niedziela, 27 stycznia 2013

Wycieczka do piekła.


Akatsuki siedziało w salonie i zamulało po mocno zakrapianej imprezie. Salon był cały zarzygany, wszędzie walały się butelki, kieliszki i inne śmiecie.
-Ale mnie łeb napierdyka…- żalił sie Lider, potykając o wszystkie meble.

-A obiecałem sobie, że się nie najebe – marudził Kisame, wlokąc swoje cielsko do kuchni.
Reszta leżała na podłodze głośno jęcząc i wzdychając. Nagle do pokoju wbiegł Hidan, który (ku zdumieniu innych) czuł sie dobrze xD

-No, chłopaki! Nie ma co tak leżeć! Jedziemy do piekła!- stał, zacieszając jak przedszkolak.

-Nigdzie nie jedziemy! Łeb mnie napie….Głowa mnie boli.- Lider spojrzał morderczo na zboczeńca i rzucił sie na łóżko.

-No, ale! Dzisiaj dzień otwarty w piekle jest! A ja bym chciał sie z Lucusiem spotkać, dawno sie nie widzieliśmy!

-Jak do piekła to można by sie wybrać, ponoć fajnie tam jest. ^^ -Itachi zaciesz na mordzie.

-No właśnie! Słyszałem, że tam nagie panienki chodzą! *q*- darł sie Deidara xD

-No dobra, skoro dzień otwarty i za darmo to jedziemy.-Lider trzymając się za głowę, udzielił pozwolenia.-Tylko! Ma być spokój! Bo jak nie, to zabije, zabije!

-Tak jest! *-*- Akasie krzycząc uciekli z salonu.

Akatsuki pobiegło do pokoi. Każdy pcha w kieszenie płaszcza najpotrzebniejsze rzeczy, humory im dopisują, jednak zapomnieli o czymś bardzo ważnym. Jak dostać się do piekła? O_o Spokojna głowa. Hidan na pewno ma jakiś świetny plan.

***

Chłopcy w za dużych płaszczykach, z miną dzieci oglądających po raz pierwszy pornola, wpatrywali się w oblicze Hidana. Jashinista uśmiechnął się zagadkowo, i zaczął drapać swoją brodę. Itachi nie wytrzymując napięcia wrzasnął :

-Hidan, ty wiesz co robisz!? =.=

-No oczywiście! Za kogo ty mnie masz!-oburzył się srebrnowłosy.

-Za psychola i dewianta…-mruknął Sasori, poprawiając swoje rude włosy.

-Milczcie, plebsy! Jeszcze słowo, a się obrażę!- zboczeniec morderczo spojrzał na kolegów z roboty.

-Hidan, ty sobie nie pozwalaj. Tylko ja mogę się na was drzeć, i to bez konkretnego powodu! =,=”"-Lider zabrał głos, wprowadzając chwilowy spokój.

-Tak jest, tak jest…To co? Możemy ruszać?

-No przecież idioto, czekamy od 15 minut, aż otworzył wrota piekieł!- Kakuzu zdzielił Hidana w łeb xD

-Ała, ty trupie! >.>” Więc na to czekaliście ! ^^ Myślałem, ze podziwiacie mój kaloryferek, i te włosy. Piróg nigdy takich sobie nie zrobi. Moja stylówa jest bezbłędna! A ten uśmiech, niejedna nadobna dziewica, dałaby się za niego za….

-Hidan!!- Akatsuki nie wytrzymało monologu Jashinisty xD

-No już. I po co te nerwy…-prychnął wyciągając małe kuleczki z kieszeni płaszcza.-Leczcie się ludzie…-dodał po chwili, zdecydowanie ciszej.

Chłopak zrzucił kuleczki na ziemie, wypowiadając dziwne słowa.

-Krowa, kurczak, świnia, żaba! Chce do piekła na kebaba! Lucjan widzieć dziś mnie chce, biorę ziomków no i hej! Usiabaka no! Usiabaka nooooo!- wykrzykiwał machając rękami jak wariat.-A teraz! Krzyczcie ze mną! Do Nieba nie chodzę! Bo jest mi nie po drodze! Teraz chlać będę!

Reszta popatrzyła z rezygnacją na siebie, wzruszyła ramionami i wypowiadała inkantację. Do tego kiwali się jak na koncercie Edyty Górniak. Brakowało tylko zapalniczek w górze. W pewnej chwili ściana rozleciała się. Zamiast niej pojawiły się wielkie, drewniane wrota. Hidan opuścił ramiona,dysząc ciężko, jak po udanym stosunku.

-No, chłopaki! Udało się! ^^

-Łoooh…szał ciał.- mruknął Zetsu, łapiąc za klamkę.

-Ty! Panie Zetsu! Nie pozwalaj sobie! To trzeba umieć robić! I najpierw się puka!- Hidan odsunął kolegę od drzwi.- Haluuuu…Jest tam ktooo?

-Czego, kurwa?!-odpowiedział jakiś straszny głos.

-Tu, Hidan. My na dzień otwarty ^^

-Lucjan! No mówiłem ci, jakie będą dzisiaj kolejki! Byli już sataniści, pseudo wampiry, nekrofile, a teraz jakieś pojeby w płaszczach!- denerwowała się tajemnicza postać.

-Eee… to możemy wejść?-zapytał z nadzieją Hidan.

-Ehhh…Wchodźcie! Ale to ostatni ludzie! Słyszysz Lucjan?!

-To wchodzimy!- Hidan popchnął drzwi, przepuszczając resztę.

Piekło wcale nie było takie okropne i straszne, jak się opowiada. Wręcz przeciwnie. Ciepła kraina z alkoholowymi drzewami, pełno zadowolonych ludzi. Skaczący hippisi,metale chlający tanie winiacze na potęgę, stadko satanistów. Ogólnie było bardzo miło. Przy głównych drogach były drogowskazy. Lucyfer zadbał o wszystko. Przecież nie można pozwolić by ktoś się zgubił, w tej krainie, rozpustą i wódką płynącą

- Fajnie będzie tu trafić po śmierci ^^ A jakie krajobrazy boskie! – zachwycał się Deidara.

-No, Panowie! Ja was opuszczę. Widzicie ten drogowskaz ” Do Krainy Rozkoszy” ? ;3

-No właśnie widzę.- odpowiedział ponuro Lider.- Dobra! Idź zboczeńcu! Sami sobie poradzimy! Ale jak cię zawołam masz się natychmiast pojawić. =.=

-Spoko Liderku ;3 To narazie. – Hidan im pomachał i pobiegł hen daleko.

-Te, ludzie! Oprowadzić was?- wyłonił się cień zza krzaka.

-Eee…no możesz. A kim jesteś?

-Belzebub. To co idziemy? =.= Też ten Lucjan ma pomysły. Dzień otwarty w piekle.-prychnął. -Teraz to nikt nie pójdzie do nieba, tylko wszyscy do nas! Takie będzie przeludnienie, że reinkarnacje Lucjan chyba uruchomi. No dobra. Ruszamy na spotkanie z Lucjanem.

Akatsuki nic nie odpowiedziało, tylko ruszyło grzecznie, za Belzebubem. Chodzili po piekle. Nikt nie ośmielił się odezwać. Nawet Lider zamilkł.

-Jesteśmy. Lucjaaaaaaaaan! Gości masz!

-Dawaj ich tu!

-Ale co właściwie będziemy robić u Lucjana?-zapytał Deidara.

-A skąd mogę widzieć.- wzruszył ramionami Belzebub.- Ja muszę iść po następnych ludzi. Kolejna hołota przylazła. Zacznę chyba opłaty pobierać, czy coś. Trzymajcie sie.

Belzebub pomachał im ogonem i znikł w chmurze siarkowych oparów. Lider nie czekając na zaproszenie wlazł do sali Lucjana.

-Witam cię Liderze Akatsuki.- z ciemności wyłonił się przystojny koleś. Długie blond włosy ,kręcone na końcówkach , czarne oczy i anielskie skrzydła.

-Ty jesteś Lucjan?! O.O- wykrzyknął zdumiony Itachi.

-Eee… no tak. O.o

-Ale … wyglądasz tak cywilizowanie O.o Nie powinieneś być czerwony, mieć rogi i ogon?

-No niby taaak. Ale wiecie skoro jestem upadłym aniołem to muszę jakoś wyglądać, nie? Poza tym laski na mnie lecą. ^^ No, ale siadajcie napijemy się, porozmawiamy.-zachęcał Pan Piekieł.

-Spoczko. Bimber masz?-zapytał Kakuzu siadając na krześle.

-Mam basen bimbru. Polacy z Rosjanami ścigają się w pędzeniu. -.- Normalnie szerzy się tu alkoholizm.- westchnął Lucjan rozkładając szklanki i stawiając butelki z bimbrem.

-Uhuhu…ja na alkohol bym nie narzekał ^^- rozmarzył się Kisame, nalewając sobie pełną szklaneczkę samogonu.

Reszta zrobiła to samo. Lucjan gdzieś zadzwonił i pojawiły się seksowne demonice, które miały robić za służbę.

-No to chłopaki, zdrowie! -Lucuś podniósł szklankę, wypijając na raz cała zawartość.

-Na zdrowie!

-Lucjan! Ty to, cholera, piekielnie dobry bimber masz! *.*

-Sie wie! Opłaca się mieć tyle ludzi.

-Przepis daj!-prosił Sasori.

-No co ty! Musiałbym wam Polaków oddać, albo Rosjan. Ale oni mają karę, no rozumiecie. Wywaliliby mnie z roboty.
-No spoko stary!-poklepał go po plecach Lider.- Obejdziemy się bez bimbru. Zawsze można ukraść.

-Ale ja mam basen. Mogę wam przesłać trochę. Dla przyjaciół, wszystko!

-Lucjan! Mordo ty moja!- Kisame uściskał Lucyfera.

Reszta czasu minęła im na chlaniu i gadaniu, klapaniu się po plecach . Akatsuki dowiedziało się gdzie będą mieszkać po śmierci.

-Tak coś mi się wydaje, że o czymś zapomnieliśmy…-mruknął Itachi.

-Sempaaai!! Ratunku! Organizacja się pali! Ale nie bić! Tobi być głodny i chcieć gotować!

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz