sobota, 1 grudnia 2012

Oneshot – Północ (KakaGaa)


    Północ. To taka magiczna pora. O północy wszystko, co prozaiczne, traci nagle realizm, a to, co nigdy nie miało miejsca, staje się boleśnie realne.

      O północy nigdy nie mogę spać. Przez niego. Pieprzony Shukaku…przeprzony ojciec, który go we mnie zamknął i matka, która mnie na ten świat wydała. Potwora. To wszystko ich wina. To przez nich cierpię. Mam w sobie demona, jestem wyrzutkiem, odmieńcem, dlatego jestem zawsze sam. Mogę tylko zabijać, aby potwierdzić swoje istnienie. Ja chcę żyć?

- Kto to? – pytam. Wyłaź, czuję twoją chakrę.

- Yo. – mówisz i jak gdyby nigdy nic siadasz obok mnie. Ogarnia mnie wściekłość. Przecież mogę cię zabić!

- Czego chcesz? – pytam lodowatym tonem. – Spieprzaj stąd.

- Pogadać. – mówisz i głaszczesz moje włosy. To takie miłe…twój dotyk jest dla mnie cudowny. Nikt mnie wcześniej nie dotykał w ten sposób. Każdy brzydził się mnie choćby kijem tknąć, a jeśli już musiał, były to bolesne uderzenia. Twój dotyk jest inny, taki subtelny i delikatny…nie chcesz zadać mi bólu. A może chcesz? Może chcesz, bym się do ciebie przywiązał, a potem mnie wyśmiejesz? Racja. Jinchuuriki jest potworem, Jinchuuriki nie ma prawa do miłości. Odtrącam twoją rękę.

- Co jest? – pytasz i przenosisz tą swoją gładką, chłodną dłoń na mój policzek. Czuję jak się rumienie. Dlaczego jeszcze cię nie zabiłem? Nie wiem. Jest pełnia, mógłbym zmieść cię z łatwością z tego świata. Ale nie chcę.

       Patrzę na ciebie. Jesteś bardzo przystojny, widzę to nawet przez maskę. Masz piękne oczy, a właściwie oko. Patrzysz na mnie bez śladu lęku. Dobrze wiesz, że bym cię nie skrzywdził. Wiesz, że cię kocham, Kakashi, prawda?

- Kiedy wyjeżdżasz? – pytasz. Czuję ucisk w sercu, już chcesz się mnie pozbyć?

- Jutro rano. Już chcesz się mnie pozbyć? – pytam gorzko.

- Nie. – odpowiadasz i dalej głaszczesz mnie po włosach. Pieprzyć to wszystko ! Przytulam się do ciebie i kłade głowę na twoim ramieniu. Jesteś taki ciepły…

- Przeprowadź się tutaj. Będziesz mieszkał u mnie, niczego nie będzie ci brakowało. W Sunie już dawno chcieli się ciebie pozbyć. Pogadam z Hokage. – szepczesz.

- Chcecie drugiego Jinchuuriki, prawda?- pytam cicho.

- Nie Gaara. Chce ciebie. – mówisz i całujesz mnie w policzek. Twoje usta są boskie, łagodzą ten ból nagromadzony przez lata. – Kocham cię. – mówisz. Mam nadzieję, że nie kłamiesz.

Spoglądam w twoje oczy. Teraz już mam pewność, nie okłamałeś mnie.

- Ja ciebie też kocham, Kakashi. – mówię i znowu się rumienię. Śmiejesz się cicho i całujesz mnie w usta. Trochę sie boję, nie wiem jak to się robi, ale ty wszystko mi pokażesz, prawda?

    Przechodzisz na szyję, zostawiając na niej mokre malinki. Nie musisz, przecież dobrze wiesz, że i tak jestem twój. Wplatam palce w twoje włosy, są takie miękkie. Wiele razy zastanawiałem się, dlaczego są szare? Nadal nie wiem.Jesteś pełen tajemnic, Hatake. Zdejmujesz ze mnie ubrania. Czuję te wspaniałe dreszcze, przebiegające po moim ciele. A więc to jest miłość? Teraz rozumiem, dlaczego ludzie jej pragną.

- Jesteś piękny. – szepczesz. W twoich oczach widzę zachwyt. Piękny? Przyzwyczaiłem się już do opinii, że jestem obrzydliwy. Miła odmiana.

       Twój język błądzi po mojej skórze. Nie mogę powstrzymać jęku. Patrzę w górę, na księżyc. Jest pełnia. Teraz już nie wydaje mi się taki okropny i smutny. Bierzesz moją męskość do ust. Co za rozkosz! Moje paznokcie delikatnie drapią cię po karku, mruczysz z przyjemności. Wkładasz we mnie dwa palce. Ałłaa…boli, ale wiem, że zaraz będzie lepiej. Nie skrzywdzisz mnie. Poruszasz palcami, a mnie znowu ogarnia to uczucie euforii. W koncu przestajesz. Zaciskam oczy, wiem ci się teraz stanie.

- Gaara, wyjdziesz za mnie? – pytasz. Otwieram w szoku oczy, tego się nie spodziewałem.

- T-tak. – odpowiadam. Wchodzisz we mnie, ale jestem tak szczęśliwy że nawet nie czuję bólu. Poruszasz się we mnie, a radość zdaje się mnie niemal rozsadzac od środka. W końcu rozkosz wybucha mi pod powiekami w kaskadzie barw. Opadamy zmęczeni na dach domu, na którym siedziałem przez ostatnie kilka nocy.

- Już nigdy nie będziesz sam. – obiecujesz i obejmujesz mnie w pasie, przyciągając do siebie. A ja ci wierzę. Wierzę, bo cię kocham.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz