypłym szeptem Hatake, w przerwie między ssaniem jego stwardniałych, teraz już ciemnoróżowych sutków.
- Ba..bardzo dobrze…-wysapał Pain, wypychając biodra w górę.
     Szarowłosy uśmiechnął się na widok sporej wypukłości w spodenkach od piżamy. Powoli, leniwym ruchem, jakby z ociąganiem, przesunął dłoń w jej kierunku i zacisnął ją lekko. Z ust chłopaka wyrwał się zduszony jęk, natychmiast uciszony głębokim pocałunkiem. Po plecach rudego przebiegł dreszcz. 
- Rozbierz się. – poprosił cicho.
- A ty mnie nie rozbierzesz?
     Zarumieniony Nagato lekko pokręcił głową w przeczącym geście, a Hatake westchnął cicho. Szybko pozbył się swojej koszuli, skarpetek i spodni, tak, że został tylko w bokserkach. Ciemnozielonych, w moro, z nadrukowaną z przodu dużą małpką w mundurze wojskowym, krzyczącą „Na pohybel pederastom!”.
     Chłopak nawet nie próbował stłumić głośnego śmiechu.
- Urocza… – wykrztusił. 
- Wiem. – odparł hardo mężczyzna, zupełnie nieskrępowany. – Chcesz ją pogłaskać?
      Pain zarumienił się jeszcze mocniej, ale kiwnął głową. Jego dłoń powoli powędrowała w stronę sporej, twardej wypukłości, przez którą małpka wyglądała, jakby przejechał ją walc. Powolnymi, drażniącymi ruchami zaczął przesuwać po niej palcami, a Hatake odchylił głowę do tyłu i westchnął drżąco.
- Weźmiesz go do buzi? – zapytał cicho. Trzecioklasista spojrzał na niego z żarem w oczach i kiwnął głową.
      Zielone bokserki szybko odnalazły swoje powołanie na podłodze, a twardy, pulsujący penis biologa znalazł się w gorących, wilgotnych ustach jego ucznia. Rudy zmrużył lekko okrutnie piękne oczy i zaczął ssać intensywnie czubek, tak, jak szarowłosy lubił. Dłońmi zaczął lekko ściskać jądra, przez krótką chwilę, by po kilku sekundach zacząć samymi opuszkami palców wodzić po całym trzonie. Poczuł, jak penis kochanka w jego ustach jeszcze bardziej zwiększa swoją objętość.
      W skroniach szumiała mu krew. Jak zwykle, czuł się cudownie.
      Zaczął szybko poruszać głową do przodu i do tyłu, za każdym razem wsuwając sobie członka głębiej w usta. Robił tak, dopóki penis Kakashi’ego znalazł się całkowicie między jego wargami, a wtedy zaczął je zaciskać, czując, jak uda mężczyzny drżą lekko. Nie miał zbyt dużo miejsca na pieszczoty językiem, ale i tak świetnie dawał sobie radę z tak dużym „sprzętem”.
       Nauczyciel biologii mógł z dumą przyznać, że to jego zasługa. 
       Pain po dłuższej chwili wyciągnął sobie jego czerwonego, mokrego od śliny członka z ust i kilka razy oblizał samą główkę.
- Chcę go w tyłek. – szepnął ochryple. – Już.
- Taak?
- Mhm.
       Uniósł się, zsuwając z siebie spodnie, a jego erekcja wyprostowała się, naprężona. Nie miał na sobie bielizny. Usiadł na udach szarowłosego, a ten uniósł się i pocałował go, głęboko wsuwając mu swój język do ust. Czuł swój własny smak na jego języku, ocierającym się o wnętrze ust Kakashi’ego.
- A zasłużyłeś sobie? – mruknął zaczepnie, grzebiąc na oślep w niskiej szafeczce obok łóżka. Już zdążył tam schować żel i prezerwatywy. 
- A nie?
      Uśmiech Hatake stał się jeszcze bardziej bezczelny.
- No nie wiem…
- Kakashi! – jęknął chłopak, oblizując się na widok wiśniowego żelu.
- Słucham, skarbie?
- Robisz to specjalnie! – fuknął.
       Mężczyzna jedynie siłą woli powstrzymał się od głośnego śmiechu. Mieli być w końcu cicho.
- Co takiego?
- Nie chcesz mnie przelecieć!
      Czarne oczy rozbłysły ironicznie.
- Ależ chcę. – szepnął, kładąc sobie jego rękę na swoim penisie. – Nie czujesz, jak bardzo chcę?
      Pain uśmiechnął się lubieżnie. Wyglądał właśnie jak mały diabeł, z ognistą czupryną, płomiennym uśmiechem i rozognionym wzrokiem. Hatake jeszcze nigdy w życiu nie widział kogoś aż tak seksownego i pociągającego, a jednocześnie w jakiś dziwny i niepojęty sposób uroczego i niewinnego.
      Zaczął rozcierać żel wokół jego wejścia, a Nagato jęknął głośno.
- Już… – wymruczał. Jego twardy członek ocierał się o brzuch kochanka.
- Słucham?
- Wejdź juź. – prychnął niecierpliwie.
      Oczy mężczyzny zmrużyły się gniewnie.
- Nie ma mowy.
- Ale ja…
- Nie jesteś rozciągnięty. – uciął, ostrożnie wprowadzając w jego dziurkę palec wskazujący. Rudy nabił się na niego gwałtownie i syknął, za co został spiorunowany wzrokiem. Szarowłosy naprawdę nie chciał mu zrobić krzywdy, a ten wariat sam się o to prosi.
- To co?
- Zrobię ci krzywdę.
      Na ustach Nagato pojawił się uśmiech, jakiego Hatake jeszcze nie widział. Kuszący, chętny, lubieżny…dziki wręcz. 
- Chcę, żeby bolało. – wypalił, czym wprowadził swojego kochanka w stan permanentnego szoku. Aż zapomniał, co przed chwilą robił i zamarł z palcem w jego ciasnym tyłku.
- Słu..słucham? – wykrztusił.
      Nigdy wcześniej nie słyszał czegoś takiego od tego trzecioklasisty. Przeciwnie, zawsze mu się wydawało, że dla Paina bardzo ważna jest delikatność i czułość, zwłaszcza w tych momentach zbliżenia. Sam nie wiedział, co ma o tym myśleć.
- Chcę ostro. – powiedział Nagato, patrząc na niego z tak wielką potrzebą, że nauczyciel aż przełknął ślinę. – Tak, żeby mnie bolało.
- Ale…
- Nie ma „ale”. Kakashi, ufam ci. Wiem, że mnie nie uszkodzisz jakoś trwale, nie jesteś psychopatą i mnie kochasz. Właśnie dlatego chcę spróbować tego z tobą, bo…nikomu innemu bym na to nie pozwolił. Ale teraz mam ochotę, żebyś mnie przeleciał tak, żeby bardzo bolało. Rozumiesz?
     Oszołomiony mężczyzna tylko kiwnął głową i zastąpił palec swoim twardym jak krzesła na dworcach członkiem. Osiemnastolatek od razu nabił się na niego stanowczym ruchem, zagryzając swoje wargi. I tak nie udało mu się stłumić jęku bólu i przyjemności. 
- Nagato…?
- Pain, nie Nagato.Ból. Lubię ból i chcę bólu. 
      Kakashi przełknął głośno ślinę, nieco przerażony tym, co usłyszał, ale i podniecony. Obrócił ich tak, że teraz to on był na górze, a rudy leżał na plecach, z szeroko rozłożonymi nogami i śliczną twarzą, wykrzywioną z bólu.
      Zaczął szybko, gwałtownie poruszać biodrami, wchodząc coraz głębiej i głębiej. Na szczęście, ciasne wnętrze chłopaka nie stawiało zbyt dużego oporu. Niebieskooki jęczał, wgryzając zęby w poduszkę. 
- Boli? – zapytał z troską Kakashi, ochrypłym z podniecenia szeptem, przyspieszając, gdy ciało kochanka nareszcie przystosowało się bardziej do jego obecności w środku.
- Bardzo. – jęknął rudzielec, wypychając biodra.
      Hatake zatrzymał się.
- Mam…przestać?  
- Nie!
- Ale, Nagato…
- Wszystko w porządku. Rżnij mnie dalej. – poprosił chłopak, przymykając lekko oczy i oblizując wargi.
      Kakashi kiwnął głową i znowu zaczął wchodzić w niego i wysuwać się, a Pain jęczał z każdą chwilą coraz głośniej. W końcu nie wytrzymał i doszedł, schlapując obficie ich brzuchy, a kilkanaście uderzeń serca później mężćzyzna także skończył, w jego wnętrzu.
      Nawet nie włożył przez niego prezerwatywy.
- Kakashi…? – zaczął cicho chłopak, gdy wysuwał się z niego ostrożnie i położył obok.
- Hm?
- Uważasz mnie teraz za psychopatę?
      Niebieskie oczy wpatrywały się w niego czujnie, a ich posiadacz oddychał głęboko.
- Troszeczkę. – przyznał niechętnie nauczyciel.
- Przeszkadza ci to?
- Nie.
      Biolog uśmiechnął się lekko i pocałował go w skroń, odgarniając jasnorude kosmyki ze spoconego czoła.
- To dobrze. – wymamrotał Nagato, zanim zasnął. 

1 komentarz:

  1. Mam pytanko? Skąd wiesz jak wyglądała ta małpka? ^^

    OdpowiedzUsuń