sobota, 15 grudnia 2012
Oneshot – Kamerki (HidaDei)
Wystrzał z armaty obudził szarowłosego modela. Tak mu się przynajmniej wydawało. W rzeczywistości był to tylko zwykły odgłos, jaki wydają drzwi, gdy trzaska nimi wściekły menadżer.
- Hidan, znowu się upiłeś! – zawołał od progu, ignorując fakt, że pod wpływem kaca czaszka Jashigoki’ego pękała na pół.
- Mhmmmrm…- mruknął niewyraźnie Hidan, usiłując uchronić się przed niepożądanymi dźwiękami za pomocą poduszki, którą szczelnie okrył sobie głowę.
„Czy on nie rozumie, że życie rozchwytywanego modela wymaga poświęceń?” – jęknął w myślach, przymykając oczy i usiłując wyłudzić od rzeczywistości choć trochę snu. Niestety, brutalny dzień wdarł się w jego egzystencję i nakazał budzić się do życia.
- Hidan, do kurwy nędzy wstawaj, dzisiaj masz wizytę u lekarza! – prychnął Kakuzu, machając jakimś białym świstkiem papieru.
- Kuziu, jakiego lekarza…? – wyburczał fioletowooki, rozcierając zaspane, zapuchnięte ślepia. Spojrzał na swoje palce, które właśnie umazał grafitowym cieniem nadal zalegającym na jego powiekach. Cały jego nagi tors był pokryty malinkami, pamiątkami po wczorajszej nocy, a druga poduszka była pognieciona. Ewidentnie ktoś na niej spał i się rano zbył, nie zostawiając nawet liściku.
- Do doktora Zetsu, to znany androlog. – odparł czarnowłosy, zrywając z chłopaka kołdrę.
- Coo…? A po co…? – zajęczał Hidan, kurczowo czepiając się kołdry.
- Musimy sprawdzić, czy nie załapałeś jakichś chorób wenerycznych od swoich kochanków. – prychnął menadżer. – Przy twoim trybie życia sądzę, że to raczej nie możliwe, abyś był zdrowy.
Fioletowooki uniósł brwi.
- Pojebało cię. – stwierdził.
- Możliwe. – odparł czarnowłosy, wzruszając ramionami. – Ale to nie ja wczoraj pieprzyłem się z Davidem Hasselhoffem.
Hidan niemal zakrztusił się własną, przełykaną właśnie śliną.
- To był David? – jęknął, bezwiednie macając swój tyłek. Na jego twarzy pojawił się wyraz bezgranicznego obrzydzenia.
- Owszem. A co, byłeś tak pijany, że nie pamiętasz? – syknął Kakuzu. – Wiesz, że on mógł mieć jakiegoś syfa? Czy ty sobie wyobrażasz, jak to by się odbiło na twojej karierze?! Normalnie kiła i mogiła!
- Jezu, nie drzyj się…- miauknął srebrnowłosy, zatykając uszy. Czuł się tak, jakby w jego skroniach siedział perkusista The Berzerker i nawalał w gary*. – Na którą jest ta wizyta?
- Na piętnastą.
Było pięć po dwunastej. Model niechętnie zsunał się z łóżka i poczłapał do kuchni, powstrzymując wymioty. Otworzył lodówkę i jęknął, nie zauważając w niej słoika z ogórkami. Prawdopodobnie Hasselhoff rano wszystko wychlał.
- Kuziu, idź do sklepu po ogórki! – pisnął płaczliwie. Mężczyzna westchnął, ale posłusznie zabrał ze stolika w salonie kluczyki. – Dzięki. Co ja bym bez ciebie zrobił?
- Zdechłbyś na kaca albo jakieś weneryczne świństwo. – prychnął menadżer, wychodząc. Hidan powlókł się w stronę łazienki z zamiarem wzięcia odżywczego prysznica. Odkręcił zimną wodę i stał przez chwilę pod natryskiem, rozkoszując się lodowatymi strugami, zmywającymi z niego otępienie i ból głowy, ale zaraz potem pomyślał, że Kakuzu zabije go i wykastruje, jeśli się przeziębi, więc odkręcił ciepłą wodę i oparł się wygodnie o kafelki. Wycisnął na rękę trochę żelu, który sam reklamował i przymknął oczy, delikatnie wsmarowując specyfik w ciało. Zapachniało mango i grejpfrutem z nutką wanilii.
- Wyłaź, woda kosztuje. – zawołał Kakuzu, waląc pięścią w drzwi.
- Przestań się dobijać, naprawda drzwi też kosztuje! – odkrzyknął Hidan, zakręcając wodę. Owinął się w pasie puszystym, białym ręcznikiem i wyszedł, rozpryskując dookoła kropelki wody.
- Ubierz się, jawnogrzeszniku. – prychnął brunet, siadając na fotelu w jego sypialni. Fioletowooki wzruszył ramionami i zrzucił ręcznik na podłogę, ukazując swoje wdzięki w całej okazałości. Celowo wypiął się w stronę przyjaciela, szukając czystych ubrań w szafie.
- Kupię ci na urodziny słownik, bo najwidoczniej nie wiesz, co to znaczy „wstyd”. – syknął Kakuzu, wlepiajac spojrzenie w okno, podczas gdy Hidan wciągał na kształtny tyłek majtki.
- Niby czego mam się wstydzić? Przecież jestem ładny.
- Chociażby nagości.
Szarowłosy zachichotał.
- Od kiedy ty jesteś taki pruderyjny, Kuziu? – zapytał, przesuwając palcem po jego szczęce. Mężczyzna złapał go za rękę i odsunął od siebie. Wiele razy chłopak próbował go uwieść, ale przez lata wspólnej pracy zdążył wyrobić sobie sposób na obronę przed tym demonem seksu.
- Od kiedy ty stałeś się nad wyraz bezpruderyjny. – odparł, wstając. – Zawieźć cię do dr Zetsu?
- Chętnie.
- Jadę teraz do urzędu, będę za godzinę.
Czarnowłosy wyszedł, uśmiechając się do siebie. Ucieszyła go perspektywa przesiadywania w kolejnym urzędzie, co dobitnie potwierdzało, że nie należy on do zdrowo myślącej części ludzkości. Gdyby mógł, zamieszkał by w skarbówce. Hidan westchnął i przyssał się do słoika po ogórkach, przeklinając w myślach Davida Hasselhoffa i resztę swoich kochanków. Gdy doszedł do 124 stracił rachubę, więc zaniechał tej umysłowej czynności. Rzucił się na kanapę w salonie i zaczął skakać po programach, aż w końcu ku swojej radości zauważył, że na Polsacie grają „Złe wychowanie**”. Poleciał do kuchni po popcorn i zasiadł przed telewizorem, całkowicie rzucając się w wir pokręconej osobowości Ignacia.
- Znowu żresz to świństwo? – prychnął Kakuzu, który już widocznie wrócił ze swojego Edenu. – Mówiłem, że masz tego nie jeść bo roztyjesz się i cholera weźmie kontrakt.
- Przesadzasz, Kuziu. – mruknął fioletowooki, ładując sobie kolejną garść popcornu do gęby. Brunet wkroczył do salonu akurat w chwili, w której bohaterowie miziali się na łóżku do wtóru swoich jęków, a jego brwi podjechały do góry. Wlepił oczy w ekran.
- To naprawdę tak wygląda? – spytał. Był 100% hetero, więc nie znał się na miłości gejowskiej.
- Mniej więcej.
- Obrzydliwe.
- W ich wydaniu może tak. Ale seks ze mną to bajka.
- Nie wątpie. – prychnął brunet.
- Mogę ci to udowodnić!
- Zapomniałeś, że nie cierpię bajek?
Ta celna uwaga wytrąciła na chwilę szarowłosego z równowagi.
- Zbieraj się. – ponaglił go czarnowłosy, wyłączając pudło. – Za godzinę musimy być u doktora.
Wyprowadził chłopaka przed dom i wpakował do swojego czarnego, lśniącego volvo. Sam zasiadł za kierownicą i ruszył, a po kilkunastu minutach zatrzymał się przed nowoczesną kliniką. Weszli do środka, a brunet zaczął natychmiast rozmawiać z recepcjonistką. Po chwili pielęgniarka zaprowadziła go do gabinetu pana Zetsu. Facet wyglądał na około 30 lat, miał jasnobrązowe, duże oczy i przefarbowane na zielono włosy. Od razu wzbudził zainteresowanie u swojego partnera.
- Proszę się rozebrać. – polecił beznamiętnym głosem. Jego twarz była chłodna i obojętna. Hidan zaczął zrzucać z siebie części garderoby powolnymi, zmysłowymi ruchami, ale na mężczyźnie nie robiło to wrażenia. Chłopak położył się na stole, a Zetsu włożył rękawiczki i wziął do ręki jakiś specyfik w żelu.
- Mam wyjść? – zapytał Kakuzu, speszony.
- Nie musi pan, chyba że pacjentowi to przeszkadza. – odparł zielonowłosy.
- Nie, nie, Kuziu, zostań! – zaprotestował szybko z perfidnym uśmiechem. Usiadł na krzesełku pod ścianą i zaczął obserwować, jak lekarz maca przyrodzenie i jądra, a Hidan mruczy i jęczy bez skrępowania.
Mała dziwka, pomyślał.
Zetsu wycisnął na rękawiczkę wyżej wspomniany żel i wsunął ostrożnie jeden palec w odbyt szarowłosego. Ten jęknął i wygiął się w lekki łuk, rozkładając szerzej nogi.
- Czy to konieczne? – zapytał brunet, z obrzydzeniem zauważając rozanieloną minę jasnowłosego.
- Tak. Sprawdzam, czy nie ma w odbycie grzybicy albo wrzodów. – odparł beznamiętnie lekarz. Menadżer spojrzał na niego z podziwem – nie łatwo zachować taką powagę, trzymając palec w dupie Hidana.
- Już? – jęknął z niezadowoleniem badany, gdy Zetsu wyciągnął palec z jego wnętrza.
- Tak. – mężczyzna zaczął coś bazgrać. – Wygląda na to, że jest pan zdrowy, ale wyślę jeszcze próbki do laboratorium. Prosze zgłosić się po wyniki w czwartek.
Podał mu jakiś zapisany świstek papieru, a Kakuzu ładnie podziękował i wyszedł, ciągnąc chłopaka za sobą.
- No Kuziu, kurwa, czekaj! Chciałem wydębić od niego numer!
- On ma żonę i córeczkę. – prychnął czarnowłosy.
- To co? Odwieź mnie teraz do domu.
Brunet posłusznie spełnił jego życzenie, a zadowolony z siebie szarowłosy poleciał schodami do góry, zatrzymując się przed drzwiami do swojego mieszkania. Przekręcił klucz, zrzucił buty w przedpokoju i włączył komputer. Sprawdził pocztę, poskakał trochę po sieci, potem jak zwykle wszedł na sex chat. Jak zwykle zalogował się pod nickiem Jashinista i czekał, aż trafi się ktoś godny uwagi.
ArtIsBang : Ohayo! Masz ochotę pobawić się kamerkami? xD
Hidan uniósł brwi i uśmiechnął się perfidnie.
Jashinista: Jeśli jesteś seksownym blondynem w czarnych kabaretkach, to chętnie…]:->
ArtIsBang: Nie mam kabaretek…
Zaintrygowany szarowłosy włączył swoją kamerkę, a rozmówca zrobił to samo. Okazało się, że faktycznie jest długowłosym blondynem o dużych, niebieskich oczach i ślicznej buzi.
ArtIsBang: Jestem Deidara…a ty Hidan, prawda?
Fioletowooki nie odpowiedział, tylko posłał całusa w stronę kamerki i zaczął rozpinać koszulę. Po chwili był w samych spodniach, a Deidara machał mu różowym, niesamowicie dużym wibratorem. On już był nagi, nie licząc dużej obroży na szyi i siedział w szerokim rozkroku, uśmiechając się niepewnie i wodząc opuszkami palców wokół swojego wejścia. Model zdjął swoje spodnie i chwycił w dłoń swoją męskość, pocierając czubek. Palce drugiej zajęły się jednym sutkiem, ugniatając go. Poczuł nagłą falę gorąca i jęknął, a penis blondyna uniósł się. On również chwycił go w rękę, szybko poruszając nią po całym trzonie. Patrzył się przy tym cały czas na poczynania szarowłosego, co doprowadzało go do szału. Hidan również wyciągnął z szuflady swój srebrny wibrator i włączył go. Urządzenie ożyło i zamruczało cichutko, jakby już pragnęło zagłębić się w jego wnętrzu. Zaczął wodzić nim po swoim torsie i udach, czując cudowne dreszcze, aż w końcu nie wytrzymał i wepchnął go do swojego tyłka. Z penisa Deidary wytrysnęła sperma, ale on również nie czekał, tylko wsunął swojego kolosa do dziurki. Miał z tym małe problemy, ale po chwili przedmiot wszedł cały, rozpychając lubieżnie uśmiechniętego chłopaka. On również włączył go na najwyższe obroty i zaczął wic się na krześle, chwytając końcówkę oburącz. Gwałtownie poruszał nim, wsuwając i wysuwając niemal do końca, a z każdym ruchem z jego ust wyrywał się jęk, doskonale słyszalny przez głośniki. Po kilku minutach Hidan nie wytrzymał i spuścił się, opryskując nasieniem ekran monitora, a chłopak po drugiej stronie zrobił to samo. Obydwaj ciężko dyszeli.
ArtIsBang: Dzięki, było super xD
Jashinista: Cała przyjemność po mojej stronie ]:->
Wylogował się i powlókł pod prysznic z wielkim uśmiechem na ustach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wiesz mam prośbę . . . czy możesz dodać notkę z paringiem Gaara&Sasuke? Z góry dziękuję :)
OdpowiedzUsuń