wtorek, 4 grudnia 2012
Oneshot – Metro-seksualista (ShikaSasu)
Życie studenta matematyki naprawdę jest bolesne. Trzeba wstać po siódmej, bo uniwersytet raczył wybudować się na drugim końcu miasta, a do tego potem tłuc się różnymi środkami komunikacji miejskiej. Dzisiaj zaspałem, więc musiałem ekspresowo wyjść, kosztem śniadania. Trudno, zjem coś po zajęciach na mieście.
Siedziałem właśnie na stacji metra i czekałem na następny pociąg, bo mój uciekł mi 5 minut temu. Z ulgą zauważyłem mojego profesora, Shikamaru Narę, siedzącego ze stoickim spokojem pare metrów ode mnie. Uff, przynajmniej nie tylko ja się spóźnię. Mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby spał. Nie powinno mnie to dziwić, bo na zajęciach też śpi. Cholera, co on robi w nocy?
Nareszcie przyjechał ten nieszczęsny pociąg i tłum nieszczęśników, spieszący do pracy, lub tak jak ja do szkoły, władował się do środka, zajmując wolne miejsca. Pojazd ruszył, lekko kołysząc się, a ja włożyłem słuchawki do uszu i przymknąłem oczy, odchylając głowę na oparcie fotela. Chce mi się spać…
Nagle poczułem, że coś albo ktoś intensywnie mi się przypatruje. Otworzyłem niechętnie jedno oko i spojrzałem prosto w brązowe ślepia mojego nauczyciela. Chyba po raz pierwszy na jego twarzy zamiast znudzenia widziałem lekki uśmiech. Spojrzałem pytająco (już dwoma patrzałkami), a on uśmiechnął się szerzej i mimo lekkiego falowania pociągu, wstał i podszedł do mnie. Bez słowa chwycił mnie za brodę i przyciągnął moją twarz do swojej, miażdżąc mi usta w namiętnym pocałunku. Podniósł mnie i usiadł na moim miejscu, sadzając mnie sobie na kolanach. Poczułem twardą wypukłość w jego spodniach i uśmiechnąłem się. Muszę przyznać, że już od dawna na niego lecę. Chwyciłem jego krawat, który był zdecydowanie zbędny i cały czas go całując, zdjąłem ten kawałek szmatki. Niecierpliwie zacząłem rozpinać jego koszulę, a on odwdzięczył się tym samym, głaszcząc mnie po plecach i biodrach. Byłem już cholernie podniecony, a moja erekcja pulsowała boleśnie. Zerwałem z niego koszulę, przysysając się do stojących, twardych sutków Nary. Jęknął i odchylił głowę do tyłu. Jednocześnie rozpiął moje spodnie i wsunął pod nie dłonie, masując i ściskając moje pośladki. Bardzo mi się to podobało, ale chciałem więcej zainteresowania w innej części mojego ciała. Zacząłem ocierać się o niego biodrami, mrucząc i kompletnie ignorując widownię, która patrzyła na nasze poczynania w szoku. Jakaś babcia odwróciła się zdegustowana i zbierała się do wyjścia, chociaż to prawdopodobnie nie był jej przystanek. Inna moherowa panna usiłowała odebrać swojej wnuczce-fance yaoi aparat, którym trzaskała nam fotki. Uśmiechnąłem się lubieżnie do dziewczyny i demonstracyjnie zsunąłem z tyłeczka spodnie, a Shika walnął mnie po głowie. Otworzyłem oczy…
…i okazało się, że śpię sobie w najlepsze na wykładach, a Shikamaru stoi obok mnie i widocznie czeka aż udzielę odpowiedzi na pytanie, którego nie usłyszałem. Mężczyzna opierał się z wyrazem znudzenia i irytacji o moją ławkę, patrząc na mnie z uniesionymi brwiami.
- Panie Uchiha, jeśli ja śpię na zajęciach, to wy też możecie, chociaż stanowczo odradzam. Ale jeśli ja ruszę w końcu dupę i zacznę coś robić, to wy także jesteście do tego zobligowani. I to się tyczy wszystkich, panie Uzumaki. – powiedział, rzucając w Naruto kredą. Biedny kretyn. Nara oczywiście, kiedy się obudzi, jest złośliwy, więc kazał mi publicznie rozwiązać zadanie, którego nie rozumiałem. Mało tego, naszego nauczyciela cechowała ogromna inteligencja i spostrzegawczość, toteż błyskawicznie zauważył namiocik w moich spodniach i trudność, z jaką się przez niego poruszałem. Facet uśmiechnął się lekko, perfidnie, a ja pomyślałem, że się chyba spalę ze wstydu. Z ulgą usiadłem na swoje miejsce obok Neji’ego. Mam nadzieję, że nie jęczałem przez sen.
- Co ci się śniło? – spytał białooki. Błagam, nie!
- A czemu pytasz? – odpowiedziałem pytaniem.
- Bo jęczałeś i mruczałeś przez sen. – wzruszył ramionami, a na mordzie miał parszywy uśmieszek, który bardzo, ale to bardzo mi się nie spodobał. Moja twarz spłonęła szkarłatem. O ja nieszczęsny!
- Panowie, to są zajęcia z matematyki, a nie wróżbiarstwa i NIE interpretujemy tutaj snów. – upomniał nas Shikamaru, siadając na biurku. Cała sala zachichotała. – A ty, Uchiha, zostaniesz dzisiaj po zajęciach. Muszę z tobą porozmawiać.
Dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego ja, Uchiha Sasuke, lat 20, zostałem etatową ciamajdą? Neji poklepał mnie współczująco po ramieniu. Wielkie dzięki. Trumnę byś mi kupił, a nie po łapie klepał. I wychodzi na to, że znowu nie zjem obiadu. Może umrę z niedożywienia?
W końcu pan Nara wygłosił swoje standardowe „To na dzisiaj wszystko, dziękuję” i studenci zaczęli w zorganizowanym pośpiechu opuszczać teren uczelni. Wmieszałem się w tłum, mając nadzieję, że nauczyciel nie zdąży zauważyć, że zwiałem. A wiadomo, czyją matką jest nadzieja. Moją.
- Sasuke, dokąd to? – spytał, chwytając mnie za kołnierzyk koszuli. Co za upokorzenie.
- Ja ..ee ..śpieszę się trochę. – prawdę mówiąc nie miałem nic do roboty, ale spędzenie z nim popołudnia jest ostatnią rzeczą, której chcę. – Muszę iść do pracy. – wymyśliłem na poczekaniu. Widzicie, jaki ja zdolny?
- Z tego co mi wiadomo, pracujesz we wtorki, czwartki i soboty jako kelner w restauracji „Icha icha paradise”. A dzisiaj jest poniedziałek. – powiedział, a mnie zamurowało.
- Skąd pan to wie? – spytałem. Nikomu nie mówiłem gdzie pracuję, ponieważ lokal pana Hatake jest czymś w połączeniu restauracji, knajpy, dyskoteki, burdelu i hotelu, a to wszystko dla gejów. Co prawda, ja tam tylko roznoszę drinki i zamówione dania, ale jednak wolałem się nie przyznawać. Sam fakt, że tam pracuję skrzywił nieco moją orientację, a mój dzisiejszy sen jest tego dobitnym przykładem.
- Kakashi Hatake jest moim bliskim przyjacielem. – wzruszył ramionami. Taa, ciekawe jak bliskim. – Tak więc, masz jakieś bardziej przekonywujące kłamstwo na poczekaniu, czy poświęcisz mi godzinkę?
AŻ GODZINĘ Z NIM?!
Niechętnie powlokłem się za nim z powrotem do klasy. Nagle zaburczało mi w brzuchu.
- Jesteś głodny? – spytał. Zaczerwieniłem się. Dlaczego zawsze ja wychodzę na ofermę. – Co powiesz na obiad?
Zaraz, chwila, stop! SHIKAMARU NARA ZAPRASZA MNIE NA OBIAD?
- Pan mnie zaprasza na randkę? – wypaliłem i zakryłem usta. Równie dobrze mogę na czole napisać sobie wielkimi literami IDIOTA.
- W rzeczy samej. – odpowiedział i wziął teczkę oraz marynarkę. – Idziesz czy nie? – spytał już przy drzwiach. Skołowany poszedłem za nim.
Wpakował mnie do swojego samochodu i zawiózł pod jakąś restaurację. Oprzytomniałem dopiero, kiedy kelnerka spytała się mnie, na co mam ochotę. Co za idiotyczne pytanie. To chyba oczywiste, na co mam ochotę. Na mojego nauczyciela matematyki. Zamówiłem jakąś rybę i spojrzałem na Narę. Siedział rozparty wygodnie na krześle, z założonymi rękami i obserwował mnie dziwnie. Tak samo, jak w moim śnie. Zrobiło mi się gorąco i jak zwykle spaliłem buraka. Niby nie powinienem być taki wstydliwy, pracując w „Icha Icha…”, ale jakoś nadal mi nie przeszło. Nawet fachowy streptease Deidary, ani seks z Hidanem mnie z tego nie wyleczył. Podobno te rumieńce sprawiają, że w jakiś chory i niepojęty sposób jestem słodki, tak przynajmniej mówią klienci lokalu. Kilku z nich chciało mnie nawet wypożyczyć na godzinkę za stosowną opłatą, ale ja nie jestem na sprzedaż.
- Jesteś słodki, gdy tak się rumienisz, Sasuke. – powiedział Shika, wbijając we mnie ten swój wzrok. Spuściłem oczy, z pasją podziwiając wzór na serwetce, leżącej na stole.
- O czym pan chciał porozmawiać? – spytałem.
- Właśnie o tym. – zaśmiał się i wychylił przez stół, odgarniając mi z czoła kosmyk włosów. Zadrżałem, a on zachichotał. – Jak już mówiłem, dowiedziałem się o tym, że pracujesz u Kakashiego.
- Tylko jako kelner! – wyjaśniłem szybko, a moja twarz przybrała kolor czystej, nie skażonej niczym czerwieni.
- Doprawdy? – spytał jakby ze smutkiem. – W takim razie nie interesują cię chłopcy?
Co robić? Zaprzeczyć, zapłacić za rachunek i sobie pójść, czy przyznać się własnemu nauczycielowi, że jestem homo i czekać na rozwój akcji? Nie wiedziałem, którą opcję wybrać, więc zgodnie ze swoim zwyczajem milczałem.
- Opowiedz mi swój sen. – poprosił, albo raczej zażądał mężczyzna.
- Co takiego? – parsknąłem. Przecież nie będę mu opowiadać o moich fantazjach erotycznych i to z NIM w roli głównej.
- Opowiedz mi swój sen. Chciałbym wiedzieć, czym moi uczniowie zajmują się na moich lekcjach. – odparł ze śmiechem. – A podejrzewam, że nie śniło ci się twierdzenie Pitagorasa. – dodał, przejeżdżając pod stołem opuszkami palców po moim udzie. Sparaliżowało mnie. Jego dłoń dotarła do mojego krocza, które już zdążyło się wyprężyć i lekko zwilgotnieć.
- No śmiało, mów. – zachęcił.
- Ja…śniła mi się Pamela Anderson w stringach. – odpowiedziałem szybko. Haa! Jestem genialny.
- Naprawdę? Szkoda. – powiedział. – A już myślałem, że w swoim śnie pieprzyłeś się ze mną w metrze.
CO? SKAD ON TO WIE? Nic nie odpowiedziałem, tylko siedziałem i gapiłem się na niego z otwartymi ustami.
- Umiem skojarzyć takie słowa jak „Shika”, „metro”, „pieprz mnie”, „stacja” i „gumka”. – wyjaśnił Nara, puszczając mi oczko. Teraz dla odmiany zbladłem, musiało to dziwnie wyglądać, bo z natury jestem trupioblady. Ja naprawdę mówiłem takie rzeczy przez sen?! Boże, tam było pełno ludzi! Nigdy więcej nie zasnę na wykładach. Neji nie da mi spokoju, przecież siedział obok mnie. Musiał słyszeć.
- Co byś powiedział na wspólną kolację? – zapytał nagle Shikamaru, przeglądając swój kalendarz. Zauważyłem, że ma mnóstwo zapisanych zajęć.
- Dzisiaj? – spytałem. Nie wierzę, kurwa, nie wierzę! On mnie chce zaprosić na prawdziwą randkę?
- Nie. – mruknął. – Jutro po północy. Gadałem już z Kakashim, puści cię z pracy. Kiwnąłem tylko głową.
Ale jazda. Umawiam się z własnym nauczycielem i to w dodatku z tym, który śni mi się po nocach oraz wykładach. Jestem na 98% pewny, że zawiezie mnie potem do hotelu i będziemy uprawiać seks. Z niewiadomych przyczyn cieszy mnie taki obrót sprawy.
Chciałem zapłacić za swojego sandacza, ale uparł się, że to on ureguluje rachunek. No cóż, co się będę spierać. Grzecznie pożegnałem się i pobiegłem do domu. Muszę trochę odgruzować ten chlew, w jaki zamieniło się moje mieszkanie. Od kiedy wyprowadziłem się, zacząłem nagle doceniać trud mojej mamy, która zawsze sprzątała mi pokój, oraz wszystkich sprzątaczek tego świata. Robienie porządków to jakby określił Nara, strasznie kłopotliwe i upierdliwe zajęcie.
Przebrałem się w dresy i stanąłem na środku domu, zastanawiając się, za co by się najpierw zabrać. Zacząłem składać wszystkie porozwalane graty i nastawiłem pralkę. Tym razem uważnie przeczytałem etykietę płynu do płukania, bo w zeszłym tygodniu zamiast niego wlałem wybielacz, a prawie wszystkie moje ciuchy są czarne. Wlałem trochę płynu do pralki, a po łazience rozniósł się zapach mojego ulubionego, czarnego Lenora. Z westchnieniem zabrałem się do dalszej pracy. Gdy skończyłem, było już po ósmej, a ja byłem piekielnie głodny. Otworzyłem lodówkę i warknąłem z irytacją, bo zawartość lodówki idealnie nadawała się, aby być definicją słowa „próżnia”. Znalazłem tylko stare mleko, cytrynę i musztardę. Włożyłem jakieś porządniejsze ciuchy i poszedłem do sklepu.
Krążyłem między półkami z koszykiem, gdy nagle natknąłem się na Neji’ego.
- Ohayo. – przywitał się z bezczelnym uśmiechem. – Jak było na obiadku z senseiem?
- Urusai* … – mruknąłem i odwróciłem się z zamiarem opuszczenia miejsca pobytu, ale nagle trafiła mnie pewna myśl.
- Skąd ty wiesz, że byliśmy na obiedzie?- syknąłem. Hyuuga zamrugał niewinnie rzęsami.
- Aaaa nudziło mi się, to pojechałem za wami. – powiedział ze śmiechem i posłał mi w powietrze całusa, odchodząc. Przedefilował przed półką z nabiałem, kręcąc biodrami i zniknął w dziale ze słodyczami. Rasowy pedał. Ach, wspomniałem, że Neji też pracuje u Kakashiego? Z tym, że nie jako kelner, tylko etatowy, profesjonalny usługodawca i jest jeszcze z tego bardzo dumny. Cóż, zarabia prawie 3 razy więcej ode mnie, nie licząc oczywiście napiwków i prezentów od zachwyconych jego tyłkiem klientów, ale ja przynajmniej mam swoją godność. Nie będę się sprzedawać.
Wróciłem do domu, zjadłem szybką kolację i poszedłem spać. Nie miałem nawet siły, aby przygotować się do jutrzejszych zajęć. Shika znowu mi da wycisk.
~~~
Siedziałem jak na szpilkach na swoim miejscu, modląc się, by Nara mnie nie zapytał. Mężczyzna widocznie miał dzisiaj dobry dzień, bo pytał wszystkich na zasadzie „Nie znasz dnia ani godziny”. Rozejrzałem się po sali. Nie jest źle, większość studentów przybrała taką samą pozę jak ja, czyli obronną, mającą na celu ukrycie swojej osoby przed czujnym wzrokiem Shikamaru. Świadczyło to dobitnie o tym, że ich poziom wiedzy jest mniej więcej taki jak mój, czyli minimalny. Spojrzałem na Neji’ego. Tylko on siedział rozluźniony i bazgrał sobie coś w zeszycie, serdecznie olewając naszego profesora. Dziwnym trafem akurat JEGO Shika nie pytał. Dziwne…
Dzisiaj chyba Opatrzność się nade mną zlitowała, bo przez cały dzień nie dostałem ani jednego pytania. Kiedy wychodziłem z sali, pogłaskał mnie dyskretnie po pośladku i szepnął „Do zobaczenia wieczorem”. Czekam z utęsknieniem.
- Pracujesz dzisiaj? – spytał Neji, idąc razem ze mną na stację metra. Jeździmy zawsze tym samym pociągiem, bo mieszkamy niedaleko siebie. Szczerze mówiąc znamy się praktycznie od dziecka, a przyjaciółmi jesteśmy od bardzo dawna. Nigdy przede mną nie ukrywał, że jest gejem i to on załatwił mi pracę u Kakashiego. Raz nawet spaliśmy ze sobą, ale to był tylko jednorazowy epizod. Nigdy w życiu nie pomyślałbym o tym, aby związać się z nim, a poza tym Hyuuga jest wolnym strzelcem.
- Tak. – mruknąłem. – Ty też?
Kiwnął głową z uśmiechem. Nie ma to jak lubić swoją pracę, a on widocznie bardzo lubi, jak go faceci pieprzą kilka razy dziennie. A jak jeszcze ma z tego na waciki, to już w ogóle super.
- Neji, dlaczego Shikamaru prawie nigdy ciebie nie pyta? – zapytałem. Uśmiechnął się szeroko.
- Jest jednym ze stałych klientów pana Hatake i ceni sobie moje usługi. – odpowiedział ze śmiechem, a ja stanąłem jak wryty. Przecież nigdy wcześniej go tam nie widziałem!
- Nie mów, że nie widziałeś o tym? – prychnął długowłosy, unosząc brwi. Pokręciłem przecząco głowa, a on spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Przecież pare razy przynosiłeś mu drinki. – powiedział, kręcąc głowa. Czarne włosy rozsypały się wokoło, a pare osób aż przystanęło, zachwycone tym widokiem. Trzeba przyznać, Neji był oszałamiająco piękny i umiał dobrze to wykorzystać.
- Nie pamiętam. – mruknąłem. Aż tak ze mną źle? Przecież zawsze pamiętam klientów, przynajmniej z twarzy.
- A pamiętasz tego faceta, który tak bardzo ci się podobał? Ten z długimi włosami, w skórzanej kurtce i czarnych okularach.
Owszem, to mój ulubiony klient. Zawsze zamawiał martini z lodem i dawał mi wysokie napiwki, już nie mówiąc o tym, że był cholernie przystojny.
- To właśnie profesor Nara po godzinach pracy. – wyjaśnił uprzejmie jasnooki.
Jestem tępy! Jak mogłem tego nie zauważyć?! Chociaż szczerze mówiąc Shika w rozpuszczonych włosach, w ciemnoczerwonej koszuli i czarnej, skórzanej kurtce, z ciemnymi okularami na twarzy wyglądał fantastycznie. Ciężko było zauważyć podobieństwo z tym wiecznie znudzonym leniem w dziwnej, pseudowojskowej marynarce, szerokich spodniach, sportowych butach i niechlujnej kitce. Obydwie wersje z niewiadomych przyczyn bardzo mi się podobały.
- Mam nadzieję, że dzisiaj też wpadnie. – powiedział rozmarzony Neji. – Jest świetny w te klocki. – mrugnął do mnie, a ja poczułem ukłucie zazdrości. Shikamaru z nim spał, a ze mną nie. To takie nie fair!
Co Hyuuga takiego w sobie ma, a czego mi brakuje, że wszyscy na niego lecą? Łatwe pytanie. Seksowne ciało, nieprzeciętny charakter, piękne włosy, cięty język, dowcip, inteligencję, klasę i urok osobisty. A ja tego nie posiadam.
Wsiedliśmy do metra, a mi znowu przypomniał się mój sen. Zaczerwieniłem się. Mam nadzieję, że Neji nie jest na tyle bystry, aby zgadnąć co mi się śniło. Dojechaliśmy na nasz przystanek i wysiedliśmy. Chłopak pożegnał się ze mną i pognał do domu, w końcu musi się jeszcze przygotować do pracy. Powlokłem się smętnie do siebie i wziąłem za robienie obiadu. Z braku talentu i inwencji twórczej zrobiłem spaghetti i siadłem przed telewizorem z talerzem w łapce, a szklanką coli i pilotem w drugiej. Zacząłem skakać bez entuzjazmu po kanałach, aż w końcu znalazłem jakiś fajny horror. „Nocny pociąg z mięsem**” hmm….zobaczymy. Dopiero się zaczynało, więc wiele nie straciłem. Zgasiłem światło i nawinąłem sobie makaronu na widelec, obserwując, jak facet na ekranie rozwala w metrze wielkim, stalowym młotkiem jakiemuś gościowi łeb. Bardzo pocieszające. Zjadłem obiad i nałożyłem sobie jeszcze jedną porcję, wracając do salonu. Akurat trafił mi się widok nagich, zakrwawionych, ludzkich ciał wiszących na hakach pod sufitem, a ten sam facet w białym, przemysłowym fartuchu oprawiał je, jakby były sztukami mięsa. Wyłupywał oczy, odcinał uszy, wyrywał paznokcie i zęby. Zachciało mi się rzygać, więc rzuciłem talerz na podłogę i pobiegłem do łazienki. Nigdy więcej nie będę jeść, oglądając horrory!
Pół do siódmej wpadł po mnie Neji, wystrojony w służbowy strój składający się z obcisłych, skórzanych spodni, siateczkowo-lateksowej bluzki z dziurami na sutki oraz pełno jakichś bzdetów na szyji i nadgarstkach. Rzęsy miał starannie wytuszowane, a usta pomalowane szminką. Że też ludziom się to podoba…Oświadczyłem mu, że nie jadę z nim w pociągu, jeśli będzie miał sutki na wierzchu, więc musiałem pożyczyć mu kurtkę, żeby się zakrył. Już wszystko lepsze niż jazda metrem z roznegliżowanym gejem. Wsiedliśmy do pojazdu, a mi jak na złość zaczęły skakać przed oczami sceny z tego chorego filmu. Znowu zachciało mi się rzygać, ale powstrzymałem swój żołądek przed wypróżnieniem się w miejscu publicznym. W końcu dojechaliśmy na miejsce.
Lokal pana Hatake był to duży, dwupiętrowy budynek. W jednej części znajdowała się działająca za dnia restauracja, w której można było zjeść obiad w towarzystwie uroczego chłopca. Z drugiej strony znajdowała się wielka hala, będąca w nocy rozświetloną dyskoteką, wypełnioną tańczącymi ludźmi. W piwnicy znajdowały się garderoby, kuchnia, łazienki, składzik na różne graty oraz pomieszczenie, w którym czasami pracownicy odpoczywali po zabawianiu klientów. Neji poszedł do części dyskotekowej, skąd już łomotała muzyka, a ja włożyłem firmowy podkoszulek, zameldowałem się szefowi i poszedłem zbierać zamówienia. Zauważyłem Hyuugę, siedzącego na kolanach jakiegoś faceta, którym po bliższym poznaniu okazał się być nie kto inny, tylko Shikamaru Nara. Trzymał jak gdyby nigdy nic rękę na pośladku chłopaka, a brunet chichotał. Momentalnie poczułem, że:
a) z niewiadomych powodów jest mi przykro
b) mam kompleksy
c) mam ochotę rozszarpać Neji’ego za to, że jest taki ładny
d) mam ochotę się zabić
e) jestem zazdrosny.
Jakim prawem ON może siedzieć na JEGO kolanach, a JA nie?! I gdzie tu sprawiedliwość? Nagle tknęła mnie myśl, że gdyby Shika należał do tych klientów, którzy chcieli zamówić sobie moje usługi, dałbym mu nawet za darmo. Tak w akcie desperacji. I znowu mimowolnie się zarumieniłem, co Nara naturalnie zauważył i przywołał mnie do siebie.
- Słucham, co podać? – spytałem odruchowo. Uśmiechnął się lekko.
- Szukam jakiegoś słodkiego ciasteczka, co polecasz? – uniósł jedną brew. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, Neji wtrącił swoje trzy grosze.
- Siedzi ci na kolanach, złotko. – zachichotał i odgarnął mu włosy za ucho. Aż się we mnie zagotowało na ten widok. Zgoda, jest moim przyjacielem, ale pozwala sobie na stanowczo za dużo. Może mieć dosłownie każdego faceta, ale dlaczego musi podrywać tego, na którym mi zależy?
- A mi się wydaje, że znalazłem lepszy model. – zaśmiał się Shika i nieoczekiwanie pociągnął mnie na swoje kolana. Siedzieliśmy teraz z Nejim po równo na jego nóżkach, a Hyuuga patrzył to na niego, to na mnie zdezorientowany. Uśmiechnąłem się zwycięsko do mojego przyjaciela i objąłem profesora za szyję, przytulając się do niego.
- Pamiętasz o naszej randce, prawda? – szepnął mi na ucho.
- Oczywiście. – odpowiedziałem również szeptem.
Neji został bezceremonialnie zepchnięty z jego kolan, a całe miejsce zostało zajęte przeze mnie. Białooki patrzył na mnie cały czas z szokiem i odrobiną niedowierzania oraz zazdrości, ale zaraz mu przeszło, bo do lokalu z hukiem drzwi wpadł znany biznesmen, Orochimaru i gromkim głosem zażądał uciech cielesnych od młodego Hyuugi.
- Ładny ten twój kolega, ale odrobinę się zeszmacił. – mruknął leniwym tonem Nara, głaszcząc mnie po włosach. Ależ to przyjemne. Przymknąłem oczy i nagle poczułem coś miękkiego i wilgotnego na ustach. Momentalnie otworzyłem oczy na całą szerokość i zobaczyłem z bliska bursztynowe, inteligentne tęczówki nauczyciela. Położył mi dłoń na policzku i językiem rozszerzył moje wargi, wsadzając go do środka. Gdybym stał, natychmiast bym upadł z powodu galaretowatych kolan, ale siedziałem w jego silnym uścisku. Odlot. Całowałem się już w życiu nie raz, ale jeszcze nikt nie potrafił samym pocałunkiem sprawić mi aż tyle przyjemności. Moje policzki znowu oczywiście płonęły.
- Jesteś słodziutki. – stwierdził Shika, odrywając się ode mnie. – Leć do pracy, potem cię znajdę.
Jakoś pozbierałem się do kupy i wstałem, lekko chwiejąc się. Poprawiłem ubranie, odetchnąłem głęboko i poszedłem zbierać zamówienia. Po drodze zaczepił mnie Neji.
- Moje gratulacje, złotko. – powiedział i spróbował mnie pocałować w policzek. Wyrwałem się, a on posmutniał.
- Jesteś zły? Przecież wiesz, że to moja praca. – powiedział, patrząc na mnie jak skrzywdzone przez los i właściciela szczenię. Ja się chyba nie umiem na niego gniewać i w dużej mierze właśnie przez to jesteśmy tak długo przyjaciółmi. Dałem się cmoknąć w policzek, a potem kopnąć w dupę na szczęście i w końcu dał mi spokój. Kątem oka zauważyłem, że leci z jakimś nadzianym gościem na pięterko. Pewnie znowu jutro zaszaleje i pójdzie na zakupy, zaopatrując się w niepotrzebne nikomu do niczego bzdety.
Do pierwszej w nocy roznosiłem drinki i zakąski, stopniowo tracąc nadzieję na tą swoją wymarzoną randkę z Narą. Pewnie mnie olał, albo chciał się po prostu zabawić moim kosztem. Albo znalazł sobie lepszą dupę i zadowolony poszedł do domu. Wtedy ktoś klepnął mnie w ramię, a potem w tyłek. Odwróciłem się poirytowany, z zamiarem sprzedania kopa napastnikowi, ale natychmiast spuściłem z tonu, widząc mojego wiecznie uśmiechniętego szefa.
- Shikamaru cię woła. – powiedział. – Możesz już się przebrać, masz wolne.
Ładnie podziękowałem pracodawcy i zszedłem do szatni. Zdjąłem koszulkę z nadrukiem „Icha icha paradise” i chwyciłem własną, z nadrukowanym czerwonym smokiem.
- Nie musisz tego zakładać. – usłyszałem cichy głos tuż przy moim uchu, a zaraz potem silne ręce objęły mnie w pasie. Shika zaczął składać mokre pocałunki na moim karku, a ja odchyliłem głowę do tyłu, mrucząc z przyjemności. – Tak wyglądasz…bardziej…sexy. – dodał, odwracając mnie do siebie przodem. Znowu mnie pocałował, chwytając za pośladki i przyciągając do siebie, a ja nie miałem najmniejszej ochoty, aby opierać się jego pieszczotom. Dawno już nie miałem faceta i byłem spragniony dotyku drugiego ciała. Zarzuciłem mu ręce na szyję, a on zdjął swoją skórzaną kurtkę i podał mi ją, rekwirując moją koszulkę. Założyłem ją, była tylko trochę za duża. Uprzejmie otworzył mi drzwi i wyszliśmy na zewnątrz.
Chłodne, nocne powietrze uderzyło mnie w twarz. Było mi trochę zimno, więc Shika objął mnie w pasie, prowadząc do swojego samochodu.
- Nie martw się, nie piłem. – powiedział, otwierając mi drzwi. Wsiadłem i zapiąłem pas, czekając, aż odpali silnik.
- Dokąd jedziemy? – spytałem.
-Zobaczysz. – odparł z uśmiechem i sięgnął do schowka, wyciągając jakiś czarny kawałek materiału, który okazał się być chustką. Zawiązał mi ją na oczach i ruszył. Nie miałem zielonego pojęcia dokąd i którędy jedziemy, ale mam nadzieję, że nie wywiezie mnie do lasu, aby zgwałcić i zakopać pod drzewem. W końcu, kiedy nabrałem już pewności, że ta jazda to „Nie kończąca się opowieść”, zatrzymaliśmy się.
- Możesz zdjąć opaskę. – powiedział, gdy już wysiedliśmy. Zerwałem szmatkę z twarzy i dokonałem szybkiej orientacji w terenie. Moje serce zabiło szybciej. Znajdowaliśmy się tuż przed stacją metra.
Shika wziął mnie za rękę i poprowadził pod ziemię. Przeszedł mnie dreszcz i znowu przypomniał mi się ten nieszczęsny film. Po jaką cholerę ja go oglądałem?!
- Zaraz mamy pociąg. – odparł. Zerknąłem na tablicę. Z przerażeniem stwierdziłem, że ostatni, który jeszcze nie odjechał, jest o godzinie 2:03***.
- Też oglądałeś ten horror? – zachichotał. Kiwnąłem głową. Mi tam do śmiechu nie było.
- To doda trochę…elementu grozy i pikanterii. – zamruczał, ciągnąc mnie w stronę peronu. Pociąg nadjechał, a my wsiedliśmy.
W środku znajdowała się jakaś młoda dziewczyna, ubrana jak żeńska przedstawicielka profesji Neji’ego, jakiś zaspany facet w garniturze i babcia z siatką pełną puszek dla kotów. Usiadłem, a Shika złapał uchwyt, zawisając tuż nade mną.
- Podoba ci się sceneria? – spytał z uśmiechem. Ja już chyba wiem o co chodzi. Usiadł naprzeciwko mnie i kiwnął palcem, przywołując mnie do siebie. Posłusznie usiadłem mu na kolanach i zacząłem namiętnie całować. Zgorszona babcia niemal zakrztusiła się swoją własną szczęką, a biznesmen nie zwrócił na nas najmniejszej uwagi, bo spał. Dziewczyna przerwała stukanie długimi tipsami po klawiaturze telefonu, wpatrując się w nas z otwartymi ustami. Komórka wypadła jej z ręki.
Nie zwracałem na nich uwagi, zainteresowany tylko i wyłącznie moim profesorem. Wsunąłem palce w jego włosy, a on zrobił to samo, przyciągając moją głowę do głębszego pocałunku. Przesunąłem jego dłonie na swoje wilgotne krocze, a on natychmiast zaczął je ugniatać, wywołując moje jęki. To niecodzienne miejsce akcji oraz publiczność działały na mnie pobudzająco. Szybko rozpiąłem jego koszulę, przysysając się do twardego, gorącego sutka. Westchnął i oparł się wygodniej. Rozpiął moje spodnie, a ja usłyszałem cichy trzask. Odwróciłem głowę w stronę źródła dźwięku i zobaczyłem, jak dziewczyna bez żenady robi nam telefonem zdjęcia. Uniosłem się trochę i powoli zsunąłem spodnie, wypinając pośladki. Patrzyłem się na nią wyzywająco, uśmiechając lubieżnie. Shika zaczął lizać mnie po szyi i uchu, a ja westchnąłem. Zsunął mi z ramion kurtkę i byłem już prawie całkiem nagi. Padłem na kolana i szybko rozpiąłem spodnie Nary, wyciągając pokaźnych rozmiarów męskość. Przyssałem się do niej, chcąc jak najszybciej poczuć go w sobie. Chwycił mnie za włosy i zaczął poruszać moją głową w dogodnym dla siebie rytmie, aż w końcu się spuścił. Dławiłem się jego spermą, ale nie protestowałem. Kątem oka zauważyłem, że dziewczyna teraz wzięła się za filmowanie, jedną ręką grzebiąc w torebce. Wyciągnęła jaskraworóżowy wibrator i zaczęła sobie robić dobrze, rozkładając szeroko nogi. Szybko zsunąłem swoje bokserki i usiadłem okrakiem na moim kochanku, nabijając się na jego penisa. Głośno jęknąłem, a Nara chwycił mojego członka w dłoń, szybko nią poruszając. Dźwięki, jakie wydawaliśmy z siebie oraz jęki dziewczyny obudziły biznesmena, który już po chwili wyciągnął swój interes i zaczął się onanizować, obserwując to nas, to ją. Dziewczyna przesiadła się obok niego, biorąc do ust jego penisa. On odwdzięczył się, poruszając szybko tkwiącym w jej wnętrzu wibratorem. Obserwując ten widok zacząłem szybko unosić się i opadać, głośno krzycząc z rozkoszy. Shika dyszał i wbijał paznokcie w moją skórę. Tylko babcia, niewzruszona udawała, że nic się nie dzieje. Nagle pociąg zatrzymał się, a biznesmen doszedł w usta dziewczyny, podziękował i wysiadł na swoim przystanku. Laska podeszła do nas i zaczęła mnie całować. Blee…nie lubię kobiet. Wolę, żeby całował mnie Nara. Odwróciłem się i usiadłem tyłem do niego, pozwalając, aby dziewczyna zajęła się moim penisem. Trzeba przyznać, że robiła to bardzo fachowo, pomimo, ze nadal zaspokajała się swoją zabaweczką. Wygiąłem się w łuk, dochodząc i zszedłem z kolan swojego kochanka. Razem z dziewczyną zaczęliśmy lizać jego penisa, dopóki nie doszedł. Laska przedstawiła się, chociaż nawet nie siliłem się, aby zapamiętać jej imie, poprawiła ubranie i wysiadła. My zatoczyliśmy pełne koło i wysiedliśmy na peronie. Byłem wyczerpany, więc Shika wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. .
- Byłem lepszy od Neji’ego? – spytałem.
- Jesteś zazdrosny? – uniósł brwi. – Byłeś najlepszy. Powtórzymy to jeszcze kiedyś?
- Kiedy tylko zechcesz. – mruknąłem. Pochylił się i pocałował mnie, ale inaczej niż wcześniej. Nie namiętnie, tylko delikatnie.
- Shika..?
- Hm?
- Nie pytaj mnie jutro na zajęciach, ok.? – poprosiłem, zasypiając.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz