piątek, 12 października 2012

Pierwsze spotkanie: część trzecia.


Jak tylko Sakura zbudziła się, Gaara zafundował jej szybki trening, a później bez chwili wytchnienia ruszyli dalej. „Bezduszny drań”. 
Dziewczyna zmrużyła oczy, gdy dostrzegła, jak pustynia faluje. Niby wiedziała, że jest to efekt drżenia powietrza unoszącego się nad rozgrzanym piaskiem, ale w tej chwili jej umyśl nie pracował zbyt sprawnie, a to wszystko dzięki Garze. Teraz dopiero zdawała sobie sprawę, jak bezużyteczna bywa jej wiedza. 
Niespodziewanie uderzyła w swojego towarzysza, kiedy ten gwałtownie się zatrzymał. W duchu chciała zacząć narzekać, ale była zbyt spragniona, aby pokazać cokolwiek na zewnątrz. Gdyby nie pragnienie mogłaby również okazać zdziwienie, kiedy Gaara podał jej swoją menażkę. Wymamrotała tylko ciche podziękowanie i napiła się. Dopiero później, kiedy znowu ruszyli w drogę zaczęła się nad tym zastanawiać. 
„On pił z tego, a teraz ty robisz to samo, obrzydliwe.” Sakurze ciężko było uwierzyć, że jakaś jej część jest, aż tak głupia. Gaara spojrzał na nią kątem oka, kiedy cicho prychnęła, ale szybko odwrócił wzrok. Czasami była wdzięczna, że ją ignoruje. 
Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, zaczęła myśleć o postoju, jednak on najwyraźniej nie miał takiego zamiaru. 
- Jesteśmy prawie na miejscu. – Stwierdził stanowczo. 
Słysząc to Sakura poczuła nowy przypływ sił. 
„Ja też nie mogę się doczekać, by opuścić twoje towarzystwo.” Pomyślała. 
Kiedy osada pojawiła się w zasięgu ich wzroku, Sakurze znacznie poprawił się nastrój. Mimo, że już jakiś czas temu słońce schowało się za horyzont, to ostatnie jego promienie wciąż oświetlały ich drogę. 
Weszli do miasta w milczeniu, choć w rzeczywistości cisza panowała wszędzie. 
- Gdzie są wszyscy? – Spytała rozglądając się nerwowo. 
Jakiś mały człowiek rzucił się do ucieczki, ale nie zdołał umknąć piaskowi Gaary. 
- Gdzie tu można znaleźć jakiś transport? – Spytał trzymając człowieka za kark. 
- Idźcie do szefa. – Pisnął jeniec. – Każdy musi…ekh… 
Sakura patrzyła, jak piasek zaczyna dusić mężczyznę, jednak nie była w stanie o tym myśleć, liczył się tylko powrót do domu. Mimo to, zerknęła na Gaarę w chwili, gdy cisnął jeńcem w bok, a człowiek ten wciąż oddychał. 
„Musiał jednak dojrzeć przez te kilka lat.” 
Poszli pustymi ulicami osady, wprost do kunsztownych, podwójnych drzwi. Sakura westchnęła i za swoim towarzyszem weszła do siedziby szefa osady. Wewnątrz znajdowało się kilku mężczyzn, a jeden z nich, zniknął w głębi budynku, gdy tylko się pojawili. Sakura spostrzegła, że drżą jej dłonie i nieświadomie zaciska je nerwowo. 
Kazano im zaczekać, więc usiedli na krzesłach ustawionych pod ścianą. Nie trwało długo, jak ten sam mężczyzna wrócił i stwierdził, że szef spotka się z nimi pojedynczo. 
„Kobieta najpierw.” 
Sakura poczuła wstręt widząc jego spojrzenie, mimo to wstała i poszła z nim do kolejnego niewielkiego pokoju. Był tam potężny mężczyzna, siedzący na pojedynczym krześle, ustawionym w drugim końcu pomieszczenia. Coś wewnątrz nakazywało jej ucieczkę, podrzucało straszne myśl na temat tego człowieka, jednak inna głośniejsza część świadomości, twierdziła, że nigdy wcześniej go nie widziała. Wierzyła w to do czasu, gdy on wstał, podszedł do niej i odezwał się. 
- Jeszcze ci nie dość, dziwko? 
I nagle wszystkie wspomnienia wróciły ze straszliwą siłą. 
„Uciekaj, uciekaj, zabij go.” Jednak Sakura była zbyt przerażona, żeby wykonać którąkolwiek z tych czynności. Straszliwe obrazy przewijały się przez jej umysł. Jego ręce na jej twarzy, na jej gardle, wszędzie, ręce wyrzucające ją na pustyni, ręce… W jednej chwili przypomniała sobie tą noc, kiedy została pobita, uprowadzona ze swojego domu i przyprowadzona do tego człowieka, by mógł… by mógł… 
„Gwałt, Sakura, to słowo to gwałt.” Powiedział jej wewnętrzny głos, a całe ciało napięło się do ucieczki. 
Mężczyzna stał dokładnie naprzeciw niej, czuła jego odrażający oddech na swojej twarzy, jego palce we włosach. 
- Zawsze będziesz wracać do mnie po więcej. Jesteś moją dziwką. 
Złapał ją bez wysiłku i rzucił wprost na ścianę. Nie mogła się poruszyć, gdyż ten okrutny, cichy głos wciąż szeptał jej w umyśle, o przemocy, gwałcie, o tym, jak brudna jest teraz. 
„Sasuke już nigdy cię nie pokocha.” Szeptał. „Jesteś zbrukana.” 
Sakura miała już dość. 
- Pieprzę Sasuke! – Powiedziała cicho odzyskując tym samym głos i nim mężczyzna zdołał ją uciszyć, zawołała Gaarę. 

Gaara siedział w pokoju. Drgnął nerwowo, gdy któryś z mężczyzn prychnął spoglądając na niego. 
„Zabij ich, zabij ich, zabij ich…” Niemal przyzwyczaił się do monotonnego głosu rozbrzmiewającego w jego umyśle. 
Dziewczęcy głos wykrzyczał jego imię. Mimo, iż coś gwałtownie go stłumiło, był pewien, że to ona. Towarzyszący mu mężczyźni również to wiedzieli, po czym wybuchli śmiechem, patrząc z pogardą na Gaarę. Ten wstał spoglądając na nich groźnie, kiedy piasek wysypywał się z otwartej już tykwy. Kilku z nich zaatakowało go, wciąż śmiejąc się z chłopca próbującego ich przestraszyć. 
- Minęło stanowczo za dużo czasu od kiedy ostatnio kogoś zabiłem. 

Sakura wbiła paznokcie w ręce przypierające ją do ściany. 
- Ty mała suko! – Wrzasnął mężczyzna. 
Miała ochotę rozszarpać jego usta, jednak atak skierowała na wzrok. Próbując wydrapać mu oczy, jednocześnie zdołała kopnąć go w pachwinę. 
Mężczyzna rzucił nią i przez sekundę nie patrzył w jej kierunku. Właśnie tej sekundy potrzebowała. Ignorując ból pobiegła do drzwi, a potem dostała się do kolejnego pomieszczenia. Niemal nie dostrzegła Gaary i martwych już mężczyzn, przebiegając tuż obok, zresztą on w ogóle nie zwrócił na nią uwagi. 
Gdy wybiegła na zewnątrz oślepiło ją słońce, przez co prawie przegapiła stojące nieopodal wielbłądy. Kiedy jednak je dostrzegła bez wahania wskoczyła na jednego z nich. Jakie myśli przechodziły przez jej umysł, gdy odjeżdżała? Żadne. Sama nie pozwoliła sobie na myślenie. „Tylko ucieczka.” 

Gaara obserwował odjeżdżającą dziewczynę. Wiedział już, że teraz nie zdoła jej zabić, ale to go nie martwiło. Pustynia zrobi to za niego. 
- Wreszcie się jej pozbyłem. - Mruknął i wrócił do swojego życia. 

Kiedy dotarła do Konohy, padał deszcz, więc otworzyła usta, by pozwolić kroplom wody wpadać wprost do nich. Deszcz także obmywał jej skórę. Wreszcie była w domu. 
Po pierwsze postanowiła spotkać się z Tsunade, by poinformować ją o swoim powrocie, a także dowiedzieć się, gdzie są jej przyjaciele. Piąta Hokage była tak zaskoczona przybyciem zaginionej shinobi, że nie mogła wypowiedzieć ani słowa przez ponad minutę. 
- Zdołałaś samodzielnie wrócić? 
Sakura skinęła głową. 
- Co się stało? Nie widzieliśmy cię od tygodni, Naruto i Kakashi szukali cię wszędzie, Sasuke również. – Tsunade spojrzała na nią znacząco, ale Sakura zignorowała to. - Więc co się wydarzyło? 
Milczała przez chwilę, nim zdecydowała się na odpowiedź. 
- Zostałam…porwana. Nie wiem dlaczego. Zabrali mnie na pustynię, ale nie do Wioski Ukrytej w Piasku. Wątpię by oni mieli cokolwiek z tym wspólnego. Pobito mnie i zostawiono tam na śmierć, jednak zdołałam wrócić. 
„Jestem w domu.” 
Tsunade uderzyło to, jak chłodno Sakura wszystko relacjonowała, przecież ona nigdy nie była specjalnie opanowaną osobą. Jednak to nie był czas na takie rozważania. 
- Jestem pewna, że Ino ucieszy się, gdy zobaczy cię całą i zdrową. 
Sakura poweselała na wzmiankę o przyjaciółce. Ino przestała uganiać się za Sasuke, w czasie kiedy Sakura jeszcze nie potrafiła tego zrobić i teraz ponownie były w jak najlepszych stosunkach. Stąd też szybko pożegnała Tsunade i postanowiła odnaleźć blondynkę. 
Znalazła ją, kiedy ta próbował skopać na śmierć manekina. Przez chwilę Sakura przestraszyła się, ale gdy Ino stanęła, by poprawić włosy, ruszyła do niej. 
- Ino. 
Blondynka odwróciła się gwałtownie, a gdy spostrzegła Sakurę jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Sakura podbiegła bliżej, złapała ją i podniosła do góry, kręcąc się dookoła. 
- Tęskniłam za tobą. 
Ino miała łzy w oczach, kiedy z powrotem znalazła się na ziemi. 
- Wszyscy mówili, że nigdy nie wrócisz. – Wyszeptała. – Ale ja wiedziałam, że to nieprawda, wiedziałam, że nigdy nie zostawiłabyś Sasuke. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz