wtorek, 4 grudnia 2012

Oneshot – Przeznaczenie (NejiNaru)


       Siedział w salonie swojego wujostwa, niemal uginając się pod natłokiem myśli. Bynajmniej nie były one pozytywne. Przegrał. Po raz pierwszy w życiu przegrał i to podczas tak ważnego egzaminu. Mało tego, pokonał go ktoś tak beznadziejny jak Uzumaki Naruto!

       Jednak czy aby na pewno blondyn był tak żałosny, za jakiego go wszyscy uważają? Neji po raz setny zadawał sobie to pytanie i nie potrafił znaleźć na nie odpowiedzi. W głowie wciąż kołatały mu się słowa niebieskookiego na temat przeznaczenia. Uważał, że można je zmienić…pytanie tylko, jak?

- Jeszcze nie śpisz, Neji-kun? – spytała nieśmiało stojąca w drzwiach Hinata. – Już późno.

Zerknął na zegarek – faktycznie! Za pięć jedenasta.

- Dzięki, Hinata. Chyba już pójdę. – mruknął, kierując się w stronę schodów.

        Ona też się kocha w Naruto, pomyślał. Ciekawe co w nim widzi…zaraz, jakie TEŻ?! Kto jeszcze? Po namyśle doszedł do wniosku, że wbrew pozorom wielu ludzi rzuciłoby się za nim w ogień. Nawet taki Gaara na jego widok się uśmiecha. A przecież Uzumaki ma w sobie demona, który w dodatku napadł na jego rodzinną wioskę! Jego przeznaczeniem było zostać wyklętym i znienawidzonym, a tymczasem ludzie go naprawde lubią. Wiec może on ma racje? Może przeznaczenie jest czymś, co można zmienić?

        Rozebrał się do bokserek i wszedł do łóżka, cały czas rozmyślając. Nie zauważył nawet, kiedy zasnął. Znowu był na egzaminie, na tym zaimprowizowanym polu walki. Przed nim stał Naruto, a jego 9 lisich kit drgało nerwowo, podobnie jak wielkie, pomarańczowe uszy, ale o dziwo nie wyglądał odrażająco. Wręcz przeciwnie, bardzo słodko i uroczo.

Coś Neji’emu się nie zgadzało. Na trybunach nie było ludzi, byli tylko oni dwaj, sam na sam, oko w oko.

- Śmiało, Neji. – powiedział blondyn, wyciągając w jego stronę rękę. – Zmień swoje przeznaczenie.

         Młody Hyuuga nagle rzucił się na niego i powalił mniejszego chłopaka na ziemię, krępując mu nad głową nadgarstki. Pochylił się i wpił jak wampir w jego usta, rozpaczliwie smakując tych brzoskwiniowych warg. Chłopak nie protestował, sam chętnie oddawał pocałunek. Jego nogi i ogony owinęły się wokół bioder bruneta, przyciągając szczupłe, blade ciało do siebie. Neji oderwał się od jego ust i zaczął szybko pozbawiać ich ubrań. Teraz już nie liczyło się nic, chciał tylko poczuć zapach, smak i drżenie tego boskiego ciała, skrywajacego w sobie demona. Trybuny były puste, więc nie martwili się, że ktokolwiek ich zobaczy, a nawet gdyby ktoś wszedł, nie przestaliby, ogarnieci gorączką zmysłów.

        Języki namiętnie splatały się z sobą w dzikim tańcu, dłonie błądziły po rozpalonej skórze, wywołując dreszcze podniecenia.

- Chcę cię poczuć w sobie. – jęknął niebieskooki. – Wejdź we mnie.

         Czarnowłosy podciągnął jego kolana, ustawił się i pchnął, a wtedy wszystko się urwało. Otworzył oczy i stwierdził, że leży we własnym łóżku i w promieniu kilometra nie ma żadnej blondwłosej, błękitnookiej istoty, chyba, że jest to Ino Yamanaka.

         Chłopak westchnął i z zażenowaniem zajrzał pod kołdrę. Pięknie! Tylko tego mi brakowało, pomyślał. Czyżbym był gejem? Po namyśle musiał przyznać, że dziewczyny nigdy go nie interesowały, a ten sen chyba tłumaczy wszystko. Woli chłopców, cudownie. Nic, tylko się pochlastać, stwierdził. Jak wuj się dowie, to mnie zabije…

          Wstał i wziął prysznic. Musiał sobie ulżyć, więc niechętnie chwycił swoją męskość, starając się wyobrazić sobie jakąś ładną dziewczynę. Jak na złosć, gdy tylko zamknął oczy, widział uśmiechniętą twarz Uzumaki’ego. Bardziej przerażający był fakt, że jego „przyjaciel” reagował na ten widok bardzo entuzjastycznie, unosząc się i twardniejąc. Z westchnieniem zaczął poruszać po nim dłonią, mimowolnie wyobrażając sobie, że zanurza się we wnętrzu tych miękkich, brzoskwiniowych usteczek. Efekt był piorunujący. Doszedł niemal natychmiast, brudząc błękitne kafelki. Odkręcił zimną wodę, aby choć trochę ochłonąć i wyszedł z domu na trening.

- Cześć Neji! – coś wrzasnęło mu koło ucha. Tak się zamyślił, że nie zauważył, kiedy podszedł do niego Naruto. Teraz stał, patrząc na niego pytająco tymi błękitnymi ślepiami.

- Przepraszam, możesz powtórzyć? Zamyśliłem się.

- Pytałem, czy już się lepiej czujesz po tej walce? – wyjaśnił blondyn z uśmiechem. Serce Hyuugi stanęło, a potem zaczęło bić w nieskontrolowanym tempie.

Kami-sama! Jak mogłem nie zauważyć, że on ma tak piękny uśmiech?, myślał w szoku.

- Tak, wszystko w porządku. – odpowiedział szybko długowłosy, odsuwając się, Bliskosć Uzumakiego działała na niego odurzająco.

- W takim wypadku co być powiedział na ramen? – zapytał niebieskooki.

- Chętnie, ale teraz mam trening. – odpowiedział Neji.

- Oj tam, trening nie ucieknie! – zaśmiał się blondyn i już po chwili brunet siedział w barze ze swoim niedawnym przeciwnikiem, aktualnym obiektem westchnień i jadł znienawidzoną potrawę, pierwszy raz w życiu serdecznie olewając trening. Czuł się tak…lekko. Pierwszy raz w życiu robił to, na co autentycznie miał ochotę.

- Co robisz dzisiaj wieczorem? – spytał nieoczekiwanie Naruto.

- Ja…nic. – odparł brunet. Prawde mówiąc, miał trenować z wujem techniki z klanowego zwoju, ale poczuł, że chce spędzić dzisiejszy wieczór w towarzystwie tego chłopaka.

- Wyjdziemy gdzieś razem? – zaproponował z nadzieją Uzumaki, a długowłosy kiwnął głową.

- To spotkajmy się tutaj o siódmej. – powiedział radośnie lazurowooki, rzucając pieniadze na ladę i szybko całujac białookiego w policzek. Zanim Neji zdążył zareagować, Jinchuuriki już nie było.

        Hyuuga zapłacił za swoją praktycznie nietkniętą zupkę i poszedł do domu. Uważał, że nie ma sensu iść na trening, gdzie dwaj najwięksi idioci Konohy bedą latać na rękach,a Ten Ten będzie sie do niego wdzieczyć. Jego policzki paliły żywym ogniem, zwłaszcza w tym miejscu, gdzie dotknęły go usta blondyna. Miał wrażenie, że każdy na niego patrzy i widzi ten szczegół.

- Co tutaj robisz, Neji? Nie powinieneś być na treningu? – Hiashi, gdy zobaczył wchodzącego do domu bratanka.

- Postanowiłem dzisiaj sobie odpuścić. – wyjaśnił młody Hyuuga.

- To nawet lepiej. Dzisiaj poćwiczymy techniki, dobrze, abyś był wypoczęty. – powiedział mężczyzna.

- Nie, wieczorem wychodze.

- Co takiego? – zagrzmiał wuj.

- Umówiłem się i wieczorem wychodzę. – powtórzył stanowczo chłopak i nagle złapał się za czoło, padajac na kolana. Z pieczęci promieniował ostry, obezwładniający ból. Targnęły nim mdłości i zwymiotował na podłogę.

- Powiedziałem, ze nigdzie nie pójdziesz. Musisz ćwiczyć, aby bronić klanu! Jesteś z gałęzi, to twoje przeznaczenie! – krzyknął wściekły wuj.

- Ale przeznaczenie można zmienić. – wychrypiał Neji i zemdlał.

~~~

        Obudził się, gdy poczuł, jak czyjeś ręce delikatnie zmieniają mu wilgotny okład na czole.

- Lepiej się czujesz, Neji-kun? – spytała cicho Hinata.

- Tak, dzieki. – szepnął słabo. – Co się stało? – zapytał, rozglądając się. Był w pokoju kuzynki.

- Ojciec bardzo się zdenerwował i znowu użył pieczęci. – wyjaśniła ponuro dziewczyna. – O co wam poszło?

- Umówiłem się z Naruto, a wuj zabronił mi iść. Powiedział, że mamy cwiczyć techniki. – powiedział i zdał sobie sprawę z tego, że popełnił właśnie wielkie faux pas i to podwójne. Po pierwsze, Hinata już od Akademii kocha się w Uzumakim, a po drugie, jej ojciec uważa ją za kompletną ofiarę, więc nie jest dopuszczona do poznania największych technik klanowych.

Brunetka uśmiechęła się tylko lekko i zaczerwieniła.

- Ja..Neji-kun, jeśli chcesz pójść, ja…mogę cię kryć. – wyjąkała.

- Jak? – spytał. Dziewczyna natychmiast wykonała pieczęcie i sklonowała się. Klon błyskawicznie zmienił się w drugiego Neji’ego.

- Ja poćwiczę za ciebie, a ty wyjdziesz moim oknem. – oświadczyła.

- Dasz radę? – zapytał chłopak z troską, wstając. Hinata pokiwała głową, a on wyskoczył przez okno do ogrodu. Szybko przebiegł przez trawnik i wspiął się na płot. Jeszcze tylko jeden skok i wolność! Opadł miękko na chodnik po drugiej stronie i puścił się biegiem. Była za piętnaście siódma, ale Naruto pewnie i tak też się spóźni.

Dobieł do Ichiraku w cwili, gdy blondyn właśnie zamawiał swoją ukochaną zupkę.

- O Neji, już jesteś. – uśmiechnął się promiennie. – Siadaj.

        Brunet posłusznie usiadł i zamówił ramen, a nie miał najmniejszego zamiaru jeść tego świństwa.

- Czemu nie jesz? – spytał niebieskooki, patrząc na niego z niepokojem.

- Nie najlepiej się czuję. – mruknął zgodnie z prawdą Hyuuga, pieczęć nadal pulsowała lekko, ale bardzo drażniąco. Zadrżał, gdy ciepła, miękka dłoń chłopaka dotknęła jego czoła.

- Faktycznie, nie wyglądasz najlepiej. – stwierdził Naru.

- Miałem małą sprzeczkę z wujem.- wyjaśnił znudzonym głosem czarnowłosy. – Mogę u ciebie zostać na noc?

- Jasne. O co wam poszło? – zapytał jak zwykle ciekawski Uzumaki.

- Chciał, żebym został w domu i ćwiczył techniki. Bo „takie jest moje przeznaczenie”. – prychnął białooki. Naruto poklepał go tylko po plecach i zaczął pałaszować swoje ramen. Pochłonął już zupkę bruneta i cztery własne, aż w końcu uznał, że już jest najedzony i mogą iść.

- Chcesz może herbaty? Albo soku? Możesz spać u mnie w łóżku, ja sobie pościelę na kanapie. Łazienka jest tam, jak chcesz zaraz dam ci ręcznik. Nie jesteś głodny, nic nie zjadłeś…? – Uzumaki zalewał bruneta nieustającym potokiem wymowy. Białooki położył się na kanapie i przymknął oczy. Poczuł jakiś ciężar na swoich biodrach.

       Lisi chłopiec w najlepsze rozsiadł się okrakiem na nim, z wielkim wyszczerzem na twarzy. Hyuuga przypomniał sobie swój sen i zaczerwienił się, co było doskonale widoczne na jego bladej twarzy.

- Rumienisz się. – zachichotał złotowłosy i poruszył się. Jego zgrabne pośladki przez przypadek (a moze i umyślnie…) otarły się o lekko stwardniałą męskość jasnookiego geniusza, pobudzając ją do życia. Chłopak spąsowiał jeszcze bardziej, a Naruto zaczał powoli poruszać się, doprowadzając go do szału.

- Chcesz mnie przelecieć? – spytał zmysłowym szeptem. pochylając się nad brunetem.

- Naru, ja nie…

- Możesz zmienić swoje przeznaczenie! – przerwał mu błękitnooki. – Pragnę cię, Neji. Kochaj się ze mną.

        Stoczyli się na podłogę, tak, że tym razem to Uzumaki był na dole, a Neji zachłannie całował jego wilgotne, rozchylone wargi. Smakowały dojrzałymi brzoskwiniami zanurzonymi w syropie. Zatracał się w aromacie jego skóry, liżąc i całując każdy centymetr tej gładkiej, miękkiej, spręzystej materii. Ciało Naruto było jeszcze bardziej idealne niż w jego śnie. Błękitne oczy iskrzyły, a jego własna ślina połyskiwała lekko na opalonej skórze w świetle małej lampki.

        Neji zdjął kosulkę, a drobne ręce złotowłosego zaczęły błądzić po jego torsie, odkrywajac każdy zakamarek doskonałego, alabastrowego ciała. Niecierpliwie pozbawiły go spodni oraz bokserek, a słodkie wargi pochłonęły jego nabrzmiałą męskość. Hyuuga położył go na boku i sam również zajął się członkiem chłopaka, który domagał się większej uwagi. Ssał, lizał i pieścił jądra doprowadzając go do szału. Naruto w zamian za to z jeszcze większym zaangażowaniem obciągał mu, opuszkami palców wędrując po udach. Doszedł pierwszy, a mlecznooki chwilę po nim. Pocałowali się, dzieląc nawzajem swoimi nasieniami, po czym Naru wypiął się chętnie, rozsuwając nogi. Brunet polizał jego rowek, nawilżając go mieszaniną nasienia i śliny, a potem wszedł w niego. Błękitnooki głosno krzyknął i zacisnął palce na pościeli, gdy spory członek wtargnął w jego wnętrze. Długowłosy poczekał, aż chłopak się przyzwyczai, a potem zaczał się poruszać. Wchodził i wychodził prawie całkowicie, słuchając jęków Uzumaki’ego.

- Mocniej…Neji, proszę, mocniej! – krzyczał, a jaskooki spełnił jego prośbę, mocniej dopychając biodra. Spuscił się w jego ciasnym wnętrzu, a blondyn doszedł chwilę po nim.

Położyli się na dywanie, uspokajając swoje stygnące ciała. Naruto pocałował Neji’ego w czoło i zaczął odwijać z niego bandaż.

-Znikła. – szepnął.

- Co…?

- Pieczęć znikła. – wymruczał niebieskooki, wtulając się w blady tors chłopaka.

           Widocznie można zmienić swoje przeznaczenie, trzeba tylko mieć dla kogo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz