piątek, 12 października 2012

Urodziny lidera cz1/2


Urodziny Lidera 1

          Nareszcie publikuję wytwór mojej wyobraźni. Jest to wstęp do dłuższej serii one-shotów. Kolejny odcinek już zaczęłam pisać, więc  dodam w niedługim czasie.  Tym bardziej, że do przyszłego poniedziałku siedzę w domu z powodu  choroby -.-' No cóż, mam nadzieję, że się spodoba. Liczę na Waszą opinię :) 
***
          Siedziba Akatsuki, w tym momencie, była najgłośniejszym miejscem w Kraju Rzeki. Muzyka nie pozwoliła spokojnie spać leśnym zwierzątkom, a te, które preferowały nocny tryb życia, pochowały się w swoich norkach, błagając o ranek. Nic w tym dziwnego, w końcu mocne basy, które, dosłownie, poruszały całym lasem, odstraszyły ich potencjalny posiłek. Na domiar złego dawno minęła północ, a muzyka nie cichła. Lepiej! Została jeszcze podkręcona… Większa część fauny, w pobliżu siedziby, popadła w depresję.
                Jednakże trzeba przyznać, że taka okazja, jak urodziny Lidera, wymaga porządnej imprezy! Na ten czas Akatsuki, Konoha oraz Suna doszły do porozumienia, zażegnano wszelkie konflikty i teraz cała ekipa bawiła się w ‘domostwie’ Brzasku. Niestety, prawdopodobnie, żaden z gości nie był w stanie powiedzieć, ile lat kończy Rudy- samozwańczy bóg. Nie było to spowodowane brakiem informacji na ten temat, a problemami w wysławianiu się większości imprezowiczów. Mówi się, że alkohol rozwiązuje język. W tym przypadku wyjątkowy nadmiar napojów procentowych doprowadził do wyłączenia większości funkcji mózgu, dlatego też mowa stała się czynnością niesłychanie trudną. Ze wzrokiem było lepiej, ponieważ jeszcze rozróżniali zwykłą butelkę oranżady od flaszki wódki. Za to słuch kompletnie wysiadł. Potwierdzeniem tego może być muzyka, która, zdawało się, cały czas jest podkręcana.
                Dudniące piosenki, migoczące światełka i alkohol w organizmie przyprawił Konan o mocną migrenę. Dziewczyna czuła się tak, jakby Deidara wysadzał swoje bomby wewnątrz jej czaszki. Rozejrzała się krytycznym wzrokiem po sali. Ci bardziej trzeźwi goście, posiadający nadal nadmiar energii, okupywali parkiet. Konan dostrzegła blond-Narwańca z Konohy szalejącego z ciemnowłosą kunoichi wioski Liścia, siostrę Kazekage, wyjątkowo ponętnie ruszającą biodrami oraz Hidana, który był wyraźnie zainteresowany dziewczyną z Suny. Niebieskowłosa westchnęła i wstała z fotela, który zajmowała od dłuższego czasu. Od razu poczuła mocniejszy ból głowy i przypływ nudności. Wiedziała, żeby nie przesadzać z alkoholem. No, ale co miała poradzić na to, że Solenizant chciał koniecznie się z nią napić? Trzynaście razy… Osiem razy zdrowie Peina, cztery jej własne oraz raz dla powodzenia w przyszłym podbijaniu Świata.
                Konan ruszyła ostrożnym krokiem w stronę drzwi. Po drodze minęła Tsunadę, Kakashiego oraz Jirayę, którzy urządzili sobie zawody w piciu sake. Hokage była w siódmym niebie, co wyraźnie nie podobało się Shizune, starającej się ukryć kolejne butelki alkoholu. Na sam widok procentowych napojów, Konan zrobiło się słabo i chciała jak najszybciej opuścić pomieszczenie. Byleby nie natknąć się na Lidera, który mógłby wymyśleć kolejny idealny powód do picia. Koło wyjścia zobaczyła chłopaka wyjątkowo podobnego do Itachiego. Młodszy Uchiha opierał się o ścianę, wpatrywał w środek sali i zaciskał usta. Dziewczyna z ciekawości odwróciła się i spojrzała w tamtym kierunku. Widziała wyraźnie Naruto, młodą Hyuugę, różowowłosą kunoichi, która chyba nazywała się Sakura oraz Tobiego. Jeszcze raz zerknęła na Sasuke i widząc, że ten wyjątkowo szybko wodzi za kimś wzrokiem, doszła do wniosku, że obserwuje nad wyraz ruchliwego Uzumakiego. Konan ponownie westchnęła, co zwróciło uwagę Uchihy. Dziewczyna, mijając młodszego chłopaka, pokiwała głową ze zrozumieniem oraz uśmiechnęła się delikatnie, po czym wyszła z pomieszczenia.
                Kiedy tylko znalazła się na korytarzu od razu poczuła, że noc jest wyjątkowo chłodna. No cóż, siedziba Akatsuki nie była jakimś luksusowym lokum, a kamienne ściany raczej nie zapewniały ciepła. Jedynie pokoje członków Brzasku zostały odpowiednio zabezpieczone, żeby dało się tu normalnie funkcjonować. Konan, myśląca tylko o szybkim prysznicu i wygodnym łóżku, ruszyła w stronę swojej samotni. Głowa nadal ją bolała, a świat niemiło wirował przed oczami. W wyobraźni leżała już pod ciepłą kołdrą. Nie zwracając uwagi na to, co się dzieje wokół niej, weszła do pokoju i zapaliła światło. Dopiero głośny jęk i masa przekleństw przywróciły ją do rzeczywistości. Spojrzała przed siebie i zobaczyła bordową ścianę oraz.. Moment, przecież ona nie ma bordowych ścian tylko niebieskie.. Zamarła i niepewnie odwróciła głowę w lewą stronę. Zobaczyło duże łóżko, a na nim właściciela pokoju. Właściciela, który, o zgrozo, nie był sam.
-Możesz mi wyjaśnić, co robisz w moim pokoju?- Zirytowany Sasori patrzył na Konan z rządzą mordu w oczach.
-Ja..pomyliłam pokoje, tak myślę.. Już znikam. Udajcie, że mnie nie widzicie.- Dziewczyna rozpoczęła taktykę odwrotu.
-Udać, że cię nie widzę? To wyjątkowo trudne zadanie, zważając na fakt, że oślepiłaś mnie tym, cholernym światłem!- Lalkarz wydawał się jeszcze bardziej zdenerwowany. Po chwili pokój wypełnił pisk Deidary.
-Sasori no Danna! Mógłbyś trochę uważać? Moje ciało jest sztuką, wyjątkowo delikatną, un!- Dopiero teraz Konan zobaczyła, że Czerwono-włosy zaciska lewą dłoń na pościeli, a prawą… Prawą dłoń trzymał.. Boże!
Dziewczyna jak najszybciej uciekła z pomieszczenia, po drodze gasząc światło. Czuła, że teraz czekają ją koszmary nocne. Na pewno po tym, co zobaczyła.. Wiedziała, że Sasori i Deidara są sobie bliscy.. Ale, że aż tak?! Po wyjątkowo krótkiej chwili dotarła do odpowiednich drzwi. Teraz to na pewno był jej pokój. Po umyciu się i przebraniu w wygodniejsze ciuchy, nareszcie położyła ociężała głowę na poduszce.  Upragniony sen przyszedł szybko. Przez to Konan nie zauważyła, jak pewien osobnik podchodzi do jej łóżka.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz