piątek, 7 grudnia 2012
Oneshot – Terapia (KakuPain)
Tego poranka w siedzibie Akatsuki było wyjątkowo cicho, głównie z tego powodu, że Pain jeszcze spał, a kiedy Lord Peace on World śpi, głupotą i narażeniem własnego zdrowia na szwank jest przeszkadzanie mu. Reszta Akatsuki w milczeniu, z ponuryi facjatami, zebrała się w kuchni na obradach Okrągłego Stołu z Castoramy, który tak naprawde kiedyś był prostokątny, ale Hidan go przerobił, żeby łatwiej było grać w pokera.
- Panowie. – zaczął Itachi. – I panie! – dodał szybko, widząc wściekłe spojrzenie Konan.
- Tak być nie może! Coś musimy zrobić z naszym liderem, bo w innym wypadku wykończy nas fizycznie i psychicznie! Ja już osobiście nie wyrabiam i uważam, że z Painem jest stanowczo coś nie tak. – kontynuował, a reszta przysłuchiwała się, kiwając głowami.
Faktycznie, z Painem ostatnio było coraz gorzej. Non stop wydzierał się na wszystkich bez powodu, kupił sobie chomika i nazwał go Zenek, kupił sobie w Mango pas do masażu na cellulit i codziennie ćwiczył w salonie, a w zeszłym tygodniu nawet postanowił zasadzić w doniczkach za oknem pelargonie, pomimo, że jest środek zimy. Te jego ekscesy można było jeszcze wytrzymać, ale lider przegiął pałę, zamawiając im oczojebnie różowe płaszczyki z niebieskimi chmurkami i białym futerkiem. Wszyscy dostali szału i stanowczo odmówili noszenia tego paskudztwa, tylko Deidara nie protestował, bo jemu te nowe wdzianka przypadły do gustu, ale wieczorem Sasori wyprostował mu światopogląd (ha, i nie tylko^^ -dop.Necro). W końcu postanowili, że problem trzeba przedyskutować i rozwiązać raz na zawsze.
- Czyli co zrobimy? – spytał Deidara, przerywając podziwianie swoich czarnych paznokci.
- No właśnie nie wiem. – powiedział Itachi, smętnie siadając na swoim miejscu.
- Moim zdaniem to chwilowe załamanie psychiczne wynika z frustracji seksualnej. – powiedział tonem eksperta Kisame, odchylając się na oparcie krzesła.
- Że co? – nie zrozumiała Konan.
- Innymi słowy, chłopak musi się wybzykać, to mu przejdzie. – wzruszył ramionami Hidan. Wszyscy zamyślili się nad tym faktem.
- Ale z kim? – zapytał w końcu Sasori, przerywając milczenie. Zachmurkowani spojrzeli na jashinistę, który z kolei popatrzył się w okno. Następnie zwrócili wzrok na Uchihę, którego nagle zainteresował wzór na obrusie. Kolejne spojrzenie spoczęły na Konan.
- Nie ma mowy, wybijcie to sobie ze łbów. – prychnęła, krzyżując ramiona.
- No to ludzie, na ochotnika, kto się zgłasza? – spytał Hidan. Zapadła niezręczna, ciężka cisza. Nawet Zetsu starał się schować swoje liście, żeby przypadkiem nie wyglądało na to, że się zgłasza.
- Chłopaki, moim zdaniem on po prostu jest chwilowo rozstrojony emocjonalnie i trzeba po prostu przeczekać, to mu przejdzie. – zaczęła rozpaczliwie Konan, przerażona perspektywą spędzenia nocy sam na sam z liderem.
- Jakoś ci nie wierzę. – mruknął smętnie Hidan.
- Dlaczego?
- Bo jesteś kobietą. – odparł szarowłosy.
- A co to ma do rzeczy? – prychnęła dziewczyna.
- To, że ja nie wierzę czemuś, co krwawi przez cztery dni i nie zdycha. – wyjaśnił fioletowooki i dostał w pysk od wściekłej niebieskowłosej.
- Radźcie sobie sami, mam was w dupie. – syknęła i wyszła.
- To pojemny masz odbyt. – prychnął Uchiha, a Sasori zaśmiał się nerwowo. Nagle Kisame palnął się w czoło.
- Jestem genialny! – krzyknął. Reszta spojrzała na niego dziwnie. – Zamówny mu po prostu dziwkę!
Wszystkim ten pomysł zdecydowanie przypadł do gustu i Zetsu poleciał po książkę telefoniczną. Już po chwili dyktował Itachiemu numer najbliższej agencji, a Uchiha wystukiwał go długimi, fioletowymi paznokciami na klawiaturze telefonu. Po chwili Kakuzu wyrwał mu komórkę.
- Eeej, co jest? – jęknął Hidan.
- Czy wy wiecie ile w dzisiejszych czasach kosztują prostytutki? – warknął brunet, zabierając im ksiązkę telefoniczną.
- Kuziu, daj spokój. To chodzi o zdrowie psychiczne naszego lidera! – zaprotestował szarowłosy, usiłując mu odebrać telefon.
- Sam to załatwię. – prychnął w końcu Kaku. Członkowie Akatsuki zamarli i spojrzeli na niego z podziwem.
- Naprawde? – spytał Hidan, patrząc się na niego maślanymi oczami. – Kuziu, jesteś naszym bohaterem! – zapiszczał i rzucił mu się na szyję. Ucałował obydwa jego policzki, a potem zerwał maskę i pocałował go również w usta.
- Idź już. – powiedział w końcu, wypychając go lekko z kuchni.
- Trzymamy kciuki. – rzucił Ita, pokazując mu swoje zaciśnięte łapki.
Kakuzu, stojąc na czele orszaku, doszedł do pokoju Paina i zapukał. Nie czekając na pozwolenie nacisnął klamkę i wszedł, znikając w jaskini lwa. Zamknął drzwi i przekręcił klucz, po czym cicho podszedł do wielkiego, aktualnie rozkopanego łóżka, na którym leżał i chrapał rudzielec.
- Wstawaj. – walnął lidera w głowę, obserwując, jak blade powieki chłopaka uchylają się, ukazując dwa wkurzone rinnegany.
- Łapy precz ode mnie! – syknął Pain i odwrócił się na drugi bok, szczelnie okrywając kołdrą.
- Nie ma mowy. – powiedział Kakuzu. – Reszta twierdzi, że twój wisielczy humor i wyżywanie się na nas jest efektem frustracji seksualnej, dlatego dla dobra ogółu mam cię przelecieć. – wyjaśnił prosto z mostu.
- Że co takiego? – wrzasnął Nagato i zerwał się z łożka. Zaraz potem przypomniał sobie, że sypia nago, więc powrócił do poprzedniej pozycji, nerwowo zakrywając klejnoty rodowe. Z rumieńcem zawstydzenia i złości obserwował, jak brunet powoli zdejmuje z siebie ubrania.
- Ubieraj się! – wykrztusił w końcu, zagrzebując się głębiej w pościel.
- Niestety nie mogę, bo w takim wypadku oni zamówią ci prostytutkę. – powiedział mężczyzna, wskazując głową na drzwi. – A prostytutki są drogie.
- Ale ja nie chcę! – jęknął Pain, kurczowo trzymając kołdrę. Czarnowłosy bez trudu ją z niego zerwał, przyglądając się nagiemu, zgrabnemu ciału, ozdobionemu tu i ówdzie kolczykami.
- Wow. – podsumował. – Przebijanie sutków boli?
Pain zaczerwienił się pod kolor swoich ukochanych chmurek.
- Spróbuj komuś powiedzieć, że mam kolczyki w sutkach, to cię zabiję! – warknął. Kakuzu zaśmiał się i usiadł obok niego na łóżku. On także był nagi, a Pain odsunął sie jak najdalej od niego, niemal wciskając się w ścianę i wbił spojrzenie w okno.
- No proszę proszę, nasz liderek taki wstydliwy. – zachichotał mu brunet do ucha, przygryzając je lekko. Wsadził do środka język, penetrując wnętrze, a Pain jęknął i zadrzał. Oparł się o jego tors i pozwolił, aby Kakuzu zrobił malinki na jego szyi. Dłonie mężczyzny wodziły po jego nagim ciele, rozpalając go, ale z premedytacją omijały te najwrażliwsze miejsca. Rudy otarł się pośladkami o jego stojącą męskość, a Kakuzu zamruczał. Odwrócił go przodem do siebie i położyl na plecach, tarmosząc zębami kolczyki w jego sutkach. Pain jęczał z bólu i przyjemności, ocierając się o niego biodrami. Jego penis już stał na baczność, ociekając śluzem, a Kakuzu lizał jego tors, schodząc coraz niżej, aż zatrzymał sie przy podbrzuszu. Wziął do ust jego twardą męskość, a chłopak westchnął i zacisnął dłonie na prześcieradle. Zadowolony Kaku zaczął ssać, powoli ruszając głową do przodu i do tyłu. Po chwili Pain również zaczął poruszać w jego rytm biodrami, a wtedy czarnowłosy przestał. Położył sobie jego nogi na ramionach i polizał koniuszkiem języka dziurkę rudzielca. Po chwili wsadził cały język do jego gorącej dziurki, a Nagato jęknął i zasłonił sobie usta dłonią.
- Kak…Kakuzu, to trochę krępujące, wiesz….? – jęknął, gdy język zaczął ocierać się o jego gorące mięśnie. Brunet nie odpowiedział, prawdopodobnie dlatego, że ciężko się mówi z językiem w czyjejś dupie. W zamian za to chwycił jego domagającą sie uwagi męskość i zaczął poruszać na niej dłonią, wywołując coraz głośniejsze jęki chłopaka.
Odwrócił go na kolana i ustawił na czworaka, od razu wchodząc w niego płynnym ruchem. Lord Peace on World krzyknął, ale Kaku zatkał mu usta ręką, poruszając coraz szybciej biodrami. Po chwili opór mięśni Paina zmalał, a on sam zaczął pojękiwać z przyjemności. Przygryzł wargę, a po brodzie pociekła mu strużka krwi. Kakuzu starł ją palcem i zlizał, przyspieszając. Po pokoju roznosiły się krzyki Paina oraz dźwięk obijających się o jego pośladki bioder. Czarnowłosy znowu chwycił w dłoń jego członka, robiąc mu dobrze dopóki nie doszedł z głośnym jękiem. Wtedy wyszedł i po kilku szybkich ruchach dłoni na swojej męskości również spuścił się na plecy chłopaka.
- Zliż to. – podstawił mu pod nos swojego penisa, umazanego białą spermą i jeszcze inną, brązową materią, której nazwy lepiej nie przytaczać. Nagato skrzywił się z obrzydzenia i przez chwile myślał, że zwymiotuje, ale posłusznie zaczął ssać, dopóki Kakuzu nie doszedł w jego usta.
- A teraz połknij. – polecił mężczyzna, a rudy wykonał rozkaz.
- Widzisz jaki z ciebie grzecznych chłopiec? – zachichotał Kakuzu, całując go w obojczyk. – Będziesz teraz grzeczny?
Zielony na twarzy Pain pokiwał głową, a czarnowłosy ubrał się i wyszedł. Przynajmniej zaoszczędzili trochę kasy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz