sobota, 1 grudnia 2012

Oneshot – Trening (ItaSasu)





        Zbliżali się już do Wioski. Po kilku minutach szybkiego biegu przekroczyli główną bramę, meldując się u strażników i rozeszli do swoich domów. Kolejna misja zakończona. Tylko czarnowłosy młodzieniec, z maską przedstawiającą pysk łasicy na twarzy, stał zamyślony na środku drogi.

- Stało się coś Itachi? – spytał siwowłosy mężczyzna. – Dlaczego nie wracasz do domu?

- I tak nikt tam na mnie nie czeka. – odparł bezbarwnym, głębokim jak studnia głosem. Miał rację. Bo kto cieszyłby się w domu z jego powrotu? Fugaku, który traktował swojego własnego syna jak narzędzie?? Mikoto, która się go bała? Czy może…

- Sasuke. – powiedział na głos, zdziwiony, jak mógł zapomnieć o młodszym braciszku. Pod maską łasicy na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech i popędził w kierunku rezydencji rodu Uchiha. Chciał jak najszybciej zobaczyć brata.

         Już z oddali widział czarnowłosego malca, stojącego mimo późnej pory w oknie. Jeszcze nie mógł dojrzeć biegnącego aniki, ale sharingan Itachiego widział o dużo, dużo więcej.

         Pewnie czuwał przy oknie, odkąd wrócił ze szkoły, pomyślał z rozczuleniem Ita, przyspieszając. Nie mógł się doczekać, aż weźmie Sasuke na ręce, a on zasypie go pytaniami.

- Wróciłem! – krzyknął, gdy tylko wpadł do domu, tak dla formalności. I tak nikogo to nie interesowało, grunt, że przynosił chlubę klanowi. Było dosyć późno, więc pewie rodzice położyli się już spać. Nawiasem mówiąc, jego ototo też powinien, ale dzisiaj wyjątkowo mu to wybaczy.

          Usłyszał tupot bosych stópek o drewnianą podłogę.

- Itachi!! – krzyknął Sasuke, mocno przytulając się do brata, tak, że odebrał mu na chwilę oddech. Mały, jak przystało na Uchihę, był dosyć silny.

- Aniki! Jak dobrze, że jesteś! Tęskniłem! – piszczał kruczowłosy obejmując łapkami szyję brata. – Jak minęła misja? Co robiłeś? Z kim walczyliscie? – zgodnie z oczekiwaniami długowłosego, z ust braciszka chlusnął nieustajacy potok wymowy. Łasica zaśmiał się i zaniósł go do jego pokoju, kładąc na łóżku. Był bardzo zmęczony, ale nie mógł sobie odmówić przyjemności pogadania z młodszym Uchihą. Tylko Sasuke w tym domu wykazywał jakieś zainteresowanie jego osobą. Zawsze martwił się o jego samopoczucie, a kiedy długowłosy był smutny, przybiegał do jego pokoju, zarzucał mu rączki na szyję i usiłował wdrapać się na jego kolana, co nie było łatwę, gdyż starszy w chwilach depresji siedział na parapecie. W tych chwilach Itachi sadzał go koło siebie, mocno przytulając się w tą drobną, wesołą istotkę i wdychał kojący zapach jego włosów. Wtedy się uspokajał i czuł, że dla brata zrobi wszystko. Pamiętał dokładnie dzień, w którym kuzyni przyszli oskarżyć go o zabicie Shisui, miał ochotę skręcić im karki. Niechybnie by to zrobił, gdyby Sasuke go nie powstrzymał. Starszy Uchiha był jak bomba sterowana mechanicznie, ale to kruczowłosy był detonatorem. Jednym słowem potrafił uspokoić Itachiego, a kiedy działa się młodszemu krzywda, Łasica bez namysłu mógłby wybić pół świata, gdyby to zadowoliło jego ototo.

- Odrobiłeś już lekcje? – spytał. Chłopiec lekko się zarumienił.

- Nie do końca. – wyznał. – Nie zrozumiałem jednego zadania.

- Pokaż. – zarządał starszy z braci. Był jednym z najlepszych absolwentów Akademii, więc szybko wytłumaczył wszystko kruczowłosemu.

- Idź już spać, Sasuke. Jest późno, a ty jutro idziesz do szkoły. – powiedział i poczochrał młodszego po głowie.

- Aniki…mogę dzisiaj z tobą spać? – poprosił Sasuke i zrobił tak słodką minkę, że gdby nawet Itachi chciał, nie mógł mu odmówić.

- Dobrze, tylko się wykąpię i zaraz do ciebie przyjdę. – starszy pocałował go w czółko i wyszedł. W drodze do łazienki natknął się na ojca.

- Jak misja, synu? – zagrzmiał Fugaku na widok swojego pierworodnego.

- Zakończona sukcesem. – mruknął, mijając głowę rodziny.

       Nie miał najmniejszej ochoty na pogawędki w stylu „Ty jesteś cudowny, a Sasuke jest beznadziejny”. Miał ochotę zabić ojca za każdym razem, gdy ten obrażał jego ototo, zwłaszcza w obecności chłopca. Nie mógł znieść widoku jego smutnej buźki i gromadzących się w czarnych oczach łez. Uważał, że Sasuke ma potencjał i zostanie kiedyś wspaniałym shinobi, ale Fugaku ignorował starania młodszego, skupiając wszystkie resztki ojcowskich uczuć w swoim starszym synu.

        Wziął szybki, ciepły prysznic, aby choć trochę zmyć z siebie trudy misji. Włożył brudny, zakurzony strój ANBU do pralki, przebrał się w czyste bokserki i wrócił do pokoju brata. Sasuke już tylko siłą woli trzymał uniesione powieki, czekając, aż brat wróci. Ita uśmiechnął się, pocałował go w policzek i położył obok niego, przykrywając go kołdrą niemal pod brodę. Mały ufnie wtulił się w szeroki, umięśniony tors aniki.

- Itachi, poćwiczysz jutro ze mną rzucanie shurikenami? – poprosił.

- Dobrze, ale etraz już śpij. – odparł długowłosy, obejmując brata silnym ramieniem.

- Mhm…- zamruczał ucieszony Sasuke, zasypiając.

- Kocham cię. – szepnął łasicowaty i pocałował go w czółko. Po chwili on też zasnął.

~~~

        Coś miękkiego i przyjemnie ciepłego głaskało go po włosach, starając się go obudzić. Otworzył ostrożnie onyksowe oczy i spotkał drugą parę takich samych tęczówek, otoczonych gęstymi rzęsami. Różniły się tylko tym, że w oczach młodszego zawsze świeciły psotne iskierki, a ślepia Itachiego przeważnie dla wszystkich, z wyjątkiem brata były beznamiętne i lodowate. Teraz jednak patrzyły na niego z czułością.

- Sasuke, wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły. – powiedział, ściągając z niego kołdrę. Krótkowłosy ziewnął rozdzierająco, owinął się z powrotem w puchatą pierzynę i odwrócił tyłem do brata, oświadczając, że tym razem nawet jego ma w głębokim poważaniu. Ale Itachiego Uchihy nie da się tak łatwo spławić.

          Wyłuskał piszczącego brata spod pościeli, łaskocząc go, po czym wstał, przerzucając go sobie przez ramię i podszedł do szafy. Wydobył z dna jasne spodenki, granatową koszulkę z wachlarzem i bokserki.

- Bądź grzeczny, bo inaczej zagilgoczę cię na śmierć. – powiedział długowłosy, starając się, aby wyszło groźnie. Był jednym z najlepszych zabójców konohańskiego ANBU, więc nie miał z tym problemu, ale najwidoczniej jego sztuczki nie działały na Sasu. Albo po prostu mały był święcie przekonany, słusznie z resztą, że brat nigdy nie zrobi mu krzywdy. Mały uśmiechnął się radośnie, ale pozwolił posadzić się w łazience na brzegu wanny i zdjąć z siebie piżamkę. Zarumienił się, gdy Itachi zsunął jego spodenki, co nie uszło uwadze starszemu. Bardziej niepokojący był jednak fakt, że jego męskość zareagowała na widok nagiego, kruchego braciszka.

- Ubieraj się. – polecił i szybko wybiegł z łazienki. Musiał ochłonąć. Nie od dziś wiedział, że woli chłopców, co było głównym powodem kłótni z ojcem, ale Sasuke to przecież jeszcze DZIECKO. Jednak nadal nie mógł wyrzucić z pamięci dotyku jego mlecznobiałej skóry. Zarumienił się na wspomnienie wczorajszej nocy. Nigdy nie przyzna się swojemu ototo, że kiedy ten spał, nie mogł się powstrzymać i wsunął rękę pod jego spodenki, głaszcząc po pośladkach i okolicach dziurki. Był wtedy strasznie pobudzony, ale jakoś się opanował i zasnął. Przecież tak nie można, Sasu to jego brat.

        Już ubrany krótkowłosy wyłonił się z łazienki i popatrzył żałośnie na brata.

- Znowu masz jakąś misję, aniki? – spytał, widząc, że długowłosy ma na sobie uniform ANBU.

- Nie, muszę tylko iść do Hokage i zdać raport z misji. – wyjaśnił Itachi. Buzia chłopca momentalnie się rozpromieniła.

- Czyli poćwiczysz ze mną rzucanie shurikenami?

- Oczywiście, przecież ci obiecałem. – uśmiechnął się starszy Uchiha. Szeroko, szczerze i bardzo ładnie, takie uśmiechy były zarezerwowane tylko dla Sasuke. – Leć już, bo naprawde się spóźnisz.

- Hai! – krzyknął Sasu i wspiął się na palcach. Podskoczył i złapał Łasica za ramiona, zmuszając go do pochylenia się i nieoczekiwanie cmoknął go w policzek. Pocałunek był bardzo delikatny, ale i tak twarz długowłosego zapłonęła żywą czerwienią.

         Młodszy wybiegł już dawno do szkoły, ale Itachi stał nadal na ganku domu, trzymając dłoń przy nadal piekacym policzku. Odwrócił się i napotkał wściekłe spojrzenie sharingana swojego ojca.

- Trzymaj łapy z daleka od niego. – warknął. Chłopak zmierzył go pogardliwym spojrzeniem.

- Nie martw się. Przy mnie mu włos z głowy nie spadnie. – prychnął starszy syn Fugaku. Ojciec zbliżył się i uderzył go mocno z otwartej dłoni w twarz.

- Nie pozwolę ci zrobić z niego takiego odmieńca, jak ty. – syknął. Ita zaśmiał się.

- Jedynym odmieńcem jesteś ty, tato. – powiedział, zablokował kolejny coś mężczyzny i pobiegł w kierunku siedziby Hokage. Szybko zdał raport i miał wolne, ale nie chciało mu się wracać do domu, gdzie matka chowa się przed nimi po kątach, a ojciec znowu by zaczął awanturę. Wolał poczekać na mieście.

- Ohayo. – ktoś przysiadł się do niego w parku, gdzie czekał, aż Sasuke skonczy lekcje.

- Witaj, Kakashi. – odpowiedział szarowłosemu ninja.

- Co tutaj robisz? – zainetresował się Hatake, przyglądając się koledze z oddziału. Od dawna łączyły ich przyjazne stosunki z domieszką seksu, ale żaden z nich nawet nie wpadł na to, żeby być razem. Po prostu spali ze sobą, kiedy tylko mieli na to ochotę, nic więcej.

- Czekam na brata. Nie mam ochoty wracać do domu. – odparł Itachi, przyglądając się Kakashiemu.

- Chodź może do mnie. Nie mam co robić, a Sasuke kończy dopiero o 15. Napijemu się kawy. – zaproponował mężczyzna wstając. Itachi dobrze wiedział, jak bedzie wyglądać ta jego „kawa”, ale nie miał nic przeciwko. Dawno nie mieli czasu na rozrywkę.

       Ruszyli do domu Kakashiego, rozmawiając. Zamaskowany otworzył drzwi i poszedł do kuchni zrobić obiecaną kawę, a brunet ruszył za nim. Usiadł na blacie stołu i przyglądał się, jak szarowłosy sypie kawę do kubków.

- Proszę. – podał mu naczynie pełne naparu. Chłopak z przyjemnością pociągnął łyk, Kakashi zawsze robił wyśmienitą kawę.

        Skończyli pić, a mężczyzna podszedł do siedzącego nadal na blacie stołu Itachiego i rozsunął jego uda kolanem. Z przyjemnością wsunął język do jego ust, delektując się słodko-gorzkawym smakiem kawy. Czarnowłosy oplótł go nogami w pasie i wsadził ręce pod jego bluzkę, gładząc umieśnione plecy. Kakashi oderwał się od jego ust i zrzucił kubki ze stołu, kładąc na nim chłopaka. Szybko pozbyli się ubrań, a Ita rozłożył chętnie nogi, czekając na ruch siwowłosego. Hatake podrażnił chwilę jego dziurkę, po czym wszedł w niego i od razu zaczął mocno go posuwać. Stół z hukiem obijał się o ścianę i chwiał się niebezpiecznie, ale nie zwracali na to uwagi. W końcu Itachi wygiął się w łuk, plamiąc spermą brzuch szarowłosego, który doszedł chwilę później w nim.

- Dzięki. – czarnowłosy pocałował go przelotnie w policzek, wziął z podłogi swoje ubrania i poszedł w kierunku łazienki. Kakashi obserwował, jak spomiędzy pośladków idącego chłopaka wypływa sperma. Ita wziął szybki prysznic, doprowadził się do porządku i stwierdził, że musi już iść, bo Sasuke zaraz kończy lekcje. Pożegnali się i wyskoczył z domu szarowłosego przez okno.

        Dotarł pod szkołą w chwili, gdy zabrzmiał ostatni dzwonek i czarnowłosy, wśród innych uczniów Akademii opuszczał budynek szkoły.

- Nie zapomnijcie o wypracowaniu na poniedziałek! – darł się za nimi Iruka, chociaż dzieciaki i tak go nie słuchały. Sasu widząc brata podbiegł i rzucił się mu na szyję.

- Już jesteś! – ucieszył się. – Idziemy na pole treningowe?

Itachi kiwnął głową. Pobiegli trzymając się za ręce.

~~~

- Uważaj, Sasuke i dobrze celuj. – upomniał go po raz setny brat, patrząc jak mały bierze rozpęd, trzymając w łapkach shurikeny. Pech chciał, że poślizgnął się na trawie, kiery wyskakiwał w górę i opadł pod kątem na kostkę. Sasuke zacisnął mocno powieki, starając się ze wszystkich sił nie rozpłakać przed bratem, jednak i tak zdradzieckie łzy wyciekły spod jego powiek.

- Ciii…spokojnie, nie płacz. Będzie dobrze, pokaż. – uspokajał go Itachi, oglądając jego nogę. Mały syknął z bólu.

- Stłuczona. Chodź, wracamy już do domu. – oświadczył starszy z braci, biorąc krótkowłosego „na barana”. Sasuke ufnie wtulił się w jego kark, wdychając zapach wiśniowego szamponu swojego aniki. Wyciągnął łapkę i zaczął bawić się czarnymi kosmykami, które umknęły spod gumki i opadały swobodnie na twarz. Mimo bólu chłopiec uparł się, aby pospacerowali chwilę po mieście. W końcu wrócili do domu, a Itachi posadził chłopca na blacie w kuchni i zaczął opatrywać jego kostkę.

        Delikatnie posmarował opuchnięte miejsce maścią, założył zimny okład i owinął starannie bandażem. Skonczył i pocałował brata w uszkodzoną kończynę, a Sasu zarumienił się uroczo. Ita poczuł, że znowu robi mu się ciasno w spodniach.

- Coś się stało, aniki? – spytał zaniepokojony chłopiec, dostrzegając zmiany na jego twarzy. Potem zauważył wybrzuszenie w spodniach brata i jeszcze bardziej spąsowiał, uśmiechając się szeroko.

- Masz erekcję, Itachi. – powiedział radośnie. Łasic zdębiał. Zastanawiał się, skąd jego brat zna takie słowa.

- To przeze mnie? – następne pytanie również zamurowało starszego. – Mogę ci pomóc. – zaoferował młodszy z braci.

- Co takiego? – wydusił Itachi.

- Chodź. – Sasuke chwycił go za ręke i pociągnął w stronę swojego pokoju. Posadził go na łóżku i uklęknął przed nim z zamiarem rozpięcia jego spodni, ale dłon długowłosego go powstrzymała.

- Sasu, skąd wiesz jak to się robi? – spytał cicho.

- Z tatusiem często tak się bawiliśmy. – wyjaśnił z uśmiechem, a w oczach jego aniki błysnął wściekły sharingan.

Fugaku, ty bydlaku! Zabiję cię!

- Lubisz te zabawy? – spytał po chwili. Twarz jego ototo posmutniała.

- Szczerze to nie, ale tatusiowi zawsze wtedy było dobrze, więc ja chcę, żeby tobie też bylo dobrze, Tachi. – wyjaśnił chłopiec, rozpinając spodnie brata. Wyciągnął z bokserek jego męskość i wziął do ust. Ita westchnął, jak na tak młodego dzieciaka był wyjątkowo zdolny. Pewnie ojciec wiele razy już go przerżnął, pomyślał z gniewem. Doszedł z głośnym jękiem w jego usta, a Sasuke chwilę pociamkał i połknął. Strużka spermy pociekła mu po brodzie, Itachi starł ją palcem i oblizał. Maluch przyglądał mu się, przekrzywiwszy główkę.

- Twoje smakuje lepiej, aniki. – uśmiechnął się przesuwajac rączką po całym trzonie męskości brata. Szybko się rozebrał i usiadł na nim, nabijając się na jego męskość. Opuscił się do końca i znieruchomiał, czekając, aż jego ciało się przyzwyczai. Itachi w tym czasie oddychał głęboko, starając się nie poruszać w ciasnym wnętrzu braciszka.

- Już..- wyjęczał Sasuke i poruszył w górę i w dół biodrami. Odpowiedział mu stłumiony jęk brata. Przywarł do jego ust, gładząc swoim języczkiem jego język, ale po chwili starszy przejął dominację. Przewrócił go na plecy, szybciej poruszając się. Sasuke jęczał tak głośno, że bał się, że zaniepokojona tymi dźwiękami matka przyleci do pokoju, więc zatkał mu usta kolejnym pocałunkiem. Poczuł coś wilgotnego na drzuchu, to Sasu spuscił się. On sam doszedł chwilę potem i opadł na łóżko koło brata.

- Podobało ci się? – spytał Itachi. Sasuke uśmiechnął się i pokiwał główką, wtulając się w nagi tors brata.

- Wolałbym to robić z tobą, a nie z tatusiem. – wyznał cicho chłopiec. Długowłosy aż zgrzytnął zębami.

- Już więcej nie będziesz musiał, obiecuje ci. – przyrzekł shinobi i pocałował brata w czółko.

Zabiję cię, Fugaku…


1 komentarz:

  1. Wow...aż mnie zatkało :o będę mówić w prost chcę wiedzieć czy Ita zabije ojca i jak dędzie wyglądał związek braci ;3 mrrrr <3 / Lulu

    OdpowiedzUsuń