sobota, 5 stycznia 2013

Kwiat wiśni KankuIno


 Wracając od Hokage Kankuro, pogrążony w myślach pomylił drogę. Dopiero po pewnym czasie zorientował się ,że znajduje się w innej części miasta . Była trochę mniej zamożna, niż ta w której stała ambasada Suny.

      Ulice w którą zapuścił się porastaly wysokie, piękne, stare wiśnie. Obsypane dużymi jasnoróżowymi kwiatami, tworzyły bajkową aleję. Stał tak z zadartą głową, oglądając ten cud natury, kiedy drzwi domu otworzyły się i na ganek wyszła młoda kobieta. Patrzyła na niego z uśmiechem. Ukłonił jej się z daleka ,a ona zeszła po schodach i wolno kołysząc biodrami  ,zbliżyła się do płotu. Było w jej postaci coś takiego ,że nie mógł oderwać od niej wzroku. Oglądał ją jak dzieło genialnego artysty, jej kształtną osadzoną na smukłej szyi głowę, odsłonięte ramiona, długie blond włosy. Miała na sobie fioletową sukienkę, ściągniętą w pasie, materiał opinał sie na biodrach i uwydatniał apore piersi. Nieraz zdarzało mu się zapatrzeć na jakąś dziewczynę,a przyglądajac się jej po prostu stwierdzał ,że jest ładna, miał też wiele kobiet na skinienie ręki , był przeciez znanym z wybujałego temperamentu bratem Kazekage. Jednak obecność tej dziewczyny była ,aż bolesna. Nie mógł niemal oddychać z zachwytu,miał odczucie ,że nogi wrosły mu w ziemię. Stali w milczeniu, przedzieleni plotem. Z przejęciem myślał ,że ona zaraz odejdzie,a on nie potrafi jej zatrzymać. A jeśli odejdzie nastąpi katastrofa, której musi zapobiec. Nie zastanawiając się co robi, otworzył furtkę i podszedł do niej. Wzięła go za rękę i poprowadziła po schodach do domu. Wszystko to odbywało się bez słów. Tuż za drzwiami Kankuro objął ją całując zachłannie. Za wszelką cenę musiał do niej dotrzeć, dotykać jej skóry pieścić, jej piersi. Potrzebował jej i swojej nagości, to był wewnętrzny nakaz eliminujący wszystkie inne uczucia. Zdzierał z niej i z siebie ubranie ,a ona nie broniła się, uległa jego namiętnościom, niemal szaleństwu. Wszystko dzialo się tak szybko ,że niemal nie miał czasu zastanowić się nad czym czego doświadczył. Wszedł w nią z uczuciem najwyższego szczęścia. Czuł bliskość tej dziewczyny każdym nerwem. Chciał ją mieć jak najbliżej. Jej twarde uda, obejmujące jego biodra, jej płaki brzuch, piękne piersi…Jeszcze jeden końcowy spazm boleśnie targający całym ciałem.

       Nagle poczuł się jak wyrzucony na brzeg, brutalnie oddarty od tej dziewczyny, mimo ,że była tuż obok. Wciąż nie rozumiał co się stało. Jak doszło do tego ,że poszedł za nią do jej domu i chyba zgwałcił….. Nie był tego pewien. Nie stawiała przecież oporu. Nic nie wiedzial o tej dziewczynie, bał się nawet na nią spojrzeć,ale wiedział ,że będzie musiał. Po cholerę tutaj przyszedłem. Czy wynikną z tego jakieś kłopoty ?? Kankuro myślał gorączkowo. Sytuacja wymknęła mu się spod kontroli. Rzucił się na jakąś kobietę. Chyba postradalem zmysły. Jeszcze przyjdzie mi za to zapłacić. Nie patrząc w stronę dziewczynyzaczął zbierać swoje ubranie, ręce mu się trzęsły, gdy naciągał swoje spodnie. Kątem oka dostrzegł,że ona też się ubiera. Zapragnął uciec. Zszedł po schodach na uginających się nogach, wkrótce był za bramą. Na ulicy nie oglądając się, ruszył szybkim krokiem przed siebie, za zakrętem zaczął biec……

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz