wtorek, 4 grudnia 2012

Oneshot – Włóż do cholery te spodnie (HidaKaku)


         Zbudzony wrzaskami swojej chmurzastej i humorzastej trzódki posiadacz Rinnegana otworzył swoje wszechpotężne oczęta. Akurat ten moment wybrała sobie Konan, aby łaskawie nawiedzić go swoją wizytą.

- Co to kurwa ma być, Konan? Zwiastowanie? – prychnął rudy, widząc jej papierowe skrzydła. Dziewczyna zignorowała to, widocznie czymś zbulwersowana.

- Pain, wyłaź z tego wyra i zrób porządek z Hidanem! – darła się okropnie czerwona na twarzy.

- Chwila, chwila, moja panno. Kultura obowiązuje. Jak wchodzisz do czyjegoś pokoju, wypada ZAPUKAĆ. – upomniał ją Nagato. Niebieskowłosa wściekle prychnęła, ale posłusznie wyszła na korytarz. Po chwili zaczęła tarabanić pięściami w drzwi, aż wypadły z zawiasów i smętnie klapęły o podłogę. Usmiechnęła się niewinnie i weszła do srodka.

- Ale ja nie powiedziałem „proszę”. – syknął Pain, a następnie schował się pod łóżkiem, scigany stadem papierowych kartek.

- Dobra, dobra, mów o co chodzi. – skapitulował.

- Hidan zarządził protest i stanowczo odmawia włożenia dolnej części garderoby. – oświadczyła.

- Czyli…? – nie rozumiał rudy. Dziewczyna wywróciła oczami.

- Jezuu, jakim cudem taki półmózg jak ty został liderem? – prychnęła.

- Za piękne oczy. – wzruszył ramionami.

- Mówiąc prościej, Hidan siedzi właśnie w salonie nie chce włożyć gaci. – wyjaśniła.

- Aaa…no to mów, że ekshibicjonista. – uśmiechnął się szeroko lider Akatsuki i wyszedł z łóżka. Narzucił czarno-czerwony szlafrok na piżamę w chmurki i włożył kapciuchy z pyskiem wilka, na widok których Kisame zawsze dostawał napadu śmiechu. W ślimaczym tempie wyszedł na korytarz, poganiany przez Konan. Szczerze mówiąc wcale nie miał ochoty tam iść. Nic dziwnego, nikt nie chciałby zaczynać piątkowego dnia od konfrontacji z szalonym fanatykiem religijnym bez spodni.

- Rusz się. – niebieskowłosa niezbyt delikatnie kopnęła go w tyłek. Tylko ona w tej zgrai idiotów mogła sobie na to pozwolić, rudy miał od dawna pierdolca na punkcie swojej siostrzyczki. A jeśli choćby jeden błekitny włos na jej główce będzie miał rozdwojone końcówki, to oni dostaną opieprz. Itachi w trosce o swoje bębenki uszne dał dziewczynie swoją ukochaną, niezawodną, truskawkową odżywkę i codziennie rano osobiście czesał jej włosy.

          Po drodze minął ich Sasori z aparatem w ręce, bredzący coś o sztuce, a za nim leciał Deidara, który miał ślinotok ze wszystkich trzech mord. Na tej głównej miał przyklejony ogromny wyszczerz, tak szeroki, że niemal pękały mu usta. Pain chcąc nie chcąc wszedł dostojnym krokiem do salonu, gdzie działy się istne sceny Dantejskie.

         Itachi stał pod ścianą z pozornie obojętną twarzą, ale w oczach błyszczała mu zazdrość. Kisame ruszał głową jak kibic Ping Ponga, patrząc to na Hidana, to na jashinistę, nie mogąc się zdecydować, na którego zwrócić uwagę, która zazwyczaj absolutnie niepodzielnie przysługiwała sharinganowcowi. Ita wydawał się być zazdrosny z tego powodu. Zetsu bez żenady wlepiał żółte gały w wyeksponowane przyrodzenie jasnowłosego, a jego obydwie połowy odrębnie komentowały ten interesujący fragment osoby Hidana.Sasori z Deidarą przylecieli, a rudy zaczął trzaskać fotki. Długowłosy nadal usiłował zatamować ślinotok. Konan stała z boku, bardzo czerwona na twarzy ze złości i zawstydzenia, rzucając ukradkowe spojrzenia w stronę tej ciekawszej części jashinisty. Tobi jak zwykle latał w kółko, piszcząc jak opętany, a pośród tego burdelu siedział dumnie Hidan, usiłując oglądać telezakupy Mango w telewizji.

- Co się tu cholera dzieje? – ryknął Pain. Dach niebezpiecznie się zachybotał i wyglądało na to, że spadła satelita Cyfrowego Polsatu, bo ekran zaczął śnieżyć, a potem zgasł. Fioletowooki zawył i zaczął płakać, a Tobi nie wiedział o co chodzi, ale dla towarzystwa też zaczął płakać razem z nim.

- Lider spsuł telewizor! – chlipał nieśmiertelny. Nagle pudło zaskoczyło, ukazując uśmiechniętą panią, zachęcającą do zakupu wielofunkcyjnego pompowanego łóżka. Po chwili znowu zgasło, a wściekły wyznawca Jashina rzucił w nie kosą. Tym razem zamilkło na wieki wieków amen.

- Dooobryyy Jeezuu aa naaasz paaanie! Daaaj mu wieeecznie spoooczywanie! – zaryczał płaczliwym głosem winowajca, odprawiając modły nad poległym niedawno telewizorem.

- Ja się kurwa pytam, co ty wyprawiasz Hidan?! – wrzasnął ponownie rudzielec, a Lucek ostrzegawczo zagrzechotał.

- Ciiichoo…denerwujesz Lucjana. – upomniał go z naganą szarowłosy i ponownie usiadł na kanapie, eksponując przyrodzenie. Ponadprzeciętnie duże, jak zauważył z zazdrością Pain. Odkruchowo zerknął na swojego „przyjaciela”, który nigdy, nawet w swojej szczytowej formie nie osiągnął aż takich rozmiarów i momentalnie poczuł żal. Miał ochotę wyć. Konan widocznie wyczuła jego stan, bo poklepała go po ramieniu, aby dodac mu nieco otuchy.

- To jest protest, szefie! – oznajmił dumnie szarowłosy. Sasori właśnie wymieniał już trzecia kartę pamięci, którą usłużnie podawał mu Deidara. Pod blondynem pojawiła się już mała kałuża jego własnej śliny, a całe ubranie miał przemoczone.

- Jaki protest?

- Przeciwko konieczności noszenia spodni! – krzyknął pełen euforii szarowłosy.

        Trzasnęły drzwi i do salonu wkroczył Kakuzu, z groźną miną, trzymając w łapie parę granatowych jeansów.

- Hidan, włóż do cholery te spodnie. Ale już. – zakomendował, wyciągając w jego stronę brakującą część garderoby.

- Nie! – odparł stanowczo jashinista, demonstrancyjnie odwracając się.

- Już! – powtórzył brunet.

- Powiedziałem, nie! – wrzasnął jasnowłosy.

        Kaku bezceremonialnie przerzucił go sobie przez ramię i wykonał odwrót w stronę ich pokoju.

- Puszczaj mnie, ty bydlaku! – wrzeszczał, kopał i gryzł Hidan, ale nie robiło to na zamaskowanym najmniejszego wrażenia. Mężczyzna wniósł go do do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Rzucił chłopaka na łóżko i stanął nad nim.

- I co ja mam teraz z tobą zrobić? – spytał. Fioletowooki nadal obrażony odwrócił w drugą stronę głowę. Brunet cicho zachichotał i położył się na nim. Zaczął macać go po wrażliwych miejscach, a Hidan zarumienił się.

- Co ty robisz? – wyjąkał wściekły.

- No prosze. Cały dzień paraduje bez gaci, a teraz wstydliwy się zrobił. – mruknął Kakuzu, zdejmując maskę. Pocałował go gwałtownie, wsuwając mu język do ust, dłońmi cały czas pieszcząc jego męskość, która zaczęła się unosić i twardnieć. Zacisnął na niej dłoń, przesuwając ją w górę i w dół, a Hidan jęknął prosto w jego usta. Mężczyzna przyssał się do skóry na jego obojczykach, zostawiając na nich czerwone punkciki

- Nie chcę, żeby ktokolwiek poza mną oglądał cię bez gaci, jasne? – warknął. Fioletowooki spojrzał na niego zaskoczony.

- Kaku ty…? – nie skończył, bo brunet zatkał mu usta mocnym, długim pocałunkiem. Ponownie zechał niżej, zostawiając na torsie chłopaka wilgotne ślady. Hidan jęczał cicho, odchylając głowę do tyłu. Krzyknął, gdy usta Kakuzu zamknęły się na czubku jego męskości, ssąc i liżąc naprzemian.

- Będziesz już grzeczny? – spytał zielonooki, drażniąc się z nim i nie pozwalając mu dojść.

- Taak…- jęknął.

- Nie będziesz już więcej paradował bez spodni? – droczył się dalej Kaku.

- Takk…

- Obiecujesz?

- Kakuzu proszęę! – krzyknął szarowłosy i w tym momencie biała ciecz rozlała się we wnętrzu ust bruneta. Gęsta strużka polała mu się po brodzie, a Hidan zlizał ją koniuszkiem języka. Jego palce szybko rozpięły i zsunęły spodnie czarnowłosego, ukazując wyprężonego penisa. Szarowłosy wypiął się, patrząc prosząco na swojego partnera. Kaku chętnie zatopił się w gorącym wnętrzu, od razu poruszając się szybko. Jednocześnie dłonią pieścił imponującą męskość fioletowookiego, który po chwili ponownie doszedł, ale dzielnie klęczał wypięty dalej, czekając aż Kakuzu osiągnie orgazm. Kiedy to się stało, obydwaj ciężko dysząc położyli się na wąskim łóżku.

-Idź pod prysznic. A potem włóż spodnie. – rozkazał brunet, wskazując palcem na walające się po podłodze jeansy. Szarowłosy niechętnie wziął je i poczłapał do łazienki.


1 komentarz:

  1. Brawo, popłakałam się ze śmiechu :'D
    Masz fajny styl pisania i generalnie super ci to wychodzi ;)

    OdpowiedzUsuń