Biologia
Leżał samotnie na łóżku, wpatrując się z zamyśleniem w sufit. Jego zupełnie obnażone do naga ciało odczuwało chłód nawet pod błękitną, jedwabną pościelą. Był tam sam już od dobrych paru minut. Nie był do niczego przytwierdzony. Jego ubrania leżały ułożone w kosteczkę na krześle. W każdej chwili mógł się ubrać i wyjść. Nie wiedział co go za chwilę będzie czekać. I właściwie tego obawiał się najbardziej…
Ten dzień miał być stosunkowo normalny. Shikamaru, jak co dzień wracał piechotą ze szkoły w towarzystwie Neji’ego. Szli ramię w ramię rozmawiając o sprawach związanych ze szkołą. Musieli przygotować prezentację na biologię. Temat dowolny. Neji wybrał lekomanię. Jako, że można, a nawet trzeba robić w parach, Shikamaru dołączył się do niego. Podążali właśnie w stronę domu bruneta u którego mieli robić projekt. Szatyn poinformował wcześniej rodziców, iż wróci późno. Nie spodziewał się jednak konieczności nocowania. Nara, jako gość, wstąpił zaproszony do środka jako pierwszy, zaraz za nim wszedł przyjaciel. Ściągnęli buty i pokierowali się w stronę pokoju aktualnego Pana Domu. Niewielki pokój, skromnie urządzony, nie wyróżniał się niczym szczególnym. Białe ściany, równie jasne panele pokryte dywanem, duże łóżko i zwykłe drewniane meble. W pokoju nie panował ani tzw. Artystyczny nieład ani wzorowy porządek. Na biurku leżały książki, dywan był lekko zagięty, a torba i plecak rzucone na łóżko sprawiły, że pościel się trochę pogniotła. Shikamaru rozglądnął się wokół trochę niepewnie, lecz nie czekając na słowa przyjaciela pozwolił sobie usiąść na łóżku. Nie pierwszy raz gościł w cudzym domu, ale u Neji’ego zawsze czuł się jakoś niezręcznie, sam nie wiedział dlaczego. Znali się już dobre kilka lat, mieli ze sobą bardzo dobry kontakt, a jednak gdy Shikamaru przychodził do domu przyjaciela, wracały do niego wszystkie odczucia, które dusił w sobie gdy pierwszy raz się poznali. Siedział wyprostowany wpatrując się w drzwi drewnianej szafy i zastanawiał się nad tym samym o czym myślał zawsze podczas pobytu w tym miejscu. Chciał w końcu to wszystko rozwiązać. Chciał dowiedzieć się dlaczego dzieje się tak tylko w tym jednym mieszkaniu. Postanowił porozmawiać o tym z Nejim. Ale jeszcze nie teraz. Nie mogli się rozpraszać takimi sprawami. Zdecydował, że poczeka z tym dopóki nie skończą projektu. Nagle zdał sobie sprawę z tego, iż od dobrej pół minuty ktoś macha mu ręką przed oczami. Zamrugał kilkakrotnie i pokręcił głową.
- Halo, tu Ziemia! – krzyknął Hyuuga. – Nie chcesz nic do picia? – zapytał, zdziwiony po tym, gdy chłopak pokręcił głową.
- Nie. Chcę. To znaczy…herbaty. Poproszę. Przepraszam – odpowiedział zmieszany.
- Zrozumiałem – rzekł, po czym zniknął na chwilę w kuchni by włączyć czajnik i nalać sobie szklanki wody. Po chwili zalał herbatę i wrócił do swojego pokoju w jednej ręce trzymając kubek, a w drugiej szklankę. Stawiając je na biurku, siadł na krześle i obrócił się w stronę Shikamaru.
- Nie rozumiem jednak jednego – zaczął, a szatyn spojrzał na niego pytająco. – Dlaczego zawsze gdy do mnie przychodzisz tak dziwnie się zachowujesz?
Nara zadrżał. Zupełnie jakby czytali sobie w myślach. Ale Neji szybciej poruszył ten temat. On chciał jeszcze poczekać.
- Ty mi to powiedz bo ja tego nie wiem – odparł po chwili namysłu. Jego słowa były zgodne z prawdą. W końcu on sam nie potrafił wyjaśnić dlaczego tak się dzieje. Potrzebował zatem odpowiedzi od kogoś kto w pewnym stopniu mógłby to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Ale Hyuuga milczał. Siedział oparty na krześle i patrzył w jakiś nieznany punkt w przestrzeni. W pewnej chwili wstał, przysiadając się na łóżku obok przyjaciela. Siadł tak blisko, że stykali się bokami. Nara poczuł jak się rumieni. W duszy miał nadzieję, że tego nie widać. Neji niespodziewanie objął go w pasie i pchnął na pościel.
- Wytłumaczę ci wszystko bez używania słów – powiedział. Położył się na nim i delikatnie pocałował w usta. Szatyn zrobił wielkie oczy. Tak zszokowało go zachowanie przyjaciela, że nie potrafił go nawet od siebie odepchnąć. Leżał więc niemalże sparaliżowany i pozwalał Neji’emu robić z nim co chciał. Z drugiej strony czuł upokorzenie. Nie wiedział, a nawet nie myślał, że od niewinnych pocałunków mogą zajść jeszcze dalej. Chłopak nawet się nie zorientował gdy zniknęła z niego górna część ubioru. Neji obdarzał go niewinnymi pocałunkami zatrzymując się gdzieniegdzie by zostawić po sobie słodką malinkę. Powoli schodził coraz niżej i niżej. Poprzestał na chwilę i spojrzał na Shikamaru. Jego twarz nie wyrażała ani zadowolenia ani bólu. Poddawał się chłopakowi całym swoim ciałem, ponieważ nigdy nie znajdował się w takiej sytuacji. Bał się, że gdyby zaprotestował mogłyby z tego wyniknąć jakieś konsekwencje. Wolał czuć upokorzenie niż stracić przyjaźń na zawsze, nawet jeśli jego najlepszy przyjaciel robił z nim to co teraz.
- Dziwne, że nie protestujesz – stwierdził Hyuuga, patrząc na przyjaciela. – Ale tym lepiej dla mnie, i oby jak najdłużej – dodał i zabrał się za dolną część. Rozpiął guzik, następnie zamek i zsunął spodnie rzucając je gdzieś na podłogę. Przez chwilę zastanawiał się nad ściągnięciem bokserek. Z jednej strony chciał tego. Pragnął obnażyć ciało Nary zupełnie do naga i móc się nim bawić tak długo jak tylko mógł. Z drugiej strony obawiał się uczuć przyjaciela. Obawiał się napiętej atmosfery w szkole, utraty jedynej osoby, z którą był prawie nierozłączny i bez względu na dziwny spokój szatyna, Neji domyślał się jego zniechęcenia. Domyślał się, że Shikamaru gdzieś w głębi duszy czuł przez to wszystko uraz do niego. Mimo tych wszystkich rozterek jakie go łączyły nie mógł już dłużej wytrzymać. Wziął głęboki oddech i energicznym ruchem i energicznym ruchem pozbył się ostatniej części garderoby z ciała chłopaka. I już go miał całego. Nagiego i bezbronnego. Shikamaru zamknął oczy. On też nie mógł wytrzymać, ale jedyna myśl jaka przeszła mu w tamtej chwili przez głowę, to „Niech się dzieje co chce”. Nic nie widział. Nie słyszał również żadnych konkretnych dźwięków. Czuł jedynie chłód dosięgający wszystkich części jego ciała. Chciał już znaleźć się sam w swoim własnym domu, własnym łóżku i ubrany. Jednak gdy tak leżał nie patrząc na nic ani na nikogo miał wrażenie, że to wszystko już się skończyło. Najbardziej wrażliwy punkt, który najprawdopodobniej Neji pozostawił sobie na koniec zdawał się być całkowicie nietknięty. Otworzył oczy. Zdał sobie sprawę, iż leży przykryty kołdrą, a Hyuugi nie było widać nigdzie w pobliżu. Czyżby zasnął? A może tak bardzo się zamyślił, że nawet nie wiedział kiedy to wszystko się skończyło? A może to był tylko sen? Sen na jawie? Powoli się uniósł i rozglądnął wokół. Wciąż znajdował się w tym samym pokoju, w którym to się zaczęło. Jego ubrania leżały schludnie ułożone na krześle. Położył się z powrotem. Wciąż było mu zimno. W każdej chwili mógł się ubrać, ale nie wiedział co się zaraz może stać. Już niczego nie potrzebował. Po tym całym zajściu jedyne do czego mógł być zdolny, to stanąć na moście i skoczyć do rzeki, lecz wbrew pozorom, był zbyt pozytywnie nastawiony do życia by to zrobić. Poza tym musieli jeszcze zrobić plakat na biologię. Obowiązkowo. Nikt już nie mógł się wycofać. Wtem drzwi do pokoju otworzyły się. Neji wkroczył do środka i chwyciwszy ubranie przyjaciela rzucił je na łóżko.
- Ubieraj się i nie śpij! Musimy jeszcze zacząć ten projekt na biologię – rzekł. Zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Siadł na krześle i czekał. Shikamaru był w wielkim szoku. Wyprostował się i założył koszulkę. Wciąż nie mógł uwierzyć, że to wszystko stało się tak nagle i równie nagle się skończyło. Niczym sen, który kończy się wraz z zadzwonieniem budzika.
- No nie wstydź się – odezwał się Hyuuga z lekkim uśmiechem na twarzy. – Ale jak chcesz, mogę się odwrócić.
- Po co, skoro i tak już wszystko widziałeś – mruknął szatyn pod nosem.
- Słucham?
- Nie ma potrzeby – powtórzył głośniej. Po chwili był już ubrany i gotowy do pracy nad projektem. Wypili po herbacie, zjedli tosty i omówili co i jak. Praca przebiegała całkiem normalnie i nawet jeśli obaj zachowywali się tak jakby do niczego nie doszło, coś się zmieniło. Shikamaru nie czuł już skrępowania. Był równie wyluzowany jak w szkole, choć nigdy nie było tego po nim widać. Zbieranie informacji w Internecie i podręcznikach nie przeszkadzało im w wygłupach, jednak spowodowało siedzenie do późna. Nara nie miał już wyboru i musiał zostać na noc. Wyciągnęli materac z dna szafy, znaleźli jakieś koce, a Neji oddał mu jedną ze swoich poduszek. Oczywiście, że nie mogli spać w jednym łóżku. Brunet cały czas myślał, iż w takiej sytuacji nie mógłby opanować swoich rządz. Szatyn osobiście również się tego obawiał, aczkolwiek starał się o tym nie myśleć.
Fajne :D
OdpowiedzUsuń