sobota, 1 grudnia 2012

Oneshot – Zdjęcia (TobiSasoDei)


       Sasori siedział zamyślony na parapecie. Martwił się stanem umysłu Lidera. Miał ku temu poważny powód, gdyż Pain ostatnio zachowywał się bardzo dziwnie. Nie krzyczał, nie wyżywał się na nich, nie zarządzał absurdalnych misji, co gorsze był MIŁY, a teraz przekroczył już nawet samego siebie (o normach krajowych nie mówiąc – dop.aut.). Gdy wczoraj wieczorem na zebraniu ogłosił im swój pomysł, każdego z wrażenia wgniotło w fotel Deidara dodatkowo zakrztusił się żelką, Tobi upuścił misia, Kakuzu przestał liczyć pieniądze, a Zetsu na chwilę przestał rozmawiać sam ze sobą. Wszyscy na raz i każdy z osobna doszli do wniosku, że rudy oszalał (albo się upił -dop.aut.).

- Moi kochani ! Od dnia dzisiejszego daję wam cały wolny tydzień. Róbcie co chcecie, byle tylko nie działać mi na nerwy.- powiedział, wyszczerzył oblicze i wyszedł.

      Teraz Sasori siedział, rozkoszując się nieróbstwem i błogą ciszą. Kakuzu i Hidan juz wieczorem spakowali się i wyjechali na wakacje, zapowiadając swój powrót w przyszłym tygodniu, tak więc był względny spokój. Lalkarz jednak nie łudził się, dobrze wiedział z czym wiąże się mieszkanie pod jednym dachem z czołowymi przedstawicielami debilizmu. Swoją drogą zastanawiam się jak Pain ich dobierał, myślał. Pod względem umiejętności czy stopnia popierdolenia?

      Był słoneczny sobotni poranek, a takie poranki mają to do siebie, że co rusz ktoś wpada na cudowny pomysł zabicia czasu. Tym razem padło na Deidare.

- Sasoriiiiii !! – z hukiem otworzył drzwi, wskoczył do środka i rzucił się na czerwonowłosego, prawie zrzucając go z parapetu. Każdy inny w tym momencie już przechodziłby do wtóru anielskich głosów przez świetlisty tunel z drobną pomocą marionetkarza, ale blondyn jedyną osobą, która dała radę wywołać w Sasorim jakieś ciepłe uczucia. Od kilku miesięcy byli parą, a rudy kochał go całym sercem i niepozwoliłby go tknąć palcem (tym bardziej własnym). Nie zmieniało to faktu, że Deidara był, jest i będzie idiotą. Kochanym, słodkim, ale jednak idiotą.

      Rudy delikatnie pocałował blondyna i z westchnieniem rezygnacji czekał, aż niebieskooki przedstawi mu plan zmarnowania cennego czasu.

- Zróbny sobie zdjęcia, Danna ! – zawołał radośnie, zarzucając ręce na szyję rudego.

- Pójdziemy do ogrodu i zrobimy sobie sesje, albo zostaniemy tutaj jak wolisz i też będzie fajnie…- gadał i gadał, aż Sasori w trosce o swoje uszy i zdrowie psychiczne postanowił zamknąć mu usta pocałunkiem.

- Jeśli tak bardzo ci zależy, możemy zostać tutaj. – odpowiedział i lekko uśmiechnął się na widok rozanielonego blondaska.

      Dei wyciagnął z kieszeni aparat i kazał Sasoriemu usiąść z powrotem na parapecie. Słońce delikatnie oświetlało jego postać, lśniło krwawą czerwienią w krótkich włosach, dodawało mu blasku. Piroman trzaskał fotki jedna za drugą, aż w końcu rudy wstał i odebrał mu aparat, uśmiechając się zadziornie.

- Twoja kolej..- powiedział i popchnął go delikatnie na łóżko, zdejmując gumkę podtrzymującą złote kosmyki, które rozsypały się po poduszce, dodając mu uroku. Po zrobieniu kilku zdjęć Sasori wdrapał się na łóżko koło blondyna, pocałował go namiętnie w usta i zaczął zsuwać z jego ramion płaszcz.

- Danna ? – spytał zdziwiony Dei.

- Mam lepszy pomysł na zdjęcia – w czekoladowych oczach lalkarza zalśniły iskierki wesołości (drugie takie ma tylko sędza Wesołowska – dop.aut.). Zaczęłi namietnie obdarowywać swoje ciała pocałunkami, zrzucając z siebie ubrania i robiąc znacznie ciekawsze fotki, gdy usłyszeli głośne i donośne JEB !

      W pierwszej sekundzie Sasori myślał, że to Deidara w przypływie szczęścia zechciał podzielić się swoją sztuką. A drugiej sekundzie przypomniał sobie, że jego ukochany nie jest największym umysłowo upośledzonym ninja w Akatsuki. Zawszczytnie, pierwsze miejsce należy się komuś innemu. Gdy zaś zobaczył owego osobnika, ciężko dyszącego, opartego o drzwi ich pokoju, był już pewien, że Tobi zechciał uraczyć ich dzienną dawką swojej głupoty. Trafił w porę.

- Dei-kun? Sasori-kun?- jego idiotyczną minę było widać nawet przez maskę.

- Masz jakąś konkretną sprawę, Tobi? – spytał jak zwykle spokojny Sasori. Deidara z sekundy na sekundę robił się coraz bardziej czerwony.

- Nie, Hidan gonił Tobiego, więc Tobi musiał uciekać. Tobi przeprasza! Tobi nie chciał przeszkadzać! – zaczął gorączkowo się tłumaczyć, machając łapami. Odkleił się od drzwi, otworzył je i już chciał wyjść, ale potknął się o własne nogi (To trzeba mieć talent !- dop.aut.) i rozciagnął na podłodze jak długi.

- Zaczekaj Tobi ! – zaczął czerwony ze wstydu Dei, owijając się w płaszcz. Chłopak z powrotem wczołgał się do pokoju.

- Chciałbym, żebyś nikomu nie mówił o tym, co robiliśmy…- blondyn jeszcze mocniej się zaczerwienił.

- A co robiliście? – spytał z dziecięcą ciekawością Tobi.

- Zdjęcia – wypalił bez namysłu Deidara.

- Ooo jak fajnie, zdjęcia. Tobi też może zrobić sobie zdjęcia z Sasorim i Deidarą? Proszęęęe..-zajęczał lizak, robiąc psie oczy (właściwie to oko).

- No..nie wiem, Tobi…

- Deidara-kuun, zgódź się! Tobi to dobry chłopiec ! Tobi nikomu nie powie ! – darł się stały bywalec Domu Bez Klamek (w kaftanik go !-dop.aut).

Sasori westchnął. A miało być tak pięknie….Cóż, jak się bawić to na całego.

- Zgoda – powiedział czerwonowłosy. – Pod warunkiem, że nikomu nie wygadasz.

- Hurra! – wrzasnął zamaskowany i rzucił się na łóżko obok Sasoriego i Deidary, który natychmiast zaczął robić mu zdjęcia. Ta zabawa zaczęła im wszystkim się coraz bardziej podobać, więc wspólnie zaczęli ściągać ciuchy z Tobiego. Po chwili chłopak został jedynie w bokserkach (pomarańczowych w gwiazdeczki) i masce. Gdy Deidara wyciągnął dłoń, aby zdjąć to pomarańczowe świństwo z twarzy Tobiego, ten nagle odtrącił jego dłoń i zakrył się po zam czubek głowy kołdrą.

- Co się stało?- spytał zdezorientowany blondyn.

- Tobi się wstydzi. – odparł chłopiec.

- Nie wstydź się. Na pewno masz śliczną buźkę, którą chcemy zobaczyć.

     Tobi nieśmiało wystawił głowę zza kołdry i czerwony ze wstydu zaczął zdejmować maskę. Sasori z niemałym zdziwieniem stwierdził, że jego ukochany Dei tym razem się nie myli. Tobi miał krótkie, nastroszone czarne wloski, prosty, lekko zadarty nosek, ładnie wykrojone usta i co najdziwniejsze, sharingan. Woleli nie wnikać skąd.

- I widzisz jaki jesteś śliczny – Sasori ze śmiechem pstryknął go w nos, na co ten zarumienił się jeszcze bardziej.

     Deidara spojrzał pytająco na rudego. Gdy ten kiwnął głową, pocałował delikatnie Tobiego. Chłopak był przez chwilę oszołomiony, ale szybko zaczął oddawać pocałunki. Blondyn i czerwonowłosy zmienili się, teraz to lalkarz pieścił językiem podniebienie bruneta, a Dei obciągał im obojgu. Czarnowłosy z wahaniem zacisnął dłoń na męskosci artysty, na co ten głośno westchnął i jezyczkami na swoich dłoniach zaczął pieścić członki chłopaków. Sasori oderwał się od ust Tobiego, składając pocałunek na słodkich wargach swojego kochanka. Chwilę później wszyscy doszli.

- Tylko pamietaj, Tobi, to ma zostać między nami. – ostrzegł rudy marionetkarz.

- Dobrze, Sasori-kun. – odparł z uśmiechem chłopak, naciągając maskę na twarz.

Leżeli jeszcze chwilę, uspokająjąc uśmiechy, ale po kilku minutach artyści wygonili „Dobrego chłopca”, samemu udając się w strone łazienki.

Jednak nawet Deidara czasami ma niezłe pomysły, stwierdził w duchu Sasori, głaszcząc blondyna po biodrze.

1 komentarz: