sobota, 15 grudnia 2012
Oneshot – Depilacja (KankuGaa)
W łazience rozlegało się wesołe pluskanie wody oraz jeszcze bardziej entuzjastyczny, choć trochę fałszywy, śpiew Gaary.
- Kankuro, podaj mi Panią Kaczusię. – poprosił chłopak, wyciągając mokrą dłoń. Szatyn uśmiechnął się. Gaara był bezlitosnym zabójcą, świetnym shinobi, miał niecałe 16 lat, a nadal w domowym zaciszu zachowywał się jak dziecko. Czarnooki rozumiał to doskonale. Chłopak nigdy tak naprawdę nie miał prawdziwego dzieciństwa, więc teraz chce sobie to odbić, kąpiąc się z Panią Kaczusią. Starszy z braci odłożył maszynkę do golenia i zaczął szukać w łazienkowych szafkach zabawki rudego.
- Rusz się. – ponaglił go Gaara, wykrzywiając usta. Osobiście nie miał nic przeciwko temu, aby brat golił się w łazience, podczas kiedy on się kąpał. Limit łazienek w ich domy wynosił 2, a panowanie nad tą drugą objęła Temari. Znając siostrę, zanim ona wyjdzie, Kankuro urośnie broda do obojczyków. A poza tym w takim wypadku nie musiał szukać Pani Kaczusi sam.
- Trzymaj. – Kanku rzucił mu zabawkę, a rudzielec złapał ją błyskawicznie w otwartą dłoń. Gumowa kaczka zapiszczała wesoło.
- Wyglądasz jak Świety Mikołaj. – zauważył zielonooki, patrząc na brata. Faktycznie, Kankuro miał całą facjatę umazaną pianką do golenia.
- Też byś się mogł ogolić. – rzucił szatyn, przesuwając spojrzeniem po czerwonawym meszku, pokrywającym podbródek, pachy i podbrzusze Jinchuuriki. Wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę lustra. Zmrużył oczy i zaczął uważnie zdrapywać ostrzem zarost.
- Co to jest seks? – wypalił nagle Gaara, a zaskoczony lalkarz aż zaciął się. Po jego policzku popłynęła szkarłatna smuga krwi, skapując powoli do umywalki. No tak, mógł się spodziewać, że nikt nie wyjaśni młodemu zasad rozmnażania się, więc ten obowiązek spadnie na właśnie jego. Westchnął i zaczął ostrożnie przemywać wodą utlenioną skaleczenie. Właśnie konstruował w myślach odpowiedź, kiedy Gaara widocznie stracił zainteresowanie seksualnością, bo zaczął przyglądać się swoim włoskom.
- Naprawde powinienem się ogolić? – spytał w zamyśleniu.
- Tak, jesteś już w tym wieku, że powinieneś golić się regularnie. – pouczył go brat, rzucając w jego stronę piankę do golenia. Rudy automatycznie ją złapał.
- Co mam z tym zrobić? – spytał.
- To samo co ja. Rozsmaruj sobie na twarzy, a ja zaraz ci pomogę. – powiedział Kankuro.
Boże, uczę brata jak się golić, pomyślał ze złością. Był wściekły, ale nie na Gaarę, albo siebie, tylko na ojca. Wpakował we własnego syna demona, a potem jeszcze uznał, że nie powinien mieć żadnych zainteresowa poza walką. Nikt z nim nigdy nie rozmawiał, nigdy nie uczono go niczego innego, poza zabijaniem. To Kankuro starał się być dla niego dobrym bratem i zastąpić mu ojca oraz matkę jednocześnie. To on czytał mu bajki na dobranoc, kiedy nad wioską szalała burza piaskowa. Gaara jako dziecko bał się burzy, wtedy przybiegał do brata i tulił się do niego, a Kankuro robił mu kakao i uspokajająco głaskał po głowie. Temari również próbowała opiekowac sie braciszkiem, ale nie wychodziło jej to w takim stopniu, jak lalkarzowi. Zielonooki nigdy nie miał do niej zaufania, natomiast starszemu bratu ufał bezgranicznie.
Podał mu maszynkę i pokazał mu, co ma robić, żeby meszek z podbródka znikł. Nie musiał obawiać się, że chłopak się skaleczy, bo piasek nigdy by na to nie pozwolił. Nawet w kątach łazienki walały się kupki piasku, gotowe w każdej chwili interweniować, gdyby nosicielowi Shukaku coś się stało.
- Mogę zgolić resztę? – spytał cicho, skubiąc swoje łonowe włoski. Kankuro spojrzał na niego, unosząc brwi.
- Możesz, tylko po co?
- Nienawidzę ich. – wyznał chłopak. – Są czerwone. Jak krew. Kiedyś myślałem, że moje włosy mają taki kolor przez to, że tyle krwi rozlałem.
Kankuro coś ścisnęło w gardle i zaczął intensywnie mrugać, żeby się nie rozpłakać. Żal mu było brata, bardzo go kochał.
- Nie prawda. Są piękne. – szepnął, dotykając ociekających wodą pasm. Mokre włosy Gaary miały barwę wręcz rubinową. Zawsze zastanawiał się, jak to się stało, że jego braciszek urodził się z takim pięknym kolorem włosów.
- Podobają ci się? – spytał chłopak z lekkim uśmiechem. Kankuro już miał powiedzieć, że nie tylko one, ale w pore ugryzł się w język. Jak by to wyglądało, gdyby własnemu bratu powiedział, że zachwyca go alabastrowa bladość jego skóry oraz czysta zieleń oczu? Wkurzyłby się, albo przestraszył. W obydwu przypadkach byłby tak samo niebezpeczny. Zamiast tego tylko kiwnął głową, a uśmiech Gaary poszerzył się.
- To dobrze. – powiedział. – Ale tych na dole nie chcę. Pomożesz mi? – poprosił, robiąc słodką minkę i posunął się w wannie, robiąc bratu miejsce. Kanku zaczął zdejmować ubrania, a jego serce waliło jak młot pneumatyczny.
Przecież to nic dziwnego, przekonywał siebie w myślach. Już się z nim wiele razy kąpałem.
Tak, ale wtedy Gaara miał 10 lat i nie miał tak oszałamiająco seksownego ciała. I w dodatku nie prosił go o pomoc w depilacji, tylko o zwykłą zabawę w wannie pełnej wody.
Wszedł do wanny, siadając naprzeciwko niego. Gaara już sam ogolił sobie pachy, ale nie mógł sobie poradzić ze swoimi klejnotami rodowymi. Kankuro westchnął i chwycił jego męskość, najdelikatniej jak umiał oczyszczając ją z włosków. Z niepokojem poczuł, jak penis brata twardnieje. Mało tego, jego męskość robiła dokładnie to samo, pulsując boleśnie. Rudzielec jęknął, opierajac głowe o krawędźwanny i obserwował poczynania starszego Sabaku spod przymrużonych powiek. Jego turkusowe oczy błyszczały z podniecenia. ‘
- Głupi jesteś, wiesz? – odezwał się zmysłowym, nieco ochrypłym szeptem.
- Co?
- Głupi jesteś, twierdząc, że w wieku 16 lat nie umiem się golić i nie wiem co to seks. – powiedział, wplatając palce w orzechowe włosy brata. Kankuro spojrzał na niego zdezorientowany, a on przyciągnął jego twarz do namiętnego pocałunku. Szeroko rozłożył nogi, pociągając na siebie szatyna w ten sposób, że leżał na nim.
- Przeleć mnie. – zażądał, liżąc go w ucho. Drżący marionetkarz chciał uciec, ale jego pragnienie zatopienia się w ślicznym ciele brata było większe. Nakierował swojego penisa na jego dziukę i pchnął, ze zdziwieniem nie wyczuwając silnego oporu. Gaara jęknął i wbił paznokcie w jego plecy, a Kanku zaczał szybko poruszac biodrami. Woda chlapała na cała łazienkę do wtóru jęków Jinchuuriki piasku.
- Ostrzej…- szepnął rudowłosy, oplatając brata nogami w pasie. Lalkarz przyspieszył jeszcze bardziej, słuchajac dzikich jęków zielonookiego.
- Co wy tu do cholery robicie? – spytała wstrząśnięta Temari, stojąc w drzwiach i obserwując pieprzących się braci. Krzyki Gaary pewnie wyciągnęły ją z łazienki.
- Rżniemy się, nie widać? – spytał bezczelnie czerwonowłosy, a szatyn nadal nie przestawał się w nim poruszac, dopóki obydwoje nie doszli. Blondynka uciekła z krzykiem do swojego pokoju, a młodszy Sabaku wziął głęboki wdech i zanurkował pod wodę, biorąc do ust członka brata. Ssał go i lizał, trochę przygryzając, a Kankuro jęczał, dziwiąc się, że chłopak umie wstrzymać na tak długo oddech. W końcu kolejny orgazm przerwał jego rozmyślania, a zdyszany Gaara wynurzył się, opadając na pierś starszego brata. Szatyn objął go w pasie, głaszcząc po nagich, mokrych plecach. Leżeli tak, dopóki woda nie wystygła, aż w końcu Kanku wziął rudzielca na ręce, owinął ręcznikiem i zaniósł do jego pokoju, kładąc go na łóżku.
- Zostań ze mną. – poprosił Gaara, łapiąc go za rękę. Marionetkarz położył się obok niego, przytulając drobne, blade ciało.
Kropelki deszczu zaczęły bębnić w szybę, a po chwili zmieniły się w wielką ulewę, hojnie okraszoną grzmotami. Zielonooki zadrżał i wtulił głowę w zagłębienie pod szyją brata. Kankuro rozczulił ten widok. Uśmiechnął się delikatnie i pocałował go w czoło.
- Zrobię ci kakao, dobrze? – szepnął.
Zszedł do kuchni, gdzie siedziała roztrzęsiona Temari. Na widok brata wstała i uciekła z pomieszczenia, krzywiąc się z obrzydzeniem. Szatyn wzruszył ramionami i otworzył szafkę, wydobywając z niej kakao. Pogrzebał chwilę w lodówce i wyciągnął mleko. Po pięciu minutach na tacy stał talerz ciasteczek i dwa parujące kubki napoju, a on szedł ostrożnie do pokoju czerwonowłosego, uważając, aby nic nie wylać. Burza przybrała na sile.
- Dziękuję. – wymamrotał Gaara, przyjmując z wdzięcznością kubek.
- Nie ma za co. W końcu jesteś moim bratem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz