sobota, 1 grudnia 2012

Oneshot – Prezent (ItaDei)







     Było bardzo słoneczne, jesienne popołudnie, ale kogo by to obchodziło, skoro w kryjówce Akatsuki non stop jest ciemno jak w dupie u Lucyfera? Nie da sie odróżnić dnia od nocy, żyją jak nietoperze i jeszcze Pain ma pretensje, że im zaczyna odwalać.

     Ale w sumie to nawet dobrze. Itachi cieszył się, że nie wystawia swojej delikatnej, porcelanowej skóry na mordercze działanie promieni słonecznych. Mniej słońca = mniej zmarszczek.

     Szedł właśnie rozświetlonym pochodniami korytarzem, przeglądając się w lusterku. Od zawsze cholernie nie podobały mu się te dwie duże zmarszczki na policzkach, zastanawiał się teraz nad botoxem. Orochimaru zaoferował, że zrobi mu za darmo. Taa, za darmo…nie ma nic za darmo na tym świecie. Pewnie znowu będzie musiał mu dać dupy.

    Wszedł do swojego pokoju i pierwsze, co zauwazył, to różowe pudełko, obwiązane tego samego koloru wstążką, z wielką kokardą pośrodku. A jednak ktoś pamiętał o jego urodzinach!

     Rzucił okiem na karteczkę. „Dla Itasia od Deia”. Hm…ciekawe, co ten psychopata postanowił mi dać. Mam nadzieje, że nie jakieś badziewne figurki.

     Otworzył pudełko i jego oczom ukazały się całkiem ładne, koronkowe, różowiutkie majteczki. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że to gacie BABSKIE. Wniósł brwi i podniósł majtki na wysokość oczu, uważnie lustrując je swoim Sharinganem. Były bardzo ładne, z serduszkami i Hello Kitty pośrodku. Po chwili namysłu szybko zrzucił spodnie oraz własne bokserki i nałożył je, siadając z szeroko rozwartymi nogami przeglądając się krytycznie w lusterku.

- Aleee ładne majtki Itachi-senpai! – wydarł się Tobi, wtykając głowę między drzwi i zacieszając pod pomarańczową maską. Wściekły Ita zmierzył go spojrzeniem Mangekyo Sharingana, a przerażony dzieciak zwiał.

- Właściwie to Tobi ma racje, bardzo ci w nich do twarzy, un – usłyszał miły, głęboki, seksowny głos, zaciągający końcówki w charakterystyczny sposób. Odwrócił głowę i napotkał lazurowy bezmiar tęczówek ofiarodawcy owego prezentu. Deidara przyglądał mu się z lekkim uśmiechem, a Łasic zaróżowił się pod kolor otrzymanej bielizny. Blondyn zachichotał.

- Nie, przepraszam. Nie jest ci w nich do twarzy. – stwierdził, uśmiechając się bezczelnie. – Powinieneś je natychmiast ściągnąć. Najlepiej z resztą ciuchów.

- Co? – wrzasnął Ita, purpurowiejąc. – Uważaj do kogo mówisz, gówniarzu!

- Doskonale wiem do kogo mówię. – Dei puścił mu oczko. – Do Pana i Władcy Wrzechrzeczy, Króla, Księcia, Hrabiego Niepokonanego Mam Sharingan i Kozaczę, Podskocz i Masz w Ryja Itachiego Uchihy vel Łasicy…- wyrecytował blondyn na jednym tchu. – Mógłbyś chociaż podziękować. – dodał z wyrzutem. Ita spojrzał na niego kpiąco. Jeszcze czego, ma dziękować gnojowi. Prychnął z wyższością i powrócił do poprzedniego zajęcia, jakim było kontemplowanie nowych majtek.

- Jeśli nie chcesz werbalnie, to możesz podziękować w naturze, un. – zaśmiał się Dei i poszedł bardzo blisko Uchihy. Za blisko.

      Itachi rzucił mu spojrzenie „Jeszcze_Jeden_Krok_I_Zdychasz_Jak_Pies”, ale artysta się tym nie przejął. Albo psychol, albo samobójca. Albo jedno i drugie.

- No nie mów, że nie chcesz, un. – zachichotał, głaszcząc dłonią aksamitne, hebanowe włosy chłopaka. Wysunął język ze swojej paszczy i polizał go za uchem. Itachi zadrżał, co wywołało jeszcze głośniejszy śmiech błękitnookiego.

- Zawsze wiedziałem, że w głębi serca jesteś wrazliwy i delikatny. My artyści wiemy takie rzeczy. – szepnął mu na ucho, tym razem liżąc je swoim „standardowym” językiem.

- Spierdalaj. – powiedział czerwonooki, wkładając w to wymowne słowo aż 0,0000000000000000000000000000000000000666 % emocji, a emocją tą była irytacja.

- No przestań grać takiego niedostępnego, un. – mruknął Dei, zsuwając z jego drobnych ramion płaszcz. Uchiha próbował się wyrwać, ale coś niemrawo mu szło. Oczywiście gdyby chciał, to by się wyrwał, ale starał się stworzyć pozory oporu, żeby nie wyjść na łatwą dziwkę. Deidara w końcu wyplątał go z płaszcza i popchnął na ziemię, całując po odsłoniętej szyji obojczykach.

- Na…na łóżku chyba będzie nam wygodniej…- szepnął Itachi, zagryzając wagę by nie jęknąć, gdy dłoń Deidary lizała go po stojącej męskości przez różowy materiał majtek.

- A jednak ci się podoba, un. – zauważył radośnie blindyn, patrząc na twarz czarnowłosego, starajacego się przybrać zwyczajową maskę obojętności i chłodu. Czerwony Sharingan zmierzył go tylko lodowatym spojrzeniem.

- No podoba czy nie podoba – dopytywał złośliwie błękitnooki. Itachi nadal milczał. – Jeśli ci się nie podoba, to przestanę. – dodał z udawanym smutkiem i wstał, widocznie z zamiarem pozostawienia rozpalonego i niezaspokojonego Uchihy samemu sobie.

- Podoba, kurwa! – wrzasnął brunet, patrząc wściekle na odchodzącego długowłosego. Ten odwrócił się z wielkim uśmiechem na obliczu.

- I o to chodzi! – krzyknął i wziął na ręce niższego chłopaka, rzucając go na łóżko. Samemu również pozbył się płaszcza oraz bluzki i położył się na czarnowłosym, obficie znacząc pocałunkami jego twarz, szyję i tors. Dłonie sharinganowca błądziły po jego plecach i brzuchu, długie fioletowe paznokcie przyjemnie drapały. Blade palce dotarły do ust zapieczętowanych na piersi blondyna. Artysta cicho syknął i oderwał się na moment od twardego sutka czarnookiego.

- Boli? – spytał Itachi, uśmiechając się drapieżnie. Deidara skinął głową, a Ita z premedytacją zaczął skubać nitkę, którą zszyte były usta. – Dobrze, bo ma boleć. – zachchotał demonicznie. Blondyn za karę ugryzł go mocno i boleśnie w sutek, poleciało trochę krwi, znacząc pościel czerwonymi kleksami.

- Za karę. – wyjaśnił lazurowooki, zlizując cieknącą krew. Zniżył się trochę i zagłębił jezyk w pępku bruneta, przygryzając podbrzuszę. Szybkim ruchem zsunął jego nowe majteczki i czubkiem jezyka przejechał po całym trzonie nabrzmiałej męskości. Uchiha mimowolnie jęknął, co wywołało chichot Deidary. Nie dręcząc już dłużej chłopaka, wziął całą jego męskość go ust i poruszał szybko głową, wsłuchując się w podniecające odgłosy wydobywające się z krtani bruneta. W końcu poczuł, jak biała, lekko słonawa ciecz zalewa mu usta, do akompaniamentu głośnego krzyku Łasicowatego. Nie czekając, aż brunet uspokoi oddech, obrócił go na brzuch i podłożył mu pod biodra wielką, czerwoną poduszkę w kształcie serca, z napisem „Kocham Cię”. Zgrabne pośladki Itackiego były kusząco wypięte, więc z trudem powstrzymał się, aby wejść w niego od razu, ale postanowił go najpierw przygotować. Wsadził jeden palec – tak jak podejrzewał, Uchiha był cholernie ciasny. Do palca dołączyły dwa kolejne, rozciągając i przygotowując sharinganowca na coś lepszego. Kiedy uznał, że już wystarczy, szybko zdjął spodnie uciskające od dłuższego czasu jego członka i szybkim ruchem wszedł w bruneta. Głośny krzyk bólu rozniósł się po chyba całej siedzibie, a tym razem pościel splamiło kilka zdradzieckich łez, które wypłynęły z czarnych oczu.

- Kurwa!! Deidara, powoli! – krzyczał Itachi, ale blondyn go nie słuchał, zatapiając się w jego gorącym, ciasnym wnętrzu. Poruszał się coraz szybciej, wchodząc i wychodząc prawie całkowicie. Po chwili głośne protesty Uchihy zmieniły się w równie głośne jęki przyjemności i prośby o więcej.

- Dei…mocniej..ahh…proszę, szybciej…. – jęczał czarnowłosy, chętnie wypinając zgrabny tyłek w stronę niebieskookiego, który spełniał jego zachcianki. W końcu Ita doszedł, a zaraz po nim wybuchowy artysta, dochodząc w jego wnętrzu.

      Czerwonooki opadł bez sił na pościel, oddychając cieżko. Spomiędzy jego ud wypływała sperma, którą zaraz zlizał Deidara. Blondyn szybko ubrał się i pocałował bruneta w policzek, szepcząc mu na ucho. :

- Naprawde słodko wygladasz w tych majteczkach.

     Szybko wyszedł, zostawiając w pokoju Itachiego, pomiętą pościel i atmosferę przesyconą wizją dobrego seksu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz