czwartek, 11 października 2012

Pizza, trawa i inny świat. (DeiTobi)



- Panie Deidara, niech pan zgadnie, o czym Tobi myśli! – Wykrzyczał Zamaskowany, wyskakując centralnie przed czytającym gazetę blondynem.
- Chcesz nowy telefon? A może nowe spodnie? Buty? Koszulkę? – Odrzekł znad gazety znudzony długowłosy.
- Nie… Tobi myśli o czymś innym niż pomyślał pan Deidara...Tobi jest głodny… Tobi chce pizzę… – powiedział ciszej Zamaskowany.
- A wiesz co? To dobry pomysł… I nie mów o sobie w trzeciej osobie ani do mnie per pan, dobrze? – Blondyn odłożył gazetę i zaczął przyglądać się chłopakowi.
- Tobi będzie się starać, proszę pana Deidary!
Chłopak wyszczerzył się pod swoją maską, podczas gdy blondyn zamawiał pizzę. Bał się jej ściągnąć, by nie zdradzić, kim naprawdę jest.  Jakby to przyjął Deidara, gdyby się dowiedział, że pochodzi z klanu Uchiha tak samo jak Itachi? Co by było, gdyby członkowie Akatsuki dowiedzieli się, że zamaskowany żartowniś to jeden z najsilniejszych ninja ? Nie, to się nigdy nie zdarzy.  On nigdy nie ściągnie tego, co zasłania mu twarz. Nigdy.
- Tobi… chodź do mnie na kolana, co? – Głos 19-letniego blondyna błyskawicznie sprowadził Zamaskowanego na ziemię.
Bez odpowiedzi Tobi wskoczył na kolana długowłosego. Chciałby pokazać mu swój uśmiech… swoje emocje… chciałby spojrzeć niebieskookiemu w oczy swoim Mangekyō Sharinganem, by mieć blondyna tylko i wyłącznie dla siebie, w swoim świecie przez minuty, godziny, dni, miesiące, lata.
- Tobi…
- Tobi jest grzecznym chłopcem, prawda panie Deidara?
- Ciiii – 19 latek delikatnie przyłożył palce w miejscu, gdzie powinny znajdować się usta Zamaskowanego. – Wiesz, że jesteś mój i tylko mój… prawda Tobi? Pokaż mi swoją twarz… mam dosyć oglądania twojej maski… pokaż mi siebie całego Tobi…
- Tobi nie może! Tobi nie chce! Tobi się boi!
- Nie bój się… nie masz się czego bać… może mnie? Tobi… - dłoń blondyna pogłaskała maskę. – Tutaj jesteś tylko ty i ja. Powiedz mi, pokaż mi…, kim jesteś… - niebieskooki delikatnie przytulił chłopca.
- Tobi nie może!  – łzy delikatnie spływały po zasłoniętej twarzy chłopca.
-Tobi! Jeszcze jedno słowo, a stracę cierpliwość i sobie pofruwasz, yhm!
- Jak można stracić coś, czego się nie posiada? Jest pan niczym chodząca bomba, bynajmniej nie zegarowa, eksploduje ni z gruchy, ni z pietruchy. – odpowiedział z płaczem chłopiec.
- Tobi jak ja cię zaraz! – blondyn urwał w połowie zdania, musi być miły i delikatny, by dowiedzieć się prawdy. – Przytulę… proszę… zdejmij maskę… proszę…zrobię, co tylko zechcesz…
- Wszystko?
-Tak. Wszystko, co zechcesz. Tylko zdejmij maskę.
Tobi zastanowił się chwilę. Wszystko? Co znaczy słowo wszystko w ustach Deidary? Chwilę zabawy z małą porcją gliny? A może jednak zdjąć tą maskę i zaspokoić ciekawość blondyna, a przede wszystkim, swoje potrzeby we własnym świecie?
- Tobi będzie grzecznym chłopcem. Tobi zdejmie maskę, jeżeli pan Deidara nic nikomu nie powie. Tobi… będzie…grzecznym chłopcem… pan…Deidara…nic…nie…powie…Tobi…
-Ciii – palce szarookiego znowu spotkały się z miejscem ust. – Dobrze zrobisz…
Tobi przyłożył swoje dłonie do maski. Zaraz ją zdejmie i co wtedy? Mangekyō Sharingan i cały Deidara byłby tylko i wyłącznie w jego posiadaniu.
- Bardzo dobrze Tobi… jestem z Ciebie dumny… - szeptał 19 latek. – Daj… pomogę Ci…
Dzwonek do drzwi. Tobi wraz z Deidarą zerwali się gwałtownie. Deidara zdecydował, że on zapłaci i odbierze ciepłą przesyłkę. Podszedł do drzwi, przekręcił zamek i pociągnął za klamkę…
- Itachi?! Co ty tutaj robisz?
- Trzymam twoją pizzę… - Itachi ujrzał Tobego w głębi korytarza – znaczy się, waszą. Bierz, płać i nie marudź.
- Ale… co ty wyprawiasz? – Deidara już nie mógł opanować śmiechu.
- Praca na pół etatu. Zresztą, o co Ci chodzi? I czy nadal cackasz się z tym niedorozwojem? – ostatnie zdanie dodał półgębkiem – Bierz tą cholerną pizzę, zapłać mi za nią i stąd idę.
Deidara wyciągnął portfel i podał Itachiemu odpowiednią ilość pieniędzy, który zaraz po tym wyszedł z kwaśną miną. Trzymając pizze odwrócił się na pięcie, by zanieść ją Tobiemu. Jednak to, co ujrzał sprawiło, że pudełko spadło na ziemię. Czarne, półdługie włosy opadające na gołe ramiona wyraźnie powaliły Deidarę na kolana.
- Tobi… jesteś piękny… idealny… Tobi…bądź mój… już na zawsze – Deidara ledwo co mógł złapać oddech po ujrzeniu czarnowłosego anioła.
- Deidara… przepraszam… to, dla naszego dobra… Mangekyō Sharingan!- powiedział Tobi, a raczej już, Madara Uchiha.
Rzeczywistość zawirowała. Od teraz wszystko stało się zamkniętym światem w głowie Uchihy.
- Gdzie ja jestem? – Deidara najwyraźniej popadł w przerażenie ze stanu podniecenia włosami Tobiego.
- Powiedziałeś, że jak zdejmę maskę to mogę wszystko… chcę Ciebie, całego, tylko dla mnie, z poczuciem, że jesteś tylko mój… Deidara… nie bądź zły… Jestem niegrzeczną dziewczynką, która się w panu kocha.. kocha w tobie…Deidara…

- Tobi… gdzie jestem? Wypuść mnie stąd!  Możemy się kochać gdzie popadnie…Co Ci odbiło?
- Jesteś w mojej wyobraźni i zrobisz wszystko to, co zechcę. Jesteś bezpieczny, Deidara… jesteś ze mną.
Wszystko zawirowało ponownie. Obaj stali już w samych bokserkach na gęstej zielonej trawie.
- Nie mogę się ruszyć. Co jest do chole… - blondyn urwał, bo Uchiha znajdował się tuż przy nim.
- Kocham cię, Deidara - Tobi pocałował namiętnie niebieskookiego, który, po chwili, odwzajemnił pocałunek. – Zawsze kochałem… - tym razem czarnowłosy wsunął język w usta partnera.
Chłopcy całowali się dość długo, Madara wodził rękami po ciele blondyna. Usta, szyja, klatka piersiowa, brzuch, zawartość spodenek…
- Tam też masz usta takie same jak na dłoniach? –Szepnął właściciel Sharingana.
- Sprawdź… - odpowiedział cicho niebieskooki czując, że powoli odzyskuje czucie w nogach i rękach.
Tobi delikatnie objął ręką członka Deidary. Ust nie było.
- Twardy… Duży… Tobi lubi… - ponownie zatrzymał się ustami na szyi blondyna, by zrobić mu parę malinek, nadal pieszcząc jego krocze. Ugryzł go delikatnie w płatek ucha…
Deidara wyciągnął swoje dłonie, gdzie usta zaczęły bawić się sutkami Tobiego. Sam natomiast ustami zaczął całować go tam, gdzie tylko dosięgał.
- Dobrze ci, kochanie? – szepnął mu na ucho, po czym liznął go po policzku.
- Taaak. A tobie? – Tobi zamknął oczy. Z sekundy na sekundę stan podniecenia rósł.
- Też. – Deidara ściągnął bokserki swoje i partnera. Stali nadzy.  Sami.
Czarnowłosy położył się na trawie rozchylając nogi. Blondyn usiadł  między jego kolanami i pochyliwszy się, objął ustami członek partnera. Tobi zakrył swoje usta.
- Tobi… chcę wiedzieć, czy ci dobrze – Deidara uśmiechnął się przyjaźnie, jak na niego i zaczął kontynuować, wstrzymane przed chwilą, zajęcie. 
-Dei…Deidara… - Właściciel Sharingana jęknął z rozkoszy.
- Ciii. – Blondyn błyskawicznie uciszył chłopca. – Teraz czas na zapłatę.
Role się odwróciły.  Po kilku minutach oba członki były już w stanie gotowości.
- Teraz to ja się zajmę wszystkim – przerwał blondyn, który chciał dokładniej zbadać ciało leżącego na brzuchu Uchihy– Może trochę zaboleć… nie bój się Misiaczku… Kocham Cię.
Spokojny i pełen ekstazy głos mistrza wybuchów uspakajał drżącego czarnowłosego, podczas gdy Deidara naprowadzał swoją męskość na ciasny otwór Tobiego. Jednym pchnięciem zagłębił się w chłopaku.
- Deidara! – Tobiemu poleciały łzy od bólu.
- Przepraszam kochanie… zaraz będzie dobrze…- blondyn czuł, że powoli wypełnia go przyjemne ciepło. Widział, po minie swojego partnera, że odczuwa to samo, co on, więc zaczął lizać go po szyi i drapać po plecach.
- Dobrze mi… - chłopiec widocznie przyzwyczaił się do bólu, który coraz szybciej zaczął zamieniać się w rozkosz. – Szybciej…
Deidara uśmiechnął się i zaczął wsuwać i wyjmować go coraz szybciej i szybciej. Obaj darli się w niebogłosy, lecz byli spokojni, nikt ich nie słyszał, to się działo tylko i wyłącznie w głowie Uchihy.
- Mam dla Ciebie niespodziankę, kotku… to mnie podnieci jeszcze bardziej- Deidara ściszył głos.
- Jaką? Aachh…
Deidara wyjął odrobinę gliny, ulepił z niej serduszko, które podrzucił do góry. Następnie podniósł wskazujący i środkowy palec do góry.
- Katsu! –Po tych słowach serce wybuchło tworząc z dymu imię Tobi.
- Kocham cię – Tobi najwyraźniej ucieszył się z „prezentu” blondyna.
- Zaraz…dojdę… - wysapał blondyn ściskając członka swojego kolegi. Ściskał go mocno, w rytmie, w którym posuwał swojego kochanka.
-Ja też… - Tobi uśmiechnął się, było mu naprawdę dobrze i czuł, że blondyn naprawdę go kocha. Tak. Czuł się kochany.
Około dwóch minut później:
- Tobiiiii!
- Deidaraaaa!
Biała ciecz z obydwu członków wystrzeliła, dając uczucie spełnienia obydwóm chłopcom. Zdyszany niebieskooki rozłożył się na miękkiej trawie zamykając oczy. Świat Tobiego już nie wydawał mu się aż taki zły. Nagle poczuł gorące ciało czarnowłosego na jego gołej klatce piersiowej, która podnosiła się w górę i w dół. Tobi oparł podbródek o obojczyk długowłosego i zaczął szeptać mu do ucha:
- Pan Deidara się spisał… Tobi dziękuje… - i ponownie Uchiha zaczął całować w usta całkowicie rozluźnionego blondyna…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz