sobota, 1 grudnia 2012
Oneshot – Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa (HidaKaku)
Gdybym powiedziała, że był to kolejny nudny wieczór w siedzibie Akatsuki, wpadłby Pain, poddałby mnie terapii decybelowej, Deidara wysadził w powietrze, a potem Zetsu zeżarł resztki. W Brzasku nigdy nie ma nudnych wieczorów, poranków ani innych części dnia.
Tym razem o dopływ wrażeń i adrenaliny zadbał Deidara. Jak zwykle prowadził bardzo głośną dyskusję z Sasorim na temat „Która sztuka jest bardziej sztuczna?”. Oczywiście to nie nowość, reszta zachmurkowanych jest już na te wrzaski uodporniona, ale tym razem blondyn postanowił poprzeć swoją argumentację stosownym przykładem, wysadzając w atmosferę korytarz, na którym miał zaszczyt znajdować się APAP, czyli Absolutnie Prywatny Apartament Paina. Warto wspomnieć, że delikwent właśnie się kąpał. Sztuka błekitnookiego rozpierdzieliła kawał sufitu, ściany i drzwi, cudem zostawiając w spokoju wannę z rudzielcem w środku.
- Ktoś mi wytłumaczy, co tu się cholera dzieje? – spytał wyjątkowo uprzejmie lider, szorując się pomarańczową gąbeczką.
- Sztuka,un! – zawołał wesoło blondyn, otrzepując płaszcz i włosy z gruzu.
- Aha. nie mam pytań. – prychnał zirytowany rudy. – Podajcie mi ręcznik.
Pain z wielce urażoną miną wytarł się, ubrał, a dopiero potem zaczął swoją tyradę, zaczętą od „Wy idioci…”, a zakończoną na „…i spieprzać mi sprzed oczu!”. Pośrodku znalazły się jakieś wzmianki o remoncie korytarza, areszcie domowym, konfiskacji gliny kastracji, eutanazji, aborcji, in vitro, a to wszystko hojnie okraszone niewybrednymi epitetami i polane sosem przekleństw. Po wysłuchaniu pełnego pasji przemówienia lidera, obydwaj artyści mieli nietęgie miny i zaburzony zmysł słuchu. Pain powinien zostać wokalistą deathmetalowym, kapela by przynajmniej zaoszczędziła na nagłośnieniu.
Wściekły Sasori poszedł skręcać swoje lalki, a niebieskooki smętnie powlókł się w stronę salonu. Jak zwykle spotkał tam piszczącego Tobiego, bawiącego się z Kisame i resztę wariatów, grających w pokera.
- Deidara, ratuj! On chce, żebym postawił moją kosę! – krzyknął przerażony Hidan, pokazując paluchem Kakuzu.
- Nie pokazuje się palcem, ofiaro losu. – zwrócił mu uwagę brunet. – Co wam nagadał Pain?
- Mamy szlaban na oddychanie, życie, mruganie, podstawowe fukcje życiowe i sztukę! – jęknął załamany blondyn, siadając obok Hidana i ładując sobie do paszczy garść popcornu.
- A na seks? – spytał Hidan.
- Hmm…chyba nie, un. – wyszczerzył się blondyn i poleciał w tylko sobie znanym kierunku. Zapewne do Sasoriego, aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
- Zboczyle. – podsumował Kakuzu. Szarowłosy westchnął i przewrócił oczami.
~~~
Fioletowe oczy z irytacją patrzyły, jak Kakuzu liczy każdy banknot, składając je na zgrabne kupki i zwiazuje różowymi gumkami.
- Mógłbyś już skończyć? – syknął Hidan.
- Nie. – brunet odparł jak zwykle pełnym zdaniem, hojnie okraszonym związkami poetyckimi. Szarowłosy sapnął z wściekłości i postamowił zmienić taktykę.
- Misiu…tak dawno się nie kochaliśmy, nie podobam ci się już…?- zajeczał płaczliwym głosem, przytulając się do niego od tyłu i całując w kark. Chytrus wyrwał się z jego uścisku, nadal licząc pieniadze.
- A tobie tylko jedno w głowie. Jestem zajety.
- Pff jasne…jak mi się chce, to ty zawsze jesteś zajęty. – prychnął Hidan. – Spoko, nie martw się. Pójde do Itachiego, on nigdy nie jest zajęty. – dodał jadowicie, spodziewając się nagłych prób zatrzymania go, ale Kakuzu tylko wzruszył ramionami i pykał w kalkulatorek. Jashinista trzasnął drzwiami i wyszedł.
Zaczął walić w drzwi, ale nie Itachiego, tylko Deidary.
- DEIDARA!
- Co chcesz? – blondyn był już rozczochrany i w piżamie.
- Pożycz mi swój kostium. – poprosił siwowłosy.
- Hę? – po godzinie dziewiętnastej możliwości umysłowe blondyna są ograniczone.
- Kostium z seks shopu. – wyjaśnił fioletowooki. Dei pogrzebał chwilę w szafie i podał mu ładnie złożone w kosteczkę skórzane stringi, czarne pończochy, czerwone, puszyste podwiązki, obroże i pieszczochy na ręce i parę kozaków na wysokim obcasie. Zawsze, gdy miał przepraszać albo prosić o coś Sasoriego, zakładał te ciuszki, a lalkarz w tego nie potrafił niczego mu odmówić.
- A po co ci to? – spytał zaciekawiony niebieskooki.
- Mam zamiar ratować swój związek! – wrzasnął zdesperowany jashinista. – Mogę się przebrać w twojej łazience?
Deidara skinął głową, a Hidan wpadł do pomieszczenia, zrzucił z siebie ciuchy i przyodział się w ten „skromny” strój. Owinął się płaszczem, podziękował długowłosemu i pognał do swojego faceta. Wpadł jeszcze po drodze do Uchihy, który był autoryzowanym dealerem gadżetów erotycznych i za drobną opłatą wypożyczał sprzęt. Wziął linki i kajdanki.
Obcasy stukały o kamienną podłoge korytarza. Hidan kopniakiem otwórzył drzwi do pokoju Kakuzu, zamykając je również w ten sposób. Brunet podniósł wzrok znad kupki pieniedzy. Szarowłosy uśmiechnął się kusząco.
- Może jednak zrobisz sobie przerwę?
Wziął pilota do wieży i puścił piosenkę Maryli Rodowicz, zmysłowo tańcząc w jej takt. Posadził zamaskowanego na fotelu i usiadł na nim okrakiem, nucąc mu do ucha :
- Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa, a kiedy w kasie forsa, to sukces pierwsza klasa…
Zrzucił z siebie płaszcz i zerwał maskę z twarzy Kakuzu, całując go namiętnie. Uśmiechnął się, gdy poczuł stojącą, twardą męskość mężczyzny między swoimi udami. Skarbnik Brzasku wziął go na ręce i położył na łóżku, zaplątując palce w miękkie, szare włosy.
- Kochasz mnie? – spytał niewinnym głosem Hidan.
- Jak cholera. – szepnął Kakuzu, pieszcząc językiem wrażliwą skórę na szyi jasnowłosego. Nieśmiertelny zajęczał i wygiął się w łuk. Brunet wsadził mu dwa palce w dziurkę i zaczął nimi poruszać, aby przygotować go na resztę wrażeń. Jashinista zamruczał i zaczął ocierać się całym ciałem o sknerusa. Wziął jego sporą męskosć w dłoń i zaczął energicznie pocierać cały trzon. Czarnowłosy odchylił głowę do tyłu, a z jegu ust wyrwał się jęk. Gdy poczuł, że spełnienie jest już blisko, odwrócił się na plecy, pozwalając, aby to Hidan był na górze. Jasnowłosy objął go udami i powoli nadział się na jego męskość, krzycząc z bólu oraz przyjemności. Poczekał, aż jego ciało się przyzwyczai, po czym zaczął się unosić i opuszczać, ujeżdzając swojego chłopaka. Odrzucił do tyłu i głosno krzyknął, gdy Kakuzu wystrzelił w jego wnętrze, następnie sam rozlał się na brzuch czarnowłosego. Opadł obok niego na pościel, dysząc ciężko.
- Jesteś piękny jak sejf w Banku Narodowym. – mruknął brunet, obejmując go i przyciskając do swojej piersi.
- Ja też cie kocham. – uśmiechnął się Hidan, zasypiając.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Jesteś piękny jak sejf w Banku Narodowym" jebłam xd
OdpowiedzUsuńJa tesz
Usuń