wtorek, 4 grudnia 2012
Oneshot – Biała lilia z dzielnicy czerwonych latarnii (ZabuHaku)
Czarna limuzyna o przyciemnionych szybach wjeżdżała właśnie na teren dzielnicy nieprzystosowanej do takich aut. Tu nie było drogich samochodów, eleganckich, wytwornych dam, opery i luksusowego szampana. Tu były tylko kradzione fury, tanie, kiepsko ubrane dziwki ostry hip-hop, piwo i dragi. Zatem, co robi tutaj tak niepasujący do otoczenia wóz?
Wbrew pozorom widok takiego auta nikogo z mieszkańców „biedoty” nie dziwi. Pewnie znowu jakiś bogaty typek jedzie do agencji Orochimaru po panienkę albo chłopca do towarzystwa. Gad ma całkiem szeroką gamę atrakcji do zaoferowania.
Tym „bogatym typkiem” był Zabuza Momochi, właściciel sieci sklepów jubilerskich i owszem, jechał on do słynnego sannina po zabaweczkę na wieczór.
Agencja Orochimaru była słynna w całym kraju, a nawet za granicami, dlatego właśnie tam ludzie biznesu walili drzwiami i oknami w poszukiwaniu wrażeń i rozrywki, pomimo, że lokal stał w centrum tokijskich slumsów. Jednak ta sceneria nikogo nie odstraszała, wręcz przeciwnie, to właśnie tam wożono zagranicznych gości z delegacji. Każdy z nich miał cudowne wspomnienia z pobytu w Japonii.
Orochimaru miał znakomity gust i smykałkę do interesów. Zatrudniał starannie wyselekcjonowanych podopiecznych i bardzo o nich dbał. Wszyscy pracownicy mieszkali w pokojach bezpośrednio nad agencją, mięli zapewnione wizyty u fryzjera i kosmetyczki oraz oczywiście, opiekę lekarską. Czarnowłosy sannin dbał o komfort i bezpieczeństwo podopiecznych, a kiedy klient nie chciał stosować antykoncepcji, był pijany lub zaczynał rozrabiać, ochrona natychmiast wywalała go na zbity pysk.
Limuzyna Zabuzy zatrzymała się, a szofer poinformował szefa o przybyciu na miejsce, życząc dobrej zabawy. Mężczyzna wyszedł i udał się w kierunku drzwi, zza których dobiegał gwar rozmów. Dzisiaj odbywał się przetarg, czyli kolejny szalony pomysł gada, który miał mu przynieść sporą sumkę. Bogaci klienci mogli przyjechać i wziąć udział w licytacji pracowników. Ten, który da więcej dostanie upatrzonego chłopca lub dziewczynę na cały miesiąc i będzie mógł z nimi robić, co zechce. Po upływie miesiąca będzie również możliwość przedłużenia zamówienia, aby mieć zabaweczkę na wyłączność. Pod warunkiem oczywiście, że podopiecznemu Orochimaru nie stanie się krzywda, wtedy klient poniesie konsekwencje. Zawsze też pracownicy gada mogli się wykupić.
Agencja słynęła głównie z tego, że pracownicy byli bardzo młodzi. Było tak dlatego, że Oro wybierał małe, śliczne dzieci i dawał im opiekę oraz wychowanie, a kiedy skonczyły 18 lat, zaczynały pracę. Od każdego klienta wąż potrącał im, dopóki nie spłacą pieniedzy, które wpompował w ich utrzymanie. Wtedy, gdy uregulowały z nim stosunki, mogły odejsć, lecz rzadko kiedy ktoś się na to decydował. Orochimaru wbrew pozorom był dla nich dobry i zawdzięczały mu wiele, więc płaciły mu za mieszkanie i wyżywienie, a on zapewniał im klientów oraz wszystko, czego potrzebowali.
Teraz w głównej sali, w której zazwyczaj odbywały się imprezy, znajdowało się wielkie podium, na którym stali pracownicy agencji. Przy stolikach siedzieli klienci i licytowali każdego z nich, większość miała już upatrzone zabaweczki. W chwili, gdy Zabuza wszedł, zaczynała się licytacja jakiejś blondwłosej, ubranej na fioletowo dziewczyny.
- Oto Ino Yamanaka. Ma osiemnaście lat, jest piękną, młodą wysportowaną dziewczyną. Otrzymała już pozytywną opinię wielu klientów. – przedstawił ją Orochimaru, a bogaci poszukiwacze wrazeń zaczęli wykrzykiwać ceny. W końcu Ino została sprzedana za okrągłą sumkę jakiemuś czarnowłosemu, młodemu mężczyźnie. Następny był niejaki Uzumaki Naruto, którego najwidoczniej upatrzył sobie młody Uchiha, bo ledwo gad skończył opisywać jego zalety, ten od razu wystartował z sumą, której nikt nie mógł przebić. Naruto z wielkim uśmiechem poleciał w stronę chłopaka i rzucił mu się na szyję, razem opuścili lokal.
Następna weszła jakaś bardzo blada, długowłosa dziewczyna o piwnych oczach i filigranowej sylwetce.
- Proszę państwa, to jest Haku i zaznaczam, że jest osiemnastoletnim chłopcem. – po sali przebiegł szmer zdziwienia. Oro dokończył przedstawienie chłopca, a Momochi poczuł, jak para orzechowych tęczówek zagląda w jego oczy. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i peszony spuścił wzrok. Zaintrygowany Zabuza wyciagnął rękę ze swoim numerkiem, ale jak się okazało, było bardzo wielu chętnych. Nie dawał za wygranę i w końcu kupił chłopaka na jedyne 30 dni za rekordową sumę 270 000 yenów, ale coś mu podpowiadało, że nie będą to zmarnowane pieniądze. Złote oczy Orochimaru aż zabłysły, a gdyby mógł, kazałby rozścielić przez Zabuzą czerwony dywan i klecząłby, całując go po stopach. Dzięki tej transakcji Haku mógł już się wykupić i miał niezły kapitalik na życie, z czego chętnie skorzysta. Nie miał najmniejszego zamiaru już tak dalej żyć, był młodym mężczyzną, chciał skończyć studia i zacząć pracę. Żonę i dzieci mógłby sobie odpuścić, bo od dawna wiedział, że jednak woli chłopców. Tak bywa, kiedy od 5 roku życia dorasta się w agencji towarzyskiej.
Spojrzał na swojego nabywcę i zarumienił się lekko. Był dokładnie w jego typie. Pociągający, przystojny, męski, wysoki, otaczała go aura władzy. Zawsze pragnął kogoś takiego, kto otoczyłby go opieką.
Wyszli bez słowa i wsiedli do czekającej już na nich limuzyny. Haku siedział milczący, z opuszczoną głową, wbijając wzrok w swoje splecione na kolanach dłonie. Czarne włosy zasłoniły mu twarz, więc Momochi delikatnie założył mu je za ucho, głaszcząc policzek chłopca. Zadrżał, ale nadal nic nie powiedział.
Dojechali do rezydencji Zabuzy, a piwne oczy chłopaka rozszerzyły się z podziwu. Dom był wielki, bogato urządzony, pełen dzieł sztuki i antyków.
- Twój pokój jest na górze, poleciłem już służbie go przygotować. – odezwał się mężczyzna. Miał głęboki, męski, wibrujący głos. Haku kiwnął tylko głową, zapatrzony w obrazy wiszące na ścianach. Kochał sztukę i zawsze w wolnych chwilach rysował, co nawiasem mówiąc wychodziło mu świetnie. Był bardzo wrażliwy, co odbijało się w jego sztuce.
- Podobają ci się? – spytał Zabuza, podchodząc do niego.
- Tak, są piękne. – wyszeptał, onieśmielony jego bliskością.
Zjedli wspólnie kolację, rozmawiając. Mężczyzna był coraz bardziej zafascynowany chłopcem. Haku poszedł rozpakować się. Kiedy juz poukładał wszystkie swoje rzeczy na półkach i w szafie, ktoś zapukał.
- Proszę.
- Pan Momochi prosi cię o wspólną kąpiel w jacuzzi. – powiedziała pokojówka. Kiwnął głową.
No tak, przecież w końcu jest dziwką. Mógł się czegoś takiego spodziewać. Rozebrał się, włożył puchaty szlafrok, który znalazł w szafie i poprawił włosy. Kobieta czekająca przed drzwiami zaprowadziła go do odpowiedniego pomieszczenia.
W ogromnej wannie leżał już nagi mężczyzna, przyglądając się spod opuszczonych rzęs chłopakowi. Haku zarumienił się, ale zrzucił szlafrok i wszedł do wody. Oczy Zabuzy zabłysły z porządania.
- Zbliż się. – polecił ochrypłym szeptem, a czarnowłosy posłusznie usiadł koło niego. Momochi zaczął go całować, umiejętnie dotykając po całym ciele. Haku był zdziwiony, nigdy nie lubiał, jak klienci go całowali, ale tym razem mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, sam chciał więcej tej pieszczoty, jednak Zabuza oderwał się od jego ust, przenosząc swoje pocałunki na pachnącą szyję chłopca. Jednocześnie wsadził w niego palec, rozszerzając jego wnętrze, a brązowooki po raz pierwszy jęczał z autentycznej przyjemności. W końcu Zabuza uznał, że jest gotowy, wiec posadził go na sobie okrakiem, pozwalając, aby chłopak nabił się na jego męskość. Z garła Haku wyrwał się jęk przyjemności, a potem krzyk, gdy Momochi podrażnił jego wrażliwy punkt. Umyślnie nabijał się na jego członka w ten sposób, aby dotykał jego prostaty, nieświadomie sprawiając rozkosz swojemu klientowi. Doszli, głośno krzycząc. Zabuza oparł się o krawędź wanny, pozwalając chłopakowi przytulić się do siebie. Długowłosy nadal drżał po przeżytym orgazmie, pierwszym w swoim życiu.
- Haku…zostań ze mną. – poprosił mężczyzna.
- Proszę?
- Możesz się wykupić, zapłaciłem za ciebie wystarczająco dużo. Zostań ze mną na zawsze. – powtórzył Zabuza, głaszcząc chłopaka po policzku. Piwne oczy czarnowłosego zalśniły nieopisanym szczęściem.
- Dobrze Zabuzo. – szepnął, pozwalając mu wziąć się na ręce i wyciagnąć z wody. Zabuza owinął go ręcznikiem i zaniósł do swojej sypialni, kładąc na ogromnym łóżku. Zawiesił mu cos na szyi.
- Co to? – spytał Haku, dotykając delikatnego, iskrzącego się od diamentów wisiorka przedstawiającego lilię.
- To dla ciebie. Oryginał, jedyny taki egzemplaż na świecie. Kiedy cię zobaczyłem, od razu pomyślałem o nim, bo jesteś białą lilią z dzielnicy czerwonych latarnii. – szepnął Zabuza, rozkoszując się smakiem jego ust.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz