piątek, 21 grudnia 2012

Chemia 1 (SasuNaru)


  Na świecie istnieją różne katastrofy. Niektóre większe, inne mniejsze, czasem grupowe, a czasem indywidualne. Wszystkie jednak mają tą samą właściwość – wywołują ten nagły dreszcz paniki, rozpacz i ból.
      Tsunami, tornada, trzęsienia ziemi i inne nieszczęścia czasami dotykają ludzkość, a wtedy przez następne kilka tygodni elegancko ubrani ludzie w telewizji rzeczowym tonem dyskutują o ewentualnych stratach materialnych i tego typu farmazonach. Nikt jednak nie mówi w masowych środkach przekazu o własnych, osobistych katastrofach, które również mogą być brzemienne w skutki. 
     Dla Naruto taką prywatną katastrofą było spóźnienie na chemię, która według jego zegarka, powinna zacząć się za dziesięć minut, podczas gdy on dopiero wstawał.
- Zaspałeeem. – jęknął, przecierając oczy, po czym jego ospały mózg wreszcie skojarzył fakty. 
     Chemia + nauczyciel chemii + spóźnienie —-> KŁOPOTY. 
     Zerwał się z łóżka, w biegu nakładając na siebie czyste bokserki. Zaczął rozpaczliwie miotać się po pokoju w poszukiwaniu spodni i bluzki, jednocześnie usiłując wyszorować zęby i rozczesać jasne włosy za jednym zamachem. Efekt tego był taki, że runął jak długi na podłogę i niemal udławił się szczoteczką. 
     Kiedy w końcu ubrał się i wypadł z domu, zegarek uparcie twierdził, że lekcja trwała już od dziesięciu minut. Uzumaki nie miał prawa mu nie wierzyć, gdyż Uchiha-sensei był bardziej punktualny od włoskich pociągów. 
- Niech to szlag. – syknął, pędząc chodnikiem i rozpychając się między ludźmi. Do szkoły miał jakieś siedem minut piechotą, ale w biegu potrafił pokonać ten dystans w niecałe pięć. 
      Lęk przed czarnowłosym, seksownym nauczycielem, za którym szalały prawie wszystkie uczennice sprawił, że dobiegł do budynku w niecałe trzy. Był przy tym zziajany, zdyszany i czerwony na twarzy, a jego włosy przypominały rabarbar, w który walnął piorun. 
       Oparł dłonie na kolanach, oddychając ciężko i zdając sobie sprawę z faktu, że pracownia chemiczna jest na samej górze. Nagle ktoś klepnął go pośladek.
- Nie wypinaj się publicznie. – zachichotał Orochimaru, alfonsowaty nauczyciel wf, którego blondyn ze szczerego serca nienawidził. – Chyba, że chcesz pójść ze mną do dyżurki. 
- Nie, dziękuję. – odparł zimno i pobiegł schodami do góry, przeskakując po trzy stopnie. W końcu dopadł do drzwi sali i odetchnął głęboko, poprawiając torbę.
      Zapukał i zaczął nasłuchiwać ostrożnie, wstrzymując oddech. W czasie zajęć do pracowni można było wejść tylko wtedy, gdy Sasuke-san pozwolił.
- Wejść. – odezwał się ze środka głęboki, seksowny głos. Blondyn mimowolnie poczuł dreszcze w okolicach dołu pleców i uśmiechnął się lekko. 
      Owszem, lubił chłopców. I wcale się z tym nie krył, cała szkoła wiedziała, jakiej jest orientacji. Początkowo spotykał się z bardzo obraźliwymi frazesami pod swoim adresem, ale od kiedy zaczął to olewać, dali mu spokój. Nawet nauczyciele aż tak bardzo się nie czepiali, gdy siedzieli razem z Kibą na lekcjach, trzymając się za ręce.
      Byli razem jakieś pół roku, ale niebieskooki nie przyznałby się nigdy, że kręci go chemik. 
      Nacisnął klamkę i wszedł do środka, momentalnie czując na sobie spojrzenia ponad dwudziestu par oczu. Najbardziej wyczuwalne były te czarne jak onyks, lśniące twardym, złośliwym błyskiem, otoczone kurtyną ciemnych rzęs. Wwiercały się w niego jak dwa rentgeny, aż chłopak poczuł się nieswojo. 
      Naruto odchrząknął i uznał, że lepiej się odezwać.
- Dzień dobry, przeprasz…
- Siadaj, Uzumaki. – przerwał mu Sasuke-san, zaciskając usta w wąską kreskę i patrząc na niego z jawną złością. – Jedynka za spóźnienie. 
- Że co takiego? – jęknął i natychmiast pożałował, że posiada w ogóle coś takiego, jak struny głosowe. 
       Kąciki bladych, wąskich ust uniosły się niemal niezauważalnie w okrutnym, kpiącym uśmiechu. 
- Za pyskowanie do nauczyciela, kolejna jedynka. Siadaj. 
       Uzumaki nadal stał i patrzył na niego w szoku. No nie, tego już za wiele! On i tak nie radzi sobie z chemią, a Uchiha dodatkowo go pogrąża. Przecież nie zrobił nic złego, każdy może się spóźnić!
       Wziął swoją torbę i ruszył na miejsce obok zatroskanego Kiby, mamrocząc pod nosem. 
- Wredny dupek i palant. – wyburczał do siebie, siadając. 
- Słyszałem to. – odparł z satysfakcją Uchiha. – Za obrażanie nauczyciela i niekulturalne słownictwo, kolejna jedynka. Chcesz jeszcze coś powiedzieć?
- Nie. – warknął, zaciskając pięści.
- Słucham?
- Nie, proszę pana. – odparł już spokojniej chłopak, siląc się na uprzejmy ton. 
       Ręka Inuzuki zanurkowała pod ławkę, a po chwili szatyn splótł ich palce, doskonale wyczuwając, że jego chłopak jest załamany.
- Nie martw się, będzie dobrze. – szepnął mu na ucho, ściskając jego dłoń. 
- Za migdalenie się na lekcji Inuzuka i Uzumaki otrzymują jedynki. – oświadczył Uchiha tonem wręcz ociekającym jadem. 
       Kiba natychmiast puścił dłoń chłopaka i skupił się na lekcji. 
                                                                          ~~~ 
       Ciśnienie podskoczyło mu natychmiast w chwili, gdy do klasy wszedł Naruto, z nieco niepewnym uśmiechem przyklejonym do ślicznej twarzy. 
       Nie, powtórka. Ono podskoczyło już wtedy, gdy Sasuke zdał sobie sprawę z faktu, że chłopaka nie ma na zajęciach. Teraz tylko osiągnęło kolejne szczebelki na drabinie wściekłości.
- Dzień dobry, przepra… – zaczął, a w czarnowłosym aż się zagotowało. 
 - Siadaj, Uzumaki. – przerwał mu lodowatym tonem. 
       Nienawidził, kiedy ktoś się spóźniał.
       I wręcz nienawidził tego, gdy Naruto kierował to spłoszone spojrzenie w stronę swojego chłopaka. Cała szkoła dobrze wiedziała, że są razem, a oni tylko dolewali oliwy do ognia, śliniąc się po kątach.
       Nie, Uchiha nie miał nic przeciwko takim związkom. W przeciwnym przypadku byłby hipokrytą, gdyż sam od niepamiętnych czasów czuł pociąg do własnej płci. 
       Obecnie ów pociąg został ukierunkowany na złotowłosego osobnika, który bezczelnie raczył uśmiechnąć się w ten niewinny sposób do Kiby. 
- Jedynka za spóźnienie. – syknął brunet, mierząc go spojrzeniem. 
       Nie, to nie była zazdrość. To była po prostu złość wywołana lekceważeniem… a przynajmniej Sasuke tak to sobie tłumaczył. Wiedział, że nie może czuć niczego do swojego ucznia.
       To po prostu chore i nieetyczne.
       Co nie zmienia faktu, że prawdziwe. 
- Że co takiego? – jęknął pokrzywdzony, a Uchiha poczuł złośliwą satysfakcję.
       Będzie się mścił każdym dostępnym orężem.
- Za pyskowanie do nauczyciela, kolejna jedynka. Siadaj. – warknął zimno, a w niebieskich oczach błysnął żal. Przez chwilę Sasuke zrobiło się głupio, pomyślał, że może wcale nie powinien tak traktować chłopaka? W końcu to on powinien wykazać się dojrzałością, a nie zachowywać się jak dziecko. To on jest tym dorosłym, mądrzejszym, odpowiedzialnym, rozsądniejszym…
       Na szczęście trwało to tylko chwilę. 
- Wredny dupek i palant. – syknął blondyn, a czarnooki poczuł, jak dosłownie krew go zalewa. 
- Słyszałem to. – odparł z satysfakcją. – Za obrażanie nauczyciela i niekulturalne słownictwo, kolejna jedynka. Chcesz jeszcze coś powiedzieć?
- Nie. 
       Widział, jak mięśnie jego szczęk napinają się, a oczy błyszczą wojowniczo. 
- Słucham? 
- Nie, proszę pana. – chłopak udzielił odpowiedzi takiej, jakiej nauczyciel oczekiwał, więc Uchiha dał mu spokój i wrócił do omawiania kwasów. 
       Kątem oka zauważył jednak, jak Inuzuka nachyla się BARDZO nisko nad Naruto i coś szepcze mu do ucha, a ich palce splatają się pod ławką. Kreda w jego dłoni zamieniła się w biały proszek. 
       Oni chyba sobie z niego kpią!
- Za migdalenie się na lekcji Inuzuka i Uzumaki otrzymują jedynki. – oświadczył jadowicie. Każde słowo wypowiadał powoli i dokładnie, delektując się nim. Z satysfakcją zauważył, że psiarz natychmiast puścił jego blondynka…
       Wróć, po prostu blondynka. 
       Żadnego tam „jego”. Przecież jemu, wielkiemu 25-letniemu pedagogowi, Sasuke Uchiha, wcale nie zależy na głupich miłostkach, a tym bardziej skierowanych do swoich uczniów. Fakt, że chłopiec coraz częściej śni mu się po nocach w bardzo niedwuznacznych sytuacjach, nic tutaj nie zmienia.
        Prawda?
        PRAWDA?
        Dzwonek na lekcję przerwał jego rozmyślania.   

1 komentarz: