piątek, 12 października 2012

One-shot (SasuNaru)



One-shot (SasuNaru)



  Promienie słoneczne przedostające się ukradkiem przez szparki w żaluzji,zapowiadały piękny i ciepły wrześniowy dzień. Dokładnie tak,bądź co najmniej podobnie, pomyślał by każdy normalny człowiek,ale nie on.
    Z pod czarnej kołdry wystawały czarne kłaki, które przypuszczalnie były włosami. Ta ponura istota z obrzydzeniem odbierała takie piękne dni. Dla niego pogoda była idealna, gdy padał deszcz albo chociaż wiał silny wiatr, słońce chowało się za chmurami,a każdej normalnej żywej istocie odechciewało się nie tylko wygrzebać z łóżka, ale także żyć. Dni, w które mógł spać do 8:00.  Dziś jednak nie było mu dane to błogosławieństwo.
    W mieszkaniu obok rozlegał się straszny hałas, jakby ktoś próbował przedostać się do drugiego pokoju waląc głową w ścianę. Sasuke Uchiha, bo tak nazywał się ów czarnowłosy demon, zerwał się na równe nogi z chęcią odebrania komuś życia za obudzenie go o godzinę, całą godzinę, za wcześnie. Mieszkanie obok stało jednak od jakiegoś miesiąca puste, co było zasługo lokatora spod numeru 15, imieniem Sasuke, prze którego poprzedni właściciel bał się wracać do domu i pewnego dnia po prostu przepadł. Nikt z sąsiadów nie wnikał w szczegóły tajemniczego zniknięcia z obawy, że może być następny. W rzeczywistości ów lokator trzymał psa, co było zabronione i zostało zgłoszone przez czarnookiego, ale to lepiej, że pozostali mieszkańcy żyli w niepewności, a on miał święty spokój. Mężczyzna zmęczony, bo do późna wystawiał pały z sprawdzianu, nie potrafił uwierzyć, że ktoś może mieć taki tupet i robi harmider o tak wczesnej porze. Po marudziłby i ponarzekał jeszcze trochę, ale nie było czasu na przyjemności.
    Po porannej toalecie, założył dresowe spodnie i T-shirt, wyszedł                    z mieszkania i jego oczom ukazał się gówniarz w wieku około 4 lat,umazany jakąś brązową substancją, którą najprawdopodobniej była czekolada. Czekolada, nienawidził jej. Jak można tak zbeszcześcić nasiona kakaowca, odrażający widok. Właśnie dla tego nie lubił dzieci, bo jakby ich nie pilnować to i tak zawsze są brudne. Ktoś powinien mu powiedzieć, że „Jak dzieci nie lubi to po jaką cholerę kretyn w szkole pracuje.”,ale w jego otoczeniu były tylko osoby, którym a życiu zależało.
    Kiedy w końcu otrząsnął się po tym szoku, zbiegł po schodach, gdyż jak codziennie postanowił pobiegać. Po głowie chodziła mu tylko jedna myśl „ Dlaczego to obok mnie musi się wprowadzać jakieś młode małżeństwo z takim przeklętym zasrańcem, no dlaczego?”.
    Po powrocie do domu wziął szybki prysznic i założył czarną koszulę,    czarne spodnie, czarną marynarkę i czarne buty, nie zapominając o czarnych skarpetkach, tak że prawie cały był czarny. Taki zabójczy wygląd czynił go jeszcze bardziej seksownym,o ile to w ogóle możliwe. Można by powiedzieć, że fakt iż uczył w szkole wyłącznie dla chłopców jest praktyczny i jemu bardzo na rękę. Otóż tak nie było, ponieważ jedyny powód dla, którego na pozór nadal był singlem, to nie brak propozycji z strony płci pięknej, ale fakt, że był homoseksualny i miał już chłopaka,który nawiasem mówiąc był jego uczniem.
    Wsiadł do samochodu i udał się w stronę szkoły, która znajdowała się jakieś 10 kilometrów od jego miejsca zamieszkania.
    Kiedy dotarł na miejsce, nie wysiadł od razu z auta, o nie, absolutnie nic go teraz nie jest w stanie z niego wyciągnąć. Choćby mu bombę pod jędrny tyłeczek podłożyć, nie wysiądzie. Zobaczył naprzeciwko przednich drzwi wejściowych Ino i Sakurę, które kleiły się do niego na każdy kroku. Nie było nic gorszego niż te 2wytapetowane pudle przypominające, o zgrozo,             Paris Hilton. Czy nie umiało do nich dotrzeć, że ich natrętny sposób bycia, nawet z świętego zrobiłby grzesznika, a on do świętych się z całą pewnością nie zaliczał. Jakie szczęście, że wchodził tylnymi drzwiami. Szybko i sprawnie nie wydając z siebie zbędnych dźwięków,podążył w stronę drzwi, niespostrzeżenie wśliznął się do środka i na palcach pognał do pokoju nauczycielskiego, zabrał klucz do sali 111 i niemal wyfrunął po schodach. Przyzwyczaił się już do tego codziennego rytuału, który trwał od 2 tygodni. Na jego szczęście obie kobiety były tylko praktykantkami, a dziś był ostatni dzień jego męki. Przez te całe 2 tygodnie nie mógł się spotykać z swoim chłopakiem, chyba że w ramach lekcji, ale z tym już koniec. O godzinie 9:35, a więc po 2 lekcji, obie panie odbiorą swoje dokumenty i raz na zawsze znikną z jego pola widzenia. W ogóle to kto wpadł na tak posrany pomysł, żeby do szkoły pełnej niewyżytych i napalonych chłopców przesyłać 2baby? Choć to akurat już nie było jego problemem.
    Pierwsza lekcja jaka go w tym dniu czekała to matematyka z ukochanym Naruto Uzumakim, bo o blond potrzeszczu jest mowa. Wiedział, że błękitnooka śliczność miała dziś 7 lekcji, zupełnie jak on. Z tej też okazji, siedząc przy biurku w klasie matematycznej, napisał krótką notkę dla swojego pupila.
    Lekcja przebiegała tak jak zwykle, czyli wszyscy co chwila spoglądali na zegar wiszący na ścianie, wyczekując dzwonka. Nie trudno było zauważy, że klasa 2e miała głęboko gdzieś matematykę. Długa wskazówka zaczęła zbliżać się do 12, „jeszcze tylko troszeczkę”,myśleli wpatrzeni w zegar uczniowie lub jak nazywał ich Uchiha „leniwce”. Nadszedł ten moment, tak, tak, po korytarzu rozszedł się upragniony dźwięk dzwonka. Wszyscy czym prędzej opuścili klasę, żeby nauczyciel nie zdążył nic zadać, ale czy na pewno wszyscy...otóż nie. Naruto spokojnie się spakował, czekając aż dzika banda opuści teren klasy. Położył swój plecak na ławce,zamknął drzwi, a następnie podszedł do „swojego”, tylko i wyłącznie „swojego” nauczyciela siadając mu okrakiem na kolanach, po czym pocałował go delikatnie w usta. Czarnowłosy uśmiechnął się zadziornie.
Nie teraz Naruto.
To kiedy?
Później. - powiedział, podając chłopcu wcześniej przygotowaną karteczkę i wskazując drzwi.
    Chłopak lekko zawiedziony, posłusznie zszedł z nauczyciela, wziął plecak     i opuścił klasę mocno trzymając otrzymaną karteczkę. Otwarł ją tak żeby nikt nie zauważył i uśmiechnął się po przeczytaniu zawartości świstka papieru, którego treść brzmiała :
   „ Zaczekaj na mnie przy tylnym wyjściu po lekcjach”.

1 komentarz:

  1. Ty cholero jedna ty! Jak to one-shot?! Ja chcę więceeeeeeeej....!!!!!

    OdpowiedzUsuń