wtorek, 4 grudnia 2012

Oneshot – Śpisz na kanapie (SasuNaru)




     Każdy mieszkaniec Wioski Liścia wie, że Czwarty Hokage, Minato (nie mylić z minetą^^-dop.aut) Namikaze nazywany był „Żółtym błyskiem Konohy”. Tą cudowną właściwość odziedziczył widocznie jego syn, a zarazem następca, Naruto Uzumaki, kóry pruł przez ulice wioski do swojego ukochanego baru, Ichiraku Ramen. Właśnie wybłagał u Sakury przerwę, więc leciał na obiad. Sasuke był na misji, więc w lodówce pewie nie było nic poza musztardą i powietrzem.

      Biegł, roztrącając przechodniów, rzucając przeprosiny. Ludzie ze śmiechem kręcili głowami, widocznie Szósty nigdy się nie zmieni. Owszem, spełniło się jego największe marzenie, a nawet dwa. Miał 22 lata, był wysokim, oszałamiająco przystojnym blondynem, a dwa lata temu babcia Tsunade oficjalnie mianowała go na Hokage Wioski Ukrytego Liścia. Znalazł również Sasuke, sprowadził go do domu i wyznali sobie dawno skrywane uczucia. Ku rozpaczy Sakury, w końcu zostali parą. Po pewnym czasie nawet zamieszkali razem, a mieszkańcy Wioski nie mięli nic przeciwko ich związkowi, wręcz przeciwnie, cieszyli się, że ci dwaj doświadczeni przez życie chłopcy w końcu się zeszli. Oczywiście Rada Starszych była zdecydowanie przeciwna temu, uważali, że Hokage nie powinien być gejem, ale kto by się tam słuchał Rady.

       Naruto nadal jednak nie wyzbył się swojej miłości do ramen, więc w tej chwili leciał na swoją ulubioną zupkę. Można go było nazwać „Pomarańczowym i żarłocznym błyskiem Konohy”, bo Sasuke wciąż nie udało się wyplenić z niego zamiłowania do koloru pomarańczowego. Zgrzytał zębami, aż się sypały iskry, ale kochał młotka, więc nie powyrzucał mu wszystkich ubrań.

- Staruszku! Podwójne miso ramen! – zawołał blondyn, wpadając do baru. Ichiraku roześmiał się.

- Witaj Hokage-sama. – powiedział, a Naruto zarumienił się. Całe swoje życie pragnął szacunku, ale to już przesada.

- Prosiłem, żebyście tak do mnie nie mówili. – prychnął, rumieniąc się jeszcze bardziej. Mężczyzna poczochrał chłopaka po złotych włosach i postawił przed nim parującą miskę ramen. Niebieskooki od razu zaczął pałaszować.

- Itadakimaaasu! – wrzasnął i wysiorbał pół kolejnej miski.

- Ohayo, Naruto. – przywitał się szarowłosy mężczyzna. On jedyny nie miał problemów ze zwracaniem się do Hokage po imieniu. Możliwe, że miało to związek z pierwszym egzaminem blondyna w lesie oraz Techniką Lewatywki (jak ktoś nie kojarzy to pooglądajcie pierwsze odcinki Naruto^^ – dop.aut.).

- Cześć, sensei. – Naruto jednak w dalszym ciągu zwracał się do niego „mistrzu”. – Co u ciebie słychać?

- Tragicznie. – jęknął szarowłosy. – Delfinek chce mnie wyrzucić z domu.

        Naru gwizdnął. Od dawna wiedział, że Kakashi i Iruka są razem, to do swojego pierwszego mistrza zwracał się, gdy coś nie układało mu się z Sasuke. Wiedział też, że szatyn, gdy się wkurzy, potrafi być nieobliczalny.

- Mówi, że jestem niewyżytym seksualnie, siwym erotomanem. – żalił się dalej były sensei drużyny 7.

- A nie ma racji? – zachichotał Uzumaki.

Hatake zastanowił się przez chwilę.

- Nie. – oświadczył dobitnie. – Myli się. Moje włosy są szare, a nie siwe.

        Po lokalu rozniósł się piękny, dźwięczny śmiech Szóstego. Nawet ptaki na gałęziach zamilkły, zasłuchane, a potem zaczęły ćwierkać ze zdwojoną siłą. Wszyscy klienci Ichiraku również wrócili do rozmów, ale już z uśmiechami na twarzy. Gdy Naruto śmiał się, każdemu poprawiał się nastrój.

- No co? – naburmuszył się Kakashi. – To nie moja wina, to wszystko przez Jiraiyę i jego „Icha icha paradise”. – zachichotał nerwowo i podrapał się po szarej czuprynie.

        Uzumaki posmutniał nieco na wzmianke o swoim byłym nauczycielu, Żabim Pustelniku, Nadal nie mógł pogodzić się z jego stratą.

- Kuso, Naruto, przepraszam. – jounin momentalnie spoważniał i położył mu dłoń na ramieniu. Niebieskooki obdarzył go uśmiechem.

- Nic się nie stało, tylko…tylko nadal nie mogę się pogodzić z tym, że odszedł. – powiedział. Kakashi westchnął i poklepał go po plecach.

- Dobra, lecę. Muszę jeszcze skoczyć po zakupy i jakieś kwiatki do Ino, bo inaczej naprawdę będę spał na wycieraczce. – zrobił minę zbitego psa, widoczną nawet pod maską. Szósty zachichotał.

- W razie czego odstąpie ci kanapę. – powiedział. – O ile Sasuke znowu nie narozrabia.

- A właśnie, Uchiha dzisiaj wraca z misji? – czarne oko senseia zabłysło.

- Tak, powinni dzisiaj już wrócić. – odpowiedział błękitnooki.

- To może jednak nie będę wam przeszkadzać…- tym razem mężczyzna zachichotał, a Naruto poczerwieniał. Pomimo, że chodził z trzecim z kolei największym erotomanem w Wiosce, zaraz po Jiraiyą i Kakashim, nadal był bardzo wstydliwy, jeśli chodzi o „te” sprawy. – Książe Ciemności pewie sobie dzisiaj odbije te dwa miesiące rozłąki. Jutro będziesz wszędzie chodził z poduszką.

        Uzumaki zabawnie nadął policzki.

- Akurat, już ja się nie dam! I jako Hokage zabraniam ci tak mówić o moim chłopaku. – zarządał, patrząc na niego z wyższością, ale efekt zepsuł jego nagły wybuch wesołości. Hatake wymamrotał pod nosem coś, co brzmiało jak „Ehh, Naruto, ty się nigdy nie zmienisz” i ulotnił się w chmurze dymu. Hokage dokończył obiad, zapłacił i wracał do gabinetu. Musiał jeszcze przejrzeć raporty i porozdzielać misje.

        Wpadł do gabinetu, rozsiadł się za biurkiem i z przerazeniem patrzył, jak przez drzwi wchodzi chwiejacy się stos papierów z nogami.

- Naruto-niisan, dokumenty. – powiedział stos. Papierzyska wylądowały na biurku i okazało się, że wniósł je jego pomocnik, Konohamaru.

- Dzięki, Konohamaru. – mruknął Naruto, biorąc plik makulatury z góry.

- Masz jeszcze zebranie o 17 z wszystkimi dowódcami ANBU. Aha, Sasuke jest jakieś pół godziny drogi od Wioski, więc powinien przyjsć na zebranie. – poinformował go szatyn. Niebieskooki rozpromienił się, strasznie tęsknił za swoim ukochanym.

         Z pomocą wnuka Sandaime uporał się ze stertą dokumentów, akurat gdy zegar wskazywał za piętnaście piąta. Szybko włożył kapelusz Hokage i udał się na zebranie. Przez niemal godzinę gadał o stusunkach z Suną, sytuacji militarnej wioski i innych pierdołach. W końcu zebranie się skończyło, a sala powpli pustoszała. W pewnym momencie został tylko zmęczony, siedzący na biurku Hokage, Konohamaru oraz opierający się nonszalancko o ścianę Uchiha.

- Eee…to ja spadam. – pomocnik Naruto wykonał taktyczny zwrot, zostawiając najprzystojniejszych ninja Konohy sam na sam.

        Sasuke przeciagnął się i podszedł kocim krokiem do swojego chłopaka.

- No nareszcie. – mruknął, przytulając się do blondyna i całując go delikatnie. Uzumaki poddał się, on także był spragniony bliskości bruneta. Czarnowłosy przesunął językiem po jego karku, a blondyn zadrżał.

- Czy ty aby nie jesteś zmęczony? – spytał, starając się ignorować pieszczoty chłopaka.

- Na to nigdy nie jestem zmęczony. – odparł Sasuke, kładąc go na biurku.

- Spadaj, zboczeńcu! – wrzasnął Naru, odpychając jego łapy i starając się zamaskować krwisty rumieniec na twarzy, co z resztą mu się nie udało.

- Mówiłem ci, że jesteś słodki, kiedy się rumienisz? – zapytał niewinnie Uchiha.

- Baka! – krzyknął Szósty, zeskakując z biurka. – Idziesz, czy nie?

        Zamknął biuro, wziął teczkę z raportami do przejrzenia i ruszyli w stronę domu. Mieszkali w rezydencji Uchihy. Czarnowłosy nalegał, aby się przeprowadzić do jakiegoś przytulnego mieszkanka, albo wybudować sobie domek jednorodzinny, ale blondyn uparł się, a kiedy pan Uzumaki na coś się upiera, to nie ma zmiłuj. Po drodze zrobili jeszcze zakupy, bo brunet trafnie odgadł, że pod jego nieobecnosć jego uke odżywiał się w lokalu Ichiraku.

         Weszli do domu, Hokage zaczął przeglądać raporty, a Sasuke wziął się za robienie obiadu. Zawsze on to robił, bo Naruto potrafił nawet wodę przypalić. W końcu zapiekanka była gotowa, a głodny Szósty rzucił się na nią. Trzeba przyznać, że czarnowłosy świetnie gotował.

- Pycha, dziękuje. – powiedział Naru, całując go w policzek i zabierając się za mycie naczyń. W pewnym momencie poczuł, jak blade, smukłe dłonie wędrują po jego biodrach.

- Zabierz te łapy. – syknął, znowu się rumieniąc.

- Dlaczego? – jęknął Sasuke. – Tak dawo się nie kochaliśmy…

- Własnie. Dopiero co wróciłeś i tylko ci seks w głowie. – fuknął Uzumaki, lejąc go mokrą ścierą. Brunet zrobił tak żałosną minę, że blondyna aż naszły wyrzuty sumienia.

- Jutro, Sasu. Dzisiaj jestem zmęczony. – obiecał, pocałował go delikatnie w usta i zniknął w łazience. Po chwili dał się słyszeć szum wody i fałszywy śpiew błękitnookiego. Czarnowłosy zachichotał.

           Naruto wyszedł przebrany w piżamę, a Uchiha wziął szybki prysznic. Gdy wszedł do sypialni, blondyn właśnie zamierzał zasypiać. Uśmiechnął się i pochylił, całując chłopaka w kark.

- Draniu, powiedziałem jutro!

- Ale ja chcę teraz!

- Jutro!

- Teraz!

- Nie!

- Bo cię zgwałcę! – zagroził Sasuke, przygniatając go do łóżka. Naru się wściekł, odepchnął czarnowłosego i ze złością, głośno tupiąc po schodach poszedł na dół. Po chwili wrócił i bezceremonialnie wziął czarnowłosego na ręce, zbiegł do salonu i rzucił go na pościeloną sofę.

- Śpisz na kanapie! – wrzasnął i zamknął się na klucz w sypialni.

- Naruuutooo! – zawył Sasu, siedząc jak siedem nieszczęść na kanapie. Wziął poduszkę, poszedł pod drzwi sypialni, usiadł i zaczął wyć.

- Naruu…liskuu…liseczku, zimno mii…no otwórz…kocham cię….UZUMAKI, OTWIERAJ!

- Nie weźmiesz mnie na litość! – odpowiedział mu hardy głos zza drzwi.

- Cóż, nie pozostawiasz mi wyboru.- westchnął teatralnie czarnooki. – Przenocuję u Saia, na pewno mnie przygarnie. Ostatnio mi to nawet proponował, ale..

         Drzwi otworzyły się i ukazały wściekłą, zazdrosną postać Szóstego Hokage.

- Nigdzie nie idziesz! – wrzasnął. – Spać!

Zadowolony Sasuke położył się obok swojego uke i objął go w pasie.

- Lisku, nadal jesteś zły? – wymruczał mu do ucha.

- Tak.

- Ale ja cię naprawde kocham. – jęknął mu do ucha, ocierając się męskością o jego pośladki. Naruto uroczo się zarumienił, ale odwrócił się i pocałował namiętnie uszczęśliwionego bruneta.

-Skoro tak…- zaczął i uśmiechnął się triumfalnie. – …to ty dzisiaj będziesz uke!

- Że co?

- To co słyszałeś.

         Czarnowłosy zastanowił się nad tą propozycją, ale nie miał zbyt dużo czasu do namysłu, gdyż zdolne, ciepłe usta Uzumakiego zamknęły się wokół jego męskości, a wszystkie myśli wyleciały z głowy. Zacisnął ręce na pościeli, oddając się temu cudownemu uczuciu. W końcu doszedł w malinowe usteczka swojego chłopaka, który pocałował go, dzieląc się z nim jego smakiem.

- Obróć się na kolana. – polecił blondyn, a czarnowłosy posłusznie wykonał polecenie. Niebieskooki wsunął w niego jeden palec, czując, jak mięśnie chłopaka się na nim zaciskając. Po chwili rozluźnił się, a on dodał pozostałe dwa paluszki, ruszając nimi. W końcu wyciągnął je, a Sasuke jęknął niezadowolony. Złotowłosy wszedł w niego płynnym ruchem do końca, onyksowooki krzyknął z bólu.

- Zwolnij!

         Naruto jednak nadal poruszał się w jego ciasnym wnętrzu coraz szybciej, czekając, aż brunet się przyzwyczai i poczuje rozkosz.

- Naru, zwolnij… – błagał czarnooki.

- Ty nigdy nie zwalniasz. – prychnął blondyn, przyspieszając.

- NARUTO, TO BOLI! – krzyknął Sasuke, a niebieskooki momentalnie się opamiętał. Zobaczył łzy chłopaka i zdał sobie sprawę z tego, że to jego pierwszy raz na dole i powinien zachowywać się wobec niego delikatnie, tak jak podczas ich pierwszego zbliżenia.

- Sasu, przepraszam..- szepnął, ocierając łzy z bladych policzków Uchihy. – Jeszcze boli?

- Tak.

- Cii, poczekamy, zaraz przestanie. – uspokoił go blondyn, głaszcząc po całym ciele. Chwycił jego męskość, aby odwrócić uwagę chłopaka od bólu. Brunet zaczął jęczeć.

- Już…już możesz…

         Złotowłosy zaczął się w nim poruszać, na początku delikatnie, ale potem szybciej, poganiany przez Uchihę. W końcu Sasuke spuścił się, brudząc pościel, a Naruto wykonał dwa pchnięcia i wyszedł z niego, wytryskując na blade plecy chłopaka. Opadli bez sił na łóżko.

- Przepraszam, Sasu…- błękitnooki pocałował go w czoło i pogłaskał po aksamitnych, czarnych włosach. – Poniosło mnie.

- Nie szkodzi. Było super. – szepnął brunet, zamykając oczy.

         W tym samym czasie na drzewie rosnącym naprzeciwko okien do sypialni chłopców, szarowłosy mężczyzna doznawał permanentnego szoku.

- I widzisz, mówiłem ci, że Naruto się nie da. – mówił mu niezmiernie zadowolony z siebie Iruka.

- Dobrze, a co to ma do rzeczy? – jęknął Kakashi.

- Jak to co? Od dzisiaj to ja jestem seme, a ty uke. Minimum trzy razy w tygodniu. – zdecydował Umino. Okno było otwarte, a czułe uszy chłopaków wszystko usłyszały, więc zaczęli się śmiać.

5 komentarzy:

  1. Hahahahahaah dobre , Iruka jest genialny! xD

    Karin35

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. Wreszcie przeczytałam coś, gdzie Sasuke był uke. ;] Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Iruka - MĄDROŚCI LUDOWE XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam to opowiadanie chyba już setny raz i dalej mi to sprawia ogromną przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten podstępny Iruka hehehe xd Powodzenia Kakashiemu i życzę jeszcze większej weny :P

    OdpowiedzUsuń