piątek, 7 grudnia 2012
Oneshot – Zakupy (KakaShika)
Brązowe oczy po raz kolejny wbijały się w streść zaproszenia, jakby chciały wycisnąć z niego więcej treści, niż faktycznie zawierało. Niby nic specjalnego, zwykłe zaproszenie na ślub, wydrukowane na liliowym papierze ozdobnymi literami z mnóstwem zawijasów. Data, kto z kim i dlaczego, gdzie i o której, czyli to, co powinno zawierać każde dobrze skomponowane zaproszenie. Niby nic specjalnego, jednak bolało. Shikamaru, wiedziony instynktem masochisty nie potrafił oderwać od niego spojrzenia. W ramach samoumartwienia powiesił je nawet sobie na lodówce magnesem.
Westchnął i mobilizując swoją całą wolę, oderwał wzrok od tego kawałka fioletowego papieru. Jeśli już tak postawili sprawę, to pójdzie na ten ślub i będzie się świetnie bawił, postanowił w duchu, zaciskając pięści. Kto wie, może nawet pozna jakąś nową ładną pannę? A już na pewno wypije sake na ich koszt. Najpierw jednak trzeba było przejrzeć stan szafy. Okazało się, że jego garnitur, który miał na sobie ostatnio trzy lata temu, nadaje się tylko do użytku jako profesjonalna karma dla moli. Trzeba się wybrać na zakupy, w końcu na weselu nie można wyglądać jak wieśniak.
Shikamaru niechętnie łaził między sklepowymi półkami, szukając jakiegoś garniaka, który względnie nadawałby się na ślub kumpla. Szczerze mówiąc nie miał najmniejszej ochoty tam iść, ale Neji osobiście go prosił, więc nie wypadało odmówić. Nawet jeśli żenił się z jego własną, teraz już byłą narzeczoną.
Szlag by cię trafił, Temari, pomyślał, po raz setny przymierzając jakiś garnitur w prążki, który zachwalała sobie sprzedawczyni. Dla niego nie różnił się niczym od pozostałych, które już w dniu dzisiejszym założył.
- Jakie to upierdliwe. – westchnął, spoglądając przez szybę na ulicę. Momentalnie odwrócił wzrok gdy zobaczył pannę Sabaku, a za tydzień już Hyuuga, odbierającą właśnie suknie z salonu naprzeciwko. Idący za nią ze zbolałą miną Gaara zauważył kumpla, chowającego sie za wystawą sklepową i posłał mu pełne zrozumienia spojrzenie, następnie, poganiany przez swoją despotyczną siostrę, zasiadł za kierownicą samochodu i włączył silnik.
Zajebisty z ciebie przyjaciel, Neji, nie ma co, pomyślał ze złością Shika, ściągając garnitur i wkładając swoje ulubione, zielone spodnie oraz bluzę chuunina. Swoją drogą nie dziwił się, czemu blondynka wybrała białookiego, a nie jego. Neji pochodził z dobrego rodu, był przystojny, bogaty, utalentowany, miał klasę i w dodatku niedawno zdał na jounina. On sam nadal pozostawał chuuninem, chociaż gdyby zechciało mu się przystąpić do egzaminu, to pewnie by też zdał. Jednak jemu nigdy się nie chciało.
Temari powiedziała, że odchodzi, bo Shika nie poświęca jej czasu, nie słucha jej, jest wiecznie znudzony i kiepski w łózku. Najbardziej zabolało go to ostatnie.
- Kłamała. – mruknął sam do siebie, choć bez przekonania. A może faktycznie ona te orgazmy udawała…?
- Proszę pana, to na który się pan decyduje? – spytała w końcu sprzedawczyni, obładowana spodniami i marynarkami.
- Narazie na żaden. Do widzenia. – powiedział i wyszedł ze sklepu, kierując się w stronę następego domu towarowego. Ślub będzie za tydzień i Temari zamorduje go, jeśli nie będzie wyglądał porządnie, ponieważ Neji wspaniałomyślnie uczynił go swoim świadkiem. To trzeba mieć tupet.
Wszedł do sklepu i przystanął, przerażony ogromem ilości znajdujących się tam ciuchów. Wobec takiej potęgi poczuł się malutki i nic nie znaczący.
- Ja stąd nie wyjdę do jutra. – jęknął i ruszył wzdłuż półek i wieszaków, przegladając wszystko, co nadawałoby się do włożenia na ślub przyjaciela. Postanowił, że nawet jeśli ma zamieszkać w tym sklepie, w końcu coś wybierze. Pożałował, że nie zabrał ze sobą Ino. Przynajmniej by mu pomogła. Po godzinie wybrał w końcu czarną marynarkę, dopasowaną w talii, która jego zdaniem leżała na nim bardzo ładnie. Teraz był tylko problem ze znalezieniem pasujących do niej spodni. Krążył po sklepie, z minuty na minutę coraz bardziej zirytowany, aż w końcu zderzył się z czymś dużym, co niespodziewanie wyrosło na jego drodze. Odbił się od tego nieporządanego obiektu i wylądował na podłodze.
- Ohayo, Shikamaru. – zachichotał sensei drużyny 7, wyciągając w jego kierunku dłoń i pomagając mu wstać.- Żyjesz?
- Narazie jeszcze tak. – westchnął, rozcierając sobie obite cztery litery. – Ale to się zmieni, jeśli nie znajdę spodni pasujących do tego. – dodał i pomachał mu przed nosem marynarką.
- Jaki masz rozmiar? – spytał Kakashi.
- 36. – odparł Shikamaru, patrząc, jak mężczyzna łazi po sklepie i wybiera jakieś portki. Wrócił z naręczem spodni i wybrał pierwsze z brzegu.
- Przymierz te. – powiedział i wepchnął go do przebieralni razem ze spodniami. Shika westchnął i spojrzał na trzymany w ręce kawałek szmaty. Były czarne, dosyć obcisłe, z zaprasowanym kantem. Włożył je i stwierdził, że mogą być, ale widocznie Hatake miał inne zdanie na ten temat.
- Absolutnie nie. Zdejmuj to. – powiedział i wepchnął go do przymierzalni razem z parą innych spodni.
A ten kurwa co, przekwalifikował się na stylistę?, pomyślał ze złością Nara, wkładając następne spodnie, które okazały się być nieco za ciasne. Prawde mówiąc opinały jego pośladki jak druga skóra, a on bał się wykonywać gwałtowniejszych ruchów z obawy o zdrowie i życie rozporka. Kakashi zmierzył go spojrzeniem mówiącym „Zjem cię, bejbe” i uśmiechnął się lekko, a Shika poczuł się, jakby w ogóle nie miał na sobie tych portek. Bokserek z resztą też.
- Zgrabny masz tyłek, wiesz? – zachichotał szarowłosy. – Ale nie radzę kupywać tych spodni, bo jeszcze pan młody się rozmyśli i ożeni się z tobą, zamiast z Temari. Masz te. – dodał, rzucając w niego szarymi spodniami w czarne prążki.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne, sensei. – prychnął chłopak, znikając za drzwiami kabiny. Jak narazie to Temari wymieniła go na lepszy model i nic nie wskazywało na to, aby ten stan miał ulec zmianie.
- Swoją drogą, to prawda, że Sabaku była zaręczona z tobą? – spytał Kakashi. Shika wypuścił powietrze z irytacją i zacisnął pięści oraz szczęki, wpatrując się ze złością w swoje odbicie w lustrze.
- A jeśli nawet, to co? – prychnął w końcu, wkładając szare spodnie, które leżały na nim beznadziejnie.
- Ano to, że zamieniła Ferrari na Fiata. – zachichotał rozbawiony jounin, bez problemów otwierając drzwiczki przebieralni i ładując się do środka. – Jeśli oczywiście zrozumiałeś tą metaforę, w co przy twojej inteligencji nie wątpię.
Nara spojrzał na niego szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami, a jego mózg przetrawiał właśnie usłyszaną informacje. Szarowłosy powolnym ruchem musnął jego podbrzusze i zręcznie rozpiął mu rozporek, zsuwając z niego spodnie. Opadły swobodnie na podłogę, a mężczyzna delikatnie gładził jego pośladki.
- Przymierz te. – szepnął mu do ucha, owiewając je gorącym oddechem o zapachu pomarańczowej gumy do żucia i wetknął mu do rąk jakieś czarne, wąskie spodnie o ozdobnych, srebrnych guzikach. Chłopak założył je, boleśnie świadom prześlizgującego się po jego krągłościach, rozpalonego spojrzenia, które było niemal fizycznie wyczuwalne w niektórych partiach ciała. Zwłaszcza w tej z przodu, która reagowała powolnym zwiększaniem swojej objętości.
- Te będą idealne. – mruknął Kakashi, ściskając jego pośladki. Shikamaru dopiero po kilku sekundach doszedł do wniosku, że mężczyzna mówi o spodniach. Jego mózg nagle samoistnie się wyłączył i za żadne skarby nie mógł go zresetować. Zamiast tego poddał się smukłym, ciepłym dłoniom szarowłosego, masującym jego krocze. Westchnął i oparł się o ścianę, widząc w wielkim lustrze ich odbicia, co podniecało go jeszcze bardziej. Materiał spodni już lekko zwilgotniał mu w kroku, więc jounin pozbył się ich, wkładając dłoń pod bokserki chłopaka. Shika jęknął i natychmiast zasłonił sobie usta dłonią, wgryzając się w nią boleśnie, powstrzymując jęki przyjemności.
- Wiesz…Temari naprawde nie wie, co traci. – wyszeptał mu prosto do ucha sensei drużyny 7, przygryzając je. Nara zamruczał głośniej i wplótł dłoń w jego szare włosy, przyciskając go do siebie.
- Aż taki jesteś napalony? -zachichotał Kopiujący Ninja, gdy druga dłoń jelenia powędrowała w kierunku jego spodni, niecierpliwie rozpinając pasek. Shikamaru zamarł i spłonął rumieńcem, dochodząc do wniosku, że ta sytuacja jest cokolwiek idiotyczna. Pogrążony w żalu i celibacie miał wybierać spodnie na ślub kumpla, a tymczasem właśnie ma zamiar pieprzyć sie z nauczycielem Sasuke. A przecież tak w ogóle on nie jest gejem. Spróbował odepchnąć od siebie szarowłosego, ale ten ścisnął mu mocno nadgarstki, uniemożliwiając ucieczkę.
- Puść mnie! – wydusił w końcu. – Ja nie jestem gejem!
- No to co? – wzruszył ramionami Hatake i uśmiechnął się rozbrajająco. – Żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka, raz chłopaczek.
- Puszczaj, bo zacznę krzyczeć. – ostrzegł Shika i nabrał powietrza w płuca, ale siwowłosy zamknął mu usta pocałunkiem, sprawiając, ze chłopak nie mógł wydobyć z siebie żadnego artykuowanego dźwięku.
- Daj spokój, przecież tego chcesz. – szepnął Kakashi i pogłaskał stojącą męskość szatyna, domagającą się uwagi. Długowłosy przygryzł z przyjemności wargę i odwrócił wzrok, wbijając spojrzenie w lustro, ale było tylko gorzej. Widział dokładnie ich poczynania, co sprawiło, że jego erekcja zaczęła pulsować boleśnie. Kakashi uwolnił ją z bokserek i klęknął przed nim, uśmiechając się uwodzicielsko. Wysunął język i delikatnie polizał czubek, z satysfakcją czując, jak uda chłopaka drżą. Wywszczerzył zęby w jeszcze szerszym uśmiechu i pocałował czubek, słuchając zduszonych jęków Shikamaru. Na czubku jego penisa zaczął perlić się śluz, ściekając po całym członku. Hatake zaczął językiem rozmazywać go po całym trzonie, składając na nim mokre pocałunki, a Nara wił się i dyszał. W życiu nie czuł czegoś podobnego. Jego wrażenia potęgował fakt, że znajdowali się w miejscu publicznym, w samym środku domu towarowego, a gdzieś pod przebieralnią pewnie czatuje zaniepokojona tymi odgłosami ekspedientka. Uśmiechnął się lekko do siebie i wsunął dłoń w puszyste, jasne włosy mężczyzny, zaciskając ją. Szarpnął jego głową zmuszając Kakashiego, aby wziął całego jego członka do ust. Kopiujący Ninja zakrztusił się, ale nie protestował, tylko powoli zaczął zataczać językiem kółka na jego męskości. Shika jęknął cicho, czując to zniewalające ciepło jego ust i zahaczające o jego penisa zęby.
- Kakashi…ja…już nie wytrzymam…- wysapał w końcu, czując jak sperma w jego jądrach buzuje, przygotowując się do wytrysku. Mężczyzna zaczął jeszcze mocniej ssać, chwytając go za biodra, a długowłosy doszedł z tłumionym jękiem we wnętrze jego ust, zalewając je gorącą spermą. Szarowłosy zlizał każdą kropelkę i uśmiechnął się szeroko.
- Odwróć się i oprzyj. – polecił zmysłowym szeptem, muskając dłonią jego pośladek. Chłopak oparł się dłońmi o cienką ściankę przebieralni, ale Kakashi zaśmiał się i ustawił go naprzeciwko lustra. Shikamaru spłonął jeszcze silniejszym rumieńcem.
- Nie wstydź się. – powiedział Hatake, ponownie klękając. – Tak będzie fajnie. Rozłóż szerzej nogi.
Szatyn spełnił polecenie i poczuł, jak chłodne, naślinione palce mężczyzny wnikają w jego wnętrze, rozpychając go od środka. Jęknął z niezadowoleniem i spiął się, usiłując uciec, ale szarowłosy przytrzymał jego biodra. Do palców dołączył język, muskający koniuszkiem jego wnętrze, a Shikamaru przestał się wyrywać, czując w końcu przyjemność. Wypiął się mocniej, spoglądając na ich odbicie w lustrze. Kakashi na ten znak wyciągnął z niego palce i rozpiął swoje spodnie, ukazując wyprostowaną, potężną męskość. Nara zbladł lekko, ale Kakashi tylko pocałował go w kark, szepcząc, że będzie fajnie, po czym wszedł w niego powoli.
Na początku nie było fajnie. Chłopak zacisnął z bólu powieki, czując, jakby mężczyzna rozrywał go od środka. Przypomniał sobie lekcje historii i opowieść o średniowiecznych gruszkach* i skrzywił się, z całego serca współczując biedakom, na których wypróbowano te tortury. On przynajmniej miał lepiej, bo Hatake cały czas lizał jego kark i szyję, jednocześnie ręką pieszcząc jego stojącego znowu penisa. Szarowłosy wszedł w niego do końca i znieruchomiał, czekając, aż Shikamaru przyzwyczai się do nowej sytuacji, chociaż tak naprawdę miał ochotę od razu zacząć go ujeżdżać, jednak powstrzymał się. W koncu szatyn delikatnie poruszył biodrami, na co jounin odpowiedział, wchodząc w niego i wychodząc. Nara nadal czuł ból, ale po chwili zaczął on mieszać się z euforią, która powoli opanowywała całe jego ciało, odsuwając na bok wszystkie inne uczucia. Jęczał, nawet nie próbując się powstrzymywać. Chwilowo nie interesował go ten tłum ludzi, który właśnie mógł ich słuchać. Interesował go tylko twardy członek Hatake, który drażnił jego prostatę. Szarowłosy dłonią przesuwał szybko po penisie chłopaka, czując dreszcze, które przechodziły przez jego ciało. W końcu Shika spiął się i doszedł na jego dłoń, brudząc jednocześnie lustro. Dyszał jak po biegu na kilometr i drżał, ale dzielnie się trzymał, czekając, aż mężczyzna skończy w jego wnętrzu. Dopiero wtedy opadł zdyszany na podłogę, ignorując fakt, że pomiędzy podłożą, a drzwiami jest niemal dwudziestocentymetrowa przerwa.
- Co z tym zrobimy? – spytał po chwili, wskazując na spryskane spermą lustro. Kakashi uśmiechnął się i zlizał biały płyn z jego powierzchni, zostawiając niewielkie smugi.
- Mówię ci, te będą pasować. – powiedział Hatake i rzucił mu czarne spodnie ze srebrnymi guzikami, wychodząc. Shikamaru ubrał się i z wielkim uśmiechem poszedł do kasy, ignorując dziwne spojrzenie i wielki rumieniec ekspedientki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz