piątek, 12 października 2012

Pierwsze spotkanie: część druga


- Gaara, Gaara! 
Otworzył oczy i utkwił wzrok w stojącej naprzeciw niego dziewczynie. Jej ubranie ociekało wodą prosto na jego stopy. Kiedy spostrzegła, że zwróciła jego uwagę, próbowała się uśmiechnąć, ale Gaara mocno wątpił w szczerość tego uśmiechu. 
- Muszę być silniejsza. – Odezwała się. 
Przez moment zastanawiał się, czy ma to odebrać, jako skargę. 
- To więcej niż oczywiste. 
Miał nadzieję, że odpuści i zostawi go w spokoju, jak robiła wcześniej, jednak jak wiadomo, nadzieja matką głupich. Zamiast tego dziewczyna zachowywała się, jakby właśnie powiedział, że pomoże jej osiągnąć siłę, której pragnie. 
- Świetnie. – Klasnęła w ręce. – Czy masz może jakąś broń, którą mogłabym użyć? 
- Nie. – Zamknął oczy pragnąć odzyskać spokój, który przed chwilą zburzyła. Jednak ona nie dawała za wygraną. 
Palce drgnęły mu mimowolnie, gdy odezwała się tuż przy jego uchu. 
- Proszę, pomóż mi, przynajmniej do czasu, aż opuścimy pustynię. Potem nigdy więcej mnie nie zobaczysz. 
Czy nie zauważyła, jak blisko niego się znalazła i jak bardzo to wzburzyło jego krew. Teraz byłoby tak łatwo sięgnąć i po prostu skręcić jej kark. Zbyt łatwo. Potrzebował czegoś bardziej ekscytującego, czegoś co będzie trwało trochę dłużej niż kilka sekund. Wygląda na to, że teraz dziewczyna jest więcej warta żywa niż martwa, ostatecznie trenowanie jej może zabić tą beznadzieją nudę przynajmniej na jakiś czas. 
- Bez broni. – Wstał zwracając się do niej. 
- Czyli pomożesz mi. – Ucieszyła się, a uśmiech, który pojawił się na jej twarzy tym razem był prawdziwy. 
Jej uśmiech to była dziwna rzecz. Nieco krzywy, zakrwawiony, a przede wszystkim skierowany do niego. A do niego nikt się normalnie nie uśmiechał. 
- W ten sposób dotarcie do wioski zajmie więcej czasu. – Ostrzegł i wyszedł na zewnątrz oazy, otoczonej teraz przez burzę piaskową, która rozpętała się w nocy. 
Dopiero po chwili spostrzegł, że dziewczyna nie idzie za nim. Nie zastanawiając się zbyt długo wrócił do oazy, a tam znalazł ją siedzącą na skraju sadzawki. Wyglądała na całkowicie przygnębioną. Dostrzegła go dopiero, gdy stanął tuż obok niej i ponownie się uśmiechnęła. 
- Wróciłeś. 
Bez słowa wciąż ją obserwował. Zachowywała się zupełnie jak dziecko, spochmurniała i rzuciła przelotne spojrzenie w stronę skraju oazy. 
- Nie mogę teraz wyjść. – Odparła słabo, ponownie patrząc na niego w skupieniu. – Jakie to uczucie być w środku burzy? – Dodała po chwili. 
- Nie wiem. 
Ramiona opadły jej nieznacznie. 
- Oczywiście. – Mruknęła. – Ciebie chroni bariera z piasku, więc nikt i nic nie może cię nawet tknąć. 
Jego oczy zwęziły się. 
- Jeśli nie możesz nigdzie iść, to rozpocznijmy trening. 

Sakura jęknęła, gdy ręka z piasku przebiła się przez jej obronę i uderzyła w ramię. Mimo że ataki Gaary były niespodziewanie łagodne i tak nie potrafiła ich odeprzeć. W sumie obawiała się, że w końcu złapie ją i udusi podczas tego treningu, ale musiała się z tym zmierzyć. Z drugiej strony było to bardzo żenujące, jednak niewiele sobie z tego robiła. Zależało jej tylko na tym, by być silniejszą, a on mógł w tym pomóc. 
Gaara zmrużył nieznacznie oczy, w chwili gdy złapał nogę dziewczyny tuż poniżej kolana i wywrócił ją. Sakura skrzywiła się i spojrzała na niego, wciąż siedząc na piasku. 
- Nigdy nie będziesz dostatecznie dobra, jeśli się nie skoncentrujesz. – Stwierdził i odszedł parę kroków, by usiąść w miejscu, które zajmował dzisiejszego ranka. 
„Jestem skoncentrowana.” Pomyślała ze złością, trąc swoje obolałe ręce. 
Najwyraźniej trening był skończony. Szybko podjęła decyzję, wstała i ze skrzyżowanymi nogami usiadła na wprost niego. Wydawało się, że w ogóle nie zdawał sobie sprawy z jej obecności, czy raczej po prostu ją ignorował. Miała więc chwilę, by mu się bliżej przyjrzeć. Doskonale pamiętała niskiego, krótkowłosego psychopatę, którym był, kiedy spotkali się po raz pierwszy i szybko doszła do wniosku, że niewiele zmienił się zewnętrznie. Włosy mu nieco urosły, ale wciąż był dość niski, choć jego rysy i mięśnie stały się bardziej wyraźne. Jeśli to w ogóle możliwe, to wyglądał jeszcze groźniej, szczególnie z szerszą niż poprzednio ciemną obwolutą wokół oczu. 
„Prawdopodobnie jest też równie niebezpieczny.” 
„Jednak jak dotąd mnie nie zabił.” Sprzeczała się sama z sobą. Zastanawiała się także czemu tak naprawdę tego nie zrobił. Nie miała nic do zaoferowania, a niemożliwe, żeby postanowił być dla niej po prostu miłym. Ale w takim razie dlaczego? 
Odpychając te myśli, złapała się na wsłuchiwaniu się w jego oddech. To dziwne, słyszeć coś tak normalnego od człowieka pokroju Gaary. Jego oddech był głęboki i spokojny, a ona szybko zaczęła oddychać w ten sam sposób, pogrążając się w stanie półsnu. 

Gaara otworzył oczy, kiedy przestał słyszeć oddech dziewczyny, szybko jednak zrozumiał, że zwyczajnie oddychała w tym samym tempie co on. W efekcie weszła w stan medytacji, który on stosował zamiast snu. Po jego twarzy przeszedł ledwo widoczny skurcz, ale gdy z powrotem zamknął oczy odzyskał utracony spokój. 

Sakura gwałtownie odskoczyła do tyłu, gdy spostrzegła twarz Gaary raptem centymetr od swojej. Wpatrując się w niego, potarła czoło, które niespodziewanie zaczęło ją boleć. 
- Medytujesz zbyt głęboko. – Powiedział uśmiechając się cierpko, tak jakby mięśnie jego twarzy nie przywykły do wyrażania takiej ekspresji. – Każdy mógłby podejść i bez problemu cię zabić. 
Sakurę przeszedł dreszcz, gdy zrozumiała kim ten „każdy” może być. Co gorsza, to właśnie od niego zależało jej bezpieczeństwo. 
Wstając z ziemi, Gaara przeciągnął się na nieco koci sposób i zbliżył się do skraju oazy. 
- Burza się skończyła. – Stwierdził i bez ociągania ruszył przed siebie. 
„Wredny, mały drań.” Pomyślała z wielkim trudem podnosząc się z piasku. 
Nie wiedzieć czemu, gdy szła za Gaarą, zaczęła wyobrażać sobie różne wyrazy jego twarzy. Jednak nic nie pasowało do niego zbyt dobrze. Starała się nie roześmiać, wyobrażając sobie, jakby wyglądał zaskoczony lub z wyrazem usychania z miłości, jaki często widziała na własnej twarzy. Próbowała też wyobrazić sobie go, jako dziecko wykradające ciastka ze słoika. 
„Ale jeśli Gaara zrobiłby coś niewłaściwego, to nie wyglądałoby tak, raczej…” 
Powstrzymała swoje myśli, nim wyobraziła sobie czteroletniego chłopca w koszulce ubrudzonej krwią. 

Gaara zauważył, że im dłużej szli, tym dziewczyna głębiej oddychała. Szybko jej oddech był już tak głęboki, jak wcześniej w czasie medytacji. Chciał odwrócić się i powiedzieć, by przyśpieszyła, ale wtedy dotarło do niego, że wcale nie zwolniła. Po prostu medytowała w czasie marszu. 
„Jakież to niepraktyczne.” Pomyślał. „Szczególnie jeśli nikt nie poprowadzi jej we właściwym kierunku”. Jednak w tej sytuacji, to było dobre. Mogła iść nie odczuwając zmęczenia i senności, a co najważniejsze nic nie mówiła. Niemal perfekcyjnie. 
Gaara szedł przed siebie otoczony błogą ciszą. W tym tempie, bez postojów mogliby dotrzeć do wioski już jutro. Niestety w końcu dziewczyna zbudziła się. Gwałtowny wdech, był jedynym tego objawem, a po chwili jej oddech wrócił do normy. 
- Super. – Odezwała się. 
Gaara stanął na chwilę i spojrzał na nią. Jej ruchy były znacznie płynniejsze niż wcześniej, także jej ciało szybciej wracało do formy w czasie medytacji. 
- Czuję się świetnie. – Uśmiechnęła się, tak że słońce zalśniło na białych zębach. Zrównała się z nim i zapytała. – Więc jak daleko jeszcze będziemy szli? 
Można by to uznać za skargę, ale ta głupia dziewucha, była na to zbyt radosna, więc nie zostało nic innego, jak zignorować ją. 

Normalnie Sakura nienawidziła, kiedy ignorował ją w ten sposób, lecz teraz była zbyt zrelaksowana, by wpaść w złościć. Stąd uśmiech nie przestawał gościć na jej twarzy, bo chociaż Gaara ją lekceważył, to lepiej jednak się z nim nie rozstawać. Przeciągnęła się i poruszała ramionami, próbując usunąć tępy ból, jaki czuła między łopatkami. Dostrzegła, że Gaara obserwuję ją, ale postanowiła, że nie będzie się tym przejmować i kontynuowała ćwiczenia. Podświadomie zaczęła także nucić piosenkę, której nauczyła się wiele lat temu. „Kiedy jeszcze była w swojej okolicy.” 
Szybko odrzuciła te negatywne myśli i zajęła się czymś przyjemniejszym. Już niedługo opuści pustynię, już niemal czuła chłodne powietrze Konohy tylko myśląc o nim. Już niebawem będzie daleko od gorącego, suchego powietrza pustyni, tego cholernego piasku, Gaary i tej nieprawdopodobnej opalenizny, jakiej się już nabawiła. Myśląc o tym spojrzała na niego niepewnie, obawiając się czy od ich ostatniego spotkania nie nabył przypadkiem zdolności czytania w myślach. Jednak nie widząc żadnej reakcji, odwróciła wzrok i dalej lustrowała pustynie poszukując jakichkolwiek oznak cywilizacji. 
- Przestań! – Wrzasnął niespodziewanie. 
Sakura była tak zaskoczona brzmieniem jego głosu, że natychmiast przestała nucić. Nagle zaczęła obawiać się, czy przypadkiem nie postanowił jej zabić właśnie teraz. Zamknęła oczy pod naciskiem jego wzroku, czekając na straszne uczucie, kiedy piasek zaciśnie się wokół jej ciała. Jednak pod powiekami pojawił się inny znacznie gorszy obraz. Nim jednak zdołała wydać z siebie choćby cichy odgłos, przygryzła wargę i otworzyła zdrowe oko. 

Gaara widział, jak ze strachu drży i zamyka oczy. 
„Nareszcie.” Pomyślał. Wreszcie zrozumiała, jak bardzo powinna się go bać, lecz razem z tą myślą przyszło jedynie rozdrażnienie. Głupia dziewucha. Chciał tylko żeby skończyła swoją piekielną piosenkę, a teraz ona oczekuje ataku. To nie tak powinno być. 
Zapach krwi podrażnił jego nos, kiedy przygryzła wargę. 
„Dlaczego ona zawsze to robi?” 
Wypuścił powietrze z płuc, by pozbyć się tego zapachu, a kiedy otworzyła jedno oko był już daleki od zabicia jej. Nie mając lepszego pomysłu ruszył dalej. Czuł, wbrew temu co podpowiadał mu umysł, że uśmiercenie jej teraz niczego by już nie zmieniało. 
Ruszyła za nim dopiero, gdy znacznie się oddalił. Jednak szybko dogoniła go, a jej zapach przenikał powietrze, przez co obrazy w jego umyśle stawały się coraz ostrzejsze, krwawsze i bardziej wyraźne. 
W pewnej chwili zatrzymał się gwałtownie i puknął ją w skroń. Zamarła. Jednak on jedynie powiedział, że zatrzymają się tutaj, by poćwiczyć. 

Sakura leżała rozbudzona i wpatrywała się w gwiazdy. Z jakiegoś powodu tutaj wyglądały inaczej. Na myśl o domu, poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, jednak nie pozwoliła im spaść. Obiecała sobie, że już nigdy, z niczyjego powodu nie będzie płakać, w końcu miała być silna. 
Założyła ręce za głowę i wyciągnęła nogi. Jej mięśnie były obolałe po treningu, jaki zafundował jej Gaara, ale w sumie cieszyła się z tego. Kiedy wróci do Konohy będzie ćwiczyć ciężej niż kiedykolwiek. Nie pozwoli, by to się więcej powtórzyło. 
Rozdrażnione westchnięcie wyrwało się z jej ust. Nie mogła spać, mimo, że była bardzo zmęczona. Zasugerowała Gaarze, by ruszyli dalej, ostatecznie ani ona nie spała, ani tym bardziej on. Jednak nawet nie drgnął, stwierdzając, że już przed treningiem była bardzo powolna. 
„Co za dureń”. Pomyślała. „Jednak pomaga mi, więc można mu darować nieco lenistwa. Poza tym, jest niewystarczająco dojrzały emocjonalnie, by wiedzieć, jaki dureń z niego.” 
Zaśmiała się w duchu i w końcu zdołała zasnąć. 

Gaara usiadł daleko od niej, łamiąc jednocześnie kark niewielkiej jaszczurce. Uwielbiał kłaść je na ziemi i trzymać za ogon, obserwować jak ten odpada, a wtedy jaszczurki uciekały w pośpiechu, licząc, że w ten sposób zdołają ocaleć. 
Nigdy im się nie udawało. 
Jego piasek strącił też dość dużego ptaka. Musiał lecieć z wioski, więc byli już niedaleko. Ptak szarpał się daremnie w rękach Gaary zaciśniętych wokół jego szyi. Skrzydła uderzyły go w twarz, ale to jedynie zwiększyło odczuwaną przez niego przyjemność. Kiedy zamknął oczy wydawało mu się, że ściska zupełnie inny kark i to nie skrzydła, ale blade, połamane ręce uderzają go w twarz. 
Kiedy ptak opadł bezwładny, Gaara odprężył się. Teraz nie będzie odczuwał już tak wielkiej chęci zabicia dziewczyny. W sumie nie rozumiał dlaczego powstrzymuje się od tego, czuł jedynie, że to by go rozczarowało. Znacznie lepiej byłoby gdyby walczyła, pozwolił sobie nawet na wyobrażenie, jak stawia mu opór przez kilka minut, walcząc do końca. 
Gdy wrócił do śpiącej postać, był więcej niż pewny, że zabicie jej nie bawiłoby go. 
- Zbyt łatwo… 
Ręce stworzone z piasku wyrosły wokół niej, okręcając jej szyję. Gaara zmarszczył brwi i piaskowe dłonie zacisnęły się silniej. Nawet nie próbowała walczyć, w ogóle nie reagowała na groźbę. Mógł zobaczyć zmarszczki na jej szyi, słyszał, jak ściśnięta tchawica utrudnia jej oddychanie. Jednak prócz odgłosu wdychanego powietrza, żaden dźwięk nie wydostawał się z jej ust. 
„Nie da mi nawet tej satysfakcji, że błagała o litość.” Pomyślał i w tej samej chwili piasek zniknął. 
Gaara przez moment słuchał, jak jej oddech powraca do normy, a potem usiadł na ziemi, by pomedytować. 
„Minęło stanowczo za dużo czasu, od kiedy ostatnio pozwoliłem sobie kogoś zabić.” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz