sobota, 15 grudnia 2012

Oneshot – Powrót z wakacji (KakaSasu)


      Dwa cudowne tygodnie, spędzone w Sunie, dobiegły już niestety końca. Każdy z członków drużyny siódmej wzbogacił się o nowe wrażenia i pamiątki z wakacji. Sasuke w końcu dostał to, czego chciał, Kakashi kupił świeżo wydaną książkę Jiraiyi, a Naruto spędził całe 14 dni (i nocy) w towarzystwie Kazekage, który okazał się nadspodziewanie jurny jak na zimnego drania. Teraz blondyn stękał przy każdym kroku i narzekał na bóle okołopośladkowe, ale mimo wszystko miał na mordzie pełen zadowolenia uśmiech. W ramach pożegnania przy bramie całowali się bite piętnaście minut i czterdzieści osiem sekund, co można uznać za nowy rekord, sukcesywnie olewając otaczający ich tłum. Natomiast Sakurze udało się w trzecim dniu pobytu zaciągnąć Kankuro do łóżka, w którym obudzili się nazajutrz, ale za to we troje. Biedna dziewczyna teraz pluła sobie w brodę za to, że wtedy, kiedy Iruka-sensei opowiadał na lekcji w akademii o zaletach antykoncepcji, ona malowała paznokcie na różowo.

- To co, drużyno, jedziemy? – zawołał wesoło Kakashi, ładując walizki do swojego jeepa. Z niewiadomych przyczyn majątek Sakury w te dwa tygodnie niemal podwoił swoją liczbę, jeśli chodzi o ubrania i kosmetyki, wiec musiała kupić na nie jeszcze jedną walizkę. Hatake czerwony ze złości i wysiłku jakoś władował to wszystko do bagażnika, a opony wydały z siebie żałosny pisk i nieco wryły się w ziemię. Sasuke przyglądał mu się z pełnym zadowolenia uśmieszkiem, po czym wsiadł na przednie siedzenie auta, ignorując wiszący z boku pas. Sakura i Naruto władowali się do tyłu. Można było jechać.

         Pomachali delegacji z Suny i ruszyli przez pustynię. Samochód po chwilę podskakiwał na wybojach, a opony wyrzucały w powietrze smugi złocistego piasku. Uzumaki rozsiadł się wygodnie i wyciągnął z kieszeni telefon, zawzięcie stukając w jego klawiaturę. Miał darmowe SMS-y do Gaary, więc planował je wykorzystać do 0. Sakura smętnie wpatrywała się w test ciążowy, w nadziei, że wynik nagle się zmieni.

- Nie łam się, Sakura. Dostaniesz becikowe. – pocieszył ją radośnie Sasuke, chichocząc. Był w doskonałym humorze i łatwo się domyślić dlaczego.

         Niebo powoli zmieniało swój kolor z czystego błękitu na intensywny kobalt, przechodzący w ciemne indygo, aż w końcu stało się granatowe. Wjechali właśnie do jakiegoś niewielkiego miasteczka, a Kakashi zdecydował, że zatrzymają się tutaj na noc.

- Niby gdzie? – prychnął Uchiha. – Nie będę spać w samochodzie, jedźmy dalej.

- Nikt ci nie karze. – odparł Hatake. – Patrz.

         Wskazał na jakiś obskurny, czerwony, neonowy napis „MOTEL”, w którym litera T trzymała się na słowo honoru. Niechlujna, zielona, mrugająca w irytujący sposób strzałka wskazywała na zaniedbany, stary budynek, który postanowiono nieudolnie przywrócić do czasów dawnej świetności, montując w oknach skrzynki z kwiatami i malując drzwi oraz framugi okien na odblaskową żółć. Całość przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy.

- Nie chcę tutaj spać. – Uchiha się wzdrygnął. – Pewnie mają pchły w łóżkach.

- Albo pchły, albo samochód. – powiedział Kakashi, wychodząc z auta. Sakura również wysiadła, stukając po asfalcie niebotycznie wysokimi szpilkami, a Naruto w najlepsze spał, przyciskając do piersi telefon. Na szyi miał mnóstwo jasnoróżowych malinek. Dziewczyna walnęła go jaskraworóżową torebką po głowię.

- Co..co jest? – mruknął, wodząc zaspanym i pełnym buntu spojrzeniem dookoła.

- Wyłaź, Kakashi-sensei zamawia nam pokoje. – prychnęła, jeszcze raz waląc go w jasny łeb torebką.

- TUTAJ? – jęknął chłopak, ogarniając spojrzeniem motel.

- Coś sie nie podoba? – spytała zwodniczo słodkim tonem, unosząc brwi. Niebieskooki pokręcił przecząco głową i powlókł się w stronę wejścia. Haruno pchnęła drzwi, z których łuszczyła się żółta farba. Zajęczały przeraźliwie, ale uchyliły się, wpuszczając ich do środka.

         Recepcja była mała, brudna i zaniedbana. Wrażenia nie poprawiał również fakt, że facet za ladą był gruby, nie ogolony, śmierdzący i ewidentnie pijany. Miał na sobie brudny, rozciągnięty dres i toczył przekrwionym spojrzeniem wokoło.

- Chcielibyśmy wynając na noc cztery pokoje. – powiedział uprzejmie szarowłosy, a mężczyzna beknął. Sasuke skrzywił się. Facet burknął coś niezrozumiałego.

- Proszę?

- Sssto ssześśźźiesiąt…- wybełkotał nieco głośniej. Sensei drużyny 7 wyłożył pieniadze na ladę, a recepcjonista podał im klucze. Weszli po spróchniałych schodach na piętro i znaleźli właściwe pokoje. Sakura od razu z ulgą zniknęła we własnym i pognała w stronę łazienki. Okazało się, że woda pod prysznicem jest na szczęście ciepła, chociaż na białych, popękanych ścianach niepodzielnie walczył grzyb, ozdabiając fantazyjnym wzorem pożółkły ze starości tynk. Wszędzie śmierdziało kurzem i stęchlizną oraz trutką na szczury.

        Zdegustowany Sasuke wszedł do swojego pokoju, zamykając skrzypiące jak stary reumatyk drzwi. Skrzywił się, czując w powietrzu zapach zgniłej pościeli i starości. Rzucił plecak na łóżko, a w powietrze wzbił się kłąb kurzu.

- Ja tutaj nie będę spał. – powiedział z całym przekonaniem, wyciągnął z plecaka świeżą bieliznę, ręcznik i żel do mycia, po czym zniknął w łazience. Ostrożnie wszedł pod prysznic, uważając, aby nie dotknąć przypadkiem pokrytej pleśnią ściany ani kabiny i umył się tak szybko, jak tylko potrafił. Z ulgą wyszedł, wytarł się ręcznikiem, który był chyba jedyną czystą rzeczą w tym pomieszczeniu i włożył czarne bokserki oraz szlafrok. Wsadził brudne ubrania do torby i wyszedł, zamykając drzwi na klucz, chociaż mało prawdopodobne było, aby na tym pustkowiu spotkała go kradzież. Przeszedł korytarzem i zapukał do drzwi szarowłosego. Po trzech sekundach otworzył mu Kakashi owinięty ręcznikiem, z mokrymi włosami.

- O, Sasuke, stało się coś? – spytał, wpuszczając półnagiego chłopaka do środka.

- Owszem. – prychnął brunet, siadając na chyboczącym się krześle. – Nie będę tam spał. Pościel jest aż siwa od kurzu.

- To co? Zamierzasz spać na korytarzu, czy w aucie? – Hatake uniósł brwi.

- Nie, u ciebie. Z tobą, ściślej mówiąc.

Kakashi zachichotał.

- Aż taki niewyżyty jesteś? – spytał, podchodząc do chłopaka i kładąc mu ręce na ramionach. Ręcznik nieco zjechał z jego bioder, ukazując czarną kępkę włosów łonowych. Sasuke oblizał się na ten widok i padł na kolana, zsuwając materiał do końca. Zaczął powoli, drażniącymi ruchami lizać główkę penisa mężczyzny, a on odchylił głowę do tyłu, jęcząc cicho.

- Niezła z ciebie dziwka, Sasu. – westchnął szarowłosy. Uchiha nie odpowiedział, tylko chwycił prawie całą jego męskość do swoich uzdolnionych ust i zaczął ssać, a z ust jounina wyrywały się coraz głośniejsze jęki i posapywania. Wsunął palce w czarne włosy chłopaka i zaczął poruszać jego głową w dogodnym dla siebie rytmie. Po kilku minutach spiął wszystkie mięśnie i doszedł w gorące usta bruneta, zalewajac je ciepłą, gęstą spermą. Chłopak łapczywie zaczął zlizywać jego nasienie, mrużąc oczy z przyjemności. Zsunął z ramion szlafrok i rzucił go w kąt, nie przejmując się tym, że właśnie hordy roztoczy urządzają sobie na nim pielgrzymkę. Wdrapał się na łóżko i wypiął w kierunku senseia, zsuwając powoli ze zgrabnych pośladków bokserki. Kakashi przełknął ślinę, a jego członek ponownie uniósł się na ten widok.

- Chodź tu i weź mnie. – szepnął podniecająco czarnowłosy, oblizując lubieżnie wargi. Hatake podszedł do niego i pocałował, miażdżąc jego usta swoimi, aż zabrakło im oddechu. Jednocześnie wsuwał palce w ciasną dziurkę chłopaka, rozciągając go. Sasuke jęczał cicho, gdy druga dłoń pieściła jego męskość, aż w końcu krzyknął z bólu, kiedy Kakashi wszedł w niego, od razu szybko poruszając biodrami. Uchiha odetchnął głęboko i rozluźnił się, a zaraz potem zaczął cicho jęczeć z przyjemności. Kakashi lizał go po karku, owiewając go gorącym oddechem, a chłopak czuł, że już dłużej nie wytrzyma. Jego mięśnie zacisnęły się na twardym, pulsującym członku nauczyciela, a on sam doszedł z cichym krzykiem, wgryzając się w śmierdzącą kurzem poduszkę. Opadł bezsilnie na łóżko, czekając, aż Kakashi skończy. Jounin doszedł na jego plecy, spryskując je białą cieczą, a potem położył się obok chłopaka i przykrył go kołdrą. Zadowolony Sasuke zamruczał i przytulił się do jego ciepłego torsu, przymykając oczy. Po chwili w pokoju slychać było równomierne oddechy śpiących 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz