sobota, 1 grudnia 2012
Oneshot – Albo teraz, albo nigdy! (ZabuHaku)
Wszędzie pachniało lasem. Tym oszałamiającym zapachem sosen, ziół i wilgotnego poszycia.
Na pierwszy rzut oka niewprawny obserwator mógłby stwierdzić, że pośrodku tego lasu, na pięknej, szmaragdowej polanie klęczy ładna dziewczyna, zbierając jakieś zioła.
Wprawny obserwator natomiast zauważyłby, że prześliczna, blada, czarnowłosa dziewczyna zrywa kwiaty dziewanny leczniczej. Nikt nie domyśliłby się, że ta piękna młoda kobieta to tak naprawdę pietnastoletni Haku i jest on zdecydowanie chłopcem.
- Haku, pospiesz się. – usłyszał zimny, wyprany z emocji głos. Jego serce zadrżało.
- Tak jest, panie Zabuzo. – odpowiedział i błyskawicznie poderwał się z ziemi.
- Zaraz wyruszamy. – powiedział zamaskowany mężczyzna i odszedł w kierunku gospody, w której się zatrzymali. Haku posłusznie poszedł za nim. Zabuza zapłacił za pokój, a chłopiec zniósł ich plecaki. Mogli ruszać w drogę.
~~~
Szli już długo, a Haku nawet nie wiedział dokąd zmierzali. Prawdopodobnie pan Zabuza otrzymał nową misję. Powoli zaczynało się ściemniać, było także coraz zimniej. Zapowiadała się naprawdę mroźna noc, ale Momoki nadal szedł, nie zwracając uwagi na słabnącego chłopca. Czarnowłosy oddychał z trudem, bolały go nogi i coraz ciężej było mu nieść ciężki plecak, ale ani myślał poskarżyć się mistrzowi.
- Jeśli dalej będziesz się tak ociagał, zostawię cię tutaj. – warknął Diabeł z Mgły.
- Hai. – szepnął tylko chłopak i zmobilizował wszystkie swoje siły, doganiając mężczyznę, który najwidoczniej nie czuł zmęczenia.
Zabuza zwolnił nieco, patrząc kątem oka na niemal trochtającego obok Haku. Przeszło mu przez myśl, że może jest zbyt surowy, w końcu chłopak jest taki delikatny, ale szybką ją wyrzucił z głowy. Jeśli brunet ma zamiar być shinobi, musi się nauczyć znosić wszelkie niewygody i być wytrzymałym.
- Za jakąś godzinę powinniśmy dojść do niewielkiej wioski, zatrzymamy się tam. – powiedział szorstko mężczyzna, poganiając chłopca. Haku odetchnął z ulgą, było mu już słabo.
Dotarli do wioski, a czarnowłosy młodzieniec jedynie siłą woli utrzymywał pion. Zabuza zamówił pokój, jak zwykle jeden. Tradycyjnie on będzie spał na łóżku, a Haku na podłodze. Chłopiec nie lubił tego, miał delikatne ciało i zawsze rano był obolały, ale ani mu przez myśl nie przyszło, aby protestować. Słowo pana Zabuzy było dla niego niepodważalne i święte, a gdyby zaszła taka potrzeba, bez wahania oddałby za niego życie. Kochał go, dlatego był w stanie znieść najgorsze krzywdy, aby tylko jego mistrz był zadowolony.
Gospodyni wskazała im pokój, patrząc z lękiem na mężczyznę z ogromnym mieczem na plecach. Nic dziwnego, Zabuza był bardzo wysoki i barczysty, a poznaczona bliznami, surowa twarz dawała mu bardzo demoniczny wyraz. Widać było, że ten człowiek jest w stanie zrobić wszystko, aby spełnić swój cel. Nie bez przyczyny nazywano go Diabłem z Wioski Mgły.
Wyczerpany Haku skulił się w kłębek pod kocem na podłodze i niemal od razu zasnął. Momochi patrzył się bezmyślnie w sufit, aby po chwili przenieść wzrok na bardziej interesujący obiekt, jakim był jego uczeń. Obserwował, jak chłopiec równo oddycha, a lśniące, czarne włosy opadają mu kosmykami na twarz. Na pewno jest bardzo zmęczony, a na podłodze jest zimno i niewygodnie. Haku zaczął drżeć z chłodu, a Zabuzę ścisnęło jakieś nieokreślone uczucie. Bez namysło wstał i ostrożnie położył chłopca na łóżku, aby go nie obudzić. Wślizgnął się pod kołdre obok niego, przypatrując się z bliska jego spokojnej twarzy. Skóra chłopca wyglądała na bardzo cienką i delikatną, zupełnie jak skóra niemowlęcia. Zabuza odgarnął niesforny kosmyk smoliście czarnych włosów, który opadł na jego policzek. Przekonał się, że skóra Haku jest cudownie gładka, bez żadnej skazy. Leżał, obserwując jego regularne brwi, drobne, dziewczęce usteczka, prosty nos i dwa wachlarze czarnych rzęs, opadające na policzki. Chłopiec wyczuł źródło ciepła, które biło od mężczyzny i wtulił się w jego tors. W normalnych warunkach Zabuza nakrzyczałby na niego i dał jakąś karę, ale to nie były normalnie warunki. Zamiast tego objął swoim muskularnym ramieniem szczupłe ciało czarnowłosego i nie mogł się powstrzymać, więc cmoknął go w czoło.
- Kocham cię, Zabuzo…- szepnął Haku przez sen. Momochi zastygł na chwilę, przerażony, że chłopak obudził się i widział to, co zrobił, ale zmęczony brunet nadal spał. Mężczyzna odprężył się, mocniej przytulając długowłosego do siebie, a jego serce zaczęło szybciej bić. Zasnął z nosem wtuloonym w aksamitne włosy Haku, pachnące lawendą.
~~~
Rano obudziło go dziwne ciepło i silny, nieco duszący uścisk czyjegoś ramienia. Zasnął na podłodze, a tam raczej nie powinno być tak przyjemnie cieplutko, a już na pewno nikt nie powinien go przytulać, więc coś mu się nie zgadzało. Otworzył ostroznie oczy i spojrzał prosto w twarz śpiacego Zabuzy. Z wrażenia aż zakręciło mu się w głowie. Musi szybko stąd wyjść, inaczej mistrz na niego nakrzyczy. Ostrożnie usiłował wyślizgnąć się spod ramienia mężczyzny, ale był za cieżki.
- Co ty robisz Haku? – usłyszał zimny głos. Zadrżał mimowolnie, co nie uszło uwadze mężczyzny. – Śpij, jeszcze jest wcześnie a przed nami długa droga. – dodał już łagodniej Zabuza, ponownie kładąc głowę na poduszce. Haku, chcąc nie chcą zrobił tak samo, rozkoszując się ciepłem ciała mężczyzny. Przysunął się bliżej i przez przypadek otarł pośladkami o męskość swojego mistrza, pobudzając ją w ten sposób. Zamarł, zawstydzony, a na jego policzkach pojawił się szkarłatny rumieniec, który pogłębił się, gdy poczuł jak dłoń Zabuzy delikatnie głaszcze jego tyłek.
- Zgrabny jesteś, wiesz? – mruknął mu na ucho Momochi, chichocząc. Haku nie wiedział, co odpowiedzieć, więc milczał. W końcu obydwaj zasnęli.
Obudzili się jakieś dwie godziny później, zjedli śniadanie przyniesione przez gospodynię i ruszyli w drogę. Haku cały czas był skrępowany i unikał wzroku meżczyzny, co niezmiernie go bawiło. W końcu postanowił opowiedzieć mu o misji.
- Zatrudnił nas niejaki biznesmen Gato i teraz zmierzamy do Kraju Fal, aby uniemożliwić budowę mostu. Podobno posłali już kogoś po posiłki do Konohy, ale nie sądze, aby przysłali kogoś silnego. Pewnie jakąś drużynę świeżo upieczonych genninów.
- Jakie jest moje zadanie? – spytał czarnowłosy.
- Będziemy z nimi walczyć. – wzruszył ramionami Zabuza. – A ty mi pomożesz.
- Hai. – odpowiedział Haku, przyspieszając.
Dotarli do Kraju Fal i ponownie wynajęli pokój. Rozdzielili się, szukając informacji na temat mostu. W końcu wrócili zmęczeni i zjedli obiad.
- Czego się dowiedziałeś? – spytał posiadacz wielkiego miecza.
- Konoha faktycznie wysłała drużynę geninów. Są to Sakura Haruno, Uzumaki Naruto i Uchiha Sasuke. Ich senseiem jest Hatake Kakashi.
- Hatake Kakashi…?- powtórzył wolno Zabuza. – Robi się ciekawie.
- To ten słynny Kopiujący Ninja? – spytał Haku.
- Tak. Mówiłeś jeszcze, że ktoś z nim jest…ten trzeci chłopak, jak mu było?
- Uchiha Sasuke. Ostatni pozostały z rodu Uchiha. – powiedział czarnowłosy.
- Hmm…chyba naprawde bedzie ciekawie. Chodźmy teraz spać, jutro zaatakujemy most.
Weszli do pokoju. Haku już chciał rozścielić sobie koc na podłodze, ale mężczyzna go powstrzymał, wskazując łóżko. Chłopak zarumienił się, ale posłusznie usiadł na meblu, czekając, aż meżczyzna skończy się myć i wyjdzie z łazienki. W końcu Zabuza w obłoku pary wyłonił się zza drzwi, a brunet szybko zniknął w mniejszym pomieszczeniu. Umył się dokładnie i nasmarował całe ciało lawendowym balsamem własnej roboty. Rozczesał długie, czarne włosy i spojrzał w lustro. W jego brązowych oczach malował się jakiś upór i zawziętość. Wyszedł z pokoju w krótkim kimonie i podszedł do łóżka, na którym leżał Zabuza i czytał książkę. Jednak nie położył się obok, tylko ostrożnie usiadł okrakiem na biodrach mężczyzny, wyciągając mu z ręki ksiażkę. Albo teraz, albo nigdy!
Pochylił się nad Diabłem z Mgły, a jego hebanowe włosy delikatnie połaskotały go po twarzy. Pocałował Zabuzę, nim ten zdążył zareagować, po czym oderwał się od jego ust, zlizując z jego brody strużkę śliny.
- Haku, co ty do cholery wyprawiasz? – warknął Momochi, ale chłopak położył mu blady palec na wargach, dając znak, że ma milczeć. Pocałował go ponownie, tym razem bardziej namiętnie i rozchylił kimono. Pod spodem nie miał zupełnie nic. Nieco zarumienił się, gdy Zabuza zaczął go dotykać, ale zaraz sam zdejmował z niego ubrania, mrucząc cicho. Shinobi miecza leżał spokojnie, patrząc spod rzęs na poczynania chłopaka, który wziął jego meskość do swoich drobnych usteczek i lizał oraz całował ją po całej długości.
- Kocham cię, Zabuzo. – szepnął, tym razem na jawie. Gdy poczuł, że mężczyzna będzie dochodził, podniósł się i chciał nabić się na jego penisa, ale silna dłoń mu w tym przeszkodziła.
- Co ty robisz? – wysapał Diabeł. – Bez przygotowania jutro będziesz niezdolny do walki. – wsadził mu ostrożnie dwa palce do dziurki. Haku cicho jęczał i zaczął się na nie nabijać. Zabuza obserwował go jak zaczarowany, chłopak wygądał zjawiskowo. Taki niewinny, a jednocześnie kuszący. W koncu uznał, że jest odpowiednio rozciągnięty i pozwolił mu zadziać się na swoją męskość.
- Boli? – spytał, widząc grymas na bladej twarzy.
- Nie. – odparł brązowooki i zaczął się poruszać, napierw wolno, aby stopniowo przyspieszać. Pod koniec wił się i rzucał po łóżku, nabijając się na członek ukochanego mężczyzny. Doszli razem i opadł zdyszany na szeroki tors Zabuzy. Momochi wyszedł z niego ostrożnie i położył obok, głaszcząc wyczerpanego chłopaka po plecach.
- Śpijmy już. – polecił. Haku tylko pokiwał głową i zasnął.
~~~
Nazajutrz wszystko potoczyło się szybko. Haku został znokautowany przez dwóch chłopaków, ale dzielnie walczył. On sam już nie dawał rady Kakashiemu. Widział, jak ostrze kunaia jest kierowane w jego stronę, ale nie miał szans uciec. Czekał na cios, który nie nastąpił. Zamiast tego przed nim pojawiła się drobna postać chłopca, który własną piersią go zasłonił, a teraz osuwał się w kałuży krwi w jego ramiona.
- Żegnaj, Zabuzo…-szepnął i zgasł. Mężczyzna nie miał czasu na rozpacz, musiał walczyć. W końcu na scenę raczył wkroczyć Gato. Skręcił mu kark, to przez niego Haku nie żyje. Spojrzał na siebie, wyglądał jak jeż. Ludzie biznesmena ostrzelali go shurikenami i kunaiami. Upadł. Wiedział, że to jego ostatnia walka.
- Kakashi. – wychrypiał. – Proszę…zanieś mnie do niego.
Szarowłosy zrozumiał o co chodzi i wziął go na ręce, ostrożnie kładąc obok ciała czarnowłosego. Zabuza odwrócił się w jego stronę i pogłaskał delikatny policzek. Pochylił się nad nim i po raz ostatni pocałował te, teraz już zimne usta. Sakura zaczęła płakać i wtuliła się w Hatake, a dłonie Sasuke i Naruto mimowolnie splotły się ze sobą.
- Ja też cię kocham, Haku. – szepnął i umarł.
A wtedy zaczął padać śnieg.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Śliczne... naprawdę śliczne...może trochę uproszczone, ale po prostu piękne.
OdpowiedzUsuń