sobota, 1 grudnia 2012
Oneshot – Jogurt truskawkowy (SasoDei)
Pain był wniebowzięty. Tak mu się przynajmniej wydawało po obserwacji otoczenia. Dryfował na bladoróżowej chmurce w kolorze płatków sakury…nie, chwila..to BYŁY płatki sakury. Dryfował na chmurze aksamitnych płaków, pośrod oceanu błękitu i setek tysięcy innych takich chmurek. Mieniły się kolorami od śnieżnej bieli aż po słodki róż. Spojrzał na siebie – jego długie rude włosy były zaplecione w warkocz, w który ktoś wplątał różowiutkie wstążki. Miał na sobie króciutkie blade kimono, a w ręce trzymał drinka Sex on The Beach z zieloną parasolką i wisienką. Nagle zauważył na jednej z mijanej chmurek Tobiego. Był całkiem nagi, nie licząc słodkich, różowiutkich skrzydełek i pomarańczowej maski. Na twarzy jak zwykle miał maskę.
Wyciągnął rękę i zaczął nią machać, aby podpłynąć do swojego Tobiaszka, ale usłyszał płacz. Słodki głosik, płaczący i rozpaczający…Tobi zaczął się oddalać i blaknąć.
- Nie! Tobi, stój! – krzyknął ale na nic. Czyjś płacz brutalnie wyrwał go z krainy snów
- Co się tu kurwa wyrabia ?! – wypadł wściekły z pokoju, zauważając skulonego, siedzącego pod ścianą i płaczącego Deidarę, który lampił się na niego, a jego błękitne oczęta przybrały rozmiary talerzy obiadowych (wersja dla olbrzymów!). Z wrażenia nawet zapomniał płakać.
Pain popatrzył na dół. Faktycznie, był goły! I jeszcze jakby tego brakowało, Deidara dowiedział się o kolczykach, jakie sobie sprawił na męskości. Kuso!
Narzucił na siebie firmowy szlafrok w czerwone chmury, wziął głęboki oddech i poszedł na konfrontację ze swoim fatum o wdzięcznej nazwie AKATSUKI.
- Co jest, Deidara?!- warknął do płaczącego chłopaka.
Jakby ktoś nie wiedział, to wyjaśnie. Akatsuki jest tu superekstrahipermegagiga tajna organizacja łącząca przestępców, morderców i terrorystów rangi S. W rzeczywistości jednak są to beczące pedały (patrz -> Deidara), psychopaci (patrz -> wszyscy), dzieci z zespołem DOWNA ( patrz -> Tobi, chociaż w gruncie rzeczy to też wszyscy), szurnięci pseudoartyści (patrz -> Sasori, Deidara), sekciarze i chytrusy (Hidan, Kakuzu), lalusie (Itachi) ryby (Kisame), umysłowe roślinki z rozdwojeniem jaźni (Zetsu) i dziwki (Konan…a z resztą wszyscy). Tak więc niech nikogo nie zdziwią ich problemy egzystencjalne.
- Lideeerzee!!! Ktoś mi zeżarł joogurt truskawkowyyy! -beczał blondyn.
O kurwa. To był jego jogurt…ajjj…, myślał Pain.
- Nie mam pojęcia kto to mógł zrobić, ale na pewno go ukarzemy, Dei. – obiecał Pain i poszedł do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kanapki z serkiem mozarella i ketchupem. Jednak tam nie dotarł. Dlaczego?
Dlatego, że drzwi zablokowali Kakuzu i Sasori, trzymający krzyczącego, wyjącego i protestującego Kisame.
- Chłopaki! Tak nie wolno! To nie fair, pomóżmy im! Uwolnijmy ich…- krzyczał niebieski.
- A temu co? – spytał Lider, gdy już odzyskał zdolność mowy. Był tak zdziwiony, że nawet zapomniał się wściec.
- Jest w szoku. Przez przypadek wlazł do Carreufoura na dział rybny. – wyjaśnił Sasori.
- UWOLNIJMY ICH!!! UWOLNIĆ ORKĘ ! – krzyczał Hoshigaki, wyrywając się. – To moja rodzina! Uwolnić orkę!
- Aha…dajcie mu coś na uspokojenie i niech mi zejdzie z oczu. – powiedział Pain. – Sasori, twój partner płacze pod moim gabinetem. Zabierz go stamtąd.
~~~
- Co się stało, Dei? – spytał rudy lalkarz, głaszcząc szlochającego blondyna po aksamitnych włosach.
- Ktoś zjadł moją Jogobellę truskawkową ! – chlipnął niebieskooki, przytulając się do Sasoriego.
- Nie płacz, kupiłem ci ały zapas. – powiedział uspokajająco piwnooki, wziął swojego ślicznego uke na ręce i zaniósł do pokoju. Po pięciu minutach wrócił, trzymając w ręce duży kubek jogurtu i łyżeczkę. Deidara rozpromienił się na ten widok i rzucił się na przysmak, pochłaniając go w zawrotnym tempie.
- Chcesz? – spytał, robiąc słodkie oczka i kierując łyżeczkę z jogurtem oraz dorodną truskawką w stronę czerwonowłosego. Ten chwycił ją między swoje ponętne usta i zlizał substancję uśmiechając sie do blondyna. Zbliżył się i polizał błękitnookiego artyste po nosie. Piroman spojrzał na niego zaskoczony.
- Miałeś jogurcik na nosie. – wyjasnił Saso, skradając Deiowi pocałunek. Jak zwykle smakował wanilią, miętową pastą do zębów, miodem lipowym i truskawkami. Deidara rozchylił swoje rozkosznie miękkie wargi, pozwalając marionetkarzowi zatopić się w nich i delektować swoim smakiem. Akatsuna zsunął delikatnie z jego bladych ramion płaszcz, rzucając go w kąt i robiąc to samo z własnym. Podobnie postąpił z resztą ich ubrań i już po chwili blondyn leżał, wijąc się z rozkoszy, a zwinny język rudego błądził po jego męskości. Sasori podniósł się i sciągnął z jego włosów gumkę, pozwalając, by na codzień upięta wysoko kitka rozpuściła się, ukazujac sięgające pasa aksamitne pasma. Położył się na plecach, ciągnąc wybuchowca za sobą, kurtyna jego gęstych włosów zasłoniła mu cały świat, który i tak nawiasem mówiąc teraz nie istniał. teraz liczył się tylko Deidara i ten oszałamiający, niewinny błękit jego oczu. Kubek po jogurcie gdzieś leżał na podłodze.
- Dzisiaj ja chce być uke. – szepnął Sasori, a Deidara się zarumienił. Do tej pory to on był stroną bierną.
Ponownie pocałował orzechowookiego i skorzystał ze swoich dodatkowych usteczek, pieszcząc męskość i jądra rudzielca. Język drugiej dłoni delikatnie wsunął się do ciasnej dziurki Władcy Marionetek. Sasori zaczął jęczeć i poruszać biodrami. Zniżył się lekko i zaczął całować usta zapieczętowane na torsie Deidary. Tym razem to złotowłosy zaczął jęczeć.
- Już..już możesz…-wysapał Sasori, kręcąc biodrami i rozszerzając nogi, dając dostęp do własnego wnętrza swojemu dotychczasowemu uke. Dei wszedł w niego powoli, ostrożnie, aby zadać mu jak najmniej bólu. Z brązowych oczu Akatsuny popłynęły kryształowe łzy.
- Cii..zaraz przestanie…wiem z doświadczenia…- szepnął błękitnooki, zlizując łzy z twarzy rudego.
- Wiem. – odparł Saso. Rzeźbiarz zaczął się delikatnie poruszać, a jego partner jęczął coraz głośniej. Złotowłosy przygryzł wargę, aby nie krzyczeć wraz z nim, kilka kropel krwi spadło na pościel. W końcu doszli, wykrzykując nawzajem swoje imiona.
- Kocham Cię, Sasori. -szepnął Dei. – Było ci dobrze?
- Cudownie. – odparł czerwonowłosy, przymykając oczy. – Ja też ciebie kocham.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że sporo tu notek... Będzie co czytać, bo naprawdę masz talent ^^
Sam akt...hmm...no dobry, całkiem... za to początek G-E-N-I-A-L-N-Y XD Częśc opowiadań już za mną, nie mogę doczekać się reszty. Medal za fenomenalny humor*
OdpowiedzUsuń