piątek, 7 grudnia 2012

Oneshot – Lekcja (ShikaKiba)


    Ciszę i spokój niedzielnego wieczora zakłóciło pukanie do drzwi. Leżący na kanapie z pilotem w ręce Kiba rzucił niechętne spojrzenie w stronę przedpokoju, po czym z westchnieniem powrócił do obserwowania jakiegoś meczu piłki nożnej. Ziewnął szeroko, a łomotanie do drzwi powtórzyło się. Akamaru zaskomlał i spojrzał w stronę swojego pana wyczekująco.

- Otwórz. – polecił mu Inuzuka, nie ruszając się ani o milimetr z legowiska. Biały, wielki pies wstał i szczeknął. Przy odrobinie szczęścia możnaby to wziąc za coś w rodzaju „Sam rusz dupę i otwórz, co ja lokaj jestem?”

- No idź otwórz, bo sobie gość pójdzie. – powiedział Kiba, rzucając w psa puszką po coli. Aka warknął, ale posłusznie poszedł w stronę przedpokoju, zatrzymując się przed drzwiami wejściowymi. Stanął na tylnich łapach i chwycił zębami zamek w drzwiach, obracając go. Nacisnął wielką łapą klamkę i pchnął je, wpuszczając wkurzonego i zziębniętego Shikamaru do środka.

- Jak miło, że otworzyłeś staremu przyjacielowi drzwi. – prychnął, bezbłędnie kierując się do salonu i zapalił światło. Kiba jęknął i zasłonił przedramieniem oczy.

- Co jest, fotofobię masz? – spytał Shika, siadając i głaszcząc psa, który położył mu olbrzymi łeb na kolanach i zaczął ślinić jego spodnie.

- Nie, stałem się wampirem i przechodzę na nocny tryb życia. – warknął psiarz, mrużąc nieprzyzwyczajone do światła oczy.

- Chyba wegetacji. – zauważył złośliwie Nara, przyglądając się środowisku, w którym wylegiwał się przyjaciel. Wokół niego walało się mnóstwo śmieci i ciuchów, a to wszystko okraszone okruszkami po chipsach i krakersach.

- Odwal się. – mruknął Kiba, siadając i drapiąc się po rozczochranej głowie. – Masz do mnie jakąś sprawę, czy tak tylko sobie zechciałeś wpaść na pogawędkę?

- Mam prośbę. – powiedział Shikamaru, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Inuzuka warknął i wyrwał mu rakotwórczą używkę z rąk.

- Ej! – zaprotestował Shika, ale paczka fajek została bezlitośnie zmiażdżona w silnej dłoni psiarza.

- Nie pal tego ścierwa. – powiedział Kiba. – A teraz o co chodzi?

- Jutro prowadzę z dzieciakami zajęcia na temat zwierząt używanych przez ninja i pomyślałem, że fajnie by było, gdybyś wpadł z Akamaru i troche im poopowiadał. – wyjaśnił Nara, nadal głaszcząc psa, który zamerdał ogonem. Widocznie podobał mu się ten pomysł.

- Co ty na to? – zapytał jeleń, uśmiechając się lekko. Kiba westchnął. Szczerze mówiąc nie chciało mu się iść do Akademii, ale nie był w stanie oprzeć się swojemu zniewalającemu przyjacielowi. Już od kilku lat miał słabość do Shikamaru.

- Akamaru, chcesz iść? – spytał się psa. Zwierzak entuzjastycznie zaczął machać ogonem i zaszczekał, dając swojemu panu dobitnie do zrozumienia, że pójdzie, nawet jeśli miałby nie dostać ulubionych kości przez tydzień.

- Zgoda. – powiedział Kiba, a jego wskaźnik humoru, nawiasem mówiąc nie za wysoki, spadł o kilka szczebelków. Są różne sposoby spędzenia poniedziałku, a nauczanie dzieciaków na temat życia psa-ninja nie należy do najciekawszych z nich.

- Dziękuję. – powiedział Shika i wstał, uśmiechając się kącikami ust i mrużac oczy. Zauważył znajomy błysk zachwytu w oczach przyjaciela i uśmiechnął się w duchu z satysfakcją. Wiedział, że podoba się Kibie i wiedział również, jak ten fakt wykożystać do swoich celów. Był w końcu geniuszem.

- Widzimy się jutro o ósmej. – rzucił, wychodząc. – A spróbuj się spóźnić, to cię uduszę.

        Wyszedł na dwór, wdychając głęboko czyste, wieczorne powietrze, dokładnie filtrowane przez drzewa Pierwszego Hokage. Sięgnął do kieszeni po papierosy i przypomniał sobie, że w bestialski sposób zostały one zarekwirowane przez Inuzukę. Westchnął z irytacją i ruszył w stronę najbliższego sklepu po fajki. Pchnął drzwi, a wmontowany obok wejścia świstak zaczął gwizdać. Skrzywił się, nie cierpiał tego idiotyzmu. podszedł do lady i przetrząsnął w myślach zawartość lodówki, szukając produktów, które zdecydowanie powinien dokupić.

- Proszę paczkę niebieskich L&M. – powiedział.

- Od kiedy palisz niebieskie? – spytał stojący za nim Kakashi.

- Dzień dobry Kakashi-sensei. – przywitał się, mierząc mężczyzne spojrzeniem. Hatake miał w koszyczku makaron spaghetti, jakies sosy, przyprawy, których znaczenia Nara i tak nigdy nie pojmie i butelke dobrego, wytrawnego wina.

- Czyżby szykowała się kolacja z Iruka-senseiem? – spytał, uśmiechając się lekko i zapłacił za swoje fajki. Otworzył paczkę i wetknął papierosa w usta, z satysfakcją obserwując, jak szarowłosy mężczyzna nieco rumieni się pod swoją maską.

- Ehhh, Shikamaru, ty się zawsze domyślisz tego, co nie trzeba. – westchnął w końcu Kaszalot, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie. – Myślisz, że bedzie smakowało mu spaghetti carbonara?

- O ile nie przypalisz, to chyba tak. – chłopak wzruszył ramionami, zapalając sterczącego w ustach papierosa. Właściciel sklepu właśnie miał zamiar mu powiedzieć, że w tym lokalu nie wolno palić, ale zauwazył, z kim szatyn rozmawia, więc dał spokój. Wszyscy wiedzą, że lepiej nie narażać się Kakashiemu.

         Jounin zapłacił za swoje zakupy i poleciał do domu, a Shikamaru z braku innych zajęć zaczął włóczyć się po wiosce. Uwielbiał, kiedy było tak cicho i spokojnie. Wtedy mógł swobodnie myśleć i nic mu nie przeszkadzało…

- SHIKAMARU!!

…no prawie nic. Chociaż szczerze mówiąc blondwłosego dresa, którego Sasuke trafnie określił mianem „Młotka” można było podciągnąć pod kategorię „nic”.

- Co robisz? – spytał Naruto, podskakując. Shika zastanawiał się, czy jest to tylko zwykła oznaka radości, czy też chłopak chce spojrzeć mu w oczy? W drugim przypadku takie zachowanie byłoby uzasadnione, ponieważ Nara należał do osobników o wzroście przekraczającym średnią krajową, natomiast Uzumaki nadal był niski.

- Myslę. – warknął geniusz, ruszając przed siebie. – Innymi słowy, robię coś, na co ty nigdy w życiu się nie zdobędziesz.

- Eeej! Temee, sugerujesz, że jestem głupi?! – wrzasnął blondyn, usiłując dotrzymać mu kroku, co nie było łatwe z powodu jego krótkich nóżek.

- Dokładnie. – uciął Nara, wskakując na najbliższe drzewo. Naruto potrafił wymęczyć człowieka psychicznie i fizycznie, więc najskuteczniejszą metodą ratunku był odwrót. Pobiegł do domu, z ulgą zamykając na klucz drzwi. Po tej ucieczce przed Uzumakim był kompletnie wyczerpany. Powlókł się do sypialni, położył na łóżku i zasnął.

~~~

         Rozedrgana, mlecznobiała smuga pary unosiła się znad kubka kawy, dolatując do wrażliwych nozdrzy Inuzuki, stopniowo pobudzając go do życia. Kiba wyznawał zasadę, że „Dzień bez kawy to dzień z życia zombie” toteż nie wyobrażał sobie egzystencji bez tego cudownego napoju. A już zwłaszcza po nieprzespanej nocy.

         Zerknął na zegarek. Siódma piętnaście, zdążę, pomyślał, nerwowo przegladając szczegółowy plan zajęć, który w nocy przygotował. Zaraz po wyjściu Shikamaru zerwał się na równe nogi i zaczął przygotowywać się do lekcji. Nie chciał zbłaźnić się przed przyjacielem.

        Dopił kawę i przetarł palcami kąciki oczu. Pod powiekami nadal miał piasek i podejrzewał, że również głebokie, urocze sińce godne co najmniej Edwarda Cullena. Nie dobrze. Nie chciał, żeby dzieciaki się go przestraszyły. No, ale z drugiej strony jeśli na sali będą fanki Zmierzchu….

          No, nie ważne. Zjadł śniadanie i nasypał Akamaru psich chrupek, których psiak nie lubił i prawie nigdy nie jadł. Usiadł ze zbolałą miną przed miską i wpatrywał się załzawionymi oczętami w pana, dopóki ten nie zlitował się i nałożył mu do miski Pedegree z puszki. Zjadł ze smakiem i oblizywał się, bezczelnie machając ogonem.

- Chodź Akamaru. Idziemy uświadomić nowe pokolenie. – powiedział Kiba, a pies radośnie zaszczekał i wybiegł z domu, wpadając na starszą panią, która była ich sąsiadką. Zaskomlał przepraszająco i chwycił w zęby siatki z jej zakupami, wnosząc je pod jej mieszkanie. Kobieta przestała się na niego wściekać i dała się polizać po ręce, a Aka ponownie zbiegł ze schodów, wychodząc na dwór i kierując się w stronę Akademii.

- Może byś tak zaczekał? – zrzędził Kiba, który szedł za nim z kwaśną miną i ciężką torbą w ręce. Jego podopieczny posłusznie zawrócił, pozwalając, by Inuzuka wsiadł na jego grzbiet. Jego łapy lekko wryły się w ziemie, a pies zaskomlał coś w rodzaju „Odchudzaj się, bo jeszcze chwila i będziesz wyglądał jak Chouji” i ruszył. Po kilku minutach byli już przed budynkiem szkoły, gdzie czekał na nich Shikamaru, paląc papierosa.

- Dajesz zły przykład dzieciom. – zbeształ długowłosego, wyrywając mu fajkę z ręki.

- Ty też. – zauważył sarkastycznie Nara. – Wysługujesz się zwierzętami. – wskazał głową na Akamaru, który trzymał w pysku torbę.

- I do tego śmiecisz. – dodał, patrząc jak Inuzuka wdeptuje peta w chodnik. – Chodź.

Zaprowadził go do sali, w której mieli lekcje, gdy byli jeszcze studentami Akademii.

- Ehh, jak dobrze wrócić na stare śmieci. – westchnął Kiba, rozglądając się. Usiadł sobie pod ścianą, a po chwili zabrzmiał dzwonek i do środka weszła grupa dzieciaków. Zajeły swoje miejsca i wlepiły oczy w nauczyciela.

- Jak już mówiłem, dzisiaj bedziemy mówić o zwierzętach-ninja, dlatego poprosiłem przyjaciela, aby trochę przybliżył wam temat, bo zna się na tym znacznie bardziej niż ja. – powiedział Shikamaru, a miny dzieciaków ze znudzonych i zaspanych stały się zaciekawione. – Kiba, mógłbyś tu pozwolić?

        Gardło Inuzuki ścisnęło się z tremy. Przez chwilę myślał, że zwymiotuje, idąc w kierunku środka klasy, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Zawsze bał się występów publicznych, nawet jeśli widownia składała się z małych dzieci.

- Nie martw się, będzie dobrze. – szepnął mu na ucho Nara, niby przypadkiem dotykając wargami jego skóry. Psiarz zadrżał i zaczerwienił się.

- Cześć, jestem Inuzuka Kiba, a to jest Akamaru. – przedstawił się, a pies zaszczekał i podbiegł do niego, merdając ogonem. – Właściwie on też jest Inuzuka, bo jest dla mnie jak brat. Wychowywałem się razem z nim i wiem, że możemy na sobie polegać. Byłbym w stanie oddać za niego życie, a on sam niejednokrotnie dla mnie naraził swoje. – kontynuował, głaszcząc psa po głowie. Uczniowie siedzieli ciuchutko, zasłuchani, a Shikamaru z leniwym uśmiechem na ustach stał pod ścianą, obserwując, jak Kiba z pasją mówi o swojej więzi z psem. Uwielbiał, kiedy na jego twarzy pojawiał się ten uśmiech, a oczy błyszczały jakimś wewnętrznym blaskiem. Po pięciu minutach cała trema odpłynęła z chłopaka i już na luzie opowiadał o różnych ciekawostkach. Dzieciakom oczy niemal wyszły z podziwu na wierzch, gdy wykonali Technikę Ludzkiego Klona, a potem opowiadał o Gatsuga. Potem Akamaru wykonał Dynamiczne Oznaczanie, a dziewczyny zaczęły piszczeć i schowały się pod ławkami. Następnie Kiba wyciągnął z torby szczotki, a dziewczęta rzuciły się na Akamaru, dokładnie go szczotkując. Wyrwały mu przy tym troche sierści, ale pies ucieszony zainteresowaniem i podziwem nie protestował, grzecznie czekając, aż skończą zabieg. W końcu lekcja minęła, o czym dobitnie poinformował dzwonek i dzieci niechętnie wyszły z klasy, żegnając się z Akamaru i czochrając go za uszami.

- I jak było? – spytał z szerokim uśmiechem Kiba.

- Fantastycznie. – powiedział Nara i pocałował go przelotnie w policzek. – A teraz wybacz, ale mam zajęcia z inną klasą.

           Odszedł, a Inuzuka nadal stał z nogami wrośniętymi w ziemię, wpatrując się z szokiem w jego plecy, jakby chciał wywiercić w nich całkiem gustowną dziurę. Długowłosy zniknął za jakimiś drzwiami, a Akamaru polizał swojego pana po ręce, przywracając go tym samym do rzeczywistości.

- A, tak. Wracamy do domu, Aka. – powiedział i wsiadł na jego grzbiet.

~~~

Ciszę czwartkowego wieczora przerwało pukanie do drzwi.

- Idź otwórz. – rzucił Kiba, popychając stopą psa. Ponownie leżał na kanapie i bez entuzjazmu skakał po programach, ale tym razem mieszkanie było wysprzątane, bo Hana zlitowała się nad młodszym bratem i mu zrobiła porządek.

- Chyba mam deja vu. – stwierdził Shikamaru, wchodząc do salonu.

- To znowu ty? – Kiba uniósł brwi, robiąc mu troche miejsca na kanapie.

- Nie odpowiada ci moje towarzystwo? – spytał Nara ze zmysłowym uśmiechem. Kiba zarumienił się, nadal pamiętał ten delikatny jak dotyk motyla pocałunek.

- Musimy oblać nasz sukces. – powiedział Shika, wyciągając zza pleców wino. Kiba wstał i przyniósł z kuchni kieliszki. – Cała klasa napisała sprawdzian z twojej prezentacji na 5. A kilkoro dzieciaków namówiło rodziców na adopcje psiaka ze schroniska twojej rodziny. – poinformował jeleń, rozlewając wino do kieliszków. Inuzuka uśmiechnął się szeroko i upił łyk.

- Cieszę się. – powiedział, a ich oczy spotkały się na moment, który wydawał się być wiecznością.

         Shikamaru ostrożnie odłożył kieliszek na ławę i pochylił się nad chłopakiem, łącząc ich usta w delikatnym pocałunku. Kiba rozwarł szerzej wargi, pozwalając, aby język chłopaka zagłębił się we wnętrzu jego ust, pieszcząc delikatnie jego policzki. Chwycił go za szyję i przyciągnął do siebie, rozkoszując się smakiem Nary. Geniusz smakował winem, cytrynową pastą do zębów i papierosami, które wypalał w nadmiernej ilości. Oderwali się od siebie, a Shikamaru pogłaskał wierzchem dłoni jego policzek.

- To strasznie kłopotliwe, ale wydaje mi się, że cię kocham. – wyznał w końcu. Kiba usmiechnął się szeroko i tak pięknie, że Shika doszedł do wniosku, że warto było wypowiedzieć te 44 głoski. Ponownie zatopił się w smaku jego ust, rękami wodząc po umięśnionym torsie, opiętym czarnym podkoszulkiem. Po chwili niepotrzebna bluzka wylądowała na podłodze, a zaraz potem w jej ślady poszły spodnie i bokserki Kiby.

- Jesteś bardzo seksowny, wiesz? – wymruczał mu do ucha Shika, głaszcząc go po nagich plecach i pośladkach, podczas gdy chłopak zrywał z niego ubrania. Po chwili obaj byli nadzy, a ich ciała pokryte były kropelkami potu. Nara przyssał się do szyi Kiby, kładąc go na plecach, a palce psiarza zaczęły delikatnie przeczesywać jego rozpuszczone, gęste włosy, które nieskrępowane gumką swobodnie opadały mu na ramiona i twarz. Geniusz przeniósł swoje pocałunki na tors kochanka, drażniąc jezykiem jego stojące sutki. Jednocześnie dłońmi pieścił jego wilgotną męskośc i jądra.

- Shika…nie mamy gumki…- szepnął w przypływie zdrowego rozsądku Kiba.

- Chyba nie masz mnie za idiotę. – zachichotał długowłosy i sięgnął do leżących na podłodze spodni, wydobywając z kieszeni prezerwatywe. Chciał nałożyć ją na swojego penisa, ale powstrzymała go dłoń Inuzuki.

- Ja to zrobię. – szepnął szatyn i zaczął powoli naciągać pachnący bananowo lateks, a Shikamaru jęknął. Powrócił do lizania podbrzusza psiarza, a ten westchnął i wygiął się w łuk, wypychając w górę biodra. Nara wziął w usta jego męskość i zaczął ssać, patrząc mu sie przy tym cały czas głęboko w oczy. Czarne ślepia Kiby zaszły mgiełką rozkoszy i porządania, a on sam głośno krzyknął, dochodząc. Shika połknął jego spermę i naślinił sobie palce, wprowadzając je do ciasnej dziurki chłopaka. Inuzuka jęknął i szerzej rozłożył uga, kładąc jedną nogę na podłodze, a drugą na oparciu kanapy. Na sam widok tak uległego, chętnego i podniecającego psiarza Shikamaru siłą woli powstrzymał się, aby nie dojść. Zamiast tego odetchnął głęboko i zaczął poruszać palcami, rozciągając wnętrze kochanka.

- Już…-wyjęczał Kiba, zaciskajac pięści. Shikamaru wszedł w niego, powoli, zagłuszając jego krzyk pocałunkiem. Po ozdobionych tatuażami policzkach chłopaka popłynęły łzy.

- Skarbie, to zaraz minie. – szeptał mu uspokajająco do ucha Nara, a na Kibe kojąco działały nie tyle jego słowa, co sam fak, że Shikamaru powiedział do niego „Skarbie”. Zaczął się rozluźniać, aż w końcu opór jego mięśni zmalał, choć nadal otaczały szczelnie męskość genialnego lenia, doprowadzając go do szału. Inuzuka poruszył lekko biodrami, a na ten sygnął długowłosy zaczął wykonywać ruchy biodrami, drażniąc penisem jego wrażliwe wnętrze. Kiba czuł go w sobie doskonale i cicho jęczał, aż w końcu wygiął się w łuk, gdy czubek męskości Nary musnął jego prostatę.

- Jeszcze raz..- poprosił chrapliwym szeptem. – Zrób tak jeszcze raz!

          Shikamaru przyspieszył, opierając dłonie po obu stronach jego głowy. Dyszał ciężko i czuł, że już długo nie wytrzyma. Chwycił w dłoń męskość Kiby, chcąc, by chłopak doszedł razem z nim. Pochylił się i zaczął lizać jego opuchniete od pocałunków wargi. Razem doszli i zobaczyli te same gwiazdy, pomimo, że nad nimi był sufit, a okna były szczelnie zasłoniete roletami.

- Kocham cię. – wydyszał Kiba, wtulając się w nagi tors kochanka.

- Wiem. – szepnął Shika, całując go w czoło.

- Od jak dawna?

- Od początku.

- Więc dlaczego mi nie powiedziałeś? – spytał oskarżycielsko Inuzuka, unosząc się na łokciu. Shika westchnął i chwycił jego podbródek, również się podnosząc i składając na jego ustach ostrożny pocałunek. Opadł z powrotem na kanapę i pogłaskał wierzchem dłoni zarumieniony policzek chłopaka.

- Bo jestem tchórzem i leniem. – wyznał. – I do tego idiotą.

2 komentarze: