piątek, 12 października 2012

Angielski akcent 6


Angielski akcent 6.


*****
(po przeciwnej stronie miasta, 12 godzin i dziesiątki pocałunków później.)
Szatyn chwycił drugą butelkę z czekoladowym trunkiem.Wskutek alkoholu nie trafił w kieliszek lecz na nagi brzuch swojego chłopaka,tworząc smakowicie słodki duet – czarna kreska i blade ciało czerwonowłosego.Szatyn zabrał się za zlizywanie płynu robiąc tym samym czerwone malinki. Ustamidoszedł do spodni Gaary. Chciał rozpocząć zabawę, lecz przerwał mu głos:
- Cały się kurwa kleję. Wanna kotku! – Wstał i udał się dołazienki.
 ‘Wanna’ to po angielsku chcieć… Gaara chce? Co chce? Szklankę wody, ciastko, kromkę z masłem? Herbatniczka? Wykąpać się? To dlatego poszedł na drugi koniec mieszkania…
- Saaaaaaaasuke! No chodź… - Krzyczał zachrypniętym głosem Anglik. Może nie potrafi znaleźć korka? Albo ręcznika? Mydła, szamponu? Albo Itachi nie posprzątał po sobie i cała łazienka pogrąża się w jego gaciach?
Do łazienki zaprowadził go zapach soczystych malin. Drzwi były lekko uchylone. Wszedł do środka i zobaczył JEGO w całej okazałości… z dodatkiem piany i tysiąca małych malinowych bąbelków(tak, tak, tak, załóżmy, że do kąpieli nasz Kazekage wlał sobie trochę płynu malinowego… mniam ;D), które uzupełniały całość tak jak czerwona wisienka (czyt. bąbelki) na czekoladowym ciastku (czyt. Gaara). Siedział nagi, w porządnie wykonanej żeliwnej wannie z lekko rozchylonymi ustami i przymrużonymi oczami, które zdawały się mówić jednoznacznie: Bierz mnie. Po jego dość umięśnionym torsie spływały smużki  wody i malinowej piany. Takiemu widokowi Uchiha nie mógł się oprzeć. Teraz albo nigdy. Zaczął od ściągania swojej czarnej koszulki przez głowę, rozczochrując sobie tym samym elegancko ułożone na żel włosy. Anglik zamruczał jak kot, prosząc tym samym o więcej. Poczuł jak jedna z części jego ciała gwałtownie uniosła się ku górze. Nie… nie chodzi mi o rękę czy nogę... Taaak. Pragnął go. W sumie… więcej niż pragnął. Co do seksownego szatyna, ten rozpiął guzik od spodni, potem zamek i zsunął dżinsowe nogawki z mocno umięśnionych lecz chudych ud i łydek. Zostały mu tylko czarne skarpetki z Pumy i granatowe bokserki, które przez wiadomo jaki (wz/po)wód wydawały się być za małe. Stanowczo za małe. I skarpetki jak i wspomniane spodenki powędrowały nakupkę rzuconych rzeczy obu chłopców. Czerwonowłosy „zamknął” oczy tzn. zasłonił je sobie ręką rozszerzając długie place, widząc tym samym wszystko. Sasuke wszedł do wanny z ciepłą, malinową wodą i usiadł naprzeciwko swojego chłopaka.
- I co teraz? – Zapytał nowo przybyły.
- Przelecę Cię. – Gaara złapał Uchihę za ramiona i przyciągnął do siebie, tak jak magnes przyciąga szpilki. Zaczął go całować,pozwalając mu się położyć na sobie. W międzyczasie palcami rozpychał mu dziurkę. Oczywiście, chłopcy nie uważali na lekcjach fizyki (uhh w mojej szkole to jest nie do pomyślenia…) i nie wiedzieli, że istnieje coś takiego jak Prawo Archimedesa. (Na ciało zanurzone w płynie działa pionowa, skierowana ku górze siła wyporu.Wartość siły jest równa ciężarowi wypartego płynu). Woda wylewała się subtelnie z wanny, zalewając błękitne kafelki. Dziwne, że jeszcze nie przyleciała stara sąsiadka z parteru skarżąc się na deszcz z sufitu. Czerwonowłosy postanowił dowodzić temu całemu zajściu. Przewrócił partnera, byten leżał brzuchem do tafli pozostałej wody.
- Kochanie… wypnij się… będę delikatny… - Ugryzł go w ucho, a Sasuke jak piesek zrobił, to co mu kazał Anglik modląc się w duchu, by faktycznie nie bolało.
Sabaku naprowadził swojego członka na rozepchaną już dziurkę ciemnowłosego i wszedł w niego uśmiechając się – dostał, to co chciał.
-Gaara! Miało kurwa nie bole… mmm…. – Szatyn w ostatniej chwili zmienił zdanie, czując w sobie przyjemny rytm poruszania biodrami swojego chłopaka. Nie pozostało mu nic do gadania niż tylko coraz głośniejsze pojękiwanie. Anglik nie tylko był dobry w całowaniu. Seks wychodził mu również celująco. I drapanie po plecach i po piersiach też. Ideał? Ideały nie istnieją. Każdy ma jakieś wady, ale co złego można znaleźć w tajemniczym czerwonowłosym? I woda stała się jakaś taka… zimniejsza… pora wyjść…
Rudy widocznie pomyślał o tym samym. Nie mógłby pozwolić na to, żeby przeźroczysta ciecz, obniżająca swoją temperaturę z sekundy na sekundy, obniżyła również temperaturę ich uczuć. Wyszedł z wnętrza swojego partnera, który wziął go na ręce, wkładając ciepły język do jego ust. A więc to tak, panie Uchiha? Kotek lubi takie zabawy… Zaniósł go do sypialni Itachiego, a raczej na jego podwójne, starannie pościelone łóżko. Rzucił na niego Gaarę, rzucając się jednocześnie na niego, nadal go całując. Nie po angielsku. Po francusku. Z języczkiem.
-Zrobisz mi dobrze? – Wysapał, odrywając się jak pijawka odbardzo czerwonych warg chłopaka.
Z dzikim uśmiechem Anglik wziął do ust twardego członka Sasuke. Mógł sobie na to w końcu pozwolić. Wszystko, byleby sprawić chłopakowi przyjemność. Ssał go powoli, przyspieszając tempo. Bawił się językiem, gdzie w odpowiedzi usłyszał swoje imię z ust bruneta, wijącego się po kołdrze, burząc jej idealną strukturę. Gaara chyba jednak był ideałem. Robienie komuś loda, wychodziło mu tak znakomicie dobrze, że Uchiha o mało co nie zszedłby z tego świata. Z rozkoszy. Nie wytrzymał i spuścił się do ust chłopaka, przepraszając go, który o dziwo, przyjął „zapłatę” , połknął ją i powiedział, że nic się nie stało, że smakowało. Nie chcąc być dłużnym, szatyn położył się na brzuchu, wypinając swoje pośladki, by drugi mógł  zaspokoić siebie. Bolący tyłek jakoś się przeżyje. Rudemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ostro wziął się do roboty, nie zważając na delikatność wykonywanego zadania. Poruszał biodrami próbując dojść do jednolitego tempa. Szatyn jęczał, trzymając się ramy łóżka swojego brata. Bywały momenty, w których seme myślał, że skończy arcydzieło. Mylił się.Jego organizm, który miał ochotę na długą zabawę, dogadał się tym razem zwyśmienitą kondycją chłopaka tworząc zgrany, odpowiadający obojgu kochankom duet.
Minęła cała pełna godzina. Gaara dawał z siebie wszystko.Dyszał tuż nad uchem Sasuke nadal wymagając od siebie stu procentowej gotowości. Jego nagi tors opierał się o gołe plecy czarnowłosego, który czuł w sobie niesamowite, równomiernie rozchodzące się po całym ciele ciepło. Seme przyspieszył, pragnąc zakończyć tą przyjemną chwilę. W końcu nie wytrzymał i spuścił się wewnątrz wyginającego się jak sprężyna Uchihy, krzycząc głośno jego imię. Zmęczony położył się na plecach swojego partnera, sapiąc mu do ucha jednoznaczne, czułe słówka mówiące o tym, co z nim zrobi jak odpocznie. Szatyn odpowiadał złośliwymi uśmieszkami i kocim mruczeniem. Zrzucił z grzbietu rudego,przytulając się do niego. Seks jest świetny, ale wyczerpujący. 
-Jestem w tobie tak beznadziejnie zakochany… - Czerwonowłosy zakończył przedstawienie krótkim, lecz wyrażającym wszystko buziakiem w włosy Sasuke, pozwalając mu ułożyć się bezpiecznie na jego piersi, by ten mógł zasnąć, słysząc bicie jego angielskiego serduszka…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz