wtorek, 4 grudnia 2012

Oneshot – Kamasutra (GaiLee)


          Lee wracał jak zwykle z treningu ostatni. Neji i ten ten już dawno byli w domach, ale on trenował do upadłego, bo wierzył, że tylko ciężką pracą może odnieść sukces. Może zostać wspaniałym shinobi, tak jak jego mistrz i największy autorytet, Maito Gai-sensei.

           Szedł opustoszałymi już uliczkami Konohy, wsłuchując się w echo własnych kroków oraz odgłosy nocy. Gdzieś na drzewie siedziała sowa, nad nim przeleciał z cichym trzepotem skrzydeł nietoperz, a z mijanej speluny dobiegał pijacki śpiew. Powietrze pachniało młodością i wiosną.

           Z ekscytacją patrzył na swój, który podarował mu Gai-sensei na dzisiejszym teningu. Polecił zapoznać się z jego treścią, a jutro będzie zdawał praktyczny egzamin z poznanych umiejętności.


- Ninja powinien być profesjonalistą w każdej dziedzinie, nie tylko w walce i technikach. Nigdy nie wiadomo przed jakim faktem postawi cię życie, dlatego proszę, weź ten oto zwój i przestudiuj go dzisiaj w nocy. Jutro sprawdzimy twoje nowo nabyte umiejętności praktyczne. Wierzę, że podołasz zadaniom, które tam są dokładnie opisane, jesteś przecież moim najlepzym uczniem! Nawet Neji’emu nie zleciłbym tego treningu! – oświadczył z błyskiem w oku i zębach Maito, po czym wręczył mu zapieczętowanny zwój. Lee natychmiast pognał do domu, aby trenować i nie zawieść swojego mistrza.


          Teraz cicho wszedł do domu, tak, aby nie obudzić śpiącej już rodziny i szybciutko pobiegł na górę do swojego pokoju. Usiadł wygodnie na podłodze i rozwinął zwój.

- Kamasutra…- przeczytał. – Co to takiego ta kamasutra?

           Zaczął czytać i już po kilku minutach doskonale wiedział jakie zagadnienia porusza wręczone mu przez nauczyciela dzieło. Było mu łatwiej przyswoić wiadomości, bo pismo było hojnie okraszone dokładnymi ilustracjami, przedstawiających nagich mężczyzn w niedwuznaczynych pozach. Na codzień wyłupiaste oczy robiły się coraz większe wraz z każdym przeczytanym słowem, a policzki chłopaka przybrały barwę włosów swojej ukochanej Sakury i ciemniały z sekundy na sekundę.

- Zaraz, przecież Gai-sensei kazał mi ćwiczyć! Jutro mnie będzie z tego egzaminować! – palnął się w czoło i zleciał cicho do kuchni. Grzebał chwilę w szafkach oraz lodówcę i wydobył kilka potrzebnych przedmiotów. Wziął wszystko w ręce i poleciał do góry.

- Zaraz, zaraz….co to było..aha, fellatio. Jak to szło…? – mruczał do siebie, wybierając przedmiot najbardziej zbliżony kształtem do męskiego fallusa. Wybór padł na dojrzałego, żółciutkiego banana. Kierując się dokładnymi instrukcjami z Kamasutry zaczął ssać, lizać, podgryzać i masować wargami skórkę owocu, jednocześnie przesuwając po nim ręką. Po trzydziestu minutach usta bolały go jak cholera, ale miał niemal niezbitą pewność, że doszedł do perfekcji. Zatem można było przejść do części drugiej.

          Zdjął swój aerodynamiczny kombinezon i klęknął w lekkim rozkroku, kierując się poradami ze zwoju. Chwycił pewnie w dłoń naślinionego banana i zaczął wpychać go do swojego tyłka. Bolało, ale przecież shinobi nie okazuje słabości, więc zacisnął zęby i dalej wpychał sobie owoc w odbyt. Najgorsze było to, że niezależnie jak bardzo się starał, nie chciał wejść.

- Pewnie coś zrobiłem nie tak…- myślał na głos, przeglądając zwój. – No tak! Rozciąganie!

           Z ulgą odłożył banana i wsadził sobie na początek jeden naśliniony palec do tyłka. Wszedł z łatwością, więc po chwili dodał drugi i zaczął nimi poruszać wewnątrz, rozciągając się. Kiedy w końcu dodał trzeci palec, poczuł nieopisaną euforię i doszedł do wniosku, że to będzie jego najwspanialszy trening w życiu. Zgodnie z zasadami Kamasutru położył się na plecach, szeroko rozkładając nogi i wepchał ponownie banana. Tym razem wszedł z łatwością. Lee chwycił go stanowczo za czubek i mocno dopychał, jęcząc, gdy druga końcówka owocu trafiła w prostatę. Jednocześnie pieścił swoją męskość drugą dłonią, dopóki nie wytrysnął na własną dłoń.

- Chyba to opanowałem. – stwierdził zadowolony, wziął szybki prysznic i poszedł spać.

~~~

          Nazajutrz rano wszyscy spotkali się na treningu. Lee, pomimo, że odczuwał pewien dyskomfort w dolnych partiach ciała, nadal dawał z siebie wszystko. Maito kazał im wykonywać rozmaite ćwiczenia, coraz to bardziej absurdalne. Kiedy kazał im robić pompki jedno na drugim, tak, że Lee był na dole, Neji w środku, a Ten ten na górze, Hyuuga nie wytrzymał i uciekł do domu. Za nim zwiała Ten Ten, ale Rock jako wierny fan swojego nauczyciela został.

- Chodź, Lee. Oni nie czują ducha wiosennej młodości, ale za to ty zasłużyłeś na porządne sushi. Ja stawiam. – powiedział mężczyzna ze swoim formowym uśmiechem.

- Ścigajmy się, sensei! – zaproponował z żarem w oczach mniejszy żuk. Gai zaśmiał się tylko.

- Na rękach do najbliższego baru?

           Wystartowali, aż się za nimi kurzyło. Ludzie schodzili im z drogi, przekonani, że życie jednak nie jest takie złe i wolą na tym łez padole zostać. I tak skonczyło się na tym, że Maito dobiego pierwszy, a Rock odgrażał się, że za karę zrobi 500 pompek pionowo. Zamówili sushi i zaczęli jeść.

- Powiedz mi, Lee, czytałeś zwój który ci dałem? – spytał sensei.

- Hai! Trenowałem wczoraj! – odpowiedział z zapałem chłopak, a jego starsza kopia tylko się zaśmiała.

- W takim wypadku chodźmy do mnie i przetestujmy twoje umiejętności! – krzyknął i zerwał się z krzesła. Pobiegli razem do jego mieszkania, a Maito polecił Rockowi rozebrać się i położyć na łóżku. Sam również zdjął swój aerodynamiczny kostium i wdrapał się na mebel obok chłopaka.

- A teraz pokaż mi, Lee, czego się nauczyłeś. – powiedział z uśmiechem.

           Brunet również uśmiechnął się i chwylił jego męskość w dłoń. Wziął ją do buzi i zaczął ssać, tak samo jak robić to z bananem. Maito zaczął wzdychać i poruszać biodrami, a Lee pieścił dłońmi jego uda i jądra. Mężczyzna wziął jakiś żel i wycisnął troche na palce, a następnie rozsmarował substancję wokół jego wejścia. Chłopak dobrze wiedział, co zaraz nastąpi, więc wypiął się, aby nauczyciel mógł z łatwością włożyć w jego dziurkę palce. Maito chwilę rozciągał go, a Rock zaczął jeszcze szybciej poruszać głową, liżąc jego penisa. W koncu poczuł, jak usta zalewa mu gorąca, lepka maź.

- Połknij. – rozkazał sensei. – Dobrze, a teraz wypnij się.

           Gennin posłusznie odwrócił się i wypiął pośladki w stronę swojego guru. Gai wszedł w niego szybkim, płynnym ruchem i od razu zaczął sie gwałtownie poruszać. Chłopak chwycił swoje przyrodzenie i pieścił je ręką. tak samo jak wczoraj, ale nauczyciel odepchnał jego dłoń, zastępując ją własną. Lee wygiął się, gdy penis mężczyzny nareszcie trafił na prostatę. Maito umyślnie drażnił ten punkt tak długo, aż oboje osiągnęli szczyt. Opadli na łóżko, posapując, a sensei delikatnie wysunął się z chłopca.

- Zdałem? – spytał z zapałem Rock.

- Oczywiscie, że zdałeś. W koncu jesteś moim ulubionym uczniem, Lee. – zachichotał jounin.

           Uszczęśliwiony Lee ubrał się i w podskokach popędził do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz